Kilka dni temu poznałem jedną dziewczynę na necie (Patrycja), dwa dni później się spotkaliśmy. Poszliśmy na spacer odprowadziłem ją do akademika, nawet nie próbowałem jej pocałować bo pogoda była zjebana i byłem już cały przemarznięty. Tego samego dnia pisałem z nią jeszcze na gg. napisałem jej, że żałuje, że nie dałem jej buziaka na pożegnanie. Umówiłem się z nią jeszcze tego samego dnia, poszliśmy się przejść i tym razem już było KC. Wczoraj mi napisała, że idzie wieczorem z koleżanką na dyskotekę i pytała czy bym z nimi się nie przeszedł i żebym zabrał jakiegoś kolegę bo jej koleżanka jest wolna. Poszliśmy z kumplem wieczorem do nich do akademika, trochę wypiliśmy i poszliśmy na dyskotekę. Kumplowi nie specjalnie podobała się Patrycji koleżanka i poszedł ze znajomymi na miasto. Ja z dziewczynami poszedłem do lokalu, na poczatku siedzieliśmy razem starałem się rozmawiać z dwoma dziewczynami, po chwili patrze Patrycja wstaje i siada na sofie obok, siedziała sama rozglądała się po sali a do nas się nie odzywa. Posiedziałem tak jeszcze z 30min. i powiedziałem, że ide do kolegów. Po wyjściu po ok 40minutach dostałem od niej sms-a, że się na mnie obraziła. Zapytałem o co - później było jeszcze kilka wiadomości, napisała mi, że poszła do akademika i jak chce z nią pogadać to żebym przyszedł pod akademik (mam tam ponad 20min drogi i nie specjalnie mi się chciało isć). Spotkaliśmy się mniej więcej po środku - i Patrycja mi mówi, że wkurzyła się na to, że tyle gadałem z jej koleżanką i sobie poszedłem. Zjebałem ją za to, powiedziałem, że sama się przesiadłaś obok i przestałaś sie odzywać. A ona do mnie, że liczyła na to, że do niej się przesiąde a nie będe rozmawiał z jej koleżanką. Odpowiedziałem jej, że nie będe dochodził tego co robisz, bo jeśli chciałaś rozmawiać to trzeba było siedzieć na miejscu a jak sie przesiadłaś to najwidoczniej nie miałaś ochoty pogadać i tyle. Wyjaśniliśmy sobie wszystko, odprowadziłem ją do akademika praktycznie całą drogę się całowaliśmy.
Jak już ją odprowadziłem to stwierdziłem, że pójdę jeszcze z kumplami na piwo dalej. Po jakimś czasie dostałem od niej smsa o treści: i co teraz?. Napisałem jej, że ja jestem na tak, bo widać, że coś może z tego być. Później jeszcze chwile pisaliśmy - zaczęła drązyć temat, to jej napisałem, że nie mam za bardzo jak pisać bo jestem z kumplami i mi tu przeszkadzają, a za 20 min będe w domu to wtedy pogadamy. Przyszedłem do domu napisałem do niej sms-a i zostawiłem wiadomość na gg czy jest. Nie odpisała nic, rano wstaje i widzę od niej wiadomość, pogadaliśmy chwile i napisała mi wiadomość w stylu: dopiero się poznaliśmy to wszystko się za szybko dzieje jak dla mnie i to co się wczoraj wydarzyło mogło by zostać między nami itp. odpisałem jej skoro tak uważasz, to ja nie będe Cię do niczego zmuszał.
Teraz mam pytanie jak obejść taki shit test: "to dla mnie się dzieje wszystko za szybko i nie chce się z nikim wiązać narazie".
Już drugi raz przydażyła mi się podobna sytuacja i ciągle nie wiem jak z tego wyjść. A trzeci raz nie chce popełnić tego samego błędu.
Panie ...powoli do celu. Niech ona powie " Czuje, że my już jesteśmy razem..." albo Cię o to zapyta dosłownie i uda głupią że nie wie. Wtedy możesz jej nie odpowiadać dosłownie tylko powiedzieć żeby sama sobie odpowiedziała, albo zagrać na twardo i powiedzieć. "Tak !...chodzisz ze mną i tego nie psujmy"
Moja wypowiedź
Dzięki za radę, do tego co piszesz się zastosuje.
Śmiesznie - człowiek tyle czyta na temat podrywu, uczy się a ciągle takie głupie błędy robi i nie wie jak wybrnąć z takich sytuacji.
Żadne wykłady ani książki nie pozwolą na osiągnięcie czegoś więcej niż przeciętność.