Dziewczyna o imieniu X, piątek, mieliśmy jechać do jej rodziny świętować urodziny dzieci brata
Miałem dostać samochód o godzinie 15, niestety dostałem samochód dopiero wieczorem koło 17/18, oczywiście wcześniej telefonowałem do dziewczyny i mówiłem jaka jest sytuacja, zrzuciła na mnie winę, że to moja wina że nie dostałem wcześniej samochodu, że jedzie sama nie czeka na mnie i takie ze mną umawianie, skwitowałem to wszystko że rozumiem i to nie moja wina.
Po dniu ciszy odezwałem się jak gdyby nic, normalna randka, przebiegła pomyślnie.
Na następny dzień mieliśmy jechać na miasto na jedzenie, pokłociłem się z rodzicami apropo samochodu, postawiłem na swoim i powiedziałem jej ze chce jechac busem z Nią, oczywiście znowu moja wina, ze sie poklocilem z rodzicami, ze jestem egoista, ze nie mozna mi nigdy pomoc, ze zawsze stawiam na swoim, ciągle krytykowanie mojej osoby, idac na busa oklamala mnie, poniewaz za moimi plecami jak bylem w domu po kurtke wykonala telefon zeby po nia przyjechala siostra i zabrala do domu, a jak zapytalem w twarz czy gdzies dzwonila pisala to odpowiedziala ze nie, po czym powiedzialem ze widzialem kantem oka jak pisze dzwoni i dopiero sie przyznala
Odwozac z kultury ją do domu, znowu zaczela mi wygarniac, ze jestem taki i taki, ze nie chce mnie znac i nie chce miec nic ze mna wspolnego
Mija tydzień ciszy z jej jak i mojej strony, związek przepadł? Czy ja coś zrobiłem złego? Oceńcie jak to widzicie z waszej strony
Homiez, skoro mężczyzna mówi że o 15:00 przyjedzie po swoją kobietę, to o 15:00 przyjeżdża po swoją kobietę. Nie ma tłumaczenia. Jesteś dorosły? Bierzesz odpowiedzialność za swoje słowa.
Rodzice nawalili? Trudno, bierzesz taxi i więcej na nich nie polegasz. Zrzucanie winy na osoby trzecie jest słabe, nawet jeśli rzeczywiście nawaliły.
Możliwe że przepadł. Nawet jeśli ją urobisz, to ciężko będzie Ci wyjść z ramy bezradnej ofiary losu. Patrząc po jej reakcji mogę tylko się domyślać, że nawaliłeś nie pierwszy raz.
Nie byłem umówiony na dokładna godzinę, wstępnie byliśmy umówieni bo mówiłem jej ze nie wiem czy napewno będę miał samochód o tej godzinie
Chodzi mi o to ze laska ciagle mnie krytykowała za moje zachowanie, zaczęła mnie wyzywać, obwiniać , no ale kurwa bez przesady żeby mnie kłamać w oczy, wystarczyło powiedzieć ze nie chce ze mną jechać i wracać do domu
Mam się za jakiś czas odezwać czy czekać na jej ruch, bo po słowach które wyrzuciła w moja stronę szczerze z całym szacunkiem do siebie nie zrobię tego poraz kolejny gdy ona nawala ja naprawiam
Homiez, nigdy się nie tłumacz po czasie, bo to po prostu wkurwia, zjebałeś to zjebałeś, moze warto kupiś swoje własne 4 kółka, nawet jakiegoś piździka ?
|Życie jest krótkie i jeśli masz na coś ochotę to to zrób, ale licz się z konsekwencjami| & |Kobieta jest jak motylek w Twojej dłoni, jeśli zaciśniesz ręce, motylek udusi się, jeśli otworzysz je za mocno, motylek odleci|
Kolego, gdyby ktoś zorganizował mistrzostwa świata w szukaniu winnych, miałbyś złoty medal.
Z taką filozofią życia daleko nie zajedziesz.
To co ja powinienem zrobić w tym przypadku Twoim zdaniem?
To co ja powinienem zrobić w tym przypadku Twoim zdaniem?
Blachara. Uciekaj. Równie dobrze ona może mieć samochód, jak i Ty, czyż nie? Dałeś sobie wtrynić jej wymagania. Facet powinien mieć prawko i samochód, ale dla siebie, swojej wygody, chęci a nie po to, by wozić dupę kobiecie.
Na samochód własny przyjdzie czas i na fajną dziewczynę też.
Nie marz się. Śmieci wyniosły się same. Nawet nie próbuj ich zwlec ponownie do domu.
-----
W życiu nie chodzi o racje a o wibracje.
Dozywotni props za Twoje wypowiedzi