Związek 4lata dość udany...
Przyjechała do mnie na dwa dni do innego miasta...
Początek super, kolejny udany dzień na mieście, grzane wino, i ogólnie luz...
W drodze powrotnej spinka z mojej strony o bzdury głównie z mojej strony...(teraz już wiem, że zachowałem się jak rozkapryszone dziecko), wieczorem po grzańcu zasnąłem.
Ostatni poranek okej, przed południem znowu coś odjebałem, że ciągle ma do mnie problem (teraz wiem, że tylko mi się tak wydawało jak patrzę na to z góry)
Dużo parę tematu być może podczas tego wyjazdu bardziej myślałem o tym żeby zajarać niż o niej...
No i ja się nakrecilem i jebnąłem focha?!?! Tak wiem to idiotyczne...
Nie gadamy cały dzień, przychodziła do mnie dwa razy...
Kurwa jak na to patrzę to aż mi głupio co ja odjebałem i czy w ogóle ona mnie już nienawidzi...hmm?
Nadeszła godzina jej odjazu, miała autobus spod mojego domu prosto na PKP,
Odprowadziłem ją oczywiście z jakąś nieprzyjemna wymianą zdań, powiedziała, że sama pójdzie że nie muszę jej odprowadzać...powiedziałem, że ja odprowadzę i poszliśmy wziąłem jej torbę podróżna oczywiście w ciszy, w trakcie drogi powiedziałem, że razem zapracowaliśmy na ten dzień...
Nawet nie poczekałem na autobus po prostu zaprowadziłem ją na przystanek i wróciłem do domu bo widziałem, że nie chce ze mną w ogóle rozmawiać nawet na mnie nie patrzyła...
Zapytałem się czy da mi buziaka na drogę bo miała maseczkę zdjęła ja i dałem jej buziaka w policzek, poszedłem.
I jak myślicie? jeśli w ogóle ktoś dotrwał do końca, czy jest szansa, że mi to wybaczy?
Najpierw sie kłócisz, potem dopierdalasz o pierdoly, potem robisz foszka majacy być aktem stanowczości, a na koniec pieskujesz i prosisz o kusiolka w polik.
To się nie może udac
Ja nie wiem o co tu chodzi.
Chyba musi mnie kochać... Zadzwoniła
i co, uratowane? XD
Jak dla mnie zwykła związkowa kłótnia która zdarza się co jakiś czas. Nie zamartwiałbym się tym jeśli nie powtarza się nagminnie. Przewidując pewnie jeszcze jest chłodno ale są już pogodzeni
Stała się sytuacja której się nie spodziewałem..
Niby z podstawami się zapoznałem to kiedy w grę weszły uczucia sam się w pewnym momencie zakręciłem... Pewnie przez to palenie.
Tak czy inaczej... to ja odjebałem szopkę bo teraz to widzę ale przez to, że ciągle mówiłem, że to jej wina do tego jak się jednak okazuje wcale nie pieskowalem moja kobieta przemyślała sprawę i chyba wzięła sporą winę na siebie...dlaczego? Teraz wydzwania, idzie do fryzjera, coś wspomniała o treningu bo czuję się gruba itp.
Dalej nie wiem o co chodzi. Pokłóciliście sie i pryleciałeś na forum bo cały się trzesiesz ze strachu, że cie zostawi. Weź na klate swoje chujowe zachowanie, przemyśl to i owo i bądź lepszym człowiekiem.
Ogarnij swoje emocje człowieku, ganja palona przewlekle na bank Ci w tym nie pomoże.
Taki też mam zamiar.
Fajnie się bawicie w tym przedszkolu Stary ale mam nadzieję że widzisz iż jesteś trochę uzależniony. Bo zabrali ci towar na 3 dni a Ty po 2 już masz wahania nastrojów i wyszukujesz z problemy z dupy.
Troszkę bym tutaj przystopował bo nic dobrego to nie wróży.
A ona jest zauroczona, dlatego tak się zachowała, zakochana kobieta dużo zniesie.
Wszystko czego pragniesz jest po drugiej stronie strachu
`Ćwicz wieczorem, potem rano
I idź po swoje, jakby Ci to odebrano