Tak jak się wtedy rozjebało tak zostało. Jedyne co zrobiłem to umówiłem się by przyszła po rzeczy (jakieś 3 tyg temu). Spakowałem wszystko co jej łącznie z pamiątkami i naszykowałem do zabrania.
Po rzeczy przyszła z... tatą. I teraz moja refleksja: ta ślepa miłość zniczyłaby mi życie... Zobaczyłem swoją ex tak wredna i chamską i wyrafinowaną jakiej jeszcze nigdy nie widziałem. Pokzałem temu człowiekowi pół świata a koniec końców ona się na mnei drze, że nei spakowałem jej poduszek i koca (sick!!). Miała wąty dosłownie o wszystko. Zachowałem spokój, dałem jej nawet więcej niż powinna zabrac byle tylko skończyć tę farsę...
W tym czasie ze mną już trochę lepiej, poimprezowałem, poznałem mnóstwo nowych ludzi, zwłaszcza dziewczyn i teraz refleksja numer 2: miałem taka zaniżoną ocenę a okazuje się, że nie potrzebnie... jest tak wiele zainteresowanych dziewczyn, tak wiele możliwości ich poznawania, może nie powiem że przebieram ale naprawdę wróciła mi pewność siebie i dostrzegłem że byłem w toksycznej relacji... Spotykam się z nową dziewczyną, do tej pory nie moge wyjść ze zdziwienia, że ktoś może bezinteresownie tęsknić, dbać i nie wykorzystywać... Przyzwyczaiłem się do tak gównianych zachowań ze strony mojej byłej, że gdy teraz mam do czynienia z zachowaniami właściwymi to myślę że to jakiś fake... Uczę się wszystkiego na nowo.
Jest jednak i zła strona medalu. Mimo że wszystko jakoś się kręci a od ex powoli ale się dystansuję, to wspomnień z głowy nie wyrzucisz albo zajmie to długi czas. Nie znasz dnia ani sekundy gdzie cos Ci się przypomni i masz nagłą zawiechę... Staram się od tego odciąć albo chociaz przyzwyczaić. Szkoda wspólnych planów, szkoda że to się rozeszło, mogło być inaczej ale co z tego jak ona tego nie rozumie.
Po tym jak zabrała rzeczy, jakies 1,5 tyg poźniej napisała do mnie jeszcze czy zgram jej nasze wszystkie wspólne zdjęcia (pytała już o to wczesniej). Nie odpowiadam na jej wiadomości. Wyrzuciłem wszystko z nią związane oprocz tego co mam w głowie.
Spotykam się z dziewczynami, bawię się wolnością, uczę się na nowo siebie, a może zaangazuje sie mocniej w tę relację z nową dziewczyną... Małymi kroczkami do przodu.
Nie wiem jeszcze czy wroce za ocean, obawiam sie ze tam wszystko sie poglebi i bedac sam z tymi wszystkimi wspomnieniami zatrzymam sie w miejscu albo cofne... Ale czas jeszcze pokaze. Ona na pewno juz tam nie wraca, naklamala pracodawcy ze jest chora i nie wraca. Do mnie za to pisza i maja nadzieje ze wroce mimo wszystko.
Jest jakis sposob na te wracajace wspomnienia i smutek ze się rozjebało?
Tak jest sposób, nowa dziewczyna - nie słuchaj bredni, że siłownią, pasją etc. zastąpisz sobie kobiecie ciepło.
Naucz się (póki masz możliwość bycia przez chwilę sam) - siebie, zahartujesz się i zaczniesz się zdrowo mniej uzależniać od drugiej osoby. W momencie, gdy już poświęcasz się relacji w 100% tracisz nad nią kontrolę i przestajesz być wyzwaniem - taki paradoks miłości.
a to, że była wredna i chamska to normalne - standard.. inna kobieta, co? ta która wydawała Ci się aniołkiem.. ;D
wywal ją ze swojego życia, usuń na portalach/ wyrzuć zdjęcia/pamiątki- wszystko co Ci ją przypomina.. wiem, że dziecinne, ale masz myśleć o sobie, a nie o tym, czy ona się uśmieje z koleżankami przy winie, że ją wyjebałeś ze znajomych - opowiadając im jakim to życiowym przegrywem jesteś.. aktualnie ma Cię to pierdolić. masz dostać kopa do działania, pokazując najlepszą wersje siebie
Uwaga! Tematy odzyskiwania ex, powrotów do byłych kobiet - są tu zabronione i będą USUWANE. Jeśli już chcesz, to szukaj rozwiązania na www.jakodzyskacbyla.pl
Mały update po miesiącu...
Tak jak się wtedy rozjebało tak zostało. Jedyne co zrobiłem to umówiłem się by przyszła po rzeczy (jakieś 3 tyg temu). Spakowałem wszystko co jej łącznie z pamiątkami i naszykowałem do zabrania.
Po rzeczy przyszła z... tatą. I teraz moja refleksja: ta ślepa miłość zniczyłaby mi życie... Zobaczyłem swoją ex tak wredna i chamską i wyrafinowaną jakiej jeszcze nigdy nie widziałem. Pokzałem temu człowiekowi pół świata a koniec końców ona się na mnei drze, że nei spakowałem jej poduszek i koca (sick!!). Miała wąty dosłownie o wszystko. Zachowałem spokój, dałem jej nawet więcej niż powinna zabrac byle tylko skończyć tę farsę...
W tym czasie ze mną już trochę lepiej, poimprezowałem, poznałem mnóstwo nowych ludzi, zwłaszcza dziewczyn i teraz refleksja numer 2: miałem taka zaniżoną ocenę a okazuje się, że nie potrzebnie... jest tak wiele zainteresowanych dziewczyn, tak wiele możliwości ich poznawania, może nie powiem że przebieram ale naprawdę wróciła mi pewność siebie i dostrzegłem że byłem w toksycznej relacji... Spotykam się z nową dziewczyną, do tej pory nie moge wyjść ze zdziwienia, że ktoś może bezinteresownie tęsknić, dbać i nie wykorzystywać... Przyzwyczaiłem się do tak gównianych zachowań ze strony mojej byłej, że gdy teraz mam do czynienia z zachowaniami właściwymi to myślę że to jakiś fake... Uczę się wszystkiego na nowo.
Jest jednak i zła strona medalu. Mimo że wszystko jakoś się kręci a od ex powoli ale się dystansuję, to wspomnień z głowy nie wyrzucisz albo zajmie to długi czas. Nie znasz dnia ani sekundy gdzie cos Ci się przypomni i masz nagłą zawiechę... Staram się od tego odciąć albo chociaz przyzwyczaić. Szkoda wspólnych planów, szkoda że to się rozeszło, mogło być inaczej ale co z tego jak ona tego nie rozumie.
Po tym jak zabrała rzeczy, jakies 1,5 tyg poźniej napisała do mnie jeszcze czy zgram jej nasze wszystkie wspólne zdjęcia (pytała już o to wczesniej). Nie odpowiadam na jej wiadomości. Wyrzuciłem wszystko z nią związane oprocz tego co mam w głowie.
Spotykam się z dziewczynami, bawię się wolnością, uczę się na nowo siebie, a może zaangazuje sie mocniej w tę relację z nową dziewczyną... Małymi kroczkami do przodu.
Nie wiem jeszcze czy wroce za ocean, obawiam sie ze tam wszystko sie poglebi i bedac sam z tymi wszystkimi wspomnieniami zatrzymam sie w miejscu albo cofne... Ale czas jeszcze pokaze. Ona na pewno juz tam nie wraca, naklamala pracodawcy ze jest chora i nie wraca. Do mnie za to pisza i maja nadzieje ze wroce mimo wszystko.
Jest jakis sposob na te wracajace wspomnienia i smutek ze się rozjebało?
Tak jest sposób, nowa dziewczyna - nie słuchaj bredni, że siłownią, pasją etc. zastąpisz sobie kobiecie ciepło.
Naucz się (póki masz możliwość bycia przez chwilę sam) - siebie, zahartujesz się i zaczniesz się zdrowo mniej uzależniać od drugiej osoby. W momencie, gdy już poświęcasz się relacji w 100% tracisz nad nią kontrolę i przestajesz być wyzwaniem - taki paradoks miłości.
a to, że była wredna i chamska to normalne - standard.. inna kobieta, co? ta która wydawała Ci się aniołkiem.. ;D
wywal ją ze swojego życia, usuń na portalach/ wyrzuć zdjęcia/pamiątki- wszystko co Ci ją przypomina.. wiem, że dziecinne, ale masz myśleć o sobie, a nie o tym, czy ona się uśmieje z koleżankami przy winie, że ją wyjebałeś ze znajomych - opowiadając im jakim to życiowym przegrywem jesteś.. aktualnie ma Cię to pierdolić. masz dostać kopa do działania, pokazując najlepszą wersje siebie