Cześć wszystkim
Piszę w sprawię spojrzenia innym okiem na moją sytuację.
Ja skończę w tym roku 21 lat, a moja dziewczyna skończyła 20 lat i jesteśmy razem od października 2019 roku.
Ja zacząłem studiować w 2018 roku ale z powodu depresji itp. wziąłem dziekankę na rok i dopiero w tym roku jestem na drugim semestrze (do poprawy dwa przedmioty z I sem) I roku studiów.
Moja dziewczyna robi maturę i dyplom, chce się wybrać na studia 400km stąd, bo w poznaniu jest aby jeden kierunek z jej specjalizacji po liceum artystycznym i to lubi.
Generalnie w naszym związku potrafimy się dogadać, współżyć w warunkach domowych również.
Zdarza nam się czasami kłócić nawet ostro, jak i nie rozumieć czasami. W sferze łóżkowej mam wrażenie, że opadły jednak emocje, bo jest go mniej. Ogólnie rzecz biorąc nawet stabilnie.
Rzecz polega nad tym, że wyprowadzka mojej dziewczyny z miasta na studia ok. 400 km ode mnie, nie napawa mnie optymizmem. Kierunek do dokończenia, praca w maku na 1/4 etatu na którym dorabiam (mama daje aby na czynsz za stancję).
I tu właśnie napotykam trudności z postąpieniem, co dalej?
Związek na odległość, nie brzmi zbyt spoko. Mam pracę, studia dzienne, tu też pasję i czas już sam się planuje w rozkładzie dnia.
Moja dziewczyna zamierza znaleźć sobie tam (czyli 400km stąd) pracę, studiować dziennie i ogólnie utrzymywać się sama jeśli będzie w stanie.
Ciężko będzie znaleźć w tym wszystkim czas na siebie, spotkania raz czy dwa w miesiącu a większość przez internet i komunikatory.
Szukam w tym wszystkim rozwiązania, nie chcę zrywać i potem żałować, że mogłem zrobić inaczej.
Pierwszy wariant jaki wpadł mi do głowy na dane chwile to:
1.) Wyjechanie z nią do Poznania, znalezienie pracy i przeniesienie się na inną uczelnie z tym samym kierunkiem (nie wiem jak jest z niezaliczonymi 2 przedmiotami bo od października za 1000 zł mogę poprawić dwa)
Lub:
2.) Dowiedzenie się czy jest w stanie moja dziewczyna zrobić gap year i poczekać, aż poprawię przedmioty i dopiero przenieść się z nią do poznania. W tym czasie nawet moglibyśmy znaleźć sobie wspólne mieszkanie na ten czas. Ona by mogła dorobić znajdując pracę i ja również dorabiając teraz, a także poprawiając jeden semestr zdany warunkowo.
Nie wiem jak podejść do tego tematu, nie wiem co o nim sądzić, bo po prostu nie znam się na tym.
Na chwilę obecną czeka mnie sesja, a moją dziewczynę matura. Ogólnie jeszcze jakoś nie rozmawiałem z nią głębiej na te tematy, bo nie wiedziałem co sądzić o wszystkim. W danej chwili szuka mieszkań i sama uważa, że najwyżej będziemy się spotykać rzadziej i po prostu gadać przez neta.
Dzięki z góry i pozdrawiam.
Zbyt poważnie myślisz o życiu wraz z twoją partnerką. Nie wiesz czy ona również ma co do ciebie poważne plany, czy traktuje cię: "aż znajdę coś lepszego". Ta kobieta ma 18 lat jej trzy źródła motywacji to: "chcę się czuć fajnie", "chcę się bawić", "co pomyślą sobie o mnie inni".
Trzeba nabrać dystansu w relacjach z kobietami, jest to bardzo trudne, ale w Twoim przypadku założyłbym najgorsze, że się rozejdziecie. Dla ciebie powinny być ważniejsze własne ambicje, aby ogarnąć twoje własne życie. Poukładaj swoją głowę, dokończ sesję, znajdź lepszą pracę, a potem będziesz martwić się laskami.
" W Twoim przypadku założyłbym najgorsze, że się rozejdziecie. "
To wcale nie jest, najgorszy scenariusz rozwoju wypadków.
Najgorszy będzie wtenczas, gdy on będzie tęsknił samotny, a ona na studiach, będzie oddawała swe młode i jędrne ciało, kolegą z uczelni, mając wielu sekretnych kochanków na chwilę, wracając na weekendy, będzie udawała pełną tęsknoty, wierną dziewczynę, a on będzie czule całował jej wargi, które dzień wcześniej, ociekały nasieniem kolegi uczelnianego np z Zimbabwe, albo innego
Kamerunu. Może nigdy, nie trafi na ślad jej zdrad i się biedak oświadczy, nieświadomy, że trzy tuziny chłopa miało ją w te rozkoszne, dla niej, 5 lat na uczelni. Kupi drogi pierścionek zaręcznynowy, wyda majątek na wesele, jak ten nieszczęśnik, któremu narzeczoną bzykał, SolidSnake, przed samym ślubem, gdy była zaręczona.
Dlatego piszę, że są znacznie gorsze, scenariusze dla łatwowiernych i zakochanych chłopców, niż rozstanie z panną.
A do tego odziedziczy szereg chorób wenerycznych, potem żadna go nie zechcę z oprychą, AIDS, kiłą, rzeżączką, WZW i Bóg wie co jeszcze, a na koniec zwinie się na zwykłe jesienne przeziębienie ze swędzącą fujarą z krostach?
To jest scenariusz czarny jak kolega z Kamerunu!
Ziemniak na luzie to weź, po pierwsze nie kładź żadnej presji na nią. Sytuacja jest średnia ale nie masz tak naprawdę wyboru jak popłynąć z nurtem rzeki, z kolei naciskanie na nią żeby zrobiła GAP year kiedy wszyscy znajomi idą na studia byłoby nie fair (wyobraź sobie to w drugą stronę).
Jeśli dla Ciebie przeprowadzka do PZN by wiązała się też z większymi możliwościami (zakładając że studiujesz w jakiejś dziurze) to nie jest to zły pomysł, tylko niech to będzie główny powód tej przeprowadzki a nie że dajesz jej odczuć że robisz to dla niej.
A jak się rozpadnie to chuj, nic straconego stary, także tym bardziej weź to na spokojnie i tym bardziej nie roztrząsaj scenariuszy powyżej.
~Mówi się że Twoje hobby to kobiety, dziewczyny i panienki.
~I małolaty, nie zapominaj!
Ogólnie studiuje w lublinie, to raczej nie jest tak źle myśle
Czarne kutasy, I see czarne kutasy everywhere.
Huka, jak ty coś powiesz...
Możesz być pewny, że jak wyjedzie to będzie się spotykała z innymi.
Studia a przede wszystkim pierwszy i drugi rok to poznawanie nowych osób, melanże i puszczanie się laseczek one takie po prostu są. Sam byłem na studiach i osobiście spotykałem się z dziewczyną która miała swojego faceta w mieście gdzie mieszkała.
Wg mnie skoro wybrała sobie miasto tak daleko nie konsultując z Tobą jak to będzie wyglądało laska ewidentnie nie traktuje Cię poważnie.
Bzykaj ile się da bo po wakacjach będzie koniec związku.
Huka ale Ty masz przyjebane negatywne myślenie, współczuję jeżeli doświadczyłeś takich rzeczy w swoim życiu, ale to nie znaczy, że wszyscy tak mają. Pisząc o takim przebiegu sytuacji nie różnisz się niczym od Heatha, który czasami objawia się niczym nowotwór dla tej strony. Biedne negatywne przestraszone skrzywdzone chłopaki, sobie już tak obrzydzili relacje, że teraz innym będą obrzydzać i straszyć. Sio.
Znam kilka przypadków, w których ludzie studiowali osobno przez kilka lat nawet, a później byli dalej razem i nikt nikogo nie zdradzał.
Zajebiscie ziemniak, że Twoja dziewczyna ma ambicje, poczekaj czy w ogóle się tam dostanie. Wtedy pogadaj z nią dopiero jak już sytuacja będzie bardziej klarowna, a nie srasz teraz pod siebie bo to nieatrakcyjne. I nie leć od razy za nią, najwyżej, jeżeli będzie studiować w innym mieście, to spróbujcie widywać się w weekendy. Spróbuj i się przekonaj. Jak będzie miało przetrwać i będziecie oboje tego chcieli to przetrwa, wyluzuj.
Zdroworozsądkowe podejście, a nie nienawistne z cyklu "jaki ten świat jest zły, ojeju".
Ja nigdy nie byłem w związku, ale byłem na studiach i wiem, jak ostro zabawiały się moje koleżanki z roku, mające swych chłopaków w innych miastach, oni czekali i wypisywali, że tęsknią, a one sypały się jak choinki po Bożym Narodzeniu.
Przez 5 lat na uczelni, napatrzyłem się na tyle zdrad, że nigdy, nie powiem młodemu, łatwowiernemu chłopcu, spoko ufaj w swej pannie w ciemno.
No to może jak nie byłeś w związku to nie doradzaj ludziom w związku? Doradzaj w tym na czym się znasz.
Przykro mi, że naobaerwowałeś się takich akcji, ale to jest jedna strona medalu. I to też jest wina tych gości, a nie tylko lasek, bo w związku są dwie strony.
Bez zaufania nie zbudujesz nic.
No ludzie są różni, nie wolno generalizować. Wiadomo również, że jest jakiś stopień ryzyka ale to zależy od mentalności i przekonań dziewczyny i chłopaka co do tematu wierności.
Ja również nie widzę tego związku. Wystarczy, że komuś coś wypadnie, spotkanie sie nie odbędzie i kłótnia gwarantowana. I ile tak pociągnięcie?
Wyjedziesz do Poznania, zamieszkacie razem,a że ona jest jeszcze dziewczynka to w ciągu kilku miesięcy może jej się owidzieć wspolne mieszkanie razem i wtedy będziesz musial szukać czego innego. Z kims takim nie ma co planować. Sexu jej moze brakować, bliskości.. Zaczna sie imprezki, a ze mloda jest to chetnie wyskoczy z dziewczynami do klubu.
Podsumowując to jebnie. No chyba, że bedzie wyjątek jak napisał Kensei z happy endem, w co wątpię.
Nie dodałem że, to jest jej pierwszy poważny związek, nie lubi wychodzić na imprezy, jest typem outsider'a który woli siedzieć w domu. Zresztą na początku coś szukała w naszym mieście, ale kompletnie nie było żadnego kierunku
A ja coś dobrego napiszę. Nie każda panna to szlauf, który pruje się na prawo i lewo. Są też ułożone dziewczyny, które mają jakieś wartości a nie tylko melanże i ruchansko.
Mój kolega z Lublina ma laske z Krakowa i jakoś 3 lata są ze sobą, widzą się raz na 2 tygodnie.
Moim zdaniem spróbuj, jak się będzie chrzanić sytuacja to wtedy można pomyśleć nad czymś innym.
"To co mówi kobieta jest jak chmura wędrująca po niebie: dobrze uformowana i spójna, a po chwili nie do poznania"
No w sumie też tak pomyślałem, kobita mi nawet powiedziała że nie zrobi gap year'a bo jeszcze się rozleniwi. A w takich sytuacjach jest różnie, również w trudnej kwestii przeniesienia na inną uczelnię do tego poznania.
No zresztą bym musiał też popracować nad tym by w bani nie mieć projekcji jak leci bokiem, bo to chore.
A zawsze można spróbować z tym związkiem na odległość, nawet to byłby test swojego rodzaju na mocność więzi a jak pierdolni3 to po prostu mówi się trudno.
Przede wszystkim nie wpływaj na jej decyzje odnośnie studiów czy gap year'a i nie proś by została tutaj z Tobą przez rok czy jak tam chciałeś zrobić. To jest mega słabe. To jest jej życie. Nie jesteście w związku przez 10 lat tylko niecały rok.
Jeśli coś pójdzie nie po Waszej myśli to albo Ty albo ona zostanie z ręką w nocniku, bo poświeciła coś dla drugiej osoby, coś czego może nie do końca chciała i będzie plucie w brodę później.
Zrobiłbym tak jak kolega wyżej wspomniał. Spróbował na odległość. Jeśli coś nie bedzie po myśli -> out i tyle. A czy coś stracisz? Nie. Lepiej spróbować i żałować niż załować, ze się nie spróbowało.
Pozdro.
Frytas jestes ciuepła klucha na kilometr to czuć.
To ona powinna rozkminiac i robic wszystko zebys jej nie zostawił i prosic zebys nie wyjezdzal a tutaj ona ma cie w dupie olej ja nic z tego nie bedzie, laska jedzie w miasto sie bawic i jej nie zatrzymasz miales swoje 5 min nie wykorzystales ich to teraz daj szanse innym ;p
Bez odbioru !
Jestem chujem i dobrze mi z tym
Tzn. ona wyjeżdża a ja zostaje, to tyle. Zresztą teraz nie będę oceniał jak ona postąpi, zobaczymy. A tam pięć minut, mówisz z doświadczenia? hahahah Zresztą mam prawo się obawiać, nie obracam laskami jak serdelkami i wolę zżyć się z jedną niż marnować czas na setki.