Witam wszystkich, temat trochę dziwny ale nie udało mi się lepiej streścić tego, o czym chcę tu napisać Otóż znalazłem dziwny problem w moim związku z kobietą - jesteśmy ze sobą ponad rok, jest miłość, seks bez pamięci po którym jestem zawsze cały okaleczony i podrapany oraz rozwój obu duszyczek wraz ze wsparciem.
otóż uwielbiam jak moja dziewczyna ubiera zakolanówki - od taka zajaweczka, zachcianka, kręci mnie to jak i wielu z Was pewnie też Otóż nie potrafię do niej dotrzeć - rozmowa nie pomaga, ciągłe wymówki, że zimno, "co sąsiedzi pomyślą", że zostawiła w praniu... Nie pomaga jaranie się innymi kobietami w zakolanówkach na ulicy, nie pomaga lustro, nie pomaga to, że i ja się wystroje, nie pomaga to, że mimo rzadkich komplementów uzywam ich do szczerego wyrażania siebie względem jej pięknych nóg. Panowie pomocy Nic nie pomaga, ostatni raz ja widziałem w nich miesiące temu, nic do niej nie dociera jak bardzo mnie to kręci. A widoku jej seksownego ciała podczas naszej pierwszej randki NIGDY NIE ZAPOMNĘ!!
Pozdrawiam, zrozpaczony amant.
Zaznaczę że mamy nieskończone lat 21, ona 18
Ty tak na serio? Ja uwielbiam(!) okularnice, ale gdybym był w związku z laską która ich nie potrzebuje to przecież nie zmuszałbym jej do ich noszenia Nie lubi to nie i już, a jeśli masz aż takiego bzika na tym punkcie to znajdź taką laskę która lubi nosić zakolanówki. Beka.
Beka? heh kto pyta nie błądzi, czekam na poważne odpowiedzi ludzi z dojrzałym podejściem do tematu
Kim jesteś? Jestem sobą.
Gdzie jesteś? Jestem tutaj.
Kiedy jesteś? Jestem teraz.
Kup z dziesięć par tych zakolanówek, zapakuj do siebie na półkę i powiedz, że masz dla niej niespodziankę.