Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Przeprowadzka, zmiana miasta

3 posts / 0 new
Ostatni
zdichsiemacho
Portret użytkownika zdichsiemacho
Nieobecny
Wiek: 20
Miejscowość: *

Dołączył: 2012-05-15
Punkty pomocy: 1
Przeprowadzka, zmiana miasta

Wybór studiów, a raczej miasta gdzie spędze najbliższe kilka lat był całkowitym dziełem przypadku. Przypadek, ale bardzo dobrze na tym wyszedłem, bo załapałem się na świetny program na mojej uczelni, dzięki któremu mogę odciążyć moich rodziców z mojego utrzymania.
Pech tylko w tym, że moja dziewczyna nie studiuje w tym samym mieście. Minęło kilka miesięcy, widzimy się zazwyczaj kilka dni w miesiącu, chyba że wypadną jakieś święta. Początkowo to nie przeszkadzało, ale wiadomo, tak nie może być w nieskończoność. Sam związek na odległość nie jest zły, tylko sęk w tym, żeby z góry wiadomo było kiedy odległość ma zostać zmniejszona. Rozmawiać zaczeliśmy o tym kilka miesięcy temu, to ona podejmowała rozmowę stwierdzając, że naprawdę musi mi być kiepsko tutaj, to jej przyjaciółka zaczęła mnie wypytywać czy planuję zmienić miasto. Wtedy padały najróżniejsze miasta, tylko nie jej. Z biegiem czasu coraz częściej poruszany był ten temat, ciężko mi było się odnieść - miałem inne sprawy na głowie, które zresztą aby mówić o jakichkolwiek zmianach musiałem ogarnąć.
W końcu ja podjąłem ten temat, w czasie kiedy ona już otwarcie mówiła o tym, że mógłbym przenieść się konkretnie do jej miasta.
Sam motyw przenoszenia był jeszcze poruszany ze względu na jej przyjaciółkę, kiedy wielokrotnie mówiła mi, że gdyby nie kilka spraw to przeniosłaby się na studia do miasta gdzie tamta mieszka. Co najśmieszniejsze przeniesienie się tam do niej ( do przyjaciółki ) byłoby bardziej skomplikowane niż do mojego miasta, że tak to ujmę.
Ale, podjąłem w końcu temat, powiedziałem jej, że teraz nie widzę tego żebym to ja zmienił miasto, powodów było kilka, a głównym to, że mam przed sobą ogromną szansę. Starsi nie są biedni, nie są bogaci. Mogą mi opłacać utrzymanie, ale chłopaki, sami wiecie jak to jest kiedy od kogoś mocno zależysz. Ja jestem na to bardzo wyczulony i chociaż mam świetne relacje z rodzicami to czuję się bardzo źle kiedy biorę od nich pieniądze, a tutaj robić tego nie muszę, bo mam na dobrą sprawę zapewnione utrzymanie przez uczelnię i jeszcze zdarza mi się coś odłożyć. Tam bym tego nie miał - więc jestem zależny od rodziców albo łączę studia dzienne z pracą. Dawno nie przeszukiwałem ofert ale odnoszę dziwne wrażenie, że musiałbym naprawdę sporo pracować żeby odczuć ten komfort niezależności.
Spytałem więc jak ona widzi siebie w roli osoby, która zmienia miejsce zamieszkania. Na początku stanowcze nie, a argumentacja szczerze powiedziawszy na poziomie nie bo nie. Temat czekał kolejne 10 minut, aż po tym czasie:

- nie wiem sama, a jak Ty to widzisz? Jak widzisz to, że zamieszkałabym z Tobą?

I wtedy obudziła się we mnie odpowiedzialność, a zarazem jeszcze coś innego.
Po pierwsze pomyślałem - kurwa, typie, masz raptem dwadzieścia lat, czy jesteś na tyle dojrzały aby związać się już dosyć mocno z tą dziewczyną, po drugie - jak nam nie wyjdzie, a widzę dwie możliwośći, albo będzie naprawdę świetnie albo będzie totalna klapa to ją mocno skrzywdzę - ona wywraca do góry nogami swoje życie, a tu nagle to się rozpada - a i to działa w dwie strony, a po trzecie ... to później...

- to bardzo odpowiedzialna decyzja, to bardzo mocno uzależnienie się od drugiej osoby, porozmawiamy o tym jeszcze

Musiałem to sobie przemyśleć, wracałem do siebie jakimś tam pksem i zastanawiałem się jakby to wyglądało. Jest kapitalną osobą, uwielbiam ją po prostu. Uwielbiam jej zainteresowania, aktywność, jej inteligencję, niesamowicie na mnie działa, a z drugiej strony widzę jej wady i trudny charakter. Koniec konców stwierdziłem, że warto byłoby spróbować, jeżeli to by wypaliło to naprawdę byłoby zajebiście, przynajmniej tak podejrzewam. Ha i chociaż mam raptem te 20 lat to mogę stwierdzić, że jest kobietą, z którą chciałbym spędzić resztę życia...Z drugiej strony łatwo mi mówić, że mogłoby być zajebiście itd, bo to nie ja się poświęcam. No trudny temat.

Wróciłem do siebie i dni sobie mijały, aż w końcu poruszyliśmy ten temat przez telefon. Miałem chujowy dzień wtedy, miałem mnóstwo do zrobienia, później wyskoczyłem na uczelnię jakoś poczułem, że nie mam się tego dnia do kogo odezwać, bo czasami tak jest, że czuję naprawdę brak jakiegokolwiek powiązania z tymi ludźmi, których poznałem na tej uczelni i druga sprawa, że natłok zajęć sprawia, że mam mało czasu dla siebie i kiedy rozmmawialiśmy już przez telefon to powiedziałem jej, że mam dzisiaj słabszy dzień po prostu co zdarza mi się bardzo rzadko. Zaczęła wypytywać o co chodzi, to jej powiedziałem no i od tego się zaczęło.

Padło stwierdzenie, że o wiele lepiej będzie jak się przeniosę do niej - argument na zasadzie tu gdzie jestem jest z założenia chujowo. Później - będziesz miał bliżej do domu i o dziwo nic o tym, że ona tam jest. Zripostowałem trochę nie na temat mówiąc, że dla mnie to nie jest takie proste, muszę więcej poświęcić i wtedy padł tekst, które delikatnie mówiąc mnie wkurwił, taki totalny brak empatii.

- jest mnóstwo osób, które łączą studia dzienne z pracą - to tylko kwestia poświęceń i zrezygnowania z kilku rzeczy
- co takiego?! myślisz, że wszystko rzucę, żeby musieć iść do pracy i mieć jeszcze mniej czasu dla siebie. Żeby ograniczyć moje życie do pracy i nauki? Chyba wiesz, że moje studia to najłatwiejszych nienależą.
- jakoś inni tak mogą

później otrzymałem zarzut, że kiedy się widzieliśmy to ją bardzo mocno namawiałem do jej przeniesienia - wręcz zarzuciła mi, że w tej rozmowie ją jakby do tego zmuszałem .
Odpowiedziałem jej - masz słabą pamięć, wyraźnie Ci powiedziałem, że to bardzo poważna decyzja wymagająca poświęceń.
odpowiedź była świetna - no tak, wcześniej chciałeś żebym się przeniosła, a teraz już nie chcesz
- tego nie powiedziałem!

Rozmowa się skończyła - to ona stwierdziła, że dalsza rozmowa nie ma sensu, że jestem słabym rozmówcą.
Poczekałem do następnego dnia, zadzwoniłem, była spokojna, zaczęliśmy rozmawiać na ten temat - zacząłem bardzo spokojnie, zacząłem mówić o poświęceniu i znowu wyszło to co wcześniej - to ja mam się poświęcać... to ja mam szukać pracy.

Ale to nic, później otrzymałem zarzut, że patrzę na tą sprawę bardzo płytko, wtedy odpowiedziałem jej - chyba sobie żartujesz, że niby ja patrzę płytko? nie mam o czym rozmawiać.

Zadziwiła mnie ta sytuacja - raz ten brak jakiegokolwiek zastanowienia się z jej strony jakby to było ze mną gdybym to ja zmienił miejsce, dwa że ona chyba tylko widzi to, że ja się poświęcę chociaż patrząc obiektywnie to ja poświęcam bardzo wiele, a ona? dla niej to naprawdę nie ma dużego znaczenia, wręcz jeszcze mogłaby odnieść korzyści z racji przeniesienia, bo tutaj jej kierunek jest jednym z najlepszych w Polsce.
Co myslicie o tej sytuacji, jak z nią o tym porozmawiać. Ktoś przerabiał taką sytuację?

PVR
Portret użytkownika PVR
Nieobecny
Wiek: 18

Dołączył: 2010-07-31
Punkty pomocy: 42

Ja prawdopodobnie będę przerabiał taką sytuacje, bo wybieram się na studia i znacząco ograniczy mi się kontakt z dziewczyną. I mimo szczęśliwego związku, będę się musiał zastanowić nad jego przyszłością. Związek na odległość moim zdaniem nie ma prawa bytu. Chyba z tego wywodzą się Twoje problemy. Nie można porozmawiać normalnie tylko tel, lub jakieś komunikatory. To nigdy nie zastąpi normalnej rozmowy i poczucia bliskości. Uważam, że nie powinieneś rezygnować z Twoich planów skoro w nie wierzysz. Jak ona tego nie zrozumie to trudno

"jeśli chciała byś być niegrzeczna"

eM
Portret użytkownika eM
Nieobecny
Wiek: 19
Miejscowość: xxx

Dołączył: 2012-04-04
Punkty pomocy: 151

Długi wpis, ale dosyć ciekawa sytuacja...

Laska strasznie manipuluje z tego co widzę! Ja na Twoim miejscu postawiłbym na niezależność finansową, bo jeśli masz możliwość samemu utrzymać się na studiach to graty! A laska hmmm chce, żebyś poświęcił dla niej i swoją niezależność i plany na przyszłość. Wręcz zmusza Cię do tego byś wszystko rzucił i do niej leciał (i do roboty przy okazji). Warto byłoby to zrobić tylko w jednym przypadku... Gdyby była to miłość Twojego życia. A jaką masz co do tego pewność? ŻADNĄ!

Więc ja proponuje jednak zostać w swoim mieście na studiach! Chyba, że lubisz ryzykować... Ale czy warto poświęcać aż tyle dla niewiadomej? Sam już musisz sobie na to odpowiedzieć.

Pozdrawiam!

I swoją drogą z ciekawości spytam co to za program, który Ci się pozwala samemu utrzymać? Sam się w tym roku wybieram na jakieś studia i chętnie bym się czegoś dowiedział więc jak możesz napisz mi jakieś pw;)

Real niggaz do they wanna do, bitch niggaz do what they can't