Otóż w tamtym roku po 11 latach pieprznąłem robotą, firma w której pracowałem dosłownie zatrzymała sie w PRL-u
Znalazłem nową prace, przemyśl lotniczy, miała być ziemia obiecana ale nie jest.
Zarobki w miarę ok ale cała reszta Mnie dobija, od atmosfery po stanie dzień w dzień przy starych maszynach konwencjonalnych.
Chodzę struty i myślę co by dalej zrobić, uderzyć do kadr i spróbować się przenieść na inny wydział (zakład ogromny pracuje ponad 4 tys ludzi)czy porostu tym wszystkim pierdolnąć i szukać dalej
Pomysły? Był ktoś w podobnej sytuacji? Sam nie wiem jeszcze co zrobić...
Sytuacja finansowa i życiowa pozwala Ci na swobodną zmianę pracy? jeśli tak to ja bym się do niczego nie zmuszał i zmienił. Jeśli wewnętrznie czujesz się z tym źle to najpierw poproś o przeniesienie, a później ewentualnie zmień pracę. Inaczej się wypalisz.
pozwala, zero zobowiązań i pewnie tak zrobię
Simi ja przeniosłem się w korporacji wewnętrznie do Warszawy. Czy żałuję? Pod względem hajsu i rozwoju nie. Pod względem zostawienia wszystkich znajomych w innym mieście już tak. Ciężko jest utrzymywać takie relacje na dłuższą metę . Jeżeli przeniesienie miałoby byc w tym samym mieście to nie myśl za dużo i działaj. Nie przekonasz się dopóki nie spróbujesz.
Przyciągasz do swojego życia osoby na poziomie takim na jakim sam obecnie jesteś
Praca to twój drugi dom, ważne jest to abyś się w niej dobrze czuł