exxo może prozaicznie dobrze się stało, ona reaguje dziecinnie, zamiast spróbować sie dogadać wykorzystuje że opuściłeś gardę, takiej chcesz żony ?
Stworzysz następny związek, się oświadczysz jak będziesz miał 35 i tez dobrze, lepiej zrobić to świadomie, jako facet który wie czego chce i z kim, a że teraz chujowo ? bywa tak oj bywa...
o nie, U... ona nie reaguje dziecinnie. Ona jest sfrustrowana i wkurwiona, bo w pewnym sensie upokorzyła się przed nim, bo musi wymóc na nim decyzje, ktore juz dawno powinny byc podjęte. To on jest Piotrusiem Panem niestety. Zresztą - sam to przyznał. Szkoda, ze poraz kolejny spieprzył, a poprzednie związki niczego go nie nauczyły.
________________________________________________________________
"Szczęście to łza, którą się otarło i uśmiech, który się wywołało."
Maxence van der Meersch
"ŻYCIE NALEŻY PRZEŻYĆ TAK, ŻEBY WSTYD BYŁO OPOWIADAĆ, ALE MIŁO WSPOMINAĆ"
Musze Ci przyznać rację Guest, właśnie przeczytałem definicję psychologiczną "Piotrusia Pana" większość rzeczy które były tam napisane pasują do mnie. Życie zweryfikowało
moje podejście do dorosłości której się bałem.
Czy uda mi się coś zmienić, nie wiem? Prawdopodobnie straciłem kobiete i już jej nie odzyskam, bo wątpie że ona uwierzy w to, że mogę sie zmienić z dnia na dzień, prawde mówiąc sam nie wierzę w to że stanie sie to tak szybko , to wymaga czasu i pracy.Podjąłem już pewne kroki, niedługo sie przeprowadzam i będe mieszkał sam, i tak już miałem takie plany,ale nie zdążyłem ich przedstawić swojej dziewczynie bo ze mna zerwała. Wiem że powinno nastąpić to już dawno, teraz to wiem, dopiero w obliczu straty to do mnie dotarło.
Czy to wszystko moja wina? Pewnie nie, dziewczyna też ma trudny charakter, sama nie bała się tego przyznać.Nasze problemy zawsze były zamiatane pod dywan, aż urosła taka góra, której nie dało się obejść.Teraz wiem że wiele tych spraw dało by się rozwiązać wystarczyła rozmowa albo nawet i kłótnia ale ja wolałem wyjść i pójść do domu zamiast się kłócić u niej, gdyż wiedziałem że za ścianą jest jej rodzinai wszystko słyszy. Pewnie gdybym się wcześniej oświadczył to ciśnienie które narastało, dało by się trochę upuścić i nawet problemy dało by się łatwiej rozwiązać. Teraz mogę tylko gdybać, ale wiem jedno wiele w moim życiu musi się zmienić i chce to zmienić. Szkoda tylko że ona już pewnie nie będzie miała okazji tego zobaczyć, ale chce zrobić to dla siebie.
Czas wyciągnąć trochę wniosków i nauczyć się na swoich błędach.
wiesz jaki , moim zdaniem, bedzie ciąg dalszy? Oczywiscie wrócicie do siebie. Może nie "za moment", ale 6 lat trudno wymazac z pamięci, bez wzgledu jhak duzy zal ma się do partnera.
Teraz po prostu zamilcz. Powiedziałeś je, co miałeś powiedzieć, w sposób idiotyczny, bo idiotyczny, ale zawsze...
Błagam - nie myl smsów, nie zwierzaj się jak ostatnia pipa jakims przyjaciółkom, nie mów, jak bardzo ją kochasz, bo miałeś na to 6 lat i ona doskonalo o tym wie; nie pierdol, ze cos sobie zrobisz, bo litosc to najgorsze o co możesz w tym momencie żebrać.
Po prostu zajmij się sobą, zmien otoczenie, nawyki, moze cos w wyglądzie... Pamiętaj o zyczeniach na swieta, imieniny... może czasem zadzwoń i zapytaj co słychać, tylko przyz mysl Ci nie przejdzie, zeby prosic o powrót. Jezeli ona zaproponuje rozmowę, spotkanie to jak najbardziej doprowadź do tego.
I, kur..., zastanów się, 30-latku, czego Ty chcesz. Jak dostaniesz drugą szansę to na kolanach do Częstochowy, a pierwszemu dziecku macie dać na imię GUEST ;P
________________________________________________________________
"Szczęście to łza, którą się otarło i uśmiech, który się wywołało."
Maxence van der Meersch
"ŻYCIE NALEŻY PRZEŻYĆ TAK, ŻEBY WSTYD BYŁO OPOWIADAĆ, ALE MIŁO WSPOMINAĆ"
Gówno z tego będzie, mało tego, wcale bym się nie zdziwił, gdyby panienka już jakiegoś plastra miała... Wbrew pozorom, to takie długotrwałe związki najtrudniej się sklejają na powrót... Zbyt wiele żali/pretensji, za mało nowych emocji... Wspomnienia to za mało, a jak panienka jeszcze trochę poimprezuje, to już jej się dopiero odechce powrotu...
________________________________________________________________
"Szczęście to łza, którą się otarło i uśmiech, który się wywołało."
Maxence van der Meersch
"ŻYCIE NALEŻY PRZEŻYĆ TAK, ŻEBY WSTYD BYŁO OPOWIADAĆ, ALE MIŁO WSPOMINAĆ"
zapomnij... nie w tym przypadku... laska poszła po całości i będzie to kontynuować... a im bardziej on będzie się upadlał - czyli telefony kurtuazyjne, życzenia i takie tam, to będzie gorzej - bo kobiety cholernie łatwo i chętnie przyjmują dowody sympatii, ale tym szybciej w niepamięć je puszczają... bardziej je wqrwia olewanie/ignorowanie niż włażenie w dupę... tak już jest to skonstruowane... a ona te 6 lat już na debet wrzuciła i teraz poszuka nowego kredytu...
to tylko zależy od tego na ile jest atrakcyjna, może być atrakcyjna i tak się czuje ...
jeśli jest przeciętna to po początkowym zachłyśnięciu potem będzie płacz, bo i opcji mało ...
z drugiej strony czy warto ratować taki związek ?
gdyby było uczucie byłoby też porozumienie, a tu jest na zasadzie weź sie zaręcz to cie będe kochać
potrafisz człowieka pocieszyć...
a sms z zyczeniami na swieta, wysyłany "w serii" - neeeee, to nie upodlenie jeszcze. A wrecz przeciwnie: moze pomyslec "tak go wkurwiłam, tak go trzyma, ze nawet na swieta zyczen nie złozył, frajer"
ale zobaczymy, co z tego wyniknie. Plusem jest, ze zadne nie poszło "w długą" z innym. To tylko zawiedzione nadzieje...
________________________________________________________________
"Szczęście to łza, którą się otarło i uśmiech, który się wywołało."
Maxence van der Meersch
"ŻYCIE NALEŻY PRZEŻYĆ TAK, ŻEBY WSTYD BYŁO OPOWIADAĆ, ALE MIŁO WSPOMINAĆ"
Zgadzam się z genem. Tylko nie błagać i się na siłę nie przypominać. To jest dobre w przypadku bardziej luznego związku, gdzie nie padały zdecydowane deklaracje. Jedyne co można zrobić to zostawić jej drzwi uchylone i wyjść.
________________________________________________________________
"Szczęście to łza, którą się otarło i uśmiech, który się wywołało."
Maxence van der Meersch
"ŻYCIE NALEŻY PRZEŻYĆ TAK, ŻEBY WSTYD BYŁO OPOWIADAĆ, ALE MIŁO WSPOMINAĆ"
to co... o piwko? Ze się zejdą w okolicach świąt... ;P
________________________________________________________________
"Szczęście to łza, którą się otarło i uśmiech, który się wywołało."
Maxence van der Meersch
"ŻYCIE NALEŻY PRZEŻYĆ TAK, ŻEBY WSTYD BYŁO OPOWIADAĆ, ALE MIŁO WSPOMINAĆ"
To i ja sie do wrozb podepne . Mnie tez sie to wszystko nie widzi ani troche. Nie ma sensu se nia glowy zawracac, ale nie liczylbym na zadne powroty. Bylo, minelo a nasz bohater niech sobie szuka innej dupy i niech juz nie powtarza bledow ktore w zasadzie zrobil ponownie.
Dla rownowagi dodam ze to nie do konca tak jego wina ale dopiero z biegiem czasu nasz kolega to zauwazy.
Żeby zdobyć Kobietę, musisz być gotowy Ją stracić.
oj tam, nie ma co rozdzierać szat, prawda zawsze leży po środku i wina również, każdy popełnia błędy i nikt nieomylny nie jest, w każdym związku są konflikty, kwestia tego jak chcemy je rozwiązywać, w życiu są większe tragedie niż przyspieszone zaręczyny, wywalając kilkuletni związek do kibla też trzeba wiedzieć kiedy i dlaczego ... uważam że po czasie ona będzie bardziej żałować od niego, oczywiście nigdy sie nie przyzna, raczej będzie "skrzywdzona" z odpowiednimi opisami na FB
nie powiedziałem jednej ważnej rzeczy, otóż panowie ja jestem tak powiedzmy niepraktykujący w wierze, bardzo ją to wkurwiało bo jak był temat ślubu to my zamiast dogadywać szczegóły to kłóciliśmy sie czy to będzie w kościele czy cywilny. Ja starałem się przegadać że nieważne gdzie, ważne że z nią, ona bardziej jako tradycjonalistka nie wyobrażałą sobie jakby to miało nie być w kościele. Nie zrozumcie mnie żle ja nie mam nic przeciwko wierze i dla mnie to nie problem wziąć ślub w kościele, ona o tym wiedziała tak myśle, tylko nie wiem czy dałem jej to do zrozumienia wystraczająco dobrze. A dlaczego o tym mówie , ano dlatego że święta oczywiście obchodzę tylko ja to traktuje jako tradycje i teraz pytanie czy jak jej zaczne wyskakiwać ze życzeniami świątecznymi to ona nie odbierze tego jako jakąś podpuche , udawanie. (oczywiście zakładam że do świąt nikt obcy się w jej życiu nie pojawi) ale się z tego telenowela robi...
ojej, weź zimną kąpiel już dosyć zrobiłeś, najlepiej daj jej ochłonąć i sobie, poczekaj ... "jak kocha to wróci" znasz to ? może banał ale cos w tym jest, poczekaj, jak jest coś między wami to i będzie szukała kontaktu, a jak nie to cóż ... co tu by papier zmienił, chyba to że z czasem roszczenia byłyby inne
Wiem że nic nie zdziałam jak będe cokolwiek próbował na siłę, zdążyłem to zauważyć że ostatnio im bardziej się starałem tym bardziej sie pogrążąłem, ja mam w sobie na tyle siły żeby to przetrzymać i się nie odzywać. Nie wiem czy tylko osoby w moim otoczeniu to wytrzymają :)A wkurwia mnie to bardzo że muszę czekać a nie wiem czy jest na co, wiem że potrzeba cierpliwości. I tak znam ten banał "Jeśli kogoś kochasz, puść go wolno... jeśli wróci - jest Twój... Jeśli nie - nigdy Twoim nie był.... Chyba nie pozostało mi nic innego jak trzymać sie teraz tych słów.
wiesz ja to bym sie zastanowił czy to teraz nie jest na zasadzie "gonie zajączka bo ucieka" wkręciłeś sie w ten zaręczynowy klimat, a mam wrażenie że próbujesz ratować to co było, a nie co jest ...
masz w pamięci obraz związku który był kiedyś, pytanie czy po tych jazdach w ogóle będziesz potrafił na nią spojrzeć jak kiedyś ?
bo ja to szczerze bym jej podziękował i życzył powodzenia
logika podpowiada żeby tak zrobić, tak mnie to męczy, że nie potrafię normalnie funkcjonować, w skali chujowego samopoczucia od 1 do 10 przez pierwsze 2 tygodnie oceniam swoje samopoczucie na 10, teraz jest może 8. Niestety nad logiką górują emocje, wiem że to w końcu minie bo już raz to przeżywałem w poprzednim związku, klapki spadną z oczu a wtedy stwierdze że niewarto było się tak zadręczać.
Najśmieszniejsze jest to że kiedy się pomyliłem i wysłałem jej tego smsa, który miałą dostać jej koleżanka, poczułem ulgę i zacząłem się śmiać. Zdałem sobie sprawę że stąpając po tym cienkim lodzie i próbując zmusić ją do jakiegoś zastanowienia czy dobrze robi, tak naprawdę wystarczy jeden fałszywy krok i wpierdole się do wody. Dotarło do mnie, że właśnie ten krok nastąpił i już się mogę przestać łudzić tym, że jeszcze da się to wszystko naprawić.
Po tym wszystkim przyszedł kolejny dzień, emocję trochę opadły i stweirdziłem że przecież jeden głupi sms nie przekreśli 6 lat związku, bo jeśli miałby to zrobić to co to była za relacja? I znów przyszła jakaś złudna nadzieja że może jeszcze będzie dobrze.
Wiele osób pisało tutaj że z reguły w takich sytuacjach jest jakiś inny gość. Ja już bym chyba wolał żeby ktoś rzeczywiście był, bo mógłbym przestać myśleć że może jeszcze uda się to wszystko naprawić, bo wiedziałbym na czym stoję i mógłbym ruszyć dalej, olać to wszystko zacząć żyć normalnie.
Czy będę mógł na nią spojrzeć jak kiedyś? Już wiem że nie. Powoli zaczyna do mnie docierać że nie będzie tak jak kiedyś, bo ufałem jej na 100% a ona to zaufanie po prostu zdeptała.
Może przesadzam, może moja bujna wyobraźnia prowadzi mnie gdzieś, gdzie nie powinna. Za dużo pytań a za mało odpowiedzi.
A może paradoksalnie ten czas który ona chciała, żeby to wszystko przemyśleć potrzebny jest tak naprawdę mi?
o ile się nie mylę, to nie mieszkaliście wspólnie?, jeśli tak było, to załatw jakieś lokum, zaproponuj panience i na horyzoncie umieść rzeczony pierścionek - na przykład w okolicach przyszłorocznych wakacji... bez błagania, próśb i tego całego cyrku - w końcu jesteście dorośli, to dorosła propozycja... i każdy ma szansę z twarzą z tego zwarcia wyjść... bo to też jest istotne... panienka powinna być zaskoczona, będzie temat rozważać i może na nowo wizje szczęśliwego stadła z urzędowym certyfikatem sobie wkręci... jeśli nie, to może być pozamiatane...
"on-kochana wynająłem mieszkanie dla nas i pierścionek kupiony"
Ulrich, drobna korekta do Twojego wpisu - wynająłem mieszkanie, przemyśl dobrze sprawę, to może pierścionek dorzucę - jak się kurwa postarasz... i panienka może zacząć się obawiać - skoro ma facet cztery ściany, to szybko może gospodyni szukać - nie zapominajmy, że to ona ma/miała parcie na wyższy level...
Uwaga! Tematy odzyskiwania ex, powrotów do byłych kobiet - są tu zabronione i będą USUWANE. Jeśli już chcesz, to szukaj rozwiązania na www.jakodzyskacbyla.pl
exxo może prozaicznie dobrze się stało, ona reaguje dziecinnie, zamiast spróbować sie dogadać wykorzystuje że opuściłeś gardę, takiej chcesz żony ?
Stworzysz następny związek, się oświadczysz jak będziesz miał 35 i tez dobrze, lepiej zrobić to świadomie, jako facet który wie czego chce i z kim, a że teraz chujowo ? bywa tak oj bywa...
they hate us cause they ain't us
o nie, U... ona nie reaguje dziecinnie. Ona jest sfrustrowana i wkurwiona, bo w pewnym sensie upokorzyła się przed nim, bo musi wymóc na nim decyzje, ktore juz dawno powinny byc podjęte. To on jest Piotrusiem Panem niestety. Zresztą - sam to przyznał. Szkoda, ze poraz kolejny spieprzył, a poprzednie związki niczego go nie nauczyły.
________________________________________________________________
"Szczęście to łza, którą się otarło i uśmiech, który się wywołało."
Maxence van der Meersch
"ŻYCIE NALEŻY PRZEŻYĆ TAK, ŻEBY WSTYD BYŁO OPOWIADAĆ, ALE MIŁO WSPOMINAĆ"
Musze Ci przyznać rację Guest, właśnie przeczytałem definicję psychologiczną "Piotrusia Pana" większość rzeczy które były tam napisane pasują do mnie. Życie zweryfikowało
moje podejście do dorosłości której się bałem.
Czy uda mi się coś zmienić, nie wiem? Prawdopodobnie straciłem kobiete i już jej nie odzyskam, bo wątpie że ona uwierzy w to, że mogę sie zmienić z dnia na dzień, prawde mówiąc sam nie wierzę w to że stanie sie to tak szybko , to wymaga czasu i pracy.Podjąłem już pewne kroki, niedługo sie przeprowadzam i będe mieszkał sam, i tak już miałem takie plany,ale nie zdążyłem ich przedstawić swojej dziewczynie bo ze mna zerwała. Wiem że powinno nastąpić to już dawno, teraz to wiem, dopiero w obliczu straty to do mnie dotarło.
Czy to wszystko moja wina? Pewnie nie, dziewczyna też ma trudny charakter, sama nie bała się tego przyznać.Nasze problemy zawsze były zamiatane pod dywan, aż urosła taka góra, której nie dało się obejść.Teraz wiem że wiele tych spraw dało by się rozwiązać wystarczyła rozmowa albo nawet i kłótnia ale ja wolałem wyjść i pójść do domu zamiast się kłócić u niej, gdyż wiedziałem że za ścianą jest jej rodzinai wszystko słyszy. Pewnie gdybym się wcześniej oświadczył to ciśnienie które narastało, dało by się trochę upuścić i nawet problemy dało by się łatwiej rozwiązać. Teraz mogę tylko gdybać, ale wiem jedno wiele w moim życiu musi się zmienić i chce to zmienić. Szkoda tylko że ona już pewnie nie będzie miała okazji tego zobaczyć, ale chce zrobić to dla siebie.
Czas wyciągnąć trochę wniosków i nauczyć się na swoich błędach.
wiesz jaki , moim zdaniem, bedzie ciąg dalszy? Oczywiscie wrócicie do siebie. Może nie "za moment", ale 6 lat trudno wymazac z pamięci, bez wzgledu jhak duzy zal ma się do partnera.
Teraz po prostu zamilcz. Powiedziałeś je, co miałeś powiedzieć, w sposób idiotyczny, bo idiotyczny, ale zawsze...
Błagam - nie myl smsów, nie zwierzaj się jak ostatnia pipa jakims przyjaciółkom, nie mów, jak bardzo ją kochasz, bo miałeś na to 6 lat i ona doskonalo o tym wie; nie pierdol, ze cos sobie zrobisz, bo litosc to najgorsze o co możesz w tym momencie żebrać.
Po prostu zajmij się sobą, zmien otoczenie, nawyki, moze cos w wyglądzie... Pamiętaj o zyczeniach na swieta, imieniny... może czasem zadzwoń i zapytaj co słychać, tylko przyz mysl Ci nie przejdzie, zeby prosic o powrót. Jezeli ona zaproponuje rozmowę, spotkanie to jak najbardziej doprowadź do tego.
I, kur..., zastanów się, 30-latku, czego Ty chcesz. Jak dostaniesz drugą szansę to na kolanach do Częstochowy, a pierwszemu dziecku macie dać na imię GUEST ;P
________________________________________________________________
"Szczęście to łza, którą się otarło i uśmiech, który się wywołało."
Maxence van der Meersch
"ŻYCIE NALEŻY PRZEŻYĆ TAK, ŻEBY WSTYD BYŁO OPOWIADAĆ, ALE MIŁO WSPOMINAĆ"
Gówno z tego będzie, mało tego, wcale bym się nie zdziwił, gdyby panienka już jakiegoś plastra miała... Wbrew pozorom, to takie długotrwałe związki najtrudniej się sklejają na powrót... Zbyt wiele żali/pretensji, za mało nowych emocji... Wspomnienia to za mało, a jak panienka jeszcze trochę poimprezuje, to już jej się dopiero odechce powrotu...
ale właśnie plastra... wiec jest szansa...
________________________________________________________________
"Szczęście to łza, którą się otarło i uśmiech, który się wywołało."
Maxence van der Meersch
"ŻYCIE NALEŻY PRZEŻYĆ TAK, ŻEBY WSTYD BYŁO OPOWIADAĆ, ALE MIŁO WSPOMINAĆ"
zapomnij... nie w tym przypadku... laska poszła po całości i będzie to kontynuować... a im bardziej on będzie się upadlał - czyli telefony kurtuazyjne, życzenia i takie tam, to będzie gorzej - bo kobiety cholernie łatwo i chętnie przyjmują dowody sympatii, ale tym szybciej w niepamięć je puszczają... bardziej je wqrwia olewanie/ignorowanie niż włażenie w dupę... tak już jest to skonstruowane... a ona te 6 lat już na debet wrzuciła i teraz poszuka nowego kredytu...
to tylko zależy od tego na ile jest atrakcyjna, może być atrakcyjna i tak się czuje ...
jeśli jest przeciętna to po początkowym zachłyśnięciu potem będzie płacz, bo i opcji mało ...
z drugiej strony czy warto ratować taki związek ?
gdyby było uczucie byłoby też porozumienie, a tu jest na zasadzie weź sie zaręcz to cie będe kochać
they hate us cause they ain't us
potrafisz człowieka pocieszyć...
a sms z zyczeniami na swieta, wysyłany "w serii" - neeeee, to nie upodlenie jeszcze. A wrecz przeciwnie: moze pomyslec "tak go wkurwiłam, tak go trzyma, ze nawet na swieta zyczen nie złozył, frajer"
ale zobaczymy, co z tego wyniknie. Plusem jest, ze zadne nie poszło "w długą" z innym. To tylko zawiedzione nadzieje...
________________________________________________________________
"Szczęście to łza, którą się otarło i uśmiech, który się wywołało."
Maxence van der Meersch
"ŻYCIE NALEŻY PRZEŻYĆ TAK, ŻEBY WSTYD BYŁO OPOWIADAĆ, ALE MIŁO WSPOMINAĆ"
Zgadzam się z genem. Tylko nie błagać i się na siłę nie przypominać. To jest dobre w przypadku bardziej luznego związku, gdzie nie padały zdecydowane deklaracje. Jedyne co można zrobić to zostawić jej drzwi uchylone i wyjść.
septo... gdzie ja napisałem o błaganiu?
________________________________________________________________
"Szczęście to łza, którą się otarło i uśmiech, który się wywołało."
Maxence van der Meersch
"ŻYCIE NALEŻY PRZEŻYĆ TAK, ŻEBY WSTYD BYŁO OPOWIADAĆ, ALE MIŁO WSPOMINAĆ"
Ja napisałem. Odnosilem się do gena plus całej sytuacji tego gościa.
a ja tam jestem optymistą
to co... o piwko? Ze się zejdą w okolicach świąt... ;P
________________________________________________________________
"Szczęście to łza, którą się otarło i uśmiech, który się wywołało."
Maxence van der Meersch
"ŻYCIE NALEŻY PRZEŻYĆ TAK, ŻEBY WSTYD BYŁO OPOWIADAĆ, ALE MIŁO WSPOMINAĆ"
masz rację, mam wrażenie że nie którzy zgorzkniali jacyś ... dajcie szanse miłości
they hate us cause they ain't us
no to Ulrich, może coś sensownego doradzisz gościowi, żeby miłość uratował...
To i ja sie do wrozb podepne . Mnie tez sie to wszystko nie widzi ani troche. Nie ma sensu se nia glowy zawracac, ale nie liczylbym na zadne powroty. Bylo, minelo a nasz bohater niech sobie szuka innej dupy i niech juz nie powtarza bledow ktore w zasadzie zrobil ponownie.
Dla rownowagi dodam ze to nie do konca tak jego wina ale dopiero z biegiem czasu nasz kolega to zauwazy.
Żeby zdobyć Kobietę, musisz być gotowy Ją stracić.
PUA:
http://m.youtube.com/watch?v=BRw...
oj tam, nie ma co rozdzierać szat, prawda zawsze leży po środku i wina również, każdy popełnia błędy i nikt nieomylny nie jest, w każdym związku są konflikty, kwestia tego jak chcemy je rozwiązywać, w życiu są większe tragedie niż przyspieszone zaręczyny, wywalając kilkuletni związek do kibla też trzeba wiedzieć kiedy i dlaczego ... uważam że po czasie ona będzie bardziej żałować od niego, oczywiście nigdy sie nie przyzna, raczej będzie "skrzywdzona" z odpowiednimi opisami na FB
ta gra dopiero się zaczyna ...
they hate us cause they ain't us
nie powiedziałem jednej ważnej rzeczy, otóż panowie ja jestem tak powiedzmy niepraktykujący w wierze, bardzo ją to wkurwiało bo jak był temat ślubu to my zamiast dogadywać szczegóły to kłóciliśmy sie czy to będzie w kościele czy cywilny. Ja starałem się przegadać że nieważne gdzie, ważne że z nią, ona bardziej jako tradycjonalistka nie wyobrażałą sobie jakby to miało nie być w kościele. Nie zrozumcie mnie żle ja nie mam nic przeciwko wierze i dla mnie to nie problem wziąć ślub w kościele, ona o tym wiedziała tak myśle, tylko nie wiem czy dałem jej to do zrozumienia wystraczająco dobrze. A dlaczego o tym mówie , ano dlatego że święta oczywiście obchodzę tylko ja to traktuje jako tradycje i teraz pytanie czy jak jej zaczne wyskakiwać ze życzeniami świątecznymi to ona nie odbierze tego jako jakąś podpuche , udawanie. (oczywiście zakładam że do świąt nikt obcy się w jej życiu nie pojawi) ale się z tego telenowela robi...
Strzel se chlopie browara, spotkaj sie z jakas nowa cipka, nie gadaj o bylej i nie trac czasu na idiotyczne analizy.
Żeby zdobyć Kobietę, musisz być gotowy Ją stracić.
PUA:
http://m.youtube.com/watch?v=BRw...
ojej, weź zimną kąpiel już dosyć zrobiłeś, najlepiej daj jej ochłonąć i sobie, poczekaj ... "jak kocha to wróci" znasz to ? może banał ale cos w tym jest, poczekaj, jak jest coś między wami to i będzie szukała kontaktu, a jak nie to cóż ... co tu by papier zmienił, chyba to że z czasem roszczenia byłyby inne
they hate us cause they ain't us
Wiem że nic nie zdziałam jak będe cokolwiek próbował na siłę, zdążyłem to zauważyć że ostatnio im bardziej się starałem tym bardziej sie pogrążąłem, ja mam w sobie na tyle siły żeby to przetrzymać i się nie odzywać. Nie wiem czy tylko osoby w moim otoczeniu to wytrzymają :)A wkurwia mnie to bardzo że muszę czekać a nie wiem czy jest na co, wiem że potrzeba cierpliwości. I tak znam ten banał "Jeśli kogoś kochasz, puść go wolno... jeśli wróci - jest Twój... Jeśli nie - nigdy Twoim nie był.... Chyba nie pozostało mi nic innego jak trzymać sie teraz tych słów.
wiesz ja to bym sie zastanowił czy to teraz nie jest na zasadzie "gonie zajączka bo ucieka" wkręciłeś sie w ten zaręczynowy klimat, a mam wrażenie że próbujesz ratować to co było, a nie co jest ...
masz w pamięci obraz związku który był kiedyś, pytanie czy po tych jazdach w ogóle będziesz potrafił na nią spojrzeć jak kiedyś ?
bo ja to szczerze bym jej podziękował i życzył powodzenia
they hate us cause they ain't us
logika podpowiada żeby tak zrobić, tak mnie to męczy, że nie potrafię normalnie funkcjonować, w skali chujowego samopoczucia od 1 do 10 przez pierwsze 2 tygodnie oceniam swoje samopoczucie na 10, teraz jest może 8. Niestety nad logiką górują emocje, wiem że to w końcu minie bo już raz to przeżywałem w poprzednim związku, klapki spadną z oczu a wtedy stwierdze że niewarto było się tak zadręczać.
Najśmieszniejsze jest to że kiedy się pomyliłem i wysłałem jej tego smsa, który miałą dostać jej koleżanka, poczułem ulgę i zacząłem się śmiać. Zdałem sobie sprawę że stąpając po tym cienkim lodzie i próbując zmusić ją do jakiegoś zastanowienia czy dobrze robi, tak naprawdę wystarczy jeden fałszywy krok i wpierdole się do wody. Dotarło do mnie, że właśnie ten krok nastąpił i już się mogę przestać łudzić tym, że jeszcze da się to wszystko naprawić.
Po tym wszystkim przyszedł kolejny dzień, emocję trochę opadły i stweirdziłem że przecież jeden głupi sms nie przekreśli 6 lat związku, bo jeśli miałby to zrobić to co to była za relacja? I znów przyszła jakaś złudna nadzieja że może jeszcze będzie dobrze.
Wiele osób pisało tutaj że z reguły w takich sytuacjach jest jakiś inny gość. Ja już bym chyba wolał żeby ktoś rzeczywiście był, bo mógłbym przestać myśleć że może jeszcze uda się to wszystko naprawić, bo wiedziałbym na czym stoję i mógłbym ruszyć dalej, olać to wszystko zacząć żyć normalnie.
Czy będę mógł na nią spojrzeć jak kiedyś? Już wiem że nie. Powoli zaczyna do mnie docierać że nie będzie tak jak kiedyś, bo ufałem jej na 100% a ona to zaufanie po prostu zdeptała.
Może przesadzam, może moja bujna wyobraźnia prowadzi mnie gdzieś, gdzie nie powinna. Za dużo pytań a za mało odpowiedzi.
A może paradoksalnie ten czas który ona chciała, żeby to wszystko przemyśleć potrzebny jest tak naprawdę mi?
jest jeszcze jedno zagranie, ale z tych po bandzie i jednorazowych - z szansami 50/50... tylko jedna próba - albo wszystko, albo wszystko zjebane...
chyba się domyślam co chcesz zaproponować, mam wzbudzić w niej zazdrość, dobrze myślę?
nic z tych rzeczy, ale potraktuj ten mój powyższy wpis jako niebyły i nieważny...
gen please nie zachowuj się jak kobieta(bez obrazy) i powiedz B jak powiedziałeś A
o ile się nie mylę, to nie mieszkaliście wspólnie?, jeśli tak było, to załatw jakieś lokum, zaproponuj panience i na horyzoncie umieść rzeczony pierścionek - na przykład w okolicach przyszłorocznych wakacji... bez błagania, próśb i tego całego cyrku - w końcu jesteście dorośli, to dorosła propozycja... i każdy ma szansę z twarzą z tego zwarcia wyjść... bo to też jest istotne... panienka powinna być zaskoczona, będzie temat rozważać i może na nowo wizje szczęśliwego stadła z urzędowym certyfikatem sobie wkręci... jeśli nie, to może być pozamiatane...
ona-nienawidzę cię, coś we mnie pękło ... nie ma już nas ! oj nie ma, mama miała rację, łajdak z ciebie !
on-kochana wynająłem mieszkanie dla nas i pierścionek kupiony
ona-tak ? kocham cie mój miły, kocham, zawsze tak było, to nerwy, tylko ty na wieki, tylko ty !
they hate us cause they ain't us
"on-kochana wynająłem mieszkanie dla nas i pierścionek kupiony"
Ulrich, drobna korekta do Twojego wpisu - wynająłem mieszkanie, przemyśl dobrze sprawę, to może pierścionek dorzucę - jak się kurwa postarasz... i panienka może zacząć się obawiać - skoro ma facet cztery ściany, to szybko może gospodyni szukać - nie zapominajmy, że to ona ma/miała parcie na wyższy level...