Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Prośba o pomoc w ocenie błędów i o srogie baty za frajerstwo.

4 posts / 0 new
Ostatni
Loner
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 25
Miejscowość: UK

Dołączył: 2018-12-03
Punkty pomocy: 5
Prośba o pomoc w ocenie błędów i o srogie baty za frajerstwo.

Nie wiem od czego zacząć, więc zacznę od początku. 10 lat temu poznałem przez neta fajną dziewczynę. Gadka się kleiła (wywody o miłości itd.), ale byliśmy gówniarzami (po 16 lat), w dodatku z dwóch krańców Polski, wiec po jakimś czasie odpuściliśmy sobie. Mija kilka lat. Jakimś cudem znalazła mnie na FB, ale na zaproszeniu do znajomych się skończyło - ja byłem w związku, poza tym nie czułem potrzeby odnowy kontaktu. Do czasu, aż związek nie walnął. Rozglądałem się za innymi, napisałem i do niej. Trzask, prask po roku bajery kupiła mi bilet do Szkocji, gdzie się przeprowadziła. Początkowo była to raczej luźna relacja z mojej strony - pojechać, popracować przez wakacje i wybadać potencjalną partnerkę.
Przyznaję, po czasie wpadłem po uszy, zobaczyliśmy się pierwszy raz w życiu [HB9], powoli czułem, jak coś nowego zaczyna się we mnie formować . To było TO! [mogło by być, gdybym nie zgubił z czasem jaj] Wróciłem do PL na 3 miesiące, żeby podomykać swoje sprawy. Stało się, w wieku 21 lat rzuciłem się na głębokie i jak później się okazało, zdradliwe wody. Przez pierwsze 2,5 roku było idealnie. Było trochę kłótni o porządki domowe itd. Powiedziałbym standard, kiedy mieszka się razem od samego początku związku. Jak nie trudno się domyślić laska całkowicie się mi podporządkowała, była we mnie zapatrzona jak w obrazek. Byłem jej bogiem. I tu zaczyna się problem - przestałem ją szanować, bo pieskowała i skamlała o choć trochę mojej uwagi i zaangażowania. W trakcie jednej z kłótni puściły mi nerwy i powiedziałem za dużo. [dojebka do jej rodziny - patolnia totalna, rozbity konkubinat, alkohol, przemoc, ojciec - nie istnieje, a matka zeszła na raka zanim jeszcze odnowilismy kontakt]. No, ogólnie jedne z niewielu słów, których będę żałował do końca życia. Zacząłem też regularnie palić MJ. Dla niej nie był to problem, póki nie jarałem codziennie.
Czas mijał, ale prócz pewnych pęknięć w relacji nic nie zapowiadało burzliwego końca. Postanowiłem się zaręczyć. Dotarło do mnie, że mam zajebistego farta! Taka kobieta, jaką wtedy była idealnie nadawała się na poważne LTR. Zgodziła się, zanim dokończyłem swoją litanię, cała w skowronkach. Strzał w 10! No, był... Pół roku później zrywa ze mną, jako powód podaje mój nałóg (żeby nie było - jeden dziennie, wieczorem, często z Nią, bo z czasem się przekonała). Panika, strach... No nic, po kilku godzinach wszystko się ułożyło. Mijały miesiące, seksualność znikała. Rutyna, tak to sobie tłumaczyłem. Zaszokuję was - kolejne zerwanie, tym razem na miesiąc, wciąż mieszkaliśmy razem (w miedzy czasie raz spotkała się z jakimś waflem, ale jak się dowiedziałem to przy mnie wyjebała go ze znajomych, poblokowała itd. - chyba był jednak większą pizdą ode mnie). Jak zgadniecie, dobre 2 tygodnie jamniczyłem, poźniej dystans, seks i powrót. Byliśmy jednak tylko parą, bo jak mówiła: straciła do mnie zaufanie itd. No ogólnie nie było to już to - więc co robi przeciętny frajer? Stara się na 200%. Trwało to 2 miesiące. Kolejne rozstanie. Tym razem na 2 miesiące, wciąż mieszkając razem. Wróciliśmy do siebie (chyba jestem jakimś sado-maso). Na kolejne 3 miesiące.
W październiku, kilka dni po swoich 25 urodzinach dostaję wolność po raz trzeci (prowokowanie kłótni, czepialstwo no i zrzucanie winy na mnie). Boli, rozpierdala. Pierwszy miesiąc jeszcze się płaszczyłem. Z jej strony był brak szacunku i pogarda. Jakby to był ktoś inny, a nie moja ukochana. Drugi miesiąc - depresja. Nie potrafię wyjść z tego dołka do teraz. Tym razem się wyprowadziła - w grudniu. Niestety, zdążyliśmy oboje wylać na siebie wiadra gówna. Ogólnie - kwas. W dzień wyprowadzki przytuliłem ją na pożegnanie i życzyłem powodzenia.
Panowie. Rok czasu próbowałem ożywić trupa? Dodam, ze EX poznała rok temu koleżankę - wredną sukę, która stała się jej najlepszą przyjaciółką. We wrześniu zaczęła też naukę w tym samym college, co ja. Od jej wyprowadzki zero kontaktu z mojej strony. Ona pisała dwa razy, raz dzień po wyprowadzce, bo zapomniała statywu do aparatu i tydzień później - potrzebowała mojego maila do zamknięcia rachunków itd.
Czas na zakończenie tego tasiemca. Sam nie potrafię wyciągnąć wniosków, nie jestem obiektywny. Zawiodę was - ciągle chcę do niej wrócić, bo czuję się winny. Z drugiej strony wydaje mi się, że jeszcze bardziej się tym pogrążę. Jaja dopiero odzyskały czucie, ale jeszcze wędrują na swoje miejsce i trochę im to zajmie. W dodatku to laska z przeszłością, a wiadomo jak z takimi jest. Kurwa, mam 25lat, a czuje się, jakbym przegrał całe życie. Pomóżcie mi stanąć na nogi... Ogarnąć się to mus. Bez tego dalej będę tkwił w swoim marazmie. Ale co dalej? Iść w życie i liczyć na podobne love story, czy jako prawdziwy facet, a nie gówniarz spróbować naprawić tą relację? Walcie z grubej rury, tylko to mnie wybije z letargu.

Si vis pacum, para et bellum.

SiuX
Portret użytkownika SiuX
Nieobecny
Zasłużony
Wtajemniczony
Płeć: mężczyzna
Wiek: 29
Miejscowość: Cieszyn

Dołączył: 2017-09-11
Punkty pomocy: 575

Po co mam walić z grubej rury jak sam widzisz co zrobiłeś źle?

Sam widzisz, że nie ma to sensu. Toksyczny związek jak się patrzy.

Stanowczo zbyt długo to trwało. Powinieneś to skończyć zdecydowanie szybciej. Patrz ile lat na nią straciłeś, ale plus jest taki, że teraz a nie po 30.

Będę z Tobą szczery.

Będzie bolało, będą wspomnienia i idealizowanie, ale pewnego dnia mimo wspomnień będziesz mógł z tym żyć i cieszyć się z kolejnych relacji. W dzisiejszych czasach potrzeba nam takiego kopa abyśmy stali się prawdziwi facetami (zamiennik za wojsko).

Zapewne pojawią się tu rady "Poznawaj inne". Pamiętaj, że to obusieczna broń. Byłeś tak długo z tą kobietą, że możesz każdą inną kobietę nieświadomie do niej przyrównywać i okaże się, że wpadniesz jeszcze bardziej w ten dołek i w idealizowanie jej, bo inne okażą się WEDŁUG CIEBIE od niej gorsze.

Dwa miesiące temu kumpel rozstał się z kobietą, a był z nią 8 lat. Widać, że jest teraz szczęśliwy. Pomógł mu boks. Po rozstaniu zapisał się na boks, na każdym treningu buduje charakter a do tego nie ma sił na myślenie o przeszłości. Znajdź sobie coś co pozwoli Ci na odreagowanie.

Powodzenia Laughing out loud

vioqo
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 32
Miejscowość: Trójmiasto

Dołączył: 2015-10-16
Punkty pomocy: 477

to se ne vrati - tyle mogę powiedzieć. Tu nie masz czego ratować. Laska, która jadła ci z ręki: skąd ja to znam... Też miałem byłem w związku z panną, która jadła mi z ręki i świata poza mną nie widziała. Tak samo jak ty - totalnie jej nie szanowałem. Takie laskie, które nie widzą świata poza partnerem to wcale nic dobrego. Moja też była z tzw. ,,trudnego" domu. One ciągną do facetów, którzy będą ich chujowo traktować, kochają za bardzo. Przeczytaj o syndromie kochania za bardzo, a na pewno odnajdziesz odnośnik do twojej ex panny. Ale takie panny też mają swój limit upokorzeń i ty go przekroczyłeś. Jej uczucie do ciebie nie powróci. Daj sobie czas na żałobę i żyj dalej. Jeszcze ogarniesz sobie fajną laskę. Wyciągnij wnioski z tego związku, a w następnym będzie tylko lepiej. Wiem, że te nasze pisanie w twojej sytuacji wydaje ci się tylko pierdoleniem, ale każdy z nas przechodził przez takie historie jak twoje.

Loner
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 25
Miejscowość: UK

Dołączył: 2018-12-03
Punkty pomocy: 5

Wnioski wyciągam, ale moje ego wciąż leży. Najgorzej ogarnąć psychikę. Macie racje, zajmę się jakimś sportem i wrócę do hobby to ten czas lizania ran szybciej zleci. Dzięki!

Si vis pacum, para et bellum.