Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Mój materializm

38 posts / 0 new
Ostatni
nera
Portret użytkownika nera
Nieobecny
Moderator
ModeratorWtajemniczony
Wiek: 28
Miejscowość: Łódź

Dołączył: 2010-01-29
Punkty pomocy: 1132
Mój materializm

Już jakiś czas myślę nad tym tematem. Ciekaw jestem Waszego podejścia do kwestii pracy zawodowej Waszej potencjalnej wybranki...

Moje pytanie brzmi: czy poznając jakąś kobietę patrzycie na to gdzie ona pracuje i jaki jest jej status materialny albo jaki kierunek studiuje (czy ten kierunek pozwoli jej w przyszłości znaleźć pracę i zarobić)?

Przybliżę Wam mój punkt widzenia i z czym mam problem. Gdy poznaję dziewczynę prędzej czy później (jeśli jestem nią zainteresowany) to badam gdzie pracuje, jaką ma pozycję w pracy a w przypadku tych nieco młodszych co studiuje i czy ten kierunek da jej jakieś szanse na znalezienie ciekawej i przede wszystkim dobrze płatnej pracy. Żeby było zabawniej, tak nie mam od wczoraj. Mam tak od zawsze, pomimo, że rodzice starali mi się przekazać nieco inne wartości. Jak miałem te naście lat czy nieco ponad 20 na kobiety patrzyłem identycznie. Potem w wieku 23 lat postanowiłem spuścić z tonu. Poznałem naprawdę fajna dziewczynę. Wszedłem w związek z tą dziewczyną i byłem z nią 4 lata. Rozstałem się jesienią 2015. Pod względem materialnym (w chwili poznania) była to dziewczyna z rodziny w której jednak się nie przelewało. Miała stare nie firmowe adidaski jakieś i lekko znoszone ubrania (nie piszę tego by z niej szydzić, tylko by pokazać Wam o co chodzi). Potem w trakcie związku jak skończyła studia, poszła do swojej pracy trochę zmieniła image ale dalej te jej zajęcia to były takie hmm... powiedzmy nierozwojowe. Np. zbieranie borówek, sprzątanie, pomoc na szwalni, inwentaryzacje w sklepach itd. Z jednej strony cholernie mi imponowała, że żadnej pracy się nie bała i potrafiła zakasać rękawy do tego typu pracy ale z drugiej czułem niedosyt. Dopiero w naszym ostatnim roku jak skończyła studia i jak zaczęła uczyć się do konkretnego zawodu w szkole policealnej zaczęła robić bardziej rozwojowe rzeczy ale dalej za dupne dość pieniądze (1200-1300 zł netto). Po co to piszę? Bo mnie to w tamtym czasie przeszkadzało i taka dziewczyna mi nie odpowiadała. Oczekiwałem więcej... Ona chciała zaręczyn i w domyśle ślubu a ja o tym jeśli chodzi o nią nie myślałem bo uważałem, że z taką pracą i z zerowymi oszczędnościami nie jest dobrym materiałem na żonę (często miałem wątpliwości czy dalej powinienem z nią być) i by np. kupować z nią mieszkanie (choć ona już w necie oferty oglądała). Mój materializm był jedną z przyczyn rozstania (jedną z kilku przyczyn).

Po co to wszystko tu wywlekam? Bo pomimo, że "pieniądze szczęścia nie dają", ja uważam, że to tylko jakiś truizm... Kobiety od nas oczekują zaradności, niezależności, mieszkań itd. a bez pieniędzy tego nie uzyskamy. To raz... A dwa, np. ostatnio poznałem dziewczynę. Podoba mi się, fajnie się gada więc oczywiście już rozpoznaje jakieś jej perspektywy. W chwili jak powiedziała, że teraz pracuje rzeźbiąc jakieś figurki a docelowo chciałaby pracować w miejskiej bibliotece bo kończyła bibliotekarstwo i po prostu to lubi to tylko bezwiednie myśl przeszła mi przez głowę "za wiele to dziewczyno w tej bibliotece nie zarobisz" i moje zainteresowanie nią poleciało na łeb na szyję. Potem fakt druga myśl moja była taka "ogarnij się, znowu to robisz co zawsze" ale zainteresowanie jak spadło tak spadło. Wiem, że robię ze względów moralnych źle. Źle traktowałem swoją byłą, źle myślę o obecnie poznanych dziewczynach ale tego myślenia zmienić nie potrafię.

Tym bardziej trochę nie rozumiem swojego postępowania bo sam synem prezesa KGHMu nie jestem. Mam fajną (jak na swój wiek bardzo fajną) pracę z umową na czas nieokreślony, zarabiam wystarczająco by mieszkać samemu w wynajętej kawalerce, ubrać się w miarę fajnie i miesięcznie odłożyć 500-700 zł. Celowo nie mówię, że to dużo bo zdaję sobie, że ta kwota jaką odkładam i standard życia dla jednych wyda się duży, dla innych śmiesznie niski - zwłaszcza jak na moje aspiracje. Mam pewne tam oszczędności pozwalające by myśleć o kupnie mieszkania, bawię się trochę na GPW. Auta nie mam celowo... Zdaję sobie sprawę, że wystarczy spot kilku wypadków w jednym czasie i to co zbierałem z mozołem stracę i to co osiągnąłem pod względem materialnym jest niczym. Ja to wszystko rozumiem też, że Richie Milionerem nie jestem ale raz sam od siebie oczekuje wyższych zarobków w przyszłości a dwa chciałbym być z dziewczyną która będzie miała zarobki zbliżone do moich... Choć jak mam być szczery nigdy z taką dziewczyną nie stworzyłem jakieś poważniejszej relacji, nie przypominam sobie bym wszedł w jakąś interakcję...

Dlatego ciekawi mnie Wasze podejście do kwestii finansowych przy doborze już partnerki na dłużej niż jeden wieczór. Jak Wy podchodzicie do tego tematu i czy to ze mną jest coś nie tak czy to po prostu znak czasów.

Michał
Nieobecny
Wiek: Still 20`s
Miejscowość: Wawa

Dołączył: 2014-03-10
Punkty pomocy: 54

Moim zdaniem masz w tej kwestii rozsądne myślenie. Jeżeli szukamy drugiej połówki do czegoś więcej niż tylko łóżkowe igraszki,to istotne jest żeby ta osoba również coś wnosiła do budowania wspólnego kapitału poprzez perspektywiczny kierunek studiów lub dobrą pracę. Dobra praca (nie po znajomości) lub kierunek studiów są przesłankami ogarnięcia życiowego.

EDiT: Z tą dziewczyną z biednej rodziny, to moim zdaniem był błąd, dziewczyna była zaradna, miała potencjał, gdybyś ją wsparł to mogłaby osiągnąć znacznie więcej.

nera
Portret użytkownika nera
Nieobecny
Moderator
ModeratorWtajemniczony
Wiek: 28
Miejscowość: Łódź

Dołączył: 2010-01-29
Punkty pomocy: 1132

Tak, masz rację... Bo ona ma potencjał (uważam tak nawet dziś po rozstaniu) tylko tam było dużo więcej problemów (i ze mną i z nią) niż tylko kwestia finansowa, jest zresztą blog o tym na tej stronie. Po za tym, ja jej nie rzuciłem bo była dla mnie za biedna mówiąc wprost. To ona zerwała ze mną. W tamtym czasie zresztą śmiałem się przez łzy, że karma ukarała mnie za mój materializm bo rozstaliśmy się w dniu kiedy ona wróciła z pierwszego dnia w nowej pracy. Pracy w której miała już fajne bo wynoszące ok. 2000 zł netto zarobki i zatrudniona była na umowę o pracę. Ale potem życie ją też zweryfikowało i tę pracę utrzymała tylko przez 3 miechy... I, żeby nie było nigdy jej zarobków i statusu materialnego nie wytknąłem. Może podświadomie to gdzieś okazywałem i to czuła ale starałem się tego nie robić...Nie ważne, bo to nie o tym... To tylko tak w kwestii wyjaśnienia...

Heniu
Portret użytkownika Heniu
Nieobecny
Wiek: 25
Miejscowość: Podkarpacka dziura

Dołączył: 2012-01-09
Punkty pomocy: 65

Jak dla mnie w poważnym związku ważne jest szczerość, szacunek, wzajemne zrozumienie. Myślenie w tym samym kierunku jest podstawą, to są rzeczy, które sprawiają że związek będzie dobry, szczęśliwy. To co tu wypisałeś, podejście które prezentujesz za....ście mi się nie podoba. Odwróć role i sam sobie zadaj pytanie, czy byłbyś zadowolony gdyby laska z którą super się rozumiesz, planujesz małżeństwo zostawiłaby cię, bo zaledwie mieszkasz w kawalerce, nie masz samochodu i zarabiasz śmieszne pieniądze, powiedzmy 5 koła/mc ???
Nie wiem, może jestem dinozaurem.

GRUNWALD
Nieobecny
Zasłużony
Wtajemniczony
Wiek: 45
Miejscowość: w cetrum

Dołączył: 2015-09-03
Punkty pomocy: 433

Są rzeczy od ludzi zależne i nie zależne, ale tak często bywa że kobiety zarabiają mniej a jak myślisz o kobiecie na całe życie to weź pod uwagę jej charakter,jej rodzinę,jej wygląd też ważny żebyś się za innymi przez resztę życia nie oglądał,czy jest zdolna to i twoje dzieci w przeszłości to odziedziczą,pracowitość,jak gotuje itd.Ale najważniejsze czy ją kochasz bo bez miłości to będziecie się ze sobą męczyć.Jak poznasz w krótkich związkach wiele kobiet to trafisz na tą właściwą dla siebie,a ty parę lat straciłeś bedąc w związku który ci nie odpowiadał ale nie miałeś odwagi zerwać za to laska jak jej się poprawiły zarobki nie miała z tym problemu.Czas płynie do przodu i najbardziej wartościowe kobiety wchodzą w stałe związki a kasa no to fortuna kołem się toczy, choć wiem że są ludzie którzy w życiu sukcesu nie osiągną.

Narząd nie używany staje się nie użyteczny

nera
Portret użytkownika nera
Nieobecny
Moderator
ModeratorWtajemniczony
Wiek: 28
Miejscowość: Łódź

Dołączył: 2010-01-29
Punkty pomocy: 1132

100% racji masz do chwili jak piszesz "za to laska jak jej się poprawiły zarobki nie miała z tym problemu.". Bo pomimo, że mnie kwestia materialna jej nie odpowiadała, to o tym nie rozmawialiśmy nigdy i(przynajmniej oficjalnie) rozstaliśmy się z zupełnie innych powodów... Po za tym piszesz o przeszłości i mojej byłej... Mnie w tym temacie jednak bardziej interesuje teraźniejszość i moje podejście do teraźniejszych kobiet, m.in. do tej która chce pracować w bibliotece...

GRUNWALD
Nieobecny
Zasłużony
Wtajemniczony
Wiek: 45
Miejscowość: w cetrum

Dołączył: 2015-09-03
Punkty pomocy: 433

Ok jasnowidzem nie jestem jak tam między wami było,a na teraz i na przyszłość to życzę ci zdecydowania, jak ci laska pod jakiś względem nie odpowiada to podrywaj następną i nie siedź w strefie komfortu.

Narząd nie używany staje się nie użyteczny

witkacy
Portret użytkownika witkacy
Nieobecny
Wiek: 22
Miejscowość: Warszawa

Dołączył: 2014-11-07
Punkty pomocy: 274

Jeśli o mnie chodzi to wystarczyłoby mi jakby dziewczyna w przyszłości zarabiała z 2tys;) Tzn. nie może być kimś, kto nic nie robi i zarabia 0 zł, ale nie musi być (choć oczywiście może) zarabiać dobrze. Ja zarabiam podobnie jak ty, czyli utrzymuje się, ubrania, auto jeszcze dochodzi no i z 500 mogę odłożyć.
Jak piszesz o tych borówkach, sprzątaniu itd. to sam nie wiem.. jakoś nigdy mi się nie trafił taki typ dziewczyny. Jedna dorabiała w kawiarni i w sumie nawet mi się podobała ta "zaradność".
Mnie by bardziej raził brak ciekawego pomysłu na życie np. z tą biblioteką trochę nuda, ale nie znam całości laski. Miałem taką co w ogóle nie pracowała, ale też rzeźbiła, malowała itd. i obecnie na tym nawet zarabia, ale dla mnie ważne było to, że nie robiła jakiegoś bardziewia tylko była dobrą malarką, planowała swój rozwój, badała nowe lądy żeby mieć co malować itd. To samo może się tyczyć biblitekarki:D Czyli pomysł na siebie, rozwój, a nie kasa:)

Zef
Portret użytkownika Zef
Nieobecny
Wiek: 31
Miejscowość: Bytom

Dołączył: 2009-02-14
Punkty pomocy: 675

Ja generalnie mam w dupie pracę dziewczyny poza dwoma tego aspecktami.
Pierwszy to upewnić się że nie ma jakiejś porąbanej pracy która ryje psychę.
Drugi to po prostu świadomość że dziewczyna się nie zapuści. Ale czy to praca czy dbanie o dom czy pasja, to już sprawa drugorzędna.

"Tato, czy kobieta kiedyś zrobiła ci coś tak strasznego, tak odrażającego, że zrujnowało ci to całe życie?"

"Tak synu, ty tę kobietę nazywasz matką"

Al Bundy - król;)

Aleus
Portret użytkownika Aleus
Nieobecny
Zasłużony
Wtajemniczony
Płeć: mężczyzna
Wiek: 30
Miejscowość: W PL

Dołączył: 2015-07-17
Punkty pomocy: 1400

Zef nawet nie wiesz jak mi Twoje myślenie jest bliskie.

Mnie status materialny dziewczyny nie interesuję. Intrygować ma mnie jako kobieta. Najważniejsze dla mnie by posiadała pewien wachlarz cech, które pomagają w odniesieniu sukcesu i rozwoju w życiu: optymizm,ambitność, aktywność, odwagę by podejmować się wyzwań, konsekwentność. Dla mnie może pracować w fundacji, zbawiać świat jeśli to ją będzie napędzać, bo wtedy wiem, że naelektryzowana i pozytywnie ustosunkowana do świata będzie roztaczała dobrą aurę (myślenie by Hedoniz z bloga) i mnie nakręcała do różnych projektów już w większości płatnych.

Na pewno nikt nie chce kobiety ala Peg Bundy. "Najbardziej leniwej lisicy w Chicago".

-----
W życiu nie chodzi o racje a o wibracje.

marian22
Nieobecny
Wiek: XXIX
Miejscowość: Las

Dołączył: 2009-09-23
Punkty pomocy: 88

Moim zdaniem ważny jest status materialny partnerki. I to, gdzie pracuje też. Najlepiej, gdyby robiła to, co lubi, to wtedy będzie pozytywnie zmęczona po tej pracy, a nie wypompowana i negatywnie nastawiona do świata. Ważne jest też, jak tę kasę rozdysponuje. Bo jak zostaje jej na czysto po rachunkach 1500 miesięcznie i potrafi to przehulać na NIC, to nie wiem jakby z taką dom prowadzić. Samodyscyplina finansowa musi być.
Poza tym praca pracą, ale jeszcze jak się mieszka razem to dobrze jest się dzielić obowiązkami domowymi. Ale to już dalszy etap.

saverius
Portret użytkownika saverius
Nieobecny
Zasłużony
ModeratorWtajemniczony
Płeć: mężczyzna
Wiek: 29
Miejscowość: Warszawa

Dołączył: 2009-03-28
Punkty pomocy: 1651

Jeśli druga osoba przy Tobie zostanie, gdy nie masz kasy (bo różnie w życiu bywa), to jest warta więcej niż całe skarby tego świata. Nikt na łożu śmierci nie mówi: "Kurwa, za mało jednak w życiu pracowałem".

__________________________________________________________

Kobiety są nienormalne ale u nich to normalne.

tddaygame
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 99
Miejscowość: Warszawa

Dołączył: 2015-07-12
Punkty pomocy: 1753

O ile totalnie rozumiem problem przedstawiony przez mara, to na szczęście mnie nie on nie dotyczy - nie szukam partnerki na całe życie. Więc pierwszy punkt: jeżeli dziewczyna według Ciebie "nie rokuje", to zawsze może ona stać się FF/STR, nie ma co się przejmować.

Smutna prawda jest taka, że niestety większość kobiet (80%? 90%? nie mi oceniać) nie ma ambicji. Ani krótkoterminowych (przebiec maraton, zwiedzić wszystkie kontynenty), ani długoterminowych (sukces zawodowy, własny biznes). Widać to po ich "pragnieniach", "hobby" i "pracach". Facetom też oczywiście zdarza się zachorować na brak ambicji, ale ja nie o tym...

I tu znów - dla FF/STR nie ma to znaczenia. Niech ma kobiece hobby, pracę która daje jej jakieś zajęcie, to są o wiele mniej istotne rzeczy niż jej charakter, wygląd i dopasowanie do partnera.

Natomiast jeśli ktoś szuka żony (aaaaa! po co?!), to istotne jest to, co napisał MrSnoofie: jaki to będzie układ? Chcesz mieć klasyczną matkę polkę co siedzi w domu, pachnie i zajmuje się dziećmi - szukaj takiej. Chcesz mieć kobietę, z którą zdobędziecie świat - wtedy jej ambicje i zawód są istotne, nie ma w tym nic złego.

nera
Portret użytkownika nera
Nieobecny
Moderator
ModeratorWtajemniczony
Wiek: 28
Miejscowość: Łódź

Dołączył: 2010-01-29
Punkty pomocy: 1132

Napiszę Wam na sucho, o co mi chodzi i jakie ja mam podejście bez personalnych przykładów. Bo moje podejście zahacza trochę o podejście Snoofiego ale nie do końca.

Tak jak mówicie, kobieta bez aspiracji jest kulą u nogi i z tym wszyscy się zgodzimy. Ale jak wiemy często aspiracje i realizacja nie ma przełożenia na pieniądze… I na tym czynniku, na hejsie albo perspektywie jego zarabiania się skupiam. I tu dla mnie ważne są dwa tematy dokładnie. Pierwszy to mieszkanie, chcę mieć własne mieszkanie a kiedyś po 30 czy 40 może nawet dom. I chciałbym mieć partnerkę która pomoże mi w realizacji tego celu a nie będzie w tym celu mi przeszkadzać…

Dwa to właśnie. Przychodzą wakacje. Podam taki mocno przejaskrawiony przykład. Ty chcesz pojechać przykładowo do Tajlandii (bo Cię na to stać) a ona ma pieniądze tylko na wycieczkę PKSem nad Zalew Sulejowski… I jakie masz wyjście? Albo zgiąć kark i jeździć do Sulejowa, albo dołożyć jej do tego by też pojechała do Tajlandii albo pojechać gdzieś bliżej i taniej niż Tajlandia ale dalej niż Sulejów ale i tak raczej Ty dołożysz brakujące pieniądze. Stawiać na pewno nie zamierzam bo potem jak przychodzi do rozstania to raz, że nikt Ci nie podziękuje, że bez Ciebie by tej Tajlandii nie zobaczył a wręcz będzie uważać, że to się jej należało „bo w końcu byliśmy razem nie?”. Jeszcze spoko jak sytuacja z Sulejowem zdarza się jeden rok czy dwa lata pod rząd bo taka akurat komuś przydarzyła się jakaś tam nieprzewidziana sytuacja. Ale całe życie sobie pewnych rzeczy odmawiać? Po za tym właśnie nie chcę być jakimś jeleniem stawiającym bo jak wiemy niestety to tak nie działa, że dając coś bezinteresownie od siebie spotkamy się z wdzięcznością i uznaniem oraz jakimś szacunkiem. Może mam złe podejście wynikające z moich złych doświadczeń ale myślę, że działa tu prawo faceta stawiającego drinki w pubie, ta sama zasada. Tu objawia się mój właśnie tytułowy materializm…

tddaygame
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 99
Miejscowość: Warszawa

Dołączył: 2015-07-12
Punkty pomocy: 1753

Tu objawia się zamknięty sposób myślenia. Jedź do Tajlandii, potem pokaż jej filmy i zdjęcia, potem pojedźcie nad zalew.

Nie licz na kobiety w kwestiach materialnych. Dom zbuduj za swoje, będziesz z niego o wiele bardziej dumny.

Itd., itp. Kobieta to nie partner w biznesie. W Stanach już rozpada się ponad 50% małżeństw. Chcesz liczyć na kogoś, z kim masz ponad 50% szans zaliczyć porażkę? Rób swoje, bądź facetem, bądź niezależny.

Aleus
Portret użytkownika Aleus
Nieobecny
Zasłużony
Wtajemniczony
Płeć: mężczyzna
Wiek: 30
Miejscowość: W PL

Dołączył: 2015-07-17
Punkty pomocy: 1400

Spółeczeki nie popłacają zazwyczaj chyba, że kapitałowe, co najmniej z.o.o. Smile

-----
W życiu nie chodzi o racje a o wibracje.

nera
Portret użytkownika nera
Nieobecny
Moderator
ModeratorWtajemniczony
Wiek: 28
Miejscowość: Łódź

Dołączył: 2010-01-29
Punkty pomocy: 1132

I to jest konkret co napisałeś Tddaygame... Tak, takiego uważam myślenia może i mi brakuje? By nie myśleć o kobiecie jak wspólniku w biznesie tylko swoje życie traktować jak jednoosobową działalność gospodarczą a kobieta niech ciągnie swój mniej lub bardziej dochodowy biznes? Byle wyznaczyć jakiś tam poziom, nie popadać w skrajność i wziąć nie wiem... bezdomną, bezrobotną ćpunkę mieszkającą w squacie bo fajnie mi się z nią gada i ma fajne cycki czy tyłek... np... Tongue

Aleus
Portret użytkownika Aleus
Nieobecny
Zasłużony
Wtajemniczony
Płeć: mężczyzna
Wiek: 30
Miejscowość: W PL

Dołączył: 2015-07-17
Punkty pomocy: 1400

Nera Twój przejaskrawiony przykład jest mocny i de facto bez wyjścia. Co do stawiaczy masz rację, prędzej szacunek stracisz i laski się szybciej zmyją niż jak będziesz kręcił samą rozmową. Ogólnie nie do wyjścia. Moje rozwiązanie będzie czysto teoretyczne, bo 99% by się obraziło na samą rozmowę. Stawianie 100% to nie, ale powiedzmy 70%, gdy ona sama zarobiła i ma 30% jest do przełknięcia, gdyby mi szykowała przed wyjazdem i po wyjeździe smaczne i zdrowe dania przez x czasu, kucharce też się płaci i to niemało. Mnie samemu też przy garach schodzi. Przelicznik dla swojej kobiety 30 zł/h bez względu na umiejętności i bez cudownych wymagań co do dań, kanapek ala Wierzynek. Dokładam 3000/30= 100h, 6000/30=200h. Kuchcenie można podmienić na wyszukiwanie danych potrzebnych do pracy lub pracę papierkową. Czysta teoria, logiczne, liberalne, ale byłaby łatka skąpiradło, cham, prostak itd.

W małżeństwie byłby to lepszy patent za gotowanie Smile Tam to mógłbym 100% ufundować byleby nie tracić czasu przy garach choć czasem lubię, ale rzadko i zazwyczaj i tak gotuję z jakimś ebookiem na słuchawkach, chyba, że coś nowego to focus, focus, focus.

-----
W życiu nie chodzi o racje a o wibracje.

nera
Portret użytkownika nera
Nieobecny
Moderator
ModeratorWtajemniczony
Wiek: 28
Miejscowość: Łódź

Dołączył: 2010-01-29
Punkty pomocy: 1132

Nie sprowadzajmy związku czy małżeństwa do roli wyceny... Wystarczy, że jakieś oszalałe feministki co jakiś czas wyliczają i wyceniają ile kosztuje zajmowanie się domem przez kobietę gdyby ona była zatrudniona jako sprzątaczka czy kucharka... Ale idee rozumiem...

Aleus
Portret użytkownika Aleus
Nieobecny
Zasłużony
Wtajemniczony
Płeć: mężczyzna
Wiek: 30
Miejscowość: W PL

Dołączył: 2015-07-17
Punkty pomocy: 1400

Podoba mi się takie zdanie i forma sprzeciwu Smile Aczkolwiek oszalałe feministki mają pewną rację, że mężczyźni za mało doceniają dbanie kobiety o dom i taka forma docenienia byłaby moim zdaniem trafna. Bez wyliczeń wtedy.

Podoba mi się, że masz szerokie horyzonty i ideę wyłapałeś.

-----
W życiu nie chodzi o racje a o wibracje.

tddaygame
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 99
Miejscowość: Warszawa

Dołączył: 2015-07-12
Punkty pomocy: 1753

Oszalałe feministki nie mają w niczym racji. Wyprowadziłem się z domu zaraz po liceum, jakoś syfem nie zarastam. "Dbanie o dom" to kilkanaście minut dziennie, a dziewczyny dopytują czy nie zacieram śladów po innych, bo mam za czysto...

woreknazwloki
Portret użytkownika woreknazwloki
Nieobecny
Wiek: 23
Miejscowość: Bydgoszcz

Dołączył: 2015-03-02
Punkty pomocy: 52

Odpowiem Ci trochę inaczej. Ostatnio na stacji benzynowej poznałem dziewczynę, bardzo mi się spodobała. Zagadałem, wymieniliśmy się numerami, umówiliśmy się na spotkanie. Na spotkaniu dobrze się dogadywaliśmy, czyli wszystko dobrze, do czasu. Do czasu, jak zaczęła opowiadać o sobie. Pytałem się, dlaczego nie studiuje - odpowiedziała mi, że NIE ZDAŁA matury z matematyki. No mówię, jak to możliwe? Powiedziała, że za późno zaczęła się uczyć i jakoś ten papierek aż tak bardzo do szczęścia nie jest jej potrzebny.
Nagle straciła w moich oczach wiele, naprawdę wiele. Ostudziłem emocje i jakoś tak przeszła mi ochota na to, żeby chcieć czegoś więcej od niej, aniżeli przyjacielski seks.
Wiadomo, że ten papierek to nie wszystko, ale ja studiuję, pracuję, cały czas się rozwijam, a ona bez matury świata nie zdobędzie, czyli na stacji będzie pracowała przez bardzo długi okres. Będzie tam pracowała dopóki się nie obudzi i powie "Kurwa,co ja w życiu osiągnęłam? Pracuje na stacji benzynowej. Tak nie może być, pracuje tyle godzin, a dostaję marne wynagrodzenie". Tylko zanim ona się z tego obudzi to ja już będę daleko z przodu. A nie chciałbym, żeby kobieta mnie hamowała, a jeszcze gorzej, jakby ciągnęła mnie do dołu.

Elba
Portret użytkownika Elba
Nieobecny
Wiek: pełnoletnia
Miejscowość: Śląsk

Dołączył: 2014-11-07
Punkty pomocy: 1718

Mój pierwszy szef (niestety Ś.P.) ukończył 7 klas szkoły podstawowej, był właścicielem fabryki mebli i paru innych firm, (sam się dorobił). Latał do Szwajcarii do lekarza, a pod koniec życia był tak zblazowany i hojny, że potrafił kupić kilkadziesiąt apaszek u Hermesa i rozdawać je, jak obecnie rozdajemy długopisy z grawerem i końcówką do tabletu.
Więc, wiesz...
"Nie matura, a chęć szczera zrobi z ciebie oficera" Wink

Teraz bezrobotnych absolwentów wyższych uczelni więcej, niż kiedyś bezpańskich psów. Zwłaszcza po tych prywatnych "uczelniach", gdzie rządzą studia zaoczne. No, ale skoro tylko przez pryzmat papierka oceniasz innych, nie zamierzam Ci w tym przeszkadzać.

(żeby nie było, że ja nie mam matury Wink - mam, studia też)

woreknazwloki
Portret użytkownika woreknazwloki
Nieobecny
Wiek: 23
Miejscowość: Bydgoszcz

Dołączył: 2015-03-02
Punkty pomocy: 52

Źle mnie zrozumiałaś. Mam kilku znajomych, (co tam moi znajomi, mój brat jest bez matury i świetnie sobie radzi) którzy nie mają matury, a pną się w hierarchii zawodowej i zarabiają poważne pieniądze. Chodzi mi tutaj o to, że nie chciało jej się przygotować do tej matury. Można nie przygotować się do kartkówki, sprawdzianu, kolokwium. Ale, jak przychodzi "egzamin dojrzałości", a Ty nie potrafisz się do niego przygotować to coś tu nieheya, nieprawdaż?

Gdyby skończyła szkołę zawodową, po której nie trzeba robić matury to nie ma problemu. Mogła być fryzjerką, na początku pracować u kogoś, by później otworzyć swój własny salon, nie widzę problemu. Kończyła technikum, miała pół roku na przygotowanie się do matury i nie dała rady? Nie dała rady ogarnąć materiału na marne 30%?

Próbnej matury z matematyki nie zdałem mimo tego, że na początku swojej kariery w szkole jeździłem wielokrotnie na różne konkursy matematyczne. Na próbnej zabrakło mi dwóch punktów. Powiedziałem sobie "Piotr, coś tu nie gra, kiedyś byłeś kozakiem z matematyki, teraz nie możesz zdać matury? Przyłóż się i pokaż, że potrafisz" i tak zrobiłem, "oficjalną" maturę zdałem na ponad 60% (szaleństwa nie ma, ale w porównaniu do 26% z próbnej to progres jest), bo się po prostu przyłożyłem i pokazałem, że można.

Ona nie musiała zdać na 90, 80, czy nawet 50%, wystarczyło 30% i już byłoby lepiej.

PS No i jest możliwość wzięcia poprawki i zdawania jeszcze raz. Dlaczego tego nie zrobiła?Smile

Elba
Portret użytkownika Elba
Nieobecny
Wiek: pełnoletnia
Miejscowość: Śląsk

Dołączył: 2014-11-07
Punkty pomocy: 1718

Przecież powiedziała: "jakoś ten papierek aż tak bardzo do szczęścia nie jest jej potrzebny."

Nie patrz na poczynania innych wyłącznie przez pryzmat własnych ambicji.

woreknazwloki
Portret użytkownika woreknazwloki
Nieobecny
Wiek: 23
Miejscowość: Bydgoszcz

Dołączył: 2015-03-02
Punkty pomocy: 52

A jak mam patrzeć? Skoro ja jestem ambitny to nie chciałbym, żeby osoba, z którą chcę spędzić resztę swojego życia takowa nie była. Nie mówimy tu o chorych ambicjach, mówię tutaj o takiej zdrowie, normalnej ambicji.

Może po prostu brakowało jej kogoś, kto dałby jej kopa i zmobilizował do działania? Być może.

Elba
Portret użytkownika Elba
Nieobecny
Wiek: pełnoletnia
Miejscowość: Śląsk

Dołączył: 2014-11-07
Punkty pomocy: 1718

Miałam na myśli "Twoje" ambicje. Nie ambicję ogólnie. Ty masz jakieś, ktoś inny inne. Dla jednego celem jest zdobyć wyższe wykształcenie, zrobić doktorat etc... a dla innej osoby takie dokonania nie mają znaczenia (nie stanowią celu).
Może dla tej kobiety wyższe studia nie są celem (nie ma takich ambicji). Nie pomyślałeś o tym?
Znam mnóstwo osób bez wyższego wykształcenia, które dają sobie rady w życiu 100x lepiej, niż te z dyplomem, bo w czasie gdy ich koledzy/koleżanki studiowali, oni otwierali działalność gospodarczą i teraz mając sporo pieniędzy, mogą iść na studia (dla przyjemności/snobizmu/rozrywki etc.).
Bardziej chodzi o ogar życiowy, zaradność, pracowitość, upór w dążeniu do celu.
I znów: Twój cel wcale nie musi się pokrywać z celem innej osoby.
Najważniejsze: żyć w zgodzie z własnymi celami, ambicjami itd... nie cudzymi.

woreknazwloki
Portret użytkownika woreknazwloki
Nieobecny
Wiek: 23
Miejscowość: Bydgoszcz

Dołączył: 2015-03-02
Punkty pomocy: 52

Kurczę Elba, w ogóle mnie nie rozumiesz. Nigdzie nie napisałem, że dla mnie kobieta musi mieć wyższe wykształcenie. Wcześniej napisałem, że może nawet nie mieć matury. Ale musi wiedzieć, znać swój cel w życiu. A ona taka właśnie nie jest. Nie ma w życiu celu. Albo może ma, ale boi się go zrealizować?
Rozmawiałem z nią, opowiedziałem też trochę o sobie, co robię, czym się zajmuję i jakie są moje dalsze plany w życiu. Widzisz różnice pomiędzy mną, a jej osobą?

I wcale nie neguję osób, które matury nie mają. Mogą nie mieć, ale jeśli mają jakiś swój pomysł na życie. Chyba, że uważasz, że brak planu to też plan?Wink

Wiesz, ilu piłkarzy (ba! sportowców) nie ma w ogóle wykształcenia? Ale postawili wszystko na sport. Wiedzieli, co chcą w życiu robić i co dla nich jest najważniejsze. Wiedzieli, że jeśli w 100% (albo i więcej) oddadzą się sportowi to będą mieli z tego profity. A szkoła nie będzie im potrzebna, bo i po co? Mieli jasno określony cel, ambicje do tego, żeby go zrealizować i śmieją się z tych, którzy porzucili sport na rzecz nauki i wykładają...towary w jakimś hipermarkecie (oczywiście nie śmieję się z tej pracy, darzę szacunkiem wszystkich).

W pełni rozumiem Twój tok rozumowania i wiem, o co Ci chodzi, ale Ty, nadal nie możesz pojąć mojego.

Elba
Portret użytkownika Elba
Nieobecny
Wiek: pełnoletnia
Miejscowość: Śląsk

Dołączył: 2014-11-07
Punkty pomocy: 1718

Czytam ze zrozumieniem.

"Wiadomo, że ten papierek to nie wszystko, ale ja studiuję, pracuję, cały czas się rozwijam, a ona bez matury świata nie zdobędzie, czyli na stacji będzie pracowała przez bardzo długi okres."

Oceniłeś i wydałeś werdykt: ona bez matury świata nie zdobędzie. Ty tak, bo: studiujesz. (w Twoim mniemaniu to rozwój, a w mniemaniu innych osób studia to marnotrawienie czasu).
Oceniłeś, w uproszczeniu, że osoba bez matury nie ma szansy na zdobycie świata (w domyśle: pieniędzy).

Czy ja nie potrafię czytać?
Przecież to Twoje słowa.
Nie moje.

Zrozum jedno: Twoje ambicje i cele są Twoimi, nie jej. Nie wszystkich kobiet, które spotkasz w życiu. Jeśli nie po drodze Ci z kobietami bez matury, szukaj takich które studiują (jak Ty), ale nie uważaj się za lepszego od nich, tylko dlatego że Ty masz parcie na wyższe wykształcenie, a one/oni nie.

I nie darzysz szacunkiem wszystkich. A na pewno nie jednakowym. Sorry, ale nie wierzę w to. Dla Ciebie człowiek bez matury jest mniej wartościowy, niż z papierkiem. I to widać. Ciekawa jestem Twojego układu z rodzicami (jak oni widzą te kwestie), ale nie spytam (nie lubię wchodzić w argumentację ad personam).

I na koniec jeszcze coś do przemyślenia:
Jest takie mądre powiedzonko:
Bóg się śmieje z naszych planów Wink
(nie znam autora)

i drugie: "To oczywiste, że chcesz być bogaty i znany. To naturalne. Bogactwo i sława to pragnienie każdego. Pytanie brzmi: co jesteś w stanie dla tego poświęcić?"

- Konfucjusz

Powodzenia w szukaniu takiej partnerki, która będzie spełniać Twoje aspiracje.

Aleus
Portret użytkownika Aleus
Nieobecny
Zasłużony
Wtajemniczony
Płeć: mężczyzna
Wiek: 30
Miejscowość: W PL

Dołączył: 2015-07-17
Punkty pomocy: 1400

Chłopak mówi o konkretnej osobie, a Ty robisz domniemanie na które są małe szanse. Ona może podbić świat, ale mu tego nie obwieściła,że np. pracuję na stacji by nazbierać na prywatne lekcje aktorstwa, bo chce być aktorką. Nie zakomunikowała mu wcale tego. Autor czyni domniemanie bardziej realne, że ona się nie rozwija i zadowala się małymi rzeczami, co jego razi osobiście.

Gdyby mężczyzna był w tej historii to byś była pierwsza co byś mówiła, że jest pozbawiony ambicji i byś czyniła domniemanie realne na podstawie historii, ale, że w tej opowiastce jest kobieta to dopatrujesz się historii Kopciuszka.

Dodatkowo atakujesz chłopaka wpychając mu pewne myśli. Ludzi bez matury, którzy zrobili sukces jest garstka. Jednak większość idzie na te studia by coś osiągnąć. I kto więcej statystycznie zarobi osoba ze studiami czy bez, bo na wyjątki to można się przekomarzać przy kawie.

Edit: Jeszcze mu wpychasz brak szacunku jak mówi, że ma brata bez matury i widać, że go podziwia, bo sobie radzi.

Edit2: Sorry, ale już patrzeć na to nie mogłem.

Edit3: Wyszłaś do chłopaka z tezą, że on uważa, że osoby bez matury, studiów są gorsze. Mogłaś zauważyć, że docenił tę kobietę i u widział potencjał, że mogłaby osiągnąć więcej, utartą drogą (matura, studia) czy też inną (aktorstwo, własna firma, śpiew itd.).

Jakby u widział głupią kobietę co mu wpychasz, że tak patrzył to by uznał, dobrze, że pracuję na stacji, na więcej ją nie stać. On był ZDZIWIONY, że pracuję na stacji czyli widział potencjał. Tak to jest jak się wejdzie z tezą w dyskusję.

-----
W życiu nie chodzi o racje a o wibracje.

woreknazwloki
Portret użytkownika woreknazwloki
Nieobecny
Wiek: 23
Miejscowość: Bydgoszcz

Dołączył: 2015-03-02
Punkty pomocy: 52

Ja o niebie, Ty o chlebie.

Dlaczego sporo ludzi idzie na studia i po nich nie ma pracy? Bo idzie dlatego, że studia są teraz modne, żeby mieć papierek. "Pójdę na studia, zawsze to wyższe wykształcenie, może się coś znajdzie po,a jak nie, to przeżyję studenckie życie", nie mając kompletnie planu na dalszą część życia. Dlatego grono ludzi mających wyższe wykształcenie siedzi gdzieś na kasach w biedronkach, czy gdziekolwiek indziej, ale nie tam, gdzie chcieliby po studiach.

Poszedłem na studia, z którymi wiążę przyszłość, wszystko ma u mnie ręce i nogi. Gdybym wiedział, że nie mam szansy w tej dziedzinie to nie poszedłbym na studia w ogóle. 5 lat nauki, tylko po to, żeby mieć przed nazwiskiem skrót "mgr"? pff. Ja mam zapewnienie, ze po studiach będę pracował w zawodzie, w zawodzie, który interesuje mnie od dzieciństwa, od zawsze. Widzisz różnicę między ludźmi, którzy idą na studia tylko po papierek, a ludźmi, którzy idą na studia po to, żeby dokształcić się w zawodzie, w którym będą się spełniać do końca swojego życia?

A w jej przypadku stacja benzynowa nie jest chwilowym przystankiem. Prawdopodobnie ona się tam zakorzeni na długo. Bo będzie się bała pójść dalej, nie będzie miała takiej możliwości, bo po prostu nie wie, co chce robić w życiu. Zadowala się tym, co ma, chociaż jest to niewiele, bo chyba dla małej ilości osób praca na stacji to szczyt marzeń? No chyba, że ktoś miał takie marzenie to, co innego.

Elba, odwróćmy sytuacje. Ona studiuje, pracuje, wie, czego w życiu chce. Ja pracuje na stacji, jestem bez matury, bez żadnych planów na przyszłość. Wezmę to, co przypisze mi los. I jak Ty mnie wtedy postrzegasz?

Moje wyższe wykształcenie nie ma tutaj nic do rzeczy. Chodzi tutaj o to, żeby wiedzieć w życiu, co chce się robić, jakie się ma plany na siebie. Ona tych planów nie ma i to mnie odrzuca, a nie to, że nie ma matury. Zrozum to.