Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Związek na odległość. Ona się dystansuje

14 posts / 0 new
Ostatni
Aaron93
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 28
Miejscowość: Wrocław

Dołączył: 2017-10-07
Punkty pomocy: 1
Związek na odległość. Ona się dystansuje

Witam. Około roku temu przejechałem się na pewnej Pannie, wkręciłem się za bardzo, Ona okazała się mentalnie "nastolatką" no ogólnie chujowa sytuacja to była, bolało mnie to dość długo po czym z nudów zrobiłem konto na Badoo ,żeby z jakąś inną Panną chociaż popisać lub kto wie, może trafi się jakaś rozgarnięta. Trafiło się kilka, i wybrałem tą najlepszą opcję, nie była najładniejsza lecz urody na pewno odmówić jej też nie można, bardzo pasował mi jej charakter po prostu, była dojrzalsza od innych, nie zachowywała się jak księżniczka, nie strzelała fochów o pierdoły, nie wymagała bym pisał z nią 24/7 no wiadomo ogólnie o co chodzi. Ale ja traktowałem to bardzo luźno, po poprzedniej akcji nie chciałem się angażować zupełnie. Minął miesiąc, drugi,trzeci, pisaliśmy coraz częściej itp, przenieśliśmy się na fejsa. Unikałem ciągle trochę tego pierwszego spotkania o co miała trochę żal później. Po jakimś czasie zaprosiła mnie na wesele, nie widząc mnie na oczy wcześniej, oboje stwierdziliśmy ,że po prostu teraz już trzeba się spotkać i ja zdecyduję czy z nią się wybiorę na tą imprezkę rodzinną. Pojechałem na spotkanie, mamy do siebie około 200 km, było miło itp, nie było jakiegoś wow z mojej strony, było po prostu poprawnie i tyle, więc stwierdziłem czemu nie, i się zgodziłem bo jej zależało, wkręciła się bardziej odemnie, czułem to od początku. Po weselu mieliśmy wynajęty pokój, wspólne łóżko, doszło do pierwszych pieszczot i kontaktu seksualnego, a ja dalej to traktowałem bez emocji, kompletnie nie rozumiejąc co się dzieje, bo zawsze byłem bardzo emocjonalny i zbliżały mnie mega do dziewczyny takie sytuacje. Miałem myśli ,że albo to nie jest to albo ciągle mam taki uraz po poprzedniej lasce i moja psycha się blokuje na nową znajomość jakby podświadomie czuł ,że nie mogę jej pokazać za szybko że mi zależy bo analogicznie to się pewnie popsuje. I tak dochodziło do naszych spotkań, powiedzmy średnio raz na miesiąc. Raz ja byłem na weekend u niej, raz przyjeżdzała Ona. Oboje poznaliśmy swoich, rodziców, rodzeństwo, z każdej strony były pozytywne komentarze tej relacji więc spoko. Ostatnio była u mnie na urodzinach, taka mała impreza, moi znajomi + Ona. Było spoko, luźna atmosfera, alkohol, jakiś wypad całą ekipą do baru, no po wszystkim brakło tylko seksu z nią bo miała akurat te dni... W jej dzień wyjazdu rozmawialiśmy o wakacjach, majówce itp, żeby gdzieś razem się wybrać i była chętna. Minęły z 2 tyg i zauważyłem ,że rzadziej się odzywa, że coś jest nie tak, miała sporo problemów, bo wypadek + problemy rodzinne (choroba dziadka), jeździła więc do rodzinnego domu na weekendy, kontakt trochę się nam zaczął psuć, minęły z 4 tygodnie, kiedy się nie widzieliśmy. Jeździła do rodziny lub akurat pracowała, ale irytowało mnie to ,że kompletnie ja odszedłem na bok jednocześnie więc stwierdziłem ,że nie będę się narzucał jeśli widzę ,że nawet nie ma ochoty na rozmowę. No i tak mieliśmy cichy tydzień. Bez żadnego kontaktu. Jestem uparty więc jak stwierdziłem ,że nie napiszę to zadzwoniłem w czwartek i zaproponowałem spotkanie w weekend, powiedziała ,że ma jakiś event akurat w pracy i nie da rady (to nie wymówka, pracowała faktycznie) ale nie podjęła tematu ,że może za tydzień albo coś, po prostu ,że nie da rady i koniec tematu, było trochę sztywno po tym tyg ciszy ale jakoś się rozmowa rozwinęła. Później dalej cisza do niedzieli. Zadzwoniłem wieczorem i nie odebrała. Napisała rano ,że przeprasza ale już spała i życzy mi miłego dnia i chce wieczorem porozmawiać, to się zdzwonimy. Doszło do rozmowy, było luźno dosyć, gadanie 30 min o pierdołach i jej problemach, po tym wypadku itp, trochę krzywe akcje z warsztatem itp mniejsza, wysluchałem tego i wkońcu przeszła do tego o co chyba chodziło, nie potrafiła się wypowiedzieć wprost, coś kręciła ale ogólnie chodziło o to ,że ten związek na odległość chyba nie ma sensu bo myślała o tym jak urwał nam się kontakt itp. No zabolało mnie to bardzo bo przez ten tydzień ciszy uświadomiłem sobie ,że jednak mi zależy i brakuje nawet tego głupiego dzień dobry z rana (jak coś nagle tracisz to dopiero doceniasz, tak wiem) a tu taka wiadomość w ryj, kiedy się tego nawet nie spodziewałem. Napisałem po tej rozmowie , pogadaliśmy trochę, stwierdziłem ,że jak komuś zależy to musi być więcej powodów żeby zrezygnować a nie tylko sama odległość na co odpisała: "każdy widzi to inaczej, dla każdego może być inny powód. Wiele jest powodów, odległość, moje prywatne problemy, i masz rację jakby zależało. Zależy mi na tobie i to bardzo ale odległość za bardzo mnie przytłacza". Aktualnie trzymają nas wynajmy mieszkań, ale po zakończeniu nigdy nie odrzucałem opcji z przeprowadzką, wiadomo ,że to wiecznie by tak nie wyglądało jako związek na odległość bo widziałem opcję zamieszkania razem itp, jesli bysmy tak zdecydowali. I aktualnie tak to wyglada, nie rozumiem tej decyzji, zaskoczyła mnie bo to Ona od początku była bardziej zaangażowana, mówiła do mnie kochanie często itp. Stanęło na tym ,że ja nie mam zamiaru tak tego kończyć, na pewno nie w taki sposób przez internet i chcę się spotkać pogadać, Ona na to że się boi , bo nie wie czy będzie mi umiała spojrzeć w oczy po tym wszystkim (tak jakby już zdecydowała). Przespała się z tym i dogadaliśmy się ,że faktycznie trzeba porozmawiać szczerze w 4 oczy, i jadę do niej w kolejny weekend i teraz pytanie jak to rozegrać... Co byście zrobili na moim miejscu na tym spotkaniu? Jeśli Ona już zdecydowała ale będzie miała do mnie słabość to próbować do czegoś więcej doprowadzić i to zmieni sytuacje? Czy postawić na rozmowę, powiedzieć co czuje, że mi jej brakuje, że przeciez możemy narazie tak się przemęczyć a jeśli nam zależy to z czasem jedno z nas może się przeprowadzić przecież i zostawić ją z tym moim punktem widzenia i później czekać na jej ruch? Męczy mnie to bardzo aktualnie więc liczę na porady od bardziej doświadczonych osób lub kogoś kto miał podobną sytuację np. Z góry dzięki Wink

kozak
Portret użytkownika kozak
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 27
Miejscowość: Miasto pow.500 tyś.

Dołączył: 2018-09-22
Punkty pomocy: 166

podjęła decyzję. nie jęcz= nie pisz/nie dzwon bo tylko stracisz w jej oczach.

Gdyby jej na poważnie, ale tak na serio zależało na Tobie/ na Was to by na rzęsach stawała np. sama proponowała inne terminy spotkań, dawałaby jakies wyczerpujace wyjasnienia. no i ten okres ciszy..

laski ktorym zależy same go przerywają bo brakuje im cierpliwości, laski ktorym zalezy pierwsze wyciagają na zgodę dłon, i pierwsze chowają dumę w kieszen...

no wiem że nie docenia się zakochanych lasek, ale tu nawet nie bylo 50% z jej strony.

khrys
Portret użytkownika khrys
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 24
Miejscowość: Gdansk

Dołączył: 2017-12-25
Punkty pomocy: 177

Może koledzy rozszyfruja powód, dla którego ona podjęła taką decyzję, ja osobiście nie potrafię, przypuszczam że to jednak Ty w pewnym momencie zacząłeś przeinwestowywac relacje badz jest kilka istotnych szczegółów ktorych nieuwzgledniles, a obniżyly one znacząco Twoja wartość w jej oczach , Natomiast co do Twojego pytania jak to rozegrać:
- żadnego mówienia ze Ci zalezy i brakuje jej, rozwiązań przyszlosciowych odnosnie odleglosci. Żelazna zasada : tłumaczenie logiczne przyniesie odwrotny skutek. Uwierz mi, ze ona to sobie juz setki razy przemyślala i nie wykreslisz jej obrazu paroma logicznymi frazami. Prawidłowa reakcja wbrew temu co podpowiada Ci umysł to " w porządku, rozumiem i szanuje Twoja decyzję, wszystkiego dobrego" - urwanie kontaktu z uśmiechem na twarzy. Potem zostaje czas, w którym ewentualnie ona może dojść do wniosku, ze jednak jej brakuje Twojej osoby , różnie bywa ale gadanie nic nie zmieni, miałeś swój czas. Tak więc na spotkaniu choćby nie wiem jak serce Cię sciskalo i chciałbyś jej wykrzyczeć ile dla Ciebie znaczy to zamknij kurwa mordę , uśmiechnij się i powiedz że pyszna jest tu kawa, tak , przeramuj to spotkanie na pozegnalne, na ktorym pokażesz się jako osoba , która szkoda nie znac . Powiedz, ze dobrze czułes sie w jej towarzystwie, życz spełnienia marzen wsadz do pociągu i machaj usmiechajac sie jakbyś coś zwyciężył . Potem zostaje czas , jak sie odezwie to napisz nam o tym. Hej

Aaron93
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 28
Miejscowość: Wrocław

Dołączył: 2017-10-07
Punkty pomocy: 1

Na pewno sporo ominąłem w tej historii, to praktycznie rok znajomości, ciężko to opisać z każdym szczegółem. Coś takiego planowałem jak mówisz z tym ,że mój plan w głowie zależy od jej zachowania jak się spotkamy. Będę u niej w mieszkaniu,(będziemy sami) porozmawiamy, powiem coś żeby zaplusować i spróbuję ją pocałować, jak w to pójdzie to pewnie zostanę do rana bo wiadomo jak się potoczy i wtedy powiem po prostu jak to widziałem ale rozumiem i akceptuję jej decyzję, wtedy chyba jedyna opcja ,że pod wpływem tych chwilowych emocji i bliskości zmieni zdanie. Jeśli uniknie tego pocałunku to właśnie wtedy zakończę to na spokojnie. Powiem ,że inaczej to widziałem, bo inaczej by mnie tu nie było teraz, ale rozumiem i akceptuję jej decyzję, że było miło ją poznać i ,że miło będę wspominał wszystkie wspólne chwile, po czym wyjdę i pojadę do domu kończąc znajomość, przynajmniej z mojej strony.

VJED
Portret użytkownika VJED
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 1994
Miejscowość: Śląskie/Małopolskie

Dołączył: 2014-11-18
Punkty pomocy: 123

Przeczytaj mojego ostatniego bloga. Stale do siebie dzwonimy, na przemian. Odległość jest większa niż w Twoim przypadku.

Tu raczej odpada kwestia dzielących Was km

Aaron93
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 28
Miejscowość: Wrocław

Dołączył: 2017-10-07
Punkty pomocy: 1

Przeczytałem Wink Odległość większa, ale kompletnie inna sytuacja. U Ciebie to było poznanie w realu, i ten "ogień od początku" , u mnie to była przez większość czasu znajomość koleżeńska przez internet, i w tej relacji właśnie doszło nagle do czegoś więcej, ale nie poczułem tego jakoś wyjątkowo. To chyba rodzaj tej znajomości która potrzebuje czasu, i im więcej go minęło tym bardziej mi zależy, a jej już chyba przestało, paradoks...

Aaron93
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 28
Miejscowość: Wrocław

Dołączył: 2017-10-07
Punkty pomocy: 1

No i koniec. Byłem wczoraj na spotkaniu z nią. Pojechałem autem. Zapytała wcześniej o ,której będę, bo mam około 200 km. Napisała żebyśmy się spotkali gdzieś w centrum na kawę , powiedziałem ,że ok ale to spokojnie , podjadę po nią i gdzieś pojedziemy. Zaczęła wymyślać ,że nie ma takiej potrzeby, Ona dojedzie w konkretne miejsce i zaczeka. Nie odpisałem. 30 minut przed dotarciem na miejsce napisałem ,że jestem po nią za pół godziny bez kombinowania bo jadę autostradą i nie będę teraz ustalał co gdzie i jak bo prowadzę auto. Więc stanęło na moim. Wszedłem na chwilę do mieszkania, przywitanie, dałem jej jedną różę, skorzystałem z łazienki i powiedziałem ,że możemy się zbierać ,i niech nawiguje, bo jest u siebie. Ona była zestresowana, bała się konfrontacji a ja kompletnie na luzie zacząłem z nią rozmawiać, były żarty i spoko atmosfera. Pojechaliśmy na kawę i zaczęliśmy tą rozmowę o którą chodziło. Była szczera, powiedziała że zrobiła wyjątek dla mnie, chociaż zawsze odrzucała taką opcję na odległość, że jej się spodobałem fizycznie i z charakteru ,że chciała coś więcej, że się starała bo gdyby tak nie było to by do mnie nie jeździła przecież... Że matka z siostrą ją "zjebały" przez tą jej decyzję ,że mnie odrzuca jednak , bo po takim czasie Ona mnie uwielbia ,lubi rozmawiać itp ale mnie nie kocha i nie chce tego na siłę. Powiedziałem ,że rozumiem i też nie chciałbym ,żeby była ze mną na takiej zasadzie ,że z przymusu bo to jeszcze gorzej. Rozmowa nie była jakaś sztywna, dalej rzuciłem kilka żartów sytuacyjnych, Ona powiedziała ,że dla niej to jest strasznie trudna rozmowa, powiedziałem ,że mogę zapytać kelnerkę czy jest opcja dodania setki do tej kawy to będzie łatwiej, rozbawiło ją to i trochę się rozluźniła. Później odwiozłem ją i ostatnie pożegnanie, byłem twardy do tej chwili, i chciałem być dalej ale głos mi się zaczął łamać itp.. powiedziałem że czuje coś do niej, że szkoda ,że tak się to kończy ale ,że zależy mi na jej szczęściu itp, niech będzie szczęśliwa a ja zawsze miło będę wspominał chwilę z nią i to że się poznaliśmy. Po czym mnie przytuliła mocno, powiedzieliśmy sobie pa i wyszedłem. Ciężko było mega... Chyba nikogo mózg jest gotowy na coś takiego, na pożegnanie ważnej osoby ,które jest pewnie ostatnim w życiu, bo już się pewnie nigdy nie zobaczymy. Ciężko to ogarnąć ale nie było innego rozwiązania skoro z jej strony nie było uczucia... Teraz jakoś muszę to przetrawić... Wyszło jak wyszło ,u mnie kolejny raz podobnie "ile razy upaść by odnaleźć równowagę?" Tego jeszcze nie wiem, ale podniosę się na pewno. Możliwe ,że też coś zjebalem, ale byłem sobą i gdyby trwało to dłużej to pewnie skończyło by się jeszcze gorzej. Trochę mi ulżyło ,że zgodziła się na taką szczerą rozmowę, że wszystko jest już jasne, ale jednak zakończenie boli. Mimo wszystko to kolejna lekcja życia, nikt nie mówił że będzie lekko.. bo ciężko żyć lekko... Wink

Aaron93
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 28
Miejscowość: Wrocław

Dołączył: 2017-10-07
Punkty pomocy: 1

No i koniec. Byłem wczoraj na spotkaniu z nią. Pojechałem autem. Zapytała wcześniej o ,której będę, bo mam około 200 km. Napisała żebyśmy się spotkali gdzieś w centrum na kawę , powiedziałem ,że ok ale to spokojnie , podjadę po nią i gdzieś pojedziemy. Zaczęła wymyślać ,że nie ma takiej potrzeby, Ona dojedzie w konkretne miejsce i zaczeka. Nie odpisałem. 30 minut przed dotarciem na miejsce napisałem ,że jestem po nią za pół godziny bez kombinowania bo jadę autostradą i nie będę teraz ustalał co gdzie i jak bo prowadzę auto. Więc stanęło na moim. Wszedłem na chwilę do mieszkania, przywitanie, dałem jej jedną różę, skorzystałem z łazienki i powiedziałem ,że możemy się zbierać ,i niech nawiguje, bo jest u siebie. Ona była zestresowana, bała się konfrontacji a ja kompletnie na luzie zacząłem z nią rozmawiać, były żarty i spoko atmosfera. Pojechaliśmy na kawę i zaczęliśmy tą rozmowę o którą chodziło. Była szczera, powiedziała że zrobiła wyjątek dla mnie, chociaż zawsze odrzucała taką opcję na odległość, że jej się spodobałem fizycznie i z charakteru ,że chciała coś więcej, że się starała bo gdyby tak nie było to by do mnie nie jeździła przecież... Że matka z siostrą ją "zjebały" przez tą jej decyzję ,że mnie odrzuca jednak , bo po takim czasie Ona mnie uwielbia ,lubi rozmawiać itp ale mnie nie kocha i nie chce tego na siłę. Powiedziałem ,że rozumiem i też nie chciałbym ,żeby była ze mną na takiej zasadzie ,że z przymusu bo to jeszcze gorzej. Rozmowa nie była jakaś sztywna, dalej rzuciłem kilka żartów sytuacyjnych, Ona powiedziała ,że dla niej to jest strasznie trudna rozmowa, powiedziałem ,że mogę zapytać kelnerkę czy jest opcja dodania setki do tej kawy to będzie łatwiej, rozbawiło ją to i trochę się rozluźniła. Później odwiozłem ją i ostatnie pożegnanie, byłem twardy do tej chwili, i chciałem być dalej ale głos mi się zaczął łamać itp.. powiedziałem że czuje coś do niej, że szkoda ,że tak się to kończy ale ,że zależy mi na jej szczęściu itp, niech będzie szczęśliwa a ja zawsze miło będę wspominał chwilę z nią i to że się poznaliśmy. Po czym mnie przytuliła mocno, powiedzieliśmy sobie pa i wyszedłem. Ciężko było mega... Chyba nikogo mózg jest gotowy na coś takiego, na pożegnanie ważnej osoby ,które jest pewnie ostatnim w życiu, bo już się pewnie nigdy nie zobaczymy. Ciężko to ogarnąć ale nie było innego rozwiązania skoro z jej strony nie było uczucia... Teraz jakoś muszę to przetrawić... Wyszło jak wyszło ,u mnie kolejny raz podobnie "ile razy upaść by odnaleźć równowagę?" Tego jeszcze nie wiem, ale podniosę się na pewno. Możliwe ,że też coś zjebalem, ale byłem sobą i gdyby trwało to dłużej to pewnie skończyło by się jeszcze gorzej. Trochę mi ulżyło ,że zgodziła się na taką szczerą rozmowę, że wszystko jest już jasne, ale jednak zakończenie boli. Mimo wszystko to kolejna lekcja życia, nikt nie mówił że będzie lekko.. bo ciężko żyć lekko... Wink

Aaron93
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 28
Miejscowość: Wrocław

Dołączył: 2017-10-07
Punkty pomocy: 1

No i koniec. Byłem wczoraj na spotkaniu z nią. Pojechałem autem. Zapytała wcześniej o ,której będę, bo mam około 200 km. Napisała żebyśmy się spotkali gdzieś w centrum na kawę , powiedziałem ,że ok ale to spokojnie , podjadę po nią i gdzieś pojedziemy. Zaczęła wymyślać ,że nie ma takiej potrzeby, Ona dojedzie w konkretne miejsce i zaczeka. Nie odpisałem. 30 minut przed dotarciem na miejsce napisałem ,że jestem po nią za pół godziny bez kombinowania bo jadę autostradą i nie będę teraz ustalał co gdzie i jak bo prowadzę auto. Więc stanęło na moim. Wszedłem na chwilę do mieszkania, przywitanie, dałem jej jedną różę, skorzystałem z łazienki i powiedziałem ,że możemy się zbierać ,i niech nawiguje, bo jest u siebie. Ona była zestresowana, bała się konfrontacji a ja kompletnie na luzie zacząłem z nią rozmawiać, były żarty i spoko atmosfera. Pojechaliśmy na kawę i zaczęliśmy tą rozmowę o którą chodziło. Była szczera, powiedziała że zrobiła wyjątek dla mnie, chociaż zawsze odrzucała taką opcję na odległość, że jej się spodobałem fizycznie i z charakteru ,że chciała coś więcej, że się starała bo gdyby tak nie było to by do mnie nie jeździła przecież... Że matka z siostrą ją "zjebały" przez tą jej decyzję ,że mnie odrzuca jednak , bo po takim czasie Ona mnie uwielbia ,lubi rozmawiać itp ale mnie nie kocha i nie chce tego na siłę. Powiedziałem ,że rozumiem i też nie chciałbym ,żeby była ze mną na takiej zasadzie ,że z przymusu bo to jeszcze gorzej. Rozmowa nie była jakaś sztywna, dalej rzuciłem kilka żartów sytuacyjnych, Ona powiedziała ,że dla niej to jest strasznie trudna rozmowa, powiedziałem ,że mogę zapytać kelnerkę czy jest opcja dodania setki do tej kawy to będzie łatwiej, rozbawiło ją to i trochę się rozluźniła. Później odwiozłem ją i ostatnie pożegnanie, byłem twardy do tej chwili, i chciałem być dalej ale głos mi się zaczął łamać itp.. powiedziałem że czuje coś do niej, że szkoda ,że tak się to kończy ale ,że zależy mi na jej szczęściu itp, niech będzie szczęśliwa a ja zawsze miło będę wspominał chwilę z nią i to że się poznaliśmy. Po czym mnie przytuliła mocno, powiedzieliśmy sobie pa i wyszedłem. Ciężko było mega... Chyba nikogo mózg jest gotowy na coś takiego, na pożegnanie ważnej osoby ,które jest pewnie ostatnim w życiu, bo już się pewnie nigdy nie zobaczymy. Ciężko to ogarnąć ale nie było innego rozwiązania skoro z jej strony nie było uczucia... Teraz jakoś muszę to przetrawić... Wyszło jak wyszło ,u mnie kolejny raz podobnie "ile razy upaść by odnaleźć równowagę?" Tego jeszcze nie wiem, ale podniosę się na pewno. Możliwe ,że też coś zjebalem, ale byłem sobą i gdyby trwało to dłużej to pewnie skończyło by się jeszcze gorzej. Trochę mi ulżyło ,że zgodziła się na taką szczerą rozmowę, że wszystko jest już jasne, ale jednak zakończenie boli. Mimo wszystko to kolejna lekcja życia, nikt nie mówił że będzie lekko.. bo ciężko żyć lekko... Wink

Aaron93
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 28
Miejscowość: Wrocław

Dołączył: 2017-10-07
Punkty pomocy: 1

No i koniec. Byłem wczoraj na spotkaniu z nią. Pojechałem autem. Zapytała wcześniej o ,której będę, bo mam około 200 km. Napisała żebyśmy się spotkali gdzieś w centrum na kawę , powiedziałem ,że ok ale to spokojnie , podjadę po nią i gdzieś pojedziemy. Zaczęła wymyślać ,że nie ma takiej potrzeby, Ona dojedzie w konkretne miejsce i zaczeka. Nie odpisałem. 30 minut przed dotarciem na miejsce napisałem ,że jestem po nią za pół godziny bez kombinowania bo jadę autostradą i nie będę teraz ustalał co gdzie i jak bo prowadzę auto. Więc stanęło na moim. Wszedłem na chwilę do mieszkania, przywitanie, dałem jej jedną różę, skorzystałem z łazienki i powiedziałem ,że możemy się zbierać ,i niech nawiguje, bo jest u siebie. Ona była zestresowana, bała się konfrontacji a ja kompletnie na luzie zacząłem z nią rozmawiać, były żarty i spoko atmosfera. Pojechaliśmy na kawę i zaczęliśmy tą rozmowę o którą chodziło. Była szczera, powiedziała że zrobiła wyjątek dla mnie, chociaż zawsze odrzucała taką opcję na odległość, że jej się spodobałem fizycznie i z charakteru ,że chciała coś więcej, że się starała bo gdyby tak nie było to by do mnie nie jeździła przecież... Że matka z siostrą ją "zjebały" przez tą jej decyzję ,że mnie odrzuca jednak , bo po takim czasie Ona mnie uwielbia ,lubi rozmawiać itp ale mnie nie kocha i nie chce tego na siłę. Powiedziałem ,że rozumiem i też nie chciałbym ,żeby była ze mną na takiej zasadzie ,że z przymusu bo to jeszcze gorzej. Rozmowa nie była jakaś sztywna, dalej rzuciłem kilka żartów sytuacyjnych, Ona powiedziała ,że dla niej to jest strasznie trudna rozmowa, powiedziałem ,że mogę zapytać kelnerkę czy jest opcja dodania setki do tej kawy to będzie łatwiej, rozbawiło ją to i trochę się rozluźniła. Później odwiozłem ją i ostatnie pożegnanie, byłem twardy do tej chwili, i chciałem być dalej ale głos mi się zaczął łamać itp.. powiedziałem że czuje coś do niej, że szkoda ,że tak się to kończy ale ,że zależy mi na jej szczęściu itp, niech będzie szczęśliwa a ja zawsze miło będę wspominał chwilę z nią i to że się poznaliśmy. Po czym mnie przytuliła mocno, powiedzieliśmy sobie pa i wyszedłem. Ciężko było mega... Chyba nikogo mózg jest gotowy na coś takiego, na pożegnanie ważnej osoby ,które jest pewnie ostatnim w życiu, bo już się pewnie nigdy nie zobaczymy. Ciężko to ogarnąć ale nie było innego rozwiązania skoro z jej strony nie było uczucia... Teraz jakoś muszę to przetrawić... Wyszło jak wyszło ,u mnie kolejny raz podobnie "ile razy upaść by odnaleźć równowagę?" Tego jeszcze nie wiem, ale podniosę się na pewno. Możliwe ,że też coś zjebalem, ale byłem sobą i gdyby trwało to dłużej to pewnie skończyło by się jeszcze gorzej. Trochę mi ulżyło ,że zgodziła się na taką szczerą rozmowę, że wszystko jest już jasne, ale jednak zakończenie boli. Mimo wszystko to kolejna lekcja życia, nikt nie mówił że będzie lekko.. bo ciężko żyć lekko... Wink

Aaron93
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 28
Miejscowość: Wrocław

Dołączył: 2017-10-07
Punkty pomocy: 1

No i koniec. Byłem wczoraj na spotkaniu z nią. Pojechałem autem. Zapytała wcześniej o ,której będę, bo mam około 200 km. Napisała żebyśmy się spotkali gdzieś w centrum na kawę , powiedziałem ,że ok ale to spokojnie , podjadę po nią i gdzieś pojedziemy. Zaczęła wymyślać ,że nie ma takiej potrzeby, Ona dojedzie w konkretne miejsce i zaczeka. Nie odpisałem. 30 minut przed dotarciem na miejsce napisałem ,że jestem po nią za pół godziny bez kombinowania bo jadę autostradą i nie będę teraz ustalał co gdzie i jak bo prowadzę auto. Więc stanęło na moim. Wszedłem na chwilę do mieszkania, przywitanie, dałem jej jedną różę, skorzystałem z łazienki i powiedziałem ,że możemy się zbierać ,i niech nawiguje, bo jest u siebie. Ona była zestresowana, bała się konfrontacji a ja kompletnie na luzie zacząłem z nią rozmawiać, były żarty i spoko atmosfera. Pojechaliśmy na kawę i zaczęliśmy tą rozmowę o którą chodziło. Była szczera, powiedziała że zrobiła wyjątek dla mnie, chociaż zawsze odrzucała taką opcję na odległość, że jej się spodobałem fizycznie i z charakteru ,że chciała coś więcej, że się starała bo gdyby tak nie było to by do mnie nie jeździła przecież... Że matka z siostrą ją "zjebały" przez tą jej decyzję ,że mnie odrzuca jednak , bo po takim czasie Ona mnie uwielbia ,lubi rozmawiać itp ale mnie nie kocha i nie chce tego na siłę. Powiedziałem ,że rozumiem i też nie chciałbym ,żeby była ze mną na takiej zasadzie ,że z przymusu bo to jeszcze gorzej. Rozmowa nie była jakaś sztywna, dalej rzuciłem kilka żartów sytuacyjnych, Ona powiedziała ,że dla niej to jest strasznie trudna rozmowa, powiedziałem ,że mogę zapytać kelnerkę czy jest opcja dodania setki do tej kawy to będzie łatwiej, rozbawiło ją to i trochę się rozluźniła. Później odwiozłem ją i ostatnie pożegnanie, byłem twardy do tej chwili, i chciałem być dalej ale głos mi się zaczął łamać itp.. powiedziałem że czuje coś do niej, że szkoda ,że tak się to kończy ale ,że zależy mi na jej szczęściu itp, niech będzie szczęśliwa a ja zawsze miło będę wspominał chwilę z nią i to że się poznaliśmy. Po czym mnie przytuliła mocno, powiedzieliśmy sobie pa i wyszedłem. Ciężko było mega... Chyba nikogo mózg jest gotowy na coś takiego, na pożegnanie ważnej osoby ,które jest pewnie ostatnim w życiu, bo już się pewnie nigdy nie zobaczymy. Ciężko to ogarnąć ale nie było innego rozwiązania skoro z jej strony nie było uczucia... Teraz jakoś muszę to przetrawić... Wyszło jak wyszło ,u mnie kolejny raz podobnie "ile razy upaść by odnaleźć równowagę?" Tego jeszcze nie wiem, ale podniosę się na pewno. Możliwe ,że też coś zjebalem, ale byłem sobą i gdyby trwało to dłużej to pewnie skończyło by się jeszcze gorzej. Trochę mi ulżyło ,że zgodziła się na taką szczerą rozmowę, że wszystko jest już jasne, ale jednak zakończenie boli. Mimo wszystko to kolejna lekcja życia, nikt nie mówił że będzie lekko.. bo ciężko żyć lekko... Wink

Aaron93
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 28
Miejscowość: Wrocław

Dołączył: 2017-10-07
Punkty pomocy: 1

No i koniec. Byłem wczoraj na spotkaniu z nią. Pojechałem autem. Zapytała wcześniej o ,której będę, bo mam około 200 km. Napisała żebyśmy się spotkali gdzieś w centrum na kawę , powiedziałem ,że ok ale to spokojnie , podjadę po nią i gdzieś pojedziemy. Zaczęła wymyślać ,że nie ma takiej potrzeby, Ona dojedzie w konkretne miejsce i zaczeka. Nie odpisałem. 30 minut przed dotarciem na miejsce napisałem ,że jestem po nią za pół godziny bez kombinowania bo jadę autostradą i nie będę teraz ustalał co gdzie i jak bo prowadzę auto. Więc stanęło na moim. Wszedłem na chwilę do mieszkania, przywitanie, dałem jej jedną różę, skorzystałem z łazienki i powiedziałem ,że możemy się zbierać ,i niech nawiguje, bo jest u siebie. Ona była zestresowana, bała się konfrontacji a ja kompletnie na luzie zacząłem z nią rozmawiać, były żarty i spoko atmosfera. Pojechaliśmy na kawę i zaczęliśmy tą rozmowę o którą chodziło. Była szczera, powiedziała że zrobiła wyjątek dla mnie, chociaż zawsze odrzucała taką opcję na odległość, że jej się spodobałem fizycznie i z charakteru ,że chciała coś więcej, że się starała bo gdyby tak nie było to by do mnie nie jeździła przecież... Że matka z siostrą ją "zjebały" przez tą jej decyzję ,że mnie odrzuca jednak , bo po takim czasie Ona mnie uwielbia ,lubi rozmawiać itp ale mnie nie kocha i nie chce tego na siłę. Powiedziałem ,że rozumiem i też nie chciałbym ,żeby była ze mną na takiej zasadzie ,że z przymusu bo to jeszcze gorzej. Rozmowa nie była jakaś sztywna, dalej rzuciłem kilka żartów sytuacyjnych, Ona powiedziała ,że dla niej to jest strasznie trudna rozmowa, powiedziałem ,że mogę zapytać kelnerkę czy jest opcja dodania setki do tej kawy to będzie łatwiej, rozbawiło ją to i trochę się rozluźniła. Później odwiozłem ją i ostatnie pożegnanie, byłem twardy do tej chwili, i chciałem być dalej ale głos mi się zaczął łamać itp.. powiedziałem że czuje coś do niej, że szkoda ,że tak się to kończy ale ,że zależy mi na jej szczęściu itp, niech będzie szczęśliwa a ja zawsze miło będę wspominał chwilę z nią i to że się poznaliśmy. Po czym mnie przytuliła mocno, powiedzieliśmy sobie pa i wyszedłem. Ciężko było mega... Chyba nikogo mózg jest gotowy na coś takiego, na pożegnanie ważnej osoby ,które jest pewnie ostatnim w życiu, bo już się pewnie nigdy nie zobaczymy. Ciężko to ogarnąć ale nie było innego rozwiązania skoro z jej strony nie było uczucia... Teraz jakoś muszę to przetrawić... Wyszło jak wyszło ,u mnie kolejny raz podobnie "ile razy upaść by odnaleźć równowagę?" Tego jeszcze nie wiem, ale podniosę się na pewno. Możliwe ,że też coś zjebalem, ale byłem sobą i gdyby trwało to dłużej to pewnie skończyło by się jeszcze gorzej. Trochę mi ulżyło ,że zgodziła się na taką szczerą rozmowę, że wszystko jest już jasne, ale jednak zakończenie boli. Mimo wszystko to kolejna lekcja życia, nikt nie mówił że będzie lekko.. bo ciężko żyć lekko... Wink

Aaron93
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 28
Miejscowość: Wrocław

Dołączył: 2017-10-07
Punkty pomocy: 1

No i koniec. Byłem wczoraj na spotkaniu z nią. Pojechałem autem. Zapytała wcześniej o ,której będę, bo mam około 200 km. Napisała żebyśmy się spotkali gdzieś w centrum na kawę , powiedziałem ,że ok ale to spokojnie , podjadę po nią i gdzieś pojedziemy. Zaczęła wymyślać ,że nie ma takiej potrzeby, Ona dojedzie w konkretne miejsce i zaczeka. Nie odpisałem. 30 minut przed dotarciem na miejsce napisałem ,że jestem po nią za pół godziny bez kombinowania bo jadę autostradą i nie będę teraz ustalał co gdzie i jak bo prowadzę auto. Więc stanęło na moim. Wszedłem na chwilę do mieszkania, przywitanie, dałem jej jedną różę, skorzystałem z łazienki i powiedziałem ,że możemy się zbierać ,i niech nawiguje, bo jest u siebie. Ona była zestresowana, bała się konfrontacji a ja kompletnie na luzie zacząłem z nią rozmawiać, były żarty i spoko atmosfera. Pojechaliśmy na kawę i zaczęliśmy tą rozmowę o którą chodziło. Była szczera, powiedziała że zrobiła wyjątek dla mnie, chociaż zawsze odrzucała taką opcję na odległość, że jej się spodobałem fizycznie i z charakteru ,że chciała coś więcej, że się starała bo gdyby tak nie było to by do mnie nie jeździła przecież... Że matka z siostrą ją "zjebały" przez tą jej decyzję ,że mnie odrzuca jednak , bo po takim czasie Ona mnie uwielbia ,lubi rozmawiać itp ale mnie nie kocha i nie chce tego na siłę. Powiedziałem ,że rozumiem i też nie chciałbym ,żeby była ze mną na takiej zasadzie ,że z przymusu bo to jeszcze gorzej. Rozmowa nie była jakaś sztywna, dalej rzuciłem kilka żartów sytuacyjnych, Ona powiedziała ,że dla niej to jest strasznie trudna rozmowa, powiedziałem ,że mogę zapytać kelnerkę czy jest opcja dodania setki do tej kawy to będzie łatwiej, rozbawiło ją to i trochę się rozluźniła. Później odwiozłem ją i ostatnie pożegnanie, byłem twardy do tej chwili, i chciałem być dalej ale głos mi się zaczął łamać itp.. powiedziałem że czuje coś do niej, że szkoda ,że tak się to kończy ale ,że zależy mi na jej szczęściu itp, niech będzie szczęśliwa a ja zawsze miło będę wspominał chwilę z nią i to że się poznaliśmy. Po czym mnie przytuliła mocno, powiedzieliśmy sobie pa i wyszedłem. Ciężko było mega... Chyba nikogo mózg jest gotowy na coś takiego, na pożegnanie ważnej osoby ,które jest pewnie ostatnim w życiu, bo już się pewnie nigdy nie zobaczymy. Ciężko to ogarnąć ale nie było innego rozwiązania skoro z jej strony nie było uczucia... Teraz jakoś muszę to przetrawić... Wyszło jak wyszło ,u mnie kolejny raz podobnie "ile razy upaść by odnaleźć równowagę?" Tego jeszcze nie wiem, ale podniosę się na pewno. Możliwe ,że też coś zjebalem, ale byłem sobą i gdyby trwało to dłużej to pewnie skończyło by się jeszcze gorzej. Trochę mi ulżyło ,że zgodziła się na taką szczerą rozmowę, że wszystko jest już jasne, ale jednak zakończenie boli. Mimo wszystko to kolejna lekcja życia, nikt nie mówił że będzie lekko.. bo ciężko żyć lekko... Wink

Aaron93
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 28
Miejscowość: Wrocław

Dołączył: 2017-10-07
Punkty pomocy: 1

Nie wiem co wyżej się stało ,że dodało moją odpowiedź tyle razy... jakiś błąd strony najwyraźniej. Jak będzie tutaj jakiś admin to proszę o usunięcie tych powtórzonych wiadomości i zostawienie jednej. Z góry dzięki Wink