Sprawa jest dość prosta. Chciałbym się z nią Wami podzielić. Jakiś rok temu byłem strasznie zakompleksionym typkiem. W pewnym momencie wstałem (historia jak z książek) i zacząłem tytanicznie pracować nad sobą. Mam skończony dobry kierunek, mam super pracę, medytuje, boks, siłownia, bardzo dużo czytam i jestem bardzo otwarty. Często słyszę, że każdy mnie lubi. Czytam dużo książek związanych z komunikacją, perswazją itd., więc mniej więcej wiem jak obsługiwać się ludźmi. Ale mimo wszystko jestem też dość empatyczny. Nie podchodzi mi jednarozwy seks, którego doświadczałem i który jak tu się ostatnio dowiedziałem był okazywaniem braku szacunku do kobiety. No więc wziąłem sobie do serca rady z forum i zacząłem trochę normalniej zachowywać. Moja pewność siebie skoczyła do góry i poznaje kolejne i kolejne dziewczyny.
Do czego zmierzam. Poznałem sobie teraz taką laseczkę. Mega atrakcyjna, niesamowicie wręcz. Spotkałem ją 3x (wiem, że to mało), ale na 2 spotkaniu pocałunki, później zaprowadziła mnei do koleżanek. Było fajnie. Przy koleżankach często mówiła 'my, my i przybliżała się do mnie + całowała'. Dostałem od niej mase komplementów co sprawiło, że gdzieś tam coraz bardziej ją w tym krótkim okresie zaczynałem lubić. Najlepsze jest to, że te komplementy były strasznie spersonalizowane i trafiały w sedno (rzeczy które o sobie wiedziałem i zachowywałem dla siebie bardzo szybko zostały przez nią wypowiedziane na głos).
Mimo wszystko gdzieś tam byłem sceptycznie nastawiony, bo nie jestem aż tak naiwny. Spodziewałem się, że zaraz coś się stanie, ale to była przesada. Umówiliśmy się na kolejne spotkanie, w zasadzie nie rozmawiamy między spotkaniami tylko, żeby się umówić. Ja zadzwoniłem, a to ona zaproponowała mi któryś dzień i że jej to obojętne i który mi pasuje. No więc wybrałem. W dzień spotkania dostałem tylko eske, że zmieniły jej się plany i że nie moze blabla i że jutro. No to ja że jutro nie mogę i takie pierdu pierdu że szkoda, że kiedy indziej, że mam się odzywać blabla. Napisałem tylko okej.
Tak się składa, że minęło parę dni i mam czas jutro, więc napisałem jak normalny człowiek, żeby się spotkać. Pomijam fakt, że na odpowiedź czekałem bardzo długo, bo to nieważne. Ale napisała, że na majówke wyjeżdża (fakt wspominała już wcześniej). No i tyle.
Proponować kolejne spotkanie dajmy na to za tydzień czy sobie po prostu odpuścić i jedyna szansa to czekać na jej reakcję? I czy ktoś podziela moje zdanie, że straciła zainteresowanie, ale wodzi mnie za nos. Czytaj poznała jakiegoś fagasa, ale w sumie byłem spoko to zostanę w odwodzie. Po prostu co o tym myślicie i czy zauważacie, żeby moja osoba wymagała jeszcze większej pracy nad sobą w którąś stronę.
Jakbyś tej dziewczyny nie opisał to my i tak nie wiemy, co Was łączy. To jest tylko między Wami. Jeśli przeczytałeś i wziąłeś się za siebie tak, jak piszesz to pewnie potrafisz wyczuć czy jest Tobą zainteresowana i czy chce z Tobą czegoś więcej. Rób to, co uważasz za słuszne. Jeśli pisanie do niej będzie słabe, to będąc ogarniętym w porę się zorientujesz.
I pamiętaj, dzwonienie jest dużo lepsze.
Wiem Panowie. Po prostu zadzwoniłem i nie odebrała, więc puściłem eske. Nie chciałbym aż tak analizować każdego elementu.
Wyczułem ogromne zainteresowanie z jej strony. Kiedy stała przy barze kątem oka widziałem, że cały czas obraca się w moją stronę. Sporo takich gestów.
Ale gdzieś tam wiem, że przez te lata które trwałem w upokorzeniu teraz chciałbym szybko wszystko nadrobić. Może gdzieś to wyczuwa? Że przez ciężką pracę i stres czuje się samotny i potrzebuje bliskości przez co gdzieś tam tracę te swoją pewność siebie.
Natomiast zauważam w pracy, czy obojętnie gdzie, że jak kiedyś tak nie było tak teraz kobiety jakoś tak do mnie lgną. Czasem piszą później po fejsbukach itd. Ale też mi po prostu naprawdę nie zależy by zaciągnąć którąś do łóżka tylko ja po prostu lubię z nimi rozmawiać, pośmiać się itd., a jak coś miałoby wyjść to spoko. I z tą też z takiego założenia wychodziłem. Po prostu bardzo miło spędzało się czas, choć zrobiłem sobie ochotę na sex, bo sama zasugerowała ostatnio, że następne spotkanie wylądujemy w łóżku. A ja z racji ostatniego nawału obowiązków zaniedbałem te sprawy i trochę mnie teraz wybiła z rytmu (wiem żeby nie oczekiwać nigdy niczego, ale wiemy jak jest).
Mimo wszystko mam zamiar zrobić demoniczną pewność siebie jak tylko będę miał okazje.
Nie napalaj się na ten seks, bo może Cię wodzić za nos i tylko sprawdzać reakcje czy jesteś napalony.
_____________________________________________________________
Osoba, która wiecznie mówi „tak”, nieustannie pomija osobiste potrzeby i powoli buduje w sobie ogromny gniew.
Poczekaj kilka dni na jej ruch
Myślę, że ten temat może być bardziej o mnie. Może polecicie jakąś książke w której krok po kroku jest opisane jak budować pewnosć siebie i szczęście tak u podstaw? Jak w podświadomości gdzieś to wszystko w sobie budować. U mnie w domu nikt nie był ambitny, nikt nie osiągnął sukcesu także mam gdzieś tam z tyłu głowy przekonania i słowa, które teraz staram się wyrzucić.
@Ziemniakzpiwnicy
Masz rację. Ja wiem o tym. Dużo jeszcze zadań przede mną.
Chociaż czasem wydaje mi się, że naprawdę fajne dziewczyny (ładne i mądre) mają nie tyle kolesie zajebiście pewni siebie, a tacy którzy po prostu ciężko pracują i potrafią się czasem poświęcić.
Miałam taką fazę jak Ty. Chcesz sobie "poudowadniać". Spojler: rozczarujesz się
Rozczarowanie musi się pojawić, abyś sobie poodpuszczał różne rzeczy i dał sobie święty spokój.
Wada tej fazy: jesteś bardzo zaabsorbowany sobą.
Stąd siedzisz dużo w głowie, wszystko co robisz coś znaczy o Tobie (jestem już pewny siebie, czy jeszcze nie?). Trudno wsłuchiwać się w potrzeby innych ludzi, bo to ma po prostu niższy priorytet.
Uważaj na ten program z tą ciężką pracą. On powstał byśmy mieli złudzenie kontroli nad życiem. Ludzie ambitni i poświęcający się wcale nie mają gwarancji nagrody, bo wiele tego, co dzieje się w życiu to czynniki losowe, na które nie mamy wpływu, natomiast Ci ciężko pracujący nad sobą ROSZCZĄ SOBIE prawa do nagrody no bo przecież jak to?! Tyle pracuję i nic? A ludzie nie lubią, jak się coś od nich żąda. + jak będziesz wierzyć w poświęcanie się, twoim standardem będzie, że zawsze jest trochę chujowo. Wszystko sobie uzasadnisz "bo trzeba się poświęcać" Będziesz wchodzić w kosztowne w utrzymaniu (psychicznie) związki.
Twoi rodzice i twoja przeszłość. Tak naprawdę wiesz o tym tylko Ty, a więc możesz podjąć decyzję, że zapominasz o przeszłości i żyjesz tak jakby jej nie było. Przestanie Cię definiować.
PS Wiem, że mój post nie rezonuje z Tobą w tej fazie, bo poniekąd czerpiesz przyjemność z zachłyśnięcia się rozwojem. Pamiętaj, że ludzie mają w dupie twój rozwój, to nie ich gra i nie lubią być pionkami
"There is no glory in being well-adjusted in a maladjusted society" — RSD Tyler
Skoro wyjeżdża na majówkę to nic złego ale po powrocie jeżeli jest faktycznie Tobą zauroczona to powinna się odezwać. I nie analizujesz tego czy to szit czy Nie, bez znaczenia. Jeżeli ty po tej majowce do niej znowu zagadasz o spotkanie to wyjdziesz troszkę na oczekujacego, nie od razu cię to skreśla ale napewno umie Twoja atrakcyjnosc a nie o to chyba nam chodzi.
@Kensei Świetna odpowiedź. Myślę tak jak Ty. Działania, poznawanie ludzi, wszystko w ruchu. A pewnosć siebie nie jest tylko z kobietami. Jeszcze rok temu bałem się komukolwiek postawić, a teraz mam pod sobą kilkanaście osób, którymi bez problemu zarządzam i wydaje polecenia, a postawić umiem się już niemal każdemu. Nawet nie wiedziałem, że drzemie we mnie tyle dobrego. Polecam każdemu medytację. To wspaniała rzecz.
Nie da się powiedzieć, czy na pewno straciła zainteresowanie. O ile na majówkę każdy ma z reguły jakieś plany, wyjeżdża etc. O tyle wtedy Ci odmówiła, choć początkowo każdy termin jej pasował. Bardziej martwi mnie ta pierwsza sytuacja, bo druga wydaje się uzasadniona. Możliwe też, że naprawdę jej coś wypadło, ale wtedy proponuje się termin alternatywny. Jak ktoś tego nie robi, nie chce się spotkać.
Tak jak napisałem. Zaproponowała następny dzień, ale musiałem odmówić, bo byłem zajęty, więc napisała, że mam się odzywać jak tylko będę miał czas.
Tak jak napisałem. Zaproponowała następny dzień, ale musiałem odmówić, bo byłem zajęty, więc napisała, że mam się odzywać jak tylko będę miał czas.
No to tragedii nie ma. Możesz zaproponować spotkanie po majówce. Wiem, że dwa razy proponowałeś, ale to za mało spotkań, by liczyć, że ona przejmie inicjatywę.
@smerf8903 Też jestem zdania, że to ja mam inicjatywę, a nie ona. Bez sensu, żeby ona proponowała.
Myślę, że większość kobiet na tym etapie znajomości nic nie zaproponuje z własnej inicjatywy. Później już bywa z tym dużo łatwiej, ale na początku facet musi się starać.
Facet nic nie musi
"There is no glory in being well-adjusted in a maladjusted society" — RSD Tyler
.
Chociaż czuje, że w tym wypadku lepiej nic nie pisać. Tak jakby wolałbym, żeby sama do tego doszła, ze warto do mnie napisać. Skoro początek był intensywny to niech to ma jakiś sens
Chociaż czuje, że w tym wypadku lepiej nic nie pisać. Tak jakby wolałbym, żeby sama do tego doszła, ze warto do mnie napisać. Skoro początek był intensywny to niech to ma jakiś sens
Pytanie z innej beczki. Po tym jak się ogarnąłeś jak zacząłeś poznawać dziewczyny? daygame?
Gdzieś tam w międzyczasie z brzydkiego typka stałem się bardzo przystojny i w zasadzie często dziewczyny same do mnie zagadują. A tak to wszędzie chyba.
.