Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Jak się odkochać? A może lepiej się nie zakochać?

Uczucie zakochania się, miłości, złapało mnie w życiu trzy razy (nie licząc szkoły podstawowej). Pierwsze dwie dziewczyny tak mi zalazły za skórę, że troszkę upłynęło czasu, zanim odchorowałem ten stan. Najgorzej było z pierwszą (opisaną w poprzednim art.). Ale dałem radę. Wiadomo czas leczy rany. Z drugą poszło lepiej, ale też swoje wycierpiałem. Było to jeszcze w liceum. Początkowo leczyłem się innymi kobietami i jak trafnie opisał to HMS, zostawiałem po sobie zgliszcza. Najpierw nieświadomie a później z pełną premedytacją, raniłem kobietę za kobietą. Byłem tak zły na płeć piękną, że sam sobie chciałem udowodnić, iż jestem twardy. W końcu przyszło opamiętanie ale dalej nie było sposobu na żal po rozstaniu.
Jak to w życiu bywa, rozwiązanie przyniósł przypadek. Byłem kiedyś z kolegą w Chinach, który też w kobietach nie przebierał. Ale tam w kraju dalekim, poznał ładną Chineczkę. I jak się okazało, zalazła mu za skórę. Przez kilka dni był przybity, bo nie wiedział co z tym fantem zrobić. Aż w końcu, któregoś dnia powiedział: Kurwa, nie zakocham się. Ona jest zwykłą dziewczyną jak inne. Nie ma nic, co mogłaby mi zaoferować więcej niż każda inna. Dało mi to do myślenia. A może lepiej się nie zakochiwać? Ale jak to zrobić? A że mam charakter, który nie pozwoli mi zostawić czegokolwiek bez odpowiedzi, zacząłem pracę nad niezakochiwaniem się.
Przede wszystkim przestałem patrzeć na kobiety jak na inne istoty, zesłane nam żebyśmy je wielbili. Przecież to też człowiek. Drugą sprawą było minimalizowanie zalet a wyostrzanie wad. Za każdym razem jak myślałem o jakiejś dziewczynie, starałem się myśleć o jej wadach: pryszcze, krzywe nogi, marudzenie itp. Pisząc prościej szukałem powodów, dla których nie warto z nią być. Broń boże powiedzieć kocham cię. Wypowiedzenie tego słowa niszczy ostatecznie bariery w naszym mózgu i powoduje, że zaczyna nam bardzo zależeć. A niestety z reguły jest to zauroczenie a nie miłość. Uważam osobiście, że miłość przychodzi z czasem, i nawet jak się przed nią będziemy bronić to i tak nas dopadnie. A próby nie zakochania się moim zdaniem powodują, że uczucie zauroczenia oddalamy od siebie i dzięki temu mniej boleśnie przechodzimy rozstania. Tą technikę stosowałem przez kilkanaście lat i u mnie przynajmniej sprawdziła się. Oczywiście do czasu, bo jak poznałem moją obecną żonę, to za nic w świecie nic nie pomagało. Jak to się mówi, trafiła kosa na kamień. Ale nie o tym piszę. Na początku przygody jaką niewątpliwie jest kobieta, w młodym wieku, zakochujemy się szybko i jak nam się wydaje bardzo mocno. Ale z reguły to są tylko zauroczenia, które i tak pozostawiają ślad za każdym razem. Więc jeżeli komuś to pomoże, to proponuję spróbować nie zakochiwać się.

Odpowiedzi

Oj,Andrew,Andrew!Witam Cię

Oj,Andrew,Andrew!Witam Cię serdecznie i zaczynam znowu z Tobą polemizować.Zanim jednak przejdę do meritum chciałbym żebyś zdefiniował w miarę dokładnie te dwa pojęcia (a raczej stany emocjonalne):zauroczenie i zakochanie.Dla mnie zauroczenie to sytuacja że bardzo pragniemy z daną osobą być,dotykać ją itd.Zakochanie ,oprócz tych wszystkich atrybutów wymienionych wyżej posiada jeszcze jedną wyjątkową cechę-kiedy kochamy chcemy żeby kochanej przez nas osobie było DOBRZE!!!Co w praktyce to oznacza?Otóż oznacza to,że nie myślimy w kategoriach żeby Nam było dobrze ale żeby,nawet kosztem nas,DOBRZE było tej drugiej - kochanej osobie.W praktyce sprowadza się to , niestety,do zaakceptowania sytuacji gdy ta kochana przez nas osoba jest szczęśliwa nie z nami ale z zupełnie innym panem.Sposób ten-akceptacja takiego stanu rzeczy,pozwala z czasem zapomnieć o tej miłości i prowadzić w miarę normalną egzystencję Sad
To moje stanowisko.Polemika z Tobą ma dotyczyć kwestii "miłości od pierwszego wejrzenia"- ja w nią wierzę , ty nie- a wię POLEMIZUJMY:)SmileSmile

Portret użytkownika mcm_13

eeee, jest artykul o

eeee, jest artykul o zakochaniu i to nie jest dokładnie twoja definicja HMS Tongue bez urazy ale zakochanie bliższe jest zauroczeniu niż miłości;D tutaj sie z Gracjanem zgadzam w pełni ;D.

Portret użytkownika Vim

Wybaczcie, ale tak jak

Wybaczcie, ale tak jak napisał kolega wyżej, zakochanie to według mnie ewolucyjna forma zauroczenia... Dopiero prawdziwa milość sprawia, że chcemy dla danej osoby jak najlepiej.

Tu może mój mały wtręt moralny - rozumiem, że byłeś zraniony i chciałeś się odegrać... Wiem, nie mnie to oceniać, choć uważam, że tak robić się nie powinno, bo nawet jeśli jesteśmy krzywdzeni, nie daje nam to prawa krzywdzenia innych.

Jest to jednak moja opinia i nie zamierzam Cię potępiać, bo każdy ma swoje powody, dla których czyni tak, a nie inaczej.

Portret użytkownika Admin

a ja przy okazji przytoczę

a ja przy okazji przytoczę moje wypowiedzi w tym temacie.

www.podrywaj.org/jak_rozkochać_w_sobie_kobietę_jak_sprawić_żeby_dziewczyna_się_zakochał

http://www.podrywaj.org/kocham_cie

Na początek przepraszam Was,

Na początek przepraszam Was, bo zrobiłem male zamieszanie. Nie dałem żadnych definicji i faktycznie powyższe może wywołać mętlik. Za chwilę sprostuję, ale zanim to zrobię to szanowny HMS - masz rację! Zdziwiony? Zartuję oczywiście, ale faktycznie w tym temacie nasze toki myślenia i podejścia są podobne czy nawet takie same, tylko ja ciała dałem nie wyjaśniając do końca definicji. Napiszę tylko, że wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia, więc tym razem nie będzie chyba długiej polemiki Smile.

Wyjaśnię lepiej o co mi chodzi:
- zauroczenie: według mnie stan, w którym chcemy być z drugą osobą, kochamy ją itp, nawet w stanie silnego zauroczenia wydaje nam się, że dla drugiej osoby wszystko zrobimy itp. Często mylone jest z miłością
- miłość: stan w którym akceptujemy drugą osobę w 100% niezależnie od czasu spędzonego z tą osobą. Dobrze to opisał HMS, zależy nam na szczęściu drugiej osoby niezależnie od tego z kim jest.

Według mnie różnica jest taka, że stan zauroczenia często mija po jakimś krótkim czasie. W miarę poznawania drugiej osoby tracimy zainteresowanie, a miłość trwa znacznie dłużej a nawet pozostaje w nas mimo, że już nie jesteśmy z tą osobą. Znam kilka par z ponad dziesięcioletnim stażem, i u nich widać miłość, mimo że młodzieńczy żar trochę wygasł, to dalej tli się między nimi uczucie i to nazywam miłością.

Ona Wprowadziłem nieświadomie

Ona
Wprowadziłem nieświadomie w błąd moim nazewnictwem. Po prostu nie wyjaśniłem do końca mojej myśli i narobiłem niepotrzebnego zamieszania. Tu nie chodzi o stan zakochania czy inny, po prostu miłość wytrzymuje próbę czasu i rzeczywistości a zauroczenie nie.

Rezeczywiście nie będzie

Rezeczywiście nie będzie polemiki-zgadzamy się chyba w tym temacie we wszystkim-szkoda...:)Proponuję żebyś wrzucił nowy temat - ZAZDROŚĆ i sposoby radzenia sobie z tym paskudnym uczuciem!!!Pozdrawiam serdecznie

Szkoda, szkoda ... a już się

Szkoda, szkoda ... a już się ciekawie robiło Smile ha ha. O zazdrości mam pisać? Przecież uwodziciele nie zazdroszczą! Ale na poważnie, to może napiszę później gdyż teraz veny twórczej nie mam, a i na głowie sprawy zarobkowe.