Hejo, sprawa wyglada tak: cale zycie mialem swoja grupke kolegow. Tak od pierwszej gim, teraz mam 20 lat. I tez mialem przyjaciolke od trzeciej gim. Nic do niej od poczatku nie czulem. Miala tam jakiś swoich kolesi, ja sie zakochiwalem w jakichś dziewczynach, ale nie wychodzilo mi. W przeciagu ostatnich dwoch lat nasza przyjazn sie przemienila. Jak kiedyś spotykaliśmy sie zeby sie posmiac itp. to od kiedy byla z takim jednym typem to ciagle tylko gadala jak to on jej zle nie traktuje. Az mi sie smutno zrobilo ze mi sie tylko zali, chcialem zeby bylo jak dawniej. Jeden kumpel mi gadal ciagle zebym se ja poderwal, rodzice tez i siostra... I jakos tak wyszlo ze mi sie jej zal zrobilo I sie zauroczylem. Powiedzialem jej ze chcialbym z nia byc. No I tak sie spotykalismy z miesiac-dwa miala miec troche czasu zeby pozbyc sie swojego dziwnego poprzedniego chlopaka. Po dwoch miesiacach zaczal bic mi w glowie alarm mowiacy: za dlugo to trwa, czas uciekac. No I jakos zaczynalem uciekac od niej. Strasznie ciezko mi to szlo bo jak jej mowilem ze juz mi wystarczy to gadala ze to blad, ze potrzebuje tylko wiecej czasu, a ze ja zakochany to ulegalem, ale za trzecim razem dluzej sie nie widzielismy I udalo sie odciac. To bylo na koncu lipca. Odkochalem sie, zajelo mi to z miesiac, zaczalem zagadywac dziewczynki, produkowac se kolezanki, nie szlo mi jakos swietnie ale zalatwilem se ze dwie randki. W listopadzie ni z tego ni z owego zostawila tego typa I przyszla do mnie. Ja se pomyslalem: cos srednio mi idzie to podrywanie, czuje cos do niej, moze warto. I sobie z nia jestem od tej pory. Zaczalem ja zabierac do mojej grupy kolegow. No I zaczepiaja ją, tego sie nie spodziewalem. Arogancko sie zaczynaja zachowywac. Jeden nawet klepnal ja w tylek, opieprzylem go ,
Przeprosil mnie i ją ( wszyscy to prawiczki jkby co). Gadalem z nia o tym ze wkurzyla mnie ich nielojalność. Dziewczynka sama w sobie sie normalnie zachowuje. Zawsze z tymi ziomkami jezdzilem na wakacje. No I chcialem wziac ją. No I co zrobić w takiej sytuacji? Myslalem zeby obserwowac I eliminowac ze swojego zycia tych nielojalnych. Samemu se wyczaic ktory sie slini na jej widok I sie wiecej z nim nie spotykac. Ocencie sami.
"Jeden nawet klepnal ja w tylek,"
Ja bym jebnąl lepe ostrzegawcza, albo Najpierw ostrzegł, a później lepa
Bo klepanie to już przesada. Miałem o tyle dobrze, że budzilem jakiś tam respekt i miałem normalnych kumpli
Mówisz, ze będziesz ich pojedynczo eliminowal z życia. To ucieczka od problemu. Oni muszą wiedziec, że tak sie nie robi
Pinochet, Twoim zdaniem jest sens to to wychowywać?
Tez mialem grupe kolegow prawiczkow rowiesnikow. Nie zaluje, ze juz nimi nie sa. Ile mozna sluchac pierdolenia i pic piwo w parku bez wzgledu na warunki atmosferyczne.
__________________________________________________________
Kobiety są nienormalne ale u nich to normalne.
Skoro inny facet, którego określasz mianem kolegi potrafi Twoją kobietę klepnąć przy Tobie w tyłek to świadczy tylko to o tym jakim darzy Cię szacunkiem, a raczej jego brakiem.. Nie wiem jak to wyglądało faktycznie, ale Twoja reakcja wydaje mi się być za mało dobitna ( Co znaczy, że go opieprzyłeś ? Opieprzyć to może matka dziecko za nieodrobione zadanie domowe, są pewne granice których się nie przekracza i to jest jedna z nich, Twoja kobieta nie jest zamówioną Panną do sprawiania uciechy, którą każdy może sobie dotknąć gdy przyjdzie mu na to ochota).. Myślę, że nieświadomie mogłeś taką reakcją podpaść również i jej, choć nie powiedziała Ci tego otwarcie.
A jaką reakcja byłaby odpwiednio dobitna Twoim zdaniem? Pytam, bo zdałem sobie sprawę z tego, że nie mam pojęcia jak bym się zachował w takiej sytuacji - nie mam takich "kolegów". Powiedzmy, że na przeciwnym skraju spektrum mamy rzucenie się z łapami - niezbyt elokwentne, definitywnie dobitne Myślę, że odwołałbym się do postaw - szacunku, którym obdarzam moje otoczenie i którego oczekuję, ale to [ łapanie Twojej łani za tyłek przez "kumpla" ] brzmi jak problem, który można sprytnie rozwiązać - podobnie jak zakumplowanie się z konkurencją przy podbijaniu
Potrzebuje sprytnego rozwiazania. Ktoś coś?
W gronie swoich kumpli nie masz żadnego autorytetu i wartości, traktują Cie jak kolegę do bicia co "trafiła" mu się dziewczyna. Pojawiła się też u nich zazdrość którą maiłeś okazję doświadczyć.
Sprytne rozwiązanie którego szukasz to przemiana w charakternego faceta!
Nigdy nie pozwalaj na to żeby ktoś Ci ubliżał i mieszał Cie z błotem, lub źle traktował Twoich najbliższych.
Są pewne rzeczy na które można sobie pozwolić, ale są też takie za które walisz w ryj i to jest jak najlepsza męska postawa.
Atakuje się słabszych albo tych którzy nie oddadzą, twoi kumple wiedzą że jesteś cipka i nie oddasz i mogą z Tb robic co chcą.
“Życie to to, co się wydarza, gdy jesteś zajęty robieniem innych planów.”
Dlaczego nie zareagowałeś w bardziej wyrazisty sposób? Byłabym wściekła na faceta, że jego kumple w jego obecności bezceremonialnie łapią mnie z tyłek. Nie miałeś im dawać po gębie, ale wyraziście powiedzieć, że Twojej kobiecie należy się szacunek i takiego ubliżania jej godności nie zamierzasz tolerować. Powinieneś kazać im ją przeprosić za swoje niestosowne zachowanie.
Poza tym zastanów się, czy warto mieć takich kumpli. Jakby moja przyjaciółka złapała mojego faceta za tyłek, to przestałaby być moją przyjaciółką.
"Co ma płynąć, nie utonie"