Cześć,
Trochę mnie tu nie było. Temat z Martynką został zakończony już pewien czas temu, tak jak ostatnio pisałem. Daliście mi do myślenia. Czasem trochę jeszcze zaboli, czasem pomyślę co robi na przykład w walentynki i tak dalej... No jest ta ciekawość, no i jeszcze chęć przelecenia, ale nie o tym.
Po tych wydarzeniach z nią mam jakiś brak energii do poznawania dziewczyn.
Nie czuje tej smykałki, jak na początku. Coś przygasło.
Miesiąc temu przez Tindera pozałem Kasię.
Z Kasią spoko mi się rozmawia, dwa razy się spotkaliśmy sam na sam. Z wyglądu no taka 7
Dogaduje się z nią, ale mam opory przed pocałunkiem. Coś co już w normalnych relacjach miałbym za sobą, bo mineły dwa spotkania tutaj jeszcze przede mną.Czuje, że przez to tracę jej zainteresowanie ( na przykład widzę, że po wczorajszym spotkaniu kontakt troszkę przygasł)
Obiekcje mam z powodów:
Kasia lubi jeździć na koncerty, imprezki. No taka szalona dziewuszka.
Druga sprawa to taka, że nie mam takiej mocnej chęci pocałunku, tak jak np było to z Martyną.
Przez obiekcje tracę pewność siebie i czuje się jakbym nigdy nie całował dziewczyny. Jakby cała praktyka gdzieś zaginęła. W ogóle przez przeszłość wpadłem w taki komfort, ale czas na powrót hehe.
Jak uważacie, czy odpuścić relację z Kasią i ogólnie celowe poznawanie kobiet na jakiś czas ( troszkę łajzuje przez brak energii) czy jednak lecieć ostro i liczyć, że ta energia się pojawi?
Pozdro.
Walisz do porno? Bo jeśli tak, to skończ z tym.
"Jak uważacie, czy odpuścić relację z Kasią i ogólnie celowe poznawanie kobiet na jakiś czas ( troszkę łajzuje przez brak energii) czy jednak lecieć ostro i liczyć, że ta energia się pojawi?"
Jeżeli nie masz energii, to nic na siłę.
Poczytaj sobie blogi Adepta o pewności siebie.
I jest takie jedne motto na stronie.
"Miej jaja, by robić i mówić, to na co masz ochotę!"
Dude.
Pierwsza i najważniejsza sprawa to bycie w zgodzie ze sobą.
Jeśli masz sztucznie podnosić sobie energię i zmuszać do czegokolwiek, to sobie odpuść.
Prędzej czy później wyjdzie, każdy kto umie czytać ludzi skapnie się. Wyjdziesz na nienaturalnego a przez to niewiarygodnego.
Nie ważne jak dobrze byś udawał, to nadal będzie teatrzyk, łatwo zauważalny zresztą.
Zamiast tego skup się na źródle problemu.
Tymczasem rób na co tylko masz ochotę, wyjdziesz na tym lepiej, mając w perspektywie punkt docelowy.
Jak ty chcesz być z inną jeśli nadal Martynka Ci w głowie?
Na Walentynki będzie brana przez trzech.
Jeden w cipkę, drugi w dupkę, trzeciemu do buzi weźmie.
W tym jest cały ambaras, żeby dwoje chciało na raz.
Napisz list do Martyny i wyślij jej kwiaty:)
Widze że na Ciebie póki co nie działa Czym się strułeś tym się lecz. Albo nie poznałeś takiej kobiety która była wchooj ciekawa i pociągająca. Taki syndrom ex...
Musisz sam wewenatrz siebie ustalić że M. Już nie ma, pogodzić się z tym i to zaakceptować, ale tak prawdziwie a nie na 5min. Bez żalów, złości itp. Było,minęło nic nie zmienisz i nie powinieneś.
Poznawaj kobiety na luzie, baw się z nimi, nie szukaj nowego związku, co ma być to bedzie.
Rób co chcesz masz na to czas. Bycie samemu ma swoje dobre strony, odnajdź je i ciesz się z tego.
Wyjdź że strefy komfortu, mogą być takie proste rzeczy jak nowa knajpa, rolki, łyżwy, nowy basen, nowa siłka, rower, hulajnoga, skatepark, parkour itp. Jest tego. Milion a każdy wysiłek pozytywnie wpływa na nasze endorfinki.
Nie dość że masz większe libido to jesteś autentyczny i myślę że przestaniesz się zastanawiać na bzdurami...
Wszystko czego pragniesz jest po drugiej stronie strachu
`Ćwicz wieczorem, potem rano
I idź po swoje, jakby Ci to odebrano
Nie rób nic na siłę bo przyniesie to odwrotny efekt
Powiem Ci tak, nie znam do końca tematu Martynki. Ale Kasie bym potraktował czysto koleżeńsko, nawet wyjść z nią na jakąś imprezkę, na te które lubi. Może się jej spodobasz, może to ona zacznie Cię uwodzić i wtedy poczujesz się znacznie lepiej, poczujesz, że podobasz się nie jednej kobiecie(Martynce).
Jeśli faktycznie masz 18lat, to to nic złego. Potraktuj to jak lekcje. Ja pamiętam jak w szkole średniej mając dziewczynę w 3 klasie liceum bajerowałem jeszcze małolatkę z 1 klasy. Tak cholernie mnie uwierało, że jestem nieuczciwy do jednej i drugiej, że aż się to posypało - bo się w tym zatraciłem i traciłem pewność siebie, musiałem się chować z jedną na korytarzach a drugiej wciskać jakieś kity. Teraz patrząc po latach na to, rozegrałbym to zupełnie inaczej. Krótko mówiąc - brałbym co fabryka dała.
Także rada dla Ciebie, nie zatracaj się w tym co tracisz lub czego nie masz. Patrz na to co możesz mieć i zyskać z różnych stron. Miej dużo koleżanek ale nie nastawiaj się na związek z co drugą czy nagminne randkowanie
.
Powiem Ci jedno - koleżanki koleżanek. Tak się najłatwiej poznaje panny w szkole.
"Jeśli nie chcesz być najlepszy to nawet nie zaczynaj"
Dziękuje za pomoc. Dało mi to do myślenia.