Poznalem jakies pol roku temu swietna dziewczyne, studiujemy w innych miastach i widzielismy sie w tym czasie jakies 20x. Gdzies do polowy wszystko szlo po mojej mysli, swietnie sie dogadywalismy a ona sama sie kleila, przytulala, calowała. Pozniej stala sie dosc obojetna, chociaz ja to olewalem i podczas spotkan staralem sie ja dotykac, calowac itp ale z jej strony nie bylo zadnej inicjatywy i checi itd. niby ostatnio powiedziala ze mnie lubi a jak sie spotkalismy i tak bylo dosc hujowo nawet sie nie dala dotknac, a ja sie wkurwilem i z usmieszkiem powiedzialem czesc i wyszedlem. Wiem ze jej ego nie pozwoli by do mnie odezwala sie jako pierwsza, a i ja jestem dosc honorowy i zastanawiam sie czy to wszystko poprostu olac. Wtedy prawdopodobnie bylby to koniec znajomosci. Jednak zalezy mi na niej, bo bardzo ja polubilem. Dodam ze oficjalnie nie bylismy para..chociaz chcialbym zeby bylo inaczej. Jakie jest wyjscie z tej sytuacji, polozyc na wszystko huja, czy sprobowac sie spotkac i kminic jej o tym ze ja chce zwiazku na takich i takich zasadach itp zeby sie tak i tak nie zachowywala bo mi sie to nie podoba i wszystko popsuje? a jesli powie ze nie zaiskrzylo czy inna pierdole w tym stylu to okej i wyjde. Co o tym sadzicie ? ogólnie wczesniej nigdy nie gadalismy o zwiazku (raz tylko powiedzialem co dla mnie wazne w zwiazkach) o uczuciach, ja nie ujawnialem zbytnio mojego zainteresowania i uczuc... a ona vice versa