Elko wszystkim, postanowilem wpasc do was i zadac pare pytan, ktore mnie ciekawia, az za bardzo. Nigdy jakos nie uwazalem siebie za jakiegos przystojniaka czy 'ladnego' a mimo to, jakies tam powodzenie u kobiet mam, w gadce chyba tez jakiejs super hiper bajery nie mam. Jak to jest, ze niektorzy oceniaja siebie i wypowiadaja jacy to sa przystojni, a w rzeczywistosci wygladaja... Jest to poprostu wysoka samoocena, a moze pytaja sie kazdego napotkanego na ulicy czlowieczka i pytaja czy sa ladni? Maja jakies poparcie swoich slow? Interesuje mnie, jak niektorzy ludzie oceniaja czyis/swoj wyglad, na jakiej zasadzie to dziala. Nie chodzi mi tu konkretnie o facet-kobieta, kobieta-facet. Druga sprawa, czasami mam wrazenie, ze jestem jakis nienormalny. Poznaje kobitke i wszystko idzie w dobrym kierunku, ale z mojej strony jakby... nie ma takiej konkretnej motywacji, jest mi zuupelnie obojetne co bedzie. Na dodatek bardzo czesto doszukuje sie wad w wygladzie, ubiorze, figurze czy tez charakterze. Momentami mam wrazeniee, ze robie to na sile jak jakis przyjeb.
Widocznie mamy tutaj niektórych ludzi "starej daty", którzy myślą że pewnością siebie i gadką załatwią wszystko bez względu na to jak wyglądają.
Z drugiej strony pytanie kobiety o opinie też trochę bez sensu. Jak cię lubi to powie ci zawyżoną ocenę żeby ci nie zrobić przykro, jak nie lubi to zaniży, wszystko zależy od ich emocji. Myślę, że najlepsza jest po prostu obserwacja np.: jeśli spotyka się głównie z 7/10, od takich dostaje uśmieszki i przez takie jest obaczajany na mieście to śmiało można powiedzieć, że jest 7.5-8/10. Tylko próbka musi być naprawdę spora bo dla jednej może być 5/10 a dla drugiej 9/10 kobiety mają różne gusta i niektóre zwracają uwagę na inne szczegóły.
Poczucie własnej wartości dodaje urody zwłaszcza w Twoim własnym łbie - ot cała filozofia.
Oczywiście jest to długi temat, czy Danielom łatwiej? Pewnie łatwiej tylko zależy w jakiej dyscyplinie. Jeśli jesteś bardziej "relacyjny" niż "brylujący" to w grę wchodzi już chemia - ładne laski u których doszukujesz się mankamentów po prostu Ci nie leżą.
Moją samoocenę wysoko wywindował mój były facet. On po prostu chwalił mnie codziennie - za wygląd, inteligencję, życzliwość, troskę etc. Swoją cegiełkę dokładają przyjaciele i ludzie w pracy - mówią mi miłe rzeczy. Wykładowcy i nauczyciele też mnie zawsze chwalili, rodzice również. Moim zdaniem ogromny wpływ na naszą samoocenę ma środowisko, w jakim przebywamy. Jeśli nas chwali, jest wysoka, jeśli gani, niska.
Ja praktycznie codziennie słyszą coś miłego na swój temat i dzięki temu nie mam problemów z samooceną.
"Co ma płynąć, nie utonie"
"Ja praktycznie codziennie słyszą coś miłego na swój temat i dzięki temu nie mam problemów z samooceną." Czyli tak na prawdę to nie Ty 'masz' swoją pewność siebie, tylko ludzie, którymi się otaczasz. Zawsze dobrze usłyszeć miłe słowo, ale budowanie na tym swojej pewności siebie jest słabe.
Bejbe i to jest to, czego nie jesteś w stanie pojąć, bo po prostu jesteś kobietą i nie masz jaj. My mężczyźni na przekór losu, niepowodzeń i ciężkich warunków, a także chujowego otoczenia musimy walczyć o swoje. Budować pewność siebie, zaradność.
A kobieta? Te piękne od przedszkola głaskane po głowce, w liceum nagradzane przez piesków nawet za bycie wredną suką.
Niejedna zatem nie ma zielonego pojęcia o prawdziwej pewności siebie.
Tak to jest stworzone. Musimy do was podchodzić pierwsi, dostawać kosze i dalej nie tracić tej pewnosci siebie.
Jak byś Ty się poczuła gdybyś podeszła do faceta, który Ci się podoba i dostała od niego kosza? Już znam odpowiedź. Cała Twoja pewność siebie spadłaby niemal do zera.
Powiem tak, podchodziłam i bywało różnie, ale miałam to gdzieś. W budowaniu samooceny potrzebne są pozytywne bodźce z otoczenia. Ale one w pewnym momencie ulegają utwardzeniu, zaczynamy mocno wierzyć w siebie i mamy w głębokim poważaniu ewentualne porażki. Nikt nie rodzi się z wysoką samooceną i jej sobie nie wyrobi, jeśli będzie ciągle obrywał od najbliższych, że nie jest wystarczający doskonały, że czegoś mu brakuje etc.
"Co ma płynąć, nie utonie"
Próbowałaś podrywać facetów na ulicy?
Tak, głównie na ulicy, w autobusie MZK, przy kasie w supermarkecie, na uczelni. Tam, gdzie wyczaiłam na żywo kogoś w swoim typie:) Nie mam z tym problemu. Najwyżej ktoś będzie niezainteresowany i co z tego. Nic nie tracę, mogę tylko zyskać:) Przecież szanse na to, że znowu wpadnę na tego kolesia są praktycznie zerowe.
"Co ma płynąć, nie utonie"
Jak dla mnie ktoś ładny/przystojny po prostu często to czuje. Wynika to z tego, że dostaje dużo więcej uwagi od płci przeciwnej. Często ludzie nawet mówią Ci wprost, że jesteś przystojny. Nie mam na myśli tu babci czy cioci . To raczej nieczęsto zdarzające się przypadki, ale reakcje typu spoglądanie cały czas w Twoją stronę, wydłużony kontakt wzrokowy, a nawet perfidne gapienie się, co robi się z czasem niekomfortowe (mówię to z autopsji, w liceum miałem taką sytuacje, że dziewczyna perfidnie gapiła się na mnie co chwile na większości lekcji i czułem się z tym dość dziwnie, nawet jako facet. więc pomyślcie sobie, co mogą czuć atrakcyjne kobiety...). Sam siebie nie uważam za najprzystojniejszego faceta na świecie, raczej dużo pokory we mnie, ale z autopsji wiem, że jeśli jest się serio świetnie wyglądającą osobą bez problemów ze swoją osobowością, dajmy na to jakieś totalne wyalienowanie, takie rzeczy się po prostu wie i czuje. W mniejszym lub większym stopniu.
Antonine89 ładnie się wybroniłaś.
Hm byla dziewczyna w klasie tez u mnie, co doslownie na kazdej lekcji lezala na lawce i oczka wpatrzone we mnie, jakbym byl jakims prorokiem. Czesto mam sytuacje w miejscach publicznyh, ze jakas pani starsza czy mlodsza sie lampi na mnie bez przerwy, najtrudniej w autobusie taka sytuacje mi osobiscie ogarnac xdd Czesto z ziomkami sobie docinamy, ale jeden to mam czasami wrazenie, ze serio mowi, jaki to mam slaby ryj xdd Moze tu glowna role grac tez gust co nie?
Lepiej nie pytac.
To uczucie, gdy ktoś atrakcyjny na Ciebie zerka, jeszcze mocniej utwierdza w przekonaniu, że jestem ładna/przystojny:) Poza tym masz rację, trzeba trafić w czyjś gust. Jeden woli wysokie blondynki, drugi niskie brunetki, a trzeci rude. Kobiety też mają różne preferencje. Jedne pociąga szczuplutki facet, a drugie wysportowany:)
"Co ma płynąć, nie utonie"
what whaat
Lepiej nie pytac.
Wychodziłem nie raz na imprezy czy na jakieś podrywy do parku na ławeczki z dobrym kumplem, ale mnie zawsze wkurzała ta różnica w naszym poziomie, jeśli chodzi o wygląd on wiotkie ciało i mimo tego że wyższy to i tak nic nie ugrał, a do mnie panienki zawsze maślane oczka.
Coś za coś ciężko pracowałem na to na siłowni przez parę lat żeby teraz żniwa były bogate:D
Nie to że się tu chwalę czy coś, ale jeśli wszędzie widzisz oznaki zainteresowania to wiesz że się podobasz i sroce z pod ogona nie wypadłeś. To daje Ci świadomość że stać Cię na więcej i możesz sobie przebierać, u kobiet to działa bardzo podobnie.
“Życie to to, co się wydarza, gdy jesteś zajęty robieniem innych planów.”