Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Natrętne myśli o zdradzie

9 posts / 0 new
Ostatni
Canoo
Nieobecny
Wiek: 24
Miejscowość: Olsztyn

Dołączył: 2018-02-12
Punkty pomocy: 9
Natrętne myśli o zdradzie

Cześć,

Mam problem. I szukam porady, w zasadzie to bardziej psychologicznej. Nie jest to coś co mnie dręczy i nie pozwala mi spać, więc o psychologu nawet nie myślę, może tutaj ktoś pomoże.

Mam coś takiego, że pomimo praktycznie rocznego związku cały czas prześladują mnie myśli o zdradzie mojej partnerki. Panna nie daje mi absolutnie żadnych powodów, na temat wierności ma bardzo twarde zdanie, zachowuje się w porządku wobec mnie, nie stwarza dwuznacznych sytuacji, ja jestem zazdrosny to fakt, ale chyba w granicach normy. Nie w zazdrości jednak problem, a w tym, że z tyłu głowy, każdego dnia wyobrażam sobie, że nie dziś, ale za tydzień, dwa, miesiąc, pół roku panna spacerując nad rzeką spotka bolca, a że nie zawsze jest między nami cukierkowo, może trafić na podatniejszy grunt, zbajeruje ją i wszystko co budujemy nagle jebnie. Zresztą to jeden ze scenariuszy, wyjazd z koleżanką, wyjście na alkoholową imprezę - opcji jest wiele.
Jestem zakochany w tej dziewczynie, ciężko mi wyobrazić sobie koniec, niestety poprzez ciągłą myśl, że zaraz ktoś może się pojawić bardzo często bywam niesłusznie uprzedzony do tego związku.

Jak mogę z tym walczyć?

Szelka
Portret użytkownika Szelka
Nieobecny
Ta osoba pomogła w składce na serwer
Płeć: mężczyzna
Wiek: 26
Miejscowość: Warszawa

Dołączył: 2012-02-22
Punkty pomocy: 108

Słyszałeś o czymś takim jak prawo przyciągania?

Prawo to mówi mniej więcej coś takiego: Im więcej uwagi będziesz poświęcać w swoim życiu temu, czego nie chcesz, więcej tej rzeczy, znajdzie się w pobliżu Ciebie.

Skoro sam będziesz sobie wkręcał filmy to nie zdziw się, że kiedyś ta sytuacja może Cię spotkać. Poza tym ewidentnie brakuje Ci pewności siebie. Jeszcze jestem w stanie zrozumieć zazdrość ale w momencie kiedy ktoś daje ku temu powody. Ale skoro piszesz, że panna jest w porządku i nie widzisz w jej zachowaniu nic złego to czemu na siłę się tym gnębisz? Wnioskuje też, że chyba za bardzo Ci na niej zależy. Odpuść trochę.

Byłaś wyjątkowa, jak wszystkie poprzednie.

Guest
Portret użytkownika Guest
Nieobecny
Starszy moderator
ModeratorWtajemniczonyTa osoba pomogła w składce na serwer

Dołączył: 2009-02-11
Punkty pomocy: 12898

przykro mi, ale rozpieprzysz ten związek... Nikt Ci tu nie nakaże bycia "niezazdrosnym". To Twoja psychika, doświadczenia, charakter ukształtowały taką postawę.
Sugeruję psychologa skoro sam widzisz, ze to się robi patologiczne. To daje nadzieję, ze wyjdziesz z tego.

________________________________________________________________
"Szczęście to łza, którą się otarło i uśmiech, który się wywołało."
Maxence van der Meersch
"ŻYCIE NALEŻY PRZEŻYĆ TAK, ŻEBY WSTYD BYŁO OPOWIADAĆ, ALE MIŁO WSPOMINAĆ"

Jons
Portret użytkownika Jons
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 4+
Miejscowość: u wroga

Dołączył: 2018-01-01
Punkty pomocy: 106

To się nie uprzedzaj tylko postaraj się przyswoić sobie podstawową mantrę powtarzaną na tej stronie że inne też mają.
Dalej wgraj sobie - "jak wywinie numer to mam gdzie iść".

Wiem że trudne, bo chcesz coś tam budować z tą laską... ale uwierz bez mentalnej szalupy samemu sobie komfortu nie zbudujesz.

... a dalej to już będzie tak że tym nabytym komfortem będziesz tak emanował że lasce przez myśl nie przejdzie żeby wykonać jakieś krzywe salto Wink

WolnyPtak
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 31
Miejscowość: Warszawa

Dołączył: 2014-12-11
Punkty pomocy: 126

Ha ha bo jak się da wymacać jakiemuś lovelasowi to na pewno mu o wszystkim opowie, poczytajcie ilu facetów w Polsce wychowuje nieswoje dzieci i nie ufajcie bezgranicznie.

Canoo
Nieobecny
Wiek: 24
Miejscowość: Olsztyn

Dołączył: 2018-02-12
Punkty pomocy: 9

Wolny Pataku chyba trochę nadinterptretujesz słowa kolegi, no chyba, że ja je źle zrozumiałem.

Co do macania to nie musi o wszystkim mówić, pewne rzeczy widać. Nie zawsze, ale jednak zmiana zachowania, tajemniczość to sygnały ostrzegawcze. Ja tak jak mówie, nie mam powodu aby nie ufać i według mnie na zaufaniu się powinien opierać związek. Ufam teraz, ale boję się przyszłości, że to zaufanie stracę, że ona odstawi jakiś numer.

Myślę, że to co kolega wspomniał wcześniej, świadomość, że jak wywinie numer to mam gdzie pójść, jest bardzo ważna. Ale wiem, że mimo to, pozbierać się po stracie bądź co bądź osoby którą się kocha i z która spedziłą się X lat życia to bardzo przykre i ciężkie doświadczenie.

Mi dodatkowo nakładają się problemy zawodowe, inne sprawy osobiste. Mam dołek, idzie wiosna, a ja jestem przez to w maraźmie i ciężko mi to zmienić. Staram się dawać jej pozytywną energię, ale zamiast świecić zajebistym światłem jak 100W żarówa ja się tą pozytywną energię ledwo tlę i to na silę.
I widzę, że to działa destrukcyjne. Schemat jest taki:
moje rozkminy iwątpliwości, choć nie znane jej bezpośrednio, przejawiają się w moim zachowaniu, zamykam się w sobie, rezyugnuje z inicjatyw, ostatnimi czasu zaprzestałem jakiejkolwiek inicjatywy i czekam na jej krok, odezwanie się. Jestem posępny, obserwuję, że laska ostatnimi czasy zjechała do minimum z czułościami, zredukowała kontakt, powoduje to, że szukając potwierdzenia jej zainteresowania i nie słabnącego uczucuia sam pierwszy wyjeżdzam z tekstami w stylu tęsknie czy kocham, aby usłyszeć potwierdzenie. Słyszę, ale z dużym dystansem co budzi jeszcze większy nie pokój, a ja staję się czułą atencyjną pizdeczką.

Np. bywa tak, że ustawiamy się na spotkanie kolejnego dnia. Wstępnie ustalone np. na 17. Nie odzywamy się do siebie od rana, ja ani ona nie wychodzimy z inicjatywą, dochodzi 17 i dopiero panna z lekkim żalem wyskakuje z tekstem jak z tym spotkaniem.
Trochę to pizdowate z mojej strony, ale jakoś podświadomie chcę jej dać szansę, żeby to ona napisała, ona zaangażowała się w spotkanie i nie odzywam się nie dla tego, żem cham ale specjalnie. Jakbym szukał potwierdzenia, że jeszcze jej na mnie zależy.

Albert002
Nieobecny
Wiek: 21
Miejscowość: Gdańsk

Dołączył: 2018-03-04
Punkty pomocy: 12

Mam to samo.. smieje sie ze juz mi "pada na głowe"
Ale to dlatego ze raz mnie kobieta oszukala wlasnie ta z ktora jestem spotykajac sie z bylym.
Teraz mam takie jazdy ze to szok, gdy pisze ze idzie spac a jest dostepna na facebooku od razu mam jakies mysli. Mam "dreszcze" haha jak idzie sama na miasto. Teraz qprzesladuje mnie stres i strach bo jest okres urodzin jej kolezanek. I juz w umysle jestem pewien ze wypije i pozwoli na za duzo innym facetom.. takie mysli sa straszne.
Wiec jezeli nie masz powodu zeby jej nie ufac to nie miej takich mysli.
Ja od zawsze uwazalem ze kobiety sa zdradliwe i je ciagnie do zdrad bo "cipka swędzi".. to teraz mam..

Canoo
Nieobecny
Wiek: 24
Miejscowość: Olsztyn

Dołączył: 2018-02-12
Punkty pomocy: 9

To co piszesz to chyba bardziej zazdrość. Ja nie mam problemu jak idzie na imprezę albo mówi, że idzie spać a siedzi na fb i gdzieś tam to zobaczę przez przypadek.
Może być zajebiście, mogę w ogóle nie być zazdrosny (a czasami mam po prostu wyrąbane), ale myśl o zdradzie gdzieś w głowie jest i to jak wspomniałem, nie dotyczy teraźniejszości, ale tego co będzie, a właściwie może być za tydzień, miesiąc czy rok.
Dziwne to tym bardziej, że nie mam żadnych negatywnych doświadczeń z innymi dziewczynami. Wydaje mi się, że ta obawa, strach wynikać może z tego, że bardzo często nie jestem zadowolony z tego jak prowadzę tą relację (albo wydaje mi się, że prowadzę). Może czasem przesadnie przykuwam uwagę do pierdoł, do tego, że coś źle powiedziałem, że może nie powinienem jej wtedy cmoknąć w policzek, albo napisac, że myślę o niej, albo że może zbyt długo się nie odzywam, albo wręcz przeciwnie są dni, że może gadam za dużo i co ona sobie o mnie pomyśli? Każdego dnia zdarza mi się to rozkminiać, i tak sobie myślę, że jedna, druga, ósma, dwudziesta, sto czterdziesta taka pierdołka (czasami okazuję się zupełnie nie mieć znaczenia jak mówię jakiemuś znajomemu co rozkminiam) i ona znajdzie sobie odskocznię. w postaci innego gościa. Za bardzo boję się ją stracić, bo wiem, że to ładna i wartościowa dziewczyna, ale nie potrafię mieć wyrąbane na nią bo to w końcu nie jest FF czy jakiś drugi miesiąc znajomośc, ale dość poważny już związek.

Brakuje mi luzu i napinam się jak plandeka na żuku.

Stormbringer
Nieobecny
Wiek: ...
Miejscowość: Brak danych

Dołączył: 2011-11-29
Punkty pomocy: 167

Prosz bardzo autorze, abys rozwial swoje watpliwosci

"Badania mózgu i działania hormonów potwierdzają to, co od lat powtarzają antropolodzy i biolodzy ewolucyjni: człowiek nie jest monogamiczny i rządzą nim ukryte siły, które zachęcają do zdrady. Cechy te odziedziczyliśmy po naszych najdawniejszych przodkach, którym poligamia dawała szansę na przeżycie i rozwój gatunku. - Odbywanie stosunków z wieloma kobietami było dla mężczyzny opłacalne. Mógł bowiem zostawić po sobie więcej genów i potomstwa, niż gdyby miał tylko jedną seksualną partnerkę - mówi prof. Jerzy Vetulani.

Gdy jednak człowiek zaczął polować, przeszedł na monogamię - twierdzi Desmond Morris, brytyjski zoolog. Powód tej decyzji był prozaiczny. W czasie wspólnych wypraw łowieckich konieczna była lojalność i współpraca mężczyzn. Rywalizacja o kobiety bardzo by w tym przeszkadzała. Nasi przodkowie zaczęli więc łączyć się w pary. Co nie znaczy, że naturalne skłonności do współżycia z wieloma partnerami zaniknęły. Dlatego właśnie pojawił się problem zdrady.

Od początku mieli do niej skłonność nie tylko mężczyźni. W społeczeństwach łowiecko-zbierackich kobiety - chociaż łączyły się w pary z mężczyznami - były od nich niemal całkowicie niezależne. Zdobywały samodzielnie aż 80 proc. pożywienia. Mogły więc sobie pozwolić na zmianę partnerów. Sytuacja zmieniła się, gdy pojawiły się społeczeństwa rolnicze. Kobiety zostały uzależnione od męskich żywicieli i musiały im się podporządkować. Jednak dziś, przynajmniej w krajach Zachodu, znowu stają się coraz bardziej niezależne. Mogą bez trudu same się utrzymać. Nie muszą być wierne jednemu. I nie są.

Częstsze zdrady kobiet to z pewnością efekt coraz bardziej liberalnego podejścia do seksu. Ale także biologicznego instynktu. Zdaniem prof. Davida Perretta ze szkockiego University of St Andrews, niewierność jest dla kobiety korzystna. Na ojca swych dzieci szuka ona mężczyzny wyposażonego w zdrowe geny, a takie - jak jej podpowiada intuicja - znajdzie u faceta o męskim wyglądzie, dobrze zbudowanego, silnego. - Właśnie na takich mężczyzn kobiety zwracają szczególną uwagę w okresie owulacji. Wtedy są też najbardziej skłonne do zdrady - mówi prof. Bogdan Wojciszke. Macho, choć atrakcyjny fizycznie, ma jednak istotną wadę. W jego organizmie są zazwyczaj duże pokłady testosteronu, który nie sprzyja długotrwałym związkom.

Wytrwa on w wierności przez kilka miesięcy - zazwyczaj wtedy, gdy zostaje ojcem. Wówczas w jego organizmie spada poziom testosteronu, a on sam przeobraża się w pełnego czułości opiekuna - co wykazał niespełna dwa lata temu Christopher Kuzawa z Northwestern University w Chicago. To wystarczający czas, by między synem a ojcem powstała silna emocjonalna więź, ale zbyt krótki, by przywiązać mężczyznę na stałe do matki jego dzieci. Dlatego - niejako wbrew naturalnemu instynktowi - najlepiej, gdy na stałego partnera kobieta wybierze mężczyznę, którego organizm produkuje niewiele testosteronu. Dzięki temu będzie on opiekuńczy i łagodny.

Większe szanse na przetrwanie będzie miał też ten związek, w którym oboje mają odmienne geny kodujące białka MHC (od ang. Major Histocompatibility Complex, czyli głównego układu zgodności tkankowej). Już przed laty ustalono, że im większa jest różnorodność, tym lepiej dla potomstwa. Tym mniejsze ryzyko, że urodzi się ono obciążone wadami genetycznymi. Teraz okazuje się, że intuicja podpowiada - głównie kobietom - że mężczyzna o odmiennym niż ona MHC będzie dla niej dobrym partnerem. Takiemu warto dochować wierności. Przynajmniej na jakiś czas.""

Stormbringer