Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Zamieszkać razem

18 posts / 0 new
Ostatni
Kyszkysz
Nieobecny
Wiek: 32
Miejscowość: Wrocław

Dołączył: 2017-12-03
Punkty pomocy: 8
Zamieszkać razem

Witam serdecznie,

Spotykam sie z kobieta od roku czasu.
Po okolo 4 miesiacach znajomosci rozstalismy sie i mielismy miesiac przerwy, po ktorym przyjechala niespodziewanie i powiedziala, ze chce wrocic.

Dalem nam szanse. Zaczelismy na nowo sie spotykac i wszystko bylo pieknie i ladnie. Po jakims miesiacu zaproponowala mi bysmy razem zamieszkali.

Odmowilem jej, gdyz uwazalem, ze nie ma sie co pchac tak szybko do przodu jak dopiero co sie zeszlismy. Nie bylem jej pewny, wiedzialem, ze moze to byc chwilowy przejaw fascynacji z jej strony. Nie odbieralem jej jako stabilnej emocjonalnie.

Nie mniej jednak po jakim czasie (2-3 miesiace) temat powrocil. Zaczelismy rozmawiac i doszlismy do wniosku, ze jezeli mamy zamieszkac razem to u mnie (oboje mamy swoje mieszkania - jej bysmy wynajeli).

Po rozmowie z nia, musialem przeprowadzic rozmowe z moim wspolokatorem, przedstawic mu cala stytuacje i powiedziec, ze musi sobie zaczac czegos szukac.

Minal miesiac, moj kumpel lada moment sie wyprowadza.
A ona.. Ona teraz sie waha czy powinnismy razem zamieszkac.... No KURWA!

Chcialbym jeszcze tylko zaznaczyc, ze od kilku miesiecy pomieszkiwalismy u siebie na wzajem... Raz tydzien u niej, raz u mnie i tak na przemian.

Teraz jestem w malej dupie... trace dobrego lokatora, kolege z pracy, z ktorym dobrze sie mieszkalo i dogadywalo.

Z czym zostaje? Z baba, ktora niczego nie jest pewna i cyklicznie zmienia zdanie (podobno tylko krowa go nie zmienia)

Jak myslicie co robic? Powiedziec jej, ze albo zamieszkamy razem albo nara?
Nie chodzi o to, ze mam jakies wielkie parcie na to by razem mieszkac, tylko o to, ze przez nia jestem teraz w gorszej sytuacji, oczywiscie nie bez wyjscia, bo zawsze moge komus pokoj podnajac.
Stracilem dobrego lokatora(kolege) na rzecz ewentualnego nowego - obcej osoby, badz niezdecydowanej baby.

Przez te jej zmiany stanowiska, sam zaczynam sie zastanawiac czy warto w ogole dalej w to brnac.

Jakie jest wasze zdanie?

Pozdrawiam

Łokero
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 25
Miejscowość: Podlasie

Dołączył: 2015-03-07
Punkty pomocy: 495

A lokator nie może wrócić? Trochę słaba sytuacja. Musisz powiedzieć jej w dobitnych słowach, że nie zamierzasz tolerować takiego zachowania bo przez jej niezdecydowanie tylko tracisz.

Poza tym kilka spraw.

1. Zobacz jak laska przychodzi do Ciebie po miesiącu i narzuca, że chce z Tobą zamieszkać - bo zapewne jej tak wygodnie, a to o wiele za szybko.
2. Zobacz, nie zdążyliście razem zamieszkać a już zmienia zdanie jak piętnastolatka. A właśnie, ile ona ma lat?
3. Zobacz, nie zdążyliście razem zamieszkać a już przez to tracisz.

Zamiast rozważać czy z nią zamieszkać, zastanów się czy w ogóle być z taką kobietą. Jeżeli tak, to właściwie po co?

"Może mój świat marzeń być jak głupia historia
Po to mam wyobraźnie by bujać w obłokach"
~ Vixen - Myśl co chcesz

Pinochet
Portret użytkownika Pinochet
Nieobecny
Zasłużony
Wtajemniczony
Płeć: mężczyzna
Wiek: .
Miejscowość: Nigdzie na stałe

Dołączył: 2017-09-30
Punkty pomocy: 3636

Za miesiąc znowu powie, że bedzie z toba mieszkac, ty wyjebiesz kolejnego goscia na bruk, a księżniczce się odwidzi.

Kyszkysz
Nieobecny
Wiek: 32
Miejscowość: Wrocław

Dołączył: 2017-12-03
Punkty pomocy: 8

Niestety z obecnym lokatorem sprawy juz zaszly za daleko. Zalatwil z szefostwem prace zdalna i wraca do rodzinnego miasta.

Do tego doszla kolejna niefajna sytuacja...
Bylismy na wakacjach i jej psa musielismy zawiezc do jej rodzicow do rodzinnego miasta pod opieke na ten czas.

Wrocilismy, okazalo sie, ze jej babcia lezy w szpitalu. Auto sie zepsulo i jutro lece z nim do mechanika. Pojechala motorem, ale motorem psa nie zabierze.

W piatek juz od dawien dawna mam ustawiona impreze firmowa, a w sobote urodziny przyjaciela. Mechanik pewnie do piatku naprawi co trzeba i bedzie trzeba zasuwac po psa...

Z jednej strony wiem, ze jest w potrzebie i moge zrezygnowac z imprezy firmowej (luzne nie zobowiazujace party) by odebrac jej psa.
Z drugiej strony nie chce jej pieskowac jak ona co chwile zmienia zdanie, wymysla i ksiezniczkuje.
W koncu sama tez moze wrocic po auto badz poprosic brata.

Nie chce byc na kazde jej skinienie, ale z zasady jestem czlowiekiem, ktory uwaza, ze jak mozna to trzeba sobie pomagac.

Ona jest tak chwiejna, ze robiac cos nie wiadomo czy w jej oczach sie zyska czy straci.

Łokero
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 25
Miejscowość: Podlasie

Dołączył: 2015-03-07
Punkty pomocy: 495

Można sobie pomagać, ale wzajemnie, i nie cały czas. Niech ktoś inny zasuwa po tego psa. Co Ty będziesz z tego miał? Kolejną zmianę zdania?

"Może mój świat marzeń być jak głupia historia
Po to mam wyobraźnie by bujać w obłokach"
~ Vixen - Myśl co chcesz

Kyszkysz
Nieobecny
Wiek: 32
Miejscowość: Wrocław

Dołączył: 2017-12-03
Punkty pomocy: 8

Problem w tym, ze jestem zaangazowany, zalezy mi na niej. Ale jak widac to mi chyba bardziej jak jej. Wiadomo o kobiete trzeba dbac, troszczyc sie, ale nie chce pieskowac bo na glowe mi wejdzie i bedzie sobie robila co tylko zechce.

Ciezko mi jest definitywnie zakonczyc ta rolecje. Jest inteligentna, zabawna, piekna i swietnie spedzamy razem czas. Ale ciezko mi jest sobie poradzic z jej wahanami nastrojow... raz do rany przyloz a raz zimna i zdystansowana jak lod...

Oboje jestesmy po przejsciach... po rozwodach.
I ciezko mi uwierzyc, ze istnieja takie kobiety, ktore sa zawsze stabilne... chyba kazda co jakis czas cos odpierd... Laughing out loud

william_sexspeare
Nieobecny
Wiek: 19
Miejscowość: -

Dołączył: 2018-05-11
Punkty pomocy: 161

Właśnie w tym problem, angażujesz się - a księżniczka ma to w dupie. Jest wiele pięknych i inteligentnych kobiet, wystarczy tylko obudzić się i wyjąć rękę z nocnika, do którego Twoja luba regularnie oddaje mocz. Fochy z dupy należy olewać żartem i temperować olewką.

Kyszkysz
Nieobecny
Wiek: 32
Miejscowość: Wrocław

Dołączył: 2017-12-03
Punkty pomocy: 8

Ogolnie odkad wyjechala w niedziele w rodzinne strony nie pisze do niej i nie dzwonie.
Daje nam czas na spokojne przemyslenia. Ona inicjuje kontakt i dzwoni codziennie, ale jestem dosc oschly w rozmowach. Nie probuje tym ugrac nie wiadomo czego, tylko pokazac, ze jej zachowanie jest nie na miejscu i nie bede udawal, ze nic sie nie stalo.

Jak wroci to porozmawiamy na powaznie. Albo wyniknie z tego, ze razem zamieszkamy, albo skoro teraz nagle widzi w tym problem to zabieram od niej graty i koncze pomieszkiwanie u siebie na wzajem. Wynajmuje pokoj i lece dalej. Po psa nie jade.

P.S. umknelo mi wczesniej to pytanie... Ona ma 30lat

sequel87
Portret użytkownika sequel87
Nieobecny
Zasłużony
Wtajemniczony
Płeć: mężczyzna
Wiek: 35
Miejscowość: Jaworzno

Dołączył: 2018-07-27
Punkty pomocy: 3176

Przepros go ladnie a dziewczynie podziekuj.

CiasteczkowyPotwór
Portret użytkownika CiasteczkowyPotwór
Nieobecny
Wiek: 25
Miejscowość: Poznań

Dołączył: 2017-09-09
Punkty pomocy: 250

Szukaj nowego współlokatora olewając jej propozycje zamieszkania razem. Powiedz, że szanse już miała. Jeśli po tym znów będzie namawiała na mieszkanie razem to już więż, że to chorągiewka a nie kobieta. Podejrzewam, że mieszkając razem miał byś przerąbane bo w tedy gdy się razem zamieszka dopiero wychodzi kto jaki jest, bo ludzie czuą się pewniej i na więcej sobie pozwalają. Jak Ci na niej zależy to mieszkanie razem sobie odpuść i ją utemperuj a jeśli się nie uda to pomachaj na pożegnanie. Lepszej rady nie mogę Ci dać.

Kyszkysz
Nieobecny
Wiek: 32
Miejscowość: Wrocław

Dołączył: 2017-12-03
Punkty pomocy: 8

Dziekuje bardzo Panowie za rady.

Pewnie po zejsciu sie, mialem dystans, mocna rame i nie dawalem sie wciagac w jej manipulacyjne gierki, przez co widziala we mnie to cos i dlatego chciala zamieszkac.
Z czasem, z pewnoscia zaczalem jej zbytnio dogadzac i godzic sie na jej warunki, przez co stracilem w jej oczach i dlatego ma teraz wahania czy mieszkac razem.

Popelnialem i nadal bede popelnial bledy, ale inaczej sie nie naucze, praktyka czyni mistrza.

Wiem, ze jeszcze sporo pracy nad samym soba przede mna.

Niestety chyba poprzedni dlugi zwiazek zbyt mocno sie na mnie odbil, przez co trudniej mi po tylu latach wrocic zdecydowanym do gry.

P.S.
Od kilku miesiecy pomieszkiwalismy u siebie na wzajem, tydzien u niej, dwa u mnie i tak na zmiane. Nie zauwazylem jakiejs wiekszej tragedii.
CiasteczkowyPotwor, chyba masz racje, to choragiewka.

Kyszkysz
Nieobecny
Wiek: 32
Miejscowość: Wrocław

Dołączył: 2017-12-03
Punkty pomocy: 8

Informacyjnie opisze dalszy przebieg zdarzen.

Z racji, ze Panna po powrocie z rodzinnych stron nie podejmowala w ogole tematu, w srode zadalem jej to niezreczne pytanie:
"To co z tym naszym wspolnym mieszkaniem? Mialas juz wystarczajaco czasu by sie zastanowic" . Oczywiscie bylem gotow uslyszec odpowiedz negatywna, a nawet uslysze badz samemu zakonczyc ta relacje.

Tak jak sie spodziewalem, uslyszalem, ze nie jest na to gotowa. Zapytalem dlaczego i w czym tkwi problem, skad u niej takie wahania. W odpowiedzi uslyszalem, ze ona nie wie czy to milosc.

Pogadalismy jeszcze chwile o wartosciach w zwiazku o tym co nas laczy i dzieli.
Ale nie mialem juz czasu kontynuowac tego, gdyz bylem umowiony z kumplem na ryby.
Tak wiec powiedzialem, ze wrocimy do tego, a teraz spadam bo jestem umowiony.

Wrocilem z ryb, ona mnie cos pyta czy chce kolacje. Mowie nie, biore prycho i zasuwam do wyra w kime. Ona cos tam przygotowala, przyszla do mnie i cos tam sobie paple. Ja generalnie olewka, zdawkowe odpowiedzi, zmeczenie, zasypiam.

Kolejnego dnia rano dystans i ozieblasc po obu stronach. 0 dotyku czy buziakow. Wychodzimy do pracy, niezreczna sytuacja, caluje mnie w usta, ale ozieble i wychodzi do pracy.

Kiedy wraca, stan trwa nadal, czesc czesc, 0 dotyku 0 buziakow i gadka szmatka.
Ogolnie czuc chlod i dystans po obu stronach, ale cos tam pozartujemy, posmiejemy sie i tyle.
Wspolny spacer z psem dalej 0 cielesnosci. Wracamy do domu i rozmawiamy.

Temat czego nie moze we mnie przetrawic i co jest jej ciezko zaakceptowac i vice versa. Podaje jej dwa wyjscia:
1. Kazdy mieszka u siebie i dajemy sobie wiecej przestrzeni.
2. Zegnamy sie.
Ona na to, ze nie chce sie zegnac. Pozniej troche luznej gadki i pojawia sie jakis dotyk po obu stronach, ale znikomy i zdystansowany.

Ogolnie nie mam zamiaru wychodzic z jakims milym gestem czy slowem w jej strone, gdyz zwykle w kryzysowych sytuacjach ja wyciagalem reke jako pierwszy.

Zalezy mi na niej, ale to nie moj problem aby w swojej glowie sie dowiedziala czy to milosc czy nie milosc. Moze po prostu dzieli nas roznica charakterow.

Dzis pakuje manatki i wracam do siebie, nie ma raczej sensu tkwic w stanie nijakosci Smile

Pytanie do szanownego grona. Jakie bledy widzicie z mojej strony? I czy waszym zdaniem jest sens w ogole ciagnac to w jakikolwiek sposob dalej?

Pozdrawiam

Kyszkysz
Nieobecny
Wiek: 32
Miejscowość: Wrocław

Dołączył: 2017-12-03
Punkty pomocy: 8

Dla mnie mieszkanie razem nie bylo warunkiem koniecznym. Nie dazylem do tego. To ona tego chciala i kiedy po jakims czasie podjalem odpowiednie kroki w tym kierunku, to ona sie wycofala i postawila mnie w slabej sytuacji.

Wydaje mi sie, ze skoro teraz jest jak jest, zdystansowanie, ozieble i ogolna niechec kontaktu/zblizenia, to pewnie przez najblizszy czas jak zamieszkamy osobno, nikt z nas nie bedzie dazyl do tego kontaktu i umrze to smiercia naturalna Wink

P.S.

Moglbym dzis probowac o zblizenie, jakies pocalunki, dotyk. Ale przy obecnej zageszczonej atmosferze istnieje spore prawdopodobienstwo niepowodzenia i tym samym ona poczuje, ze przejela paleczke, a tego nie chce.

Kyszkysz
Nieobecny
Wiek: 32
Miejscowość: Wrocław

Dołączył: 2017-12-03
Punkty pomocy: 8

W zeszła sobotę zabrałem od niej graty i wróciłem do siebie. W poniedziałek ona przyjechała do mnie oddać mi to czego zapomniałem. Zaczęliśmy coś rozmawiac, ona, że dużo myślała, filozoficzne zdania typu, teraz wszystko się ułoży, nie można robić ciągle tego samego i spodziewać się różnych efektów. Później zapytała to chyba teraz ja muszę się spakować? Potwierdziłem. Powiedziala, że jakby coś zostało to dajmy sobie znać. Przy samochodzie zaczęła się rozklejać, przytuliła się, pocałowała mnie, po czym życzyłem jej powodzenia.

Minął tydzień. Kontaktu brak. Fakt została u mnie jakaś jej bielizna, ja wiem, że mam u niej jeszcze zapalniczkę Zippo.

Trochę żal, smutek, że to wszystko musi się tak kończyć. Nadzieja zawsze umiera ostatnia, czasem się myśli, może powinienem jeszcze o to walczyć,pokazac że zależy, ale ile można walczyć? Udowadniać coś komuś na siłę?? Wiem, że nie ma tam już czego szukać.

Czas zrobi swoje, tak jak zawsze.
Życzę wszystkim powodzenia i dziękuję za rady Smile

Pozdrawiam

raM
Portret użytkownika raM
Nieobecny
Zasłużony
Wtajemniczony
Płeć: mężczyzna
Wiek: .
Miejscowość: Rzeszów

Dołączył: 2011-09-05
Punkty pomocy: 794

Do tanga trzeba dwojga. Skoro ona nie walczy, nic nie próbuje naprawić, to znaczy, że ten związek nie miałby długiej przyszłości. Wiem, że to ciężkie - sam przez to przechodziłem, ale po prostu przyzwyczailiście się do siebie i to będzie teraz najtrudniejsze. Tutaj nie potrzeba niczego innego niż czasu, poznawanie nowych kobiet znacznie to przyśpieszy, o ile czujesz się na siłach.