Witam, mam pytanie o to jak się zachować. Na początku rozjaśnię jednak całą sytuację.
Ogólnie jestem człowiekiem wysoko stabilnym emocjonalnie, gdyż tak musiałem się ukształtować, by przetrwać, etc.
Około 20 grudnia poznałem wspaniałą dziewczynę. Pisaliśmy, rozmawialiśmy etc. po czym spotkaliśmy się na początku stycznia.
Było naprawdę świetnie, potem drugie spotkanie, które również się udało. Bardzo szybko się zakochałem, ona podobno też ( napisała to pierwsza). Następnie wyjechała za granicę na 3 tygodnie z rodziną.
Pragnęła rozmowy ze mną, etc. ale olewałem to ( ewentualnie byłem uszczypliwy i wysoko arogancki ), mogliśmy rozmawiać tylko jak miałem taką zachciankę. Wszystko przez to, że miałem ciężką sytuację rodzinną i przelałem na nią swą złość i bezsilność ( biorę za to odpowiedzialność ). Jej się to przejadło, więc powiedziała, że musimy ochłonąć. Mi wtedy jednak się poprawiło i pierwszy raz w życiu chciałem ciągle jak adorować ( aż przerodziło się to w błaganie o kontakt ). " Kłóciliśmy się " ( bowiem, nie wiem jak to nazwać około tygodnia ), aż nastąpiła zgoda. Trwała jednak tylko 4 dni, aż w końcu postanowiła nagle zerwać kontakt 7 dni przed powrotem do Polski. Powiedziała, że spełniły się jej złe oczekiwania wobec związku ( NIGDY nikogo nie miała na dłużej, gdyż powiedziała, że boi się tego, zaufania i tak dalej ) no i skończyła ze mną w ten sam sposób. Dobrze zaakceptowałem to, ale zrozumiałem, że nie jestem w stanie od tak odpuścić, męczyło mnie to, ona wróciła do kraju parę dni temu. Nadal zero odzewu. Wczoraj nieco się upiłem i wylałem jej swoje żale, nawet nieco uraziłem. Zablokowała mój kontakt absolutnie wszędzie.
Wiem tylko gdzie mniej więcej mieszka ( mała miejscowość niedaleko mojego miasta ) i zamierzam za 2/3 dni tam jechać i jakoś ją odnaleźć ( wierzę w przychylność losu ). Tylko co wtedy zrobić? Prosić, błagać? Jak to rozegrać, że tak to ujmę IDEALNIE. Muszę spróbować, bo inaczej nie wybaczę sobie tego, jeśli teraz mnie odrzuci zaakceptuję to, ale chce taką ewentualność zmniejszyć do MINIMUM. Oczywiście, zakładając, że w ogóle ją odnajdę. No więc, jak się wtedy zachować, by nie wyjść też na jakiegoś psychola ( a wiem, że przy takim zachowaniu granica do takiego stwierdzenia jest bardzo cienka ).
Serdecznie proszę o pomoc i z góry dziękuję.
Myślę, że powinieneś odpuścić, bo ona mogła już uznać Cię za psychola. Byłeś dla niej parokrotnie chamski, czepiasz się, a przecież nawet nie jesteście parą. Musisz trochę ochłonąć i nauczyć się, że żadne problemy nie uprawniają Cię do tego, żeby być chamskim i wylewać swoje żale na ukochaną osobę.
"Co ma płynąć, nie utonie"
Tak, wiem, że zachowałem się karygodnie, ale napisałem też, że odpuszczę dopiero wtedy, gdy to się nie powiedzie.
Spójrz na swój opis. Ja pragnę i wierzę i mam odpuścić jeśli mogę jeszcze troszkę zawalczyć?
To, że macie okres jak i, że jesteście przed okresem również nic nie usprawiedliwia :]
Wpadles zanim zaczales cokolwiek z nia dzialac. Mowisz o stabilnosci emocjonalnej, dla mnie jej nie masz, bo jak napisales "przelales cala gorycz na nia".
Odradzam szukania i przekonywania, walki, czy co tam jeszcze chcesz. Zanim zaczales wystrzelales sie ze wszystkich naboi, a dziewoja zobaczyla ze raczej cos z Toba nie tak i delikatnie sie ewakowala. Piszesz, ze poblokowala Cie wszedzie, wiec czego Ty oczekujesz. Samo to przez siebie mowi wszystko.
CZYTANIE I BIEGANIE
Przyczyna syfu w Twoim życiu, drogi kolego, jesteś Ty sam, a nie to, co Cię otacza. Choć to wszystko znajduje się w ruchu pozostaje niezmienne...
"oddany facet, nie zakochany głupiec"
Miałem ala podobną sytuację, to chyba jedna z tych utraconych szans przez brak doświadczenia, moim zdaniem jedyne co możesz zrobić to urwać całkowicie kontakt i żyć dalej, wyciągnąć wnioski, i podnieść sobie wyżej poprzeczkę.
Powiedz, że cie szatan opętał (zwal wine na skurwysyna!) I po proś jak pies że juz się poprawisz. Jak się nie zgodzi wyjeb jej w szczękę i odejdź spokojnie.
A tak na poważnie zjebałeś sprawę i raczej nawet nie próbuj jej naprawiać, odpuść temat nie jest długi to szybko zapomnisz.
Pewnego dnia obudzisz się i okaże się, że nie ma już wystarczająco dużo czasu na zrobienie wszystkich rzeczy, które zawsze chciałeś zrobić. Zrób je teraz.
no po prostu emocjonalna opoka, betonowy słup....
________________________________________________________________
"Szczęście to łza, którą się otarło i uśmiech, który się wywołało."
Maxence van der Meersch
"ŻYCIE NALEŻY PRZEŻYĆ TAK, ŻEBY WSTYD BYŁO OPOWIADAĆ, ALE MIŁO WSPOMINAĆ"
Fakt, to wiele wnosi.
Czy ja dobrze widzę, że stracona Wielka Miłość to 2 (słownie: dwa) spotkania i dwa tygodnie gadania przez internet?
Nieważne, co robisz i mówisz. Ważne, co kobieta ma w głowie.
Jakie dwa tygodnie?
3 tygodnie - 1 tydzień = 2 tygodnie.
Było naprawdę świetnie, potem drugie spotkanie, które również się udało. Bardzo szybko się zakochałem, ona podobno też ( napisała to pierwsza). Następnie wyjechała za granicę na 3 tygodnie z rodziną.
aż w końcu postanowiła nagle zerwać kontakt 7 dni przed powrotem do Polski.
Dwa spotkania w realu i gadki w sieci nazywasz "związkiem"?
Nieważne, co robisz i mówisz. Ważne, co kobieta ma w głowie.
Rozmawialiśmy też przed spotkaniami co ująłem w opisie, więc ogólnie wszystko trwało ponad miesiąc, ale masz rację tak czy inaczej. Dzięki.