Witam chciałbym
pokazać wam jak można wiele stracic myśląc emocjami.

Otóż
historia zaczęła się w liceum, kiedy to ujarzałem swoją wielką miłość. Nie
pierdolmy co i jak, jakie były moje zabiegi. 4 lata poświęciłem ażeby ją zdobyć.
W między czasie przeżylem jeden związek,  który już powinien mi pokazac jak traktowac
kobiety. Po 4 latach starań latania i biegania, po maturze zaczeliśmy chodzić
ze sobą. Było wspaniale ale nie trawało długo i się rozwaliło. Byłem
zdrugotany, ale w momencie gdy poszedłem na studia zacząłem intensywne życie
towarzyskie.

Chodząc po
klubach zobaczyłem ile jest kobiet. I z pomalutku mója osobowość zaczęła
dostosowywać się do środowiska. Wyluzowałem kupiłem przyzwoite ciuchy i 3 razy
w tygodniu wybierałem się na dancing. Powiem wam było zajebiście. Podrywaczem
wielkim nie byłem, ale po kilku drinkach udawało mi się obrócić pare panienek.
Cały czas marzył mi się osrty lachon J

Nadzszedł
ten dzień  w klubie w którym często
bywałem ujrzałem perzepiękną sarenkę J (9/10) tak wysoko bo jej uroda była
taka naturalna bez duzej ilości wspomagaczy.

Chaciałem
zagadać ale ona była ciagle w ruchu. W koncu gdy odpoczywała przy filarze
bajerowało ja ze 4 -5  chłopa wtedy ja
zrauszowany browarkiem wychodząc na papierosa podszedłem do niej która i tak
już była dosyć skwaszona (tymi typami). Podszedłem ona się skrzywiła myślać „kolejny”.
Wtedy minąłem kolesi położyłem ręke na jej ramieniu i powiedziałem „co nie dają
Ci spokoju buraki, muszisz chyba zmnienić klub” po czy odszedłem wychodząc
zauważyłem jakiego miała banana na ustach.

Kiedy
wróciłem podbiła na parkiecie zaczeła się tulic szeptać do ucha. Ja twardo to
do baru to do kumpli a ona za mną.  Ale
wstyd się przyznac wziąłem numer itd. Na drugi dzię znowu tam była ale mnie
przykuła inna laska. Więc tamta wleciała z pretensjami gdy chciałem zagadać
krzyczała „idz do tej swojej czarnuli” pomyslałem pojebana i poszedłem wypiłem
i rano obudziłem się nie u siebieJ

Pora na
meritum po roku zszedłem się z Pania z liceum(pamietacie z 1 akapitu). I TO BYŁ
NAJWIEKSZY BŁĄD MOJEGO ŻYCIA. Rozkochała mnie i odeszła a wraz z nia odbudowany
ja. Rozpiłem się przetsałem wychodzic cos tam wyrywałem ale będac na bani wiec
1 klasy to nie było. Do dzis żałuje bo po pierwszym rozstaniu mogłem to jakoś
to wszystko zmienić a ona wpierdoliła się z butami (coż pozwoliłem  na to).

Wywnioskujcie sami z
tej opowieści.Jak wiee można stacić gdy się zaczyna zmieniac na lepsze w życiu.
Pan Bóg dał wam dwie głowy którymi powinniści meyślec na przemian.

Ps. Możecie zauważyć że w
tej chwili widać mój wpis na forum „jak wrócic do byłej” to już zakonczona
sprawa. Zaczynam odzyskiwac kontrole nad moim życiem.