Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Niechęć do podrywu

8 posts / 0 new
Ostatni
radkes
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 23
Miejscowość: Toruń

Dołączył: 2017-12-10
Punkty pomocy: 13
Niechęć do podrywu

Hej, wracam tu po dość sporym czasie z powodu iż swego rodzaju "niepowodzenie" przerodziło się w mojej głowie w problem z przyklepaną taką dużą łatką, że póki co nie mogę tego "na spokojnie" ogarnąć. Coś jest na tyle nie tak, że nie czuję sie z tym komfortowo, ani nie odczuwam przez to "radości z życia".

Po kolei kiedyś tam rozstałem się z dziewczyną. Długo nie mogłem zapomnieć, tęskniłem itp itd. Ale udało mi się wyzbyć tego uczucia "potrzeby". Tak jej potrzebowałem, że pisałem do niej miesiące po rozstaniu tylko po to, żeby z nią chiwlę pokonwersować. Poprzez jej stosunek do mnie mocno odpychający, koniec końców od tego odszedłem i nagle poczułem się super. Poczułem się wolny uczuciowo, że tak na prawdę to teraz "zależy" mi tylko na rodzinie. I tak też było. Poznałem przez to wiele koleżanek z którymi sobie żartowałem na dużym luzie.. gdzie wcześniej byłem strasznie spięty, bo mi "była" zepsuła obraz kobiecości, wręcz mnie to odpychało. Nie miałem ochoty na podryw, albo inaczej to nazywając.. unikałem podrywu z obawy przed odrzuceniem, więc zazwyczaj prowadziłem konwesracje na szczeblu typowo neutralnym. No i w ten sposób stworzyłem parę znajomości ale jak usiadłem i spojrzałem na to wszystko trzeźwym okiem, to tak na prawdę żadna dziewczyna mi się nie podobała na tyle, żeby ją gdzieś zabrać, coś dać od siebie więcej niż tylko głupkowate żarty i jakaś zaczepna rozmowa (beż żadnych podtekstów seksualnych), i uznałem że coś jest nie tak, bo cały czas porównuje je do mojej byłej, że nie wyglądają tak samo, że nie mają tego samego głosu itp itd. I w takim momencie znowu pach pach smsik do byłej co u ciebie, jak sobie radzisz, ale już bez żadnego cisnienia emocjonalnego, było to bardziej cisnienie uwodzicielskie, żeby pogadać z dziewczyną która mnie kręci (paradoksalnie głową przez to wracałem do byłej, idiotyczne mega), i ona znowu kolokwialnie kazała mi spierdalać, bo ją to zamęczało, że pytam co tam średnio co 2-3tyg. i nic więcej nie chcę. To mi to zostawiło jakąś rysę. I finalnie się przepychałem z nią w rozmowach.

Przez co na tą chwilę.. mam jakiś chory obraz konkurencji z kobietami. Nigdy taki nie byłem, pamiętam jak zawsze lubiłem uwodzić, podrywać i grać pod dziewczynę tak, żeby jak najwięcej ugrać. Teraz wszystko w okół tego zwyczajnie mnie przytłacza. Jak widzę parę siedzącą razem na ławce zwczyajnie robie się podświadomie jakiś smutny. Oglądam jakiś film akcji czy inną fabułę nagle są jakieś sceny romantyczne robię się jakiś nerwowy i smutny, że aż nie mogę tego oglądać. No ok pomyślałem. Brakuje mi kobiet, więc uruchomiłem ten internet itp itd. Tamte koleżanki dałem w odstawke, bo i tak mi sie nie podobaly na tyle, zeby w ogole wyjsc na kawe, a ruchac jakos w ogole mi sie nie chcialo. Pouruchamialem te aplikacje, poznajdowalem kilka dziewczyn, pisalem sobie dla jaj, czesto lekko wczuty, czesto pisalem jak do kumpla, bezposrednio i z poczuciem humoru i bylo fajnie. Finalnie skumałem się, z jedna dziewczyna na spacer, ona mnie wystawila w dzien spaceru i to mnie tak sfrustrowalo, ze znowu zaczalem jakies przepychanki i zauwazylem co ja wlasciwie odpierdalam.. Zamiast poderwac dziewczyne to ja z nia konkuruje albo 1. kto jest lepszy, albo 2. kto to szybciej spierdoli albo 3. kto okaze sie wiekszym zjebem.

I jak spojrzalem na to z boku, to "podryw" na ta chwile brzmi w mojej glowie strasznie negatywnie. Nie wiem czy boje sie odrzucenia, czy boje sie w ogole czegos. Nie traktuje tego jako cos przyjemnego, nie "bawie sie" juz tym tak jak wczesniej. Za szybko sie wkrecam w jakies dziewczyny przez neta, mimo takiego doswiadczenia.. to jest masakra. Kazda dziewczyne co choc troche mi sie spodoba traktuje juz jako potencjalna dziewczyna co juz na maksa niszczy relacje..

Wnioskując: czuję się pusty w relacjach D-M. I chyba poprzez frustracje niepowodzeniami wszystko "w okół tego" działa na mnie dosłownie negatywnie. Nie potrafię się cieszyć rozmową z jakąś dziewczyną.. ja to odbieram jak gre kto kogo szybciej w chuja zrobi albo coś w ten deseń.

Jak zmienić myślenie, żeby faktycznie poznać jakąś fajną dziewczynę i być może nawet żonę?

Bo z takim podejśćiem jak mam to ja nawet nie mam wyjść z kim na kawę, bo ta "kawa" jest w moim odczuciu doznaniem negatywnym niż przyjemnym.

Raskolnikow
Nieobecny
Wiek: Z każdą sekundą coraz więcej.
Miejscowość: Rój zamczyski.

Dołączył: 2017-10-07
Punkty pomocy: 553

Ej facet, facet...Po pierwsze uświadom sobie wina nie leży po stronie kobiet, tylko w sobie masz popierdolone wartości, percepcje, to jak patrzysz na świat. Pytanie: Dlaczego odczuwasz wkurw, kiedy kobieta Cię olała? Czyżby nie wystarczało Ci Twoje towarzystwo? Czy potrafisz się dobrze bawić sam ze sobą? Czy nie identyfikujesz swojej wartości od posiadania pięknej kobiety? Dlaczego tak robisz? W jaki inny sposób możesz patrzeć na tą sytuację?

To jest monotonny proces, aby przerobić swoją głowę, a ty masz postawę roszczeniową:
jestem do do dupy i wszyscy dookoła również. Drugą alternatywą jest: ja jestem zajebisty a wszyscy wokół to drętwe kurwy. Taka postawa również jest roszczeniowa. Tutaj problem wcale nie leży w kobietach, podrywie, ponieważ ta część życia obnaża, że próbujesz rekompensować chujowy obraz samego siebie w tej dziedzinie. Jeżeli mnie kobiety akceptują jestem zajebisty, jak nie, czuje się chujowo.

radkes
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 23
Miejscowość: Toruń

Dołączył: 2017-12-10
Punkty pomocy: 13

Dokładnie tak jak napisałeś.. Blisko mi do obrazu "ja jestem zajebisty a wszyscy wokół to drętwe kurwy" i powinienem tutaj jeszcze dopisać "drętwe kurwy, bo żadna nie chce się umówić".

Nie problem jest w tym, że nie czuję się wartościowy, bo jest odwrotnie, czasami wręcz przesadzam z "własnym ja" dlatego starałem się to przyćmić. Bo mi wcześniej parę dziewczyn powiedziało, że jestem zadufany w sobie.

Jest dokładnie tak jak piszesz.. 1 do 1
"Jeżeli mnie kobiety akceptują jestem zajebisty, jak nie, czuje się chujowo"

Sam ze sobą czuję się świetnie, w pracy świetnie, wśród znajomych wręcz dusza towarzystwa. Ale jak widzę, że nie mam żadnej koleżanki ani nie rozmawiam z żadną dziewczyną.. czuję się mega chujowo.

Czyli to coś ze mną jest nie tak. Albo się uważam za lepszego niż jestem albo a zawyżam swoje wartości na tyle, że tylko w zestwaieniu z kobietami wypadam chujowo i to mnie kłuje.

Raskolnikow
Nieobecny
Wiek: Z każdą sekundą coraz więcej.
Miejscowość: Rój zamczyski.

Dołączył: 2017-10-07
Punkty pomocy: 553

Popatrz na twój tok myślenia w taki sposób: jeżeli ty czujesz się taki zajebisty i wartościowy, to dlaczego czujesz negatywne emocje przy niepowodzeniu? Skąd się to bierze? W jaki sposób określasz sukces, porażkę?

To jest problem dużej ilości osób, które tu przychodzą. Twierdzą, że kobiety mają przed nimi rozstawiać nogi i koniec. Niestety taka jest prawda, że kobiety rozstawiają z chęcią nogi przed facetami, którzy ich tak naprawdę nie potrzebują.

Zawyżanie swojej własnej oceny jest również niezdrowe, jest to forma wyparcia, ucieczki od rzeczywistości. Jeżeli akceptujesz samego siebie, czujesz się ze samym sobą dobrze, to po co masz mieć osobie wygórowane mniemanie? To jest druga strona piekła. Taka postawa również sprawia, że czujemy się chujowi, bo: Skoro jestem taki zajebisty, to muszę mieć życie na najwyższych obrotach, aby ludzie, kobiety zwracały na mnie uwagę! Jeżeli będziesz czuć negatywne emocje, to będziesz je wypierać, bo ja jestem taki zajebisty, że mi się należą pozytywne emocje i je chcę.

Bojack
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 24
Miejscowość: Małe miasto

Dołączył: 2017-09-14
Punkty pomocy: 226

Po pierwsze za to pisanie do ex powinieneś dostać wychowawczego liścia. Po drugie - jesteś zwykłą niestabilną emocjonalnie pierdołą, a nie facetem, który mógłby zdobyć fajną kobietę. Moja rada - skup się na sobie, na rozwoju, idź na siłkę, kurs tańca, naucz się języka, zacznij biegać, cokolwiek co wymaga wyrzeczeń i da Tobiesatysfakcję. Trwaj w tym, szukaj szczęścia w sobie i zapomnij na jakiś czas o kobietach. Ja tak zrobiłem po rozstaniu i uważam to za najlepszy sposób. Ty nie jesteś gotowy na zbudowanie normalnych relacji z kimkolwiek, nawet jak poznasz fajną laskę to wszystko spierdolisz. Musisz siebie poznać i zbudować od nowa. Powodzenia.

Kiedyś inny niż teraz
Teraz inny niż wszyscy

Pinochet
Portret użytkownika Pinochet
Nieobecny
Zasłużony
Wtajemniczony
Płeć: mężczyzna
Wiek: .
Miejscowość: Nigdzie na stałe

Dołączył: 2017-09-30
Punkty pomocy: 3636

"Tak jej potrzebowałem, że pisałem do niej miesiące po rozstaniu tylko po to, żeby z nią chiwlę pokonwersować. Poprzez jej stosunek do mnie mocno odpychający, koniec końców od tego odszedłem i nagle poczułem się super."

Tak bardzo nie mogłeś sam ze sobą wytrzymać, ze jamniczyles sie przed laska do tego stopnia, ze na sama myśl o tobie chciało jej sie rzygać?

" No ok pomyślałem. Brakuje mi kobiet, więc uruchomiłem ten internet "

Czizys

" mimo takiego doswiadczenia.. "

Jakiego doświadczenia?

Chłopie ty musisz przetrawić to i owo, a nie ze ganiasz za dupami. Sam ze soba nie możesz wytrzymać.

Cippolini
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 33
Miejscowość: wielkopolska

Dołączył: 2010-08-23
Punkty pomocy: 108

@Kujawiak ma racje, ogarnij siebie. Akurat jesteś wyjątkiem bo masz zajebiste mniemanie o sobie (99,8% ma odwrotnie) chyba na wyrost, na prawdę w wieku 23 lat masz zajebista prace, auto, dom w budowie, wycieczki co roku na miesiąc do Filipin albo Argentyny i ciało wyrzeźbione jak Apollo? Wątpie. Oczywiście to wszystko to lekka metafora, bo dążąc do ideału ideałow można trafic do wariatkowa, ale jak chcesz mecz zremisować to musisz grać jakbyś chciał go wygrać. Sama gra na remis (bo Cie satysfakcjonuje) kończy się porażką. Musisz sobie ten bajzel w głowie poukładać, odpuść laski na rok powiedzmy (zacznij działać na wiosnę 2021) w tym czasie ogarnij zycie, pasje, hobby (chociaz nie lubie tych wielkich słów). Jesteś młody masz czas, pomyśl, że ja mam dekade więcej od Ciebie i też jestem sam, uwierz, że mógłbym być 3 lata po slubie mieć dziecko i drugie w drodze, ale nie chciałem tego, bo czułem że to nie ta. I wiesz co? Mimo, ze jestem sam nie żałuje, a ty już w wieku 23 lat chcesz się wiązać, masz duuuuuuuuużo czasu, najgorsze co może być to desperacja. Nie jesteś gotowy, ani na ślub, ani na związek i wiesz co? Nawet chyba na luźne ruchanie też nie. Z takimi przeswiadczeniami w głowie, spierdolisz wszystko po kolei.

radkes
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 23
Miejscowość: Toruń

Dołączył: 2017-12-10
Punkty pomocy: 13

Dzięki wam widzę co jest nie tak. Niby na pozór czuję się świetnie sam ze sobą ale w tym wszystkim brak mi chyba kobiecej atencji, więc przez to uzależniam swoje szczęście od opinii, oceny czy w ogóle podejścia drugiej osoby do mnie. Jak dziewczyna chce nawiazac kontakt to podskakuje jak 5-latek. A jak nie to czuje sie tak chujowo, no ale tak zle, ze doslownie zyc mi sie nie chce. Popadam ze skrajnosci w skrajnosc albo na maksa dobrze wrecz przesadnie albo na maksa zle tez przesadnie..

Dziwnie sie czuje przez te wszystkie "zaprzepaszczone" szanse itp itd. Mam nieraz odczucie, ze nic tak dobrego jak wczesniej juz mnie nie spotka. Swoja byla to w ogole mam w obrazie 1 do 1 idealnej dziewczyny i ze wiecej takiej nie poznam.

Nie chce zebyscie mysleli, ze ja tutaj szlocham w poduszke od 8 do 14 codziennie. Bo funkcjonuje w miare normalnie Smile. Codziennie praca, pozniej treningi, czesto jakies baseny. Duzo spacerow, sam lub z psem, rowery itp itd. Sport uprawiam z dobre 6 lat wiec jest do moja odskocznia od zawsze. Jednak glowa czasami szwankuje. Nie wiem czemu sie pojawiaja takie mysli, leki czy strach. Jakkolwiek inaczej to nazwac towarzyszy mi to od rozstania z poprzednia dziewczyna. Na tyle na ile udalo mi sie emocjonalnie od niej odejsc, co mnie bardzo ucieszylo, na tyle w glowie mi pozostalo jakies uczucie samotnosci i bezradnosci.

Dziwi mnie tez fakt, ze ludzie tego nie widza "z zewnatrz" ostatnio sie dowiedzialem od kolezanki z pracy, ze jestem taki "opalony i dowcipny" ze telefon to mi pęka od nadmiaru wiadomosci od dziewczyn. Odparłem, że telefon do mi pekl jak mi spadl na kostke.

Wariuje glowa, nie zyciem. Bo nie robie nic na pozor dolującego czy desperacyjnego. Staram sie poznac jakas dziewczyne przez internet to mi nie wychodzi, na co dzien nie widuje dziewczyn co by mi sie "podobaly" tymbardziej z takimi nie rozmawiam, wiec w glowie to mam taki sajgon, że szkoda gadać.

Raz jak próbowałem zacząć wszystko od początku tak jak piszecie, to zrobiłem się taki samolub i egoista, że słyszałem to na co 2 korku ale w ten sposób poznałem moją byłą dziewczynę..

Czasami mi się wydaję, że świat się na tyle zmienił, że nie umiem się do niego dostosować. Może świat to zbyt ogólne pojęcie.. myślę bardziej o relacji "d-m".

Albo zwyczajnie za bardzo szukam dziewczyny.. a powinienem poznawać koleżanki a nie żony.

Dziękuję panowie za rady!