Hej,
Jesteśmy w zwiążku już 7 lat, przez cały ten czas nie mieliśmy żadnych poważnych kłótni, jedynym tematem, który wywołuje zgrzyty jest ślub/wesele. Ja wolałbym bez lub ślub cywilny i skromna uroczystość, ona kościelny i duże wesele, bo ma dużą rodzinę. Raz po raz wracamy do tego tematu, ale bez porozumienia.
Ostatnio powiedziałem jej, że dla niej chyba ważniejszy jest sam ślub i wesele niż nasz zwiążek i wydaje mi się, że jakbyśmy się rozstali to pewnie by to nie był dla niej dramat, znalazła by sobie kogoś innego kto by przystał na jej "warunki" i byłaby szczęśliwa.
Jak to usłyszała to ją zatkało i powiedziała po chwili, że chyba potrzebuje czasu, żeby sobie to przemyśleć.
Co robić? Nie chcę żebym ten związek rozpadł się przez takie bzdety jak ślub i wesele a z drugiej nie chcę robić nic na siłę.
Dzięki za wszelką pomoc.
Co ci się stanie jak weźmiecie ślub kościelny i duże weselicho? No tak, kieszeń ucierpi.
Z biegiem lat zmieniają się nam priorytety. Inaczej patrzymy na wiele spraw. Może jej się marzy taka prawdziwa rodzina?
Taki przykład. Święta Bożego Narodzenia. Dzieciaki gdzieś biegają, pieczecie wspólnie ciasta, w kominku słychać strzelające drewno.. Gorąca czekolada i takie tam. Spójrz na to z tej strony.
Dla ciebie to bzdety, a dla niej bardzo wiele. Przychodzi w końcu czas, że trzeba się ustatkowac i kończą się pewnego rodzaju zabawy i samowolka.
Co tutaj zrobić? Albo robisz coś w kierunku waszej wspólnej przyszłości albo znajdź sobie inną kobietę, taka, która będzie mogła żyć bez ślubu lub zgodzi się na ślub cywilny.
Dla kobiet wesele to poważna sprawa. Jak w wieku 20 kilku lat można z tym zwlekać to w okolicach 30 można się grubiej zastanowić czy już nie pora. Oczywiście nikt na siłę Ci tego nie każe, lecz jeżeli z kobietą przez tyle lat jest ok, to ona w końcu będzie tego potrzebować.
7 lat? I brak progresji? I się dziwisz?
________________________________________________________________
"Szczęście to łza, którą się otarło i uśmiech, który się wywołało."
Maxence van der Meersch
"ŻYCIE NALEŻY PRZEŻYĆ TAK, ŻEBY WSTYD BYŁO OPOWIADAĆ, ALE MIŁO WSPOMINAĆ"
Jeśli dwoje ludzi sie kocha szczerze to Ja nie widzę żadnego sensu uwiarygodniania tego przed obcymi ludzmi typu ksiądz / urzędnik państwowy. Nie widzę sensu by połowa rodziny schlała się na moim weselu.. Pozatym zastanów się nad tym ... kobieta po ślubie czuje sie bardzo pewnie i wtedy może pokazać prawdziwe piekło.
Masz już zalążek tego co będzie po ślubie... ty proponujesz coś skromnego a pani chce wesele jak z filmu. I nagle wali focha/szantaż ,że potrzebuje czasu tylko dlatego ,że wasze wizje sie nie zgadzają.
Guest wyczerpal temat , reszta komentarzy jest poprostu zbedna.
Stary, ślub dla kobiet jest ważniejszy niż nam się wydaje. Od najmłodszych lat matki, koleżanki, przyjaciółki, filmy i wszelkie inne medialne środki przekazu wpajają im do głowy, że ślub to najważniejszy dzień w ich życiu. Na każdym etapie dorastania fantazjują o tym jaki będzie, kogo zaproszą i jak będzie ubrana.
Postaraj się ją zrozumieć. Co Ci szkodzi ślub kościelny? Jeżeli ją kochasz i to dla niej ważne to weźcie. Co do ilości gości to już inna sprawa, porozmawiajcie jak dorośli i wypracujcie jakiś kompromis (zróbcie listę gości must have). Sam fakt, że się w to zaangażujesz powinien pomóc, bo póki co to walka dwóch skrajności, a żadna skrajność nie jest dobra.
Po 7 latach, to powinieneś wiedzieć czy chcesz się z nią żenić czy nie. Dla Ciebie to nie istotne dla niej to ważne jak i sama forma. Osobiście znałem 2 przypadki w których było wieczne marzeczenstwo po grubo ponad 8 lat w końcu laski się wkurwily i odeszły, a że były nie brzydkie i nie głupie to w rok znalazły męża i dzieciaka się dorobiły, widocznie takie miały potrzeby i cele, a faceci? Jeden do dzisiaj żałuję, po drugim nawet to spłonęło więc sam sobie odpowiedź do którego grona siebie zaliczysz.
Stary Wąż
to co Ty chcesz od niej jak nie slubu po 7 latach? pochodzic za rączkę kolejne 5? wtf ...
Nie pomogłem wystarczająco?
wal priva
Wow, nie spodziewałem się, że prawie wszyscy postrzegacie związek bez ślubu jako jakiś niepełny, "bez progresji" czy "chodzenie za rączkę".
W sumie najbliżej mi jest do tego co napisał Woodpecker, ale chyba schowam sobie te swoje przekonania do kieszeni i zgodzę się na ten ślub, nie znióśłbym myśli, że to się może skończyć przez coś tak błahego (dla mnie). Co z tego, że postawie na swoim jak najwyraźniej stracę fajną kobietę. Lepiej spróbować i żałować niż żałować, że się nie spróbowało
Dzięki za pomoc
i niech zyja dlugo i szczesliwie!
Nie pomogłem wystarczająco?
wal priva
Jak sie już tak uparles to chociaż znajdzcie kompromis uwzgledniajacy twoje potrzeby a nie tylko jej. No i Intercyza naturalnie .
Niestety (jak dla mnie) dla większości kobiet ślub jest czymś bardzo ważnym. Kiedy pytam kobiet dlaczego to takie ważne to ich argumenty są bezsensowne. Laski mają wpajane od małego, że ślub trzeba wziąć, ,,bo tak". A bo koleżanka miała piękną suknie, super zdjęcia z wesela, a bo co sąsiedzi powiedzą, co powie rodzina, do tego w serialach i filmach ślub jest pokazany jako coś WOW itp. itd. I najśmieszniejsze jest to, że większość lasek, z którymi na ten temat gadałem to ateistki, a mówią o ślubie kościelnym i ty powiedzeniu ,,tak" w kościele jako coś bardzo ważnego. Ja idei ślubu, wesela totalnie nie rozumiem i jest mi to do szczęścia zupełnie niepotrzebne. Uważam, że ślub nic nie zmienia. Można być szczęśliwym bez ślubu tak samo jak i z. Ale u mnie laska też wywodzi się z tych tradycjonalistek i od początku wiedziałem, że jeśli będę z nią dłużej to ślub będzie czymś czego ona w pewnym senie będzie wymagać. Wiedziałem o tym od początku i to zaakceptowałem. Ty też na pewno to wiedziałeś od swojej panny. I takie kwestie rozwiązuje się na początku ,a nie po 7 latach związku, gdzie później są kwasy.
Od kilku lat próbowaliśmy dojść do porozumienia, ale nikt nie chciał ustąpić, a w sumie wielkiego pola do kompromisu nie ma w tej sytuacji.
Chociaż, masz racje - wiedziałęm, że ona bardzo będzie chcieć ślubu i ona równie dobrze wiedziała, że ja nie.
Teraz panna powiedziała, że musi się zastanowić nad sensem bycia razem, bo autor nie chce ustąpić.
Wszyscy mu radzicie, aby ustąpił. A czy wzięliście pod uwagę to, że to zwykły szantaż jest?
Teraz go postraszyła, że się zastanowi. Autor za Waszą namową zmieni swoje przekonanie i ustąpi pannie. Po ślubie żona znów coś sobie wymyśli na co autor nie będzie miał ochoty i znów będzie szantaż w postaci rozwodu. Albo zrobisz, to co ja chcę, albo zastanowię się nad rozwodem.
Osobiście nie mam nic przeciwko ślubowi kościelnemu.