Między mną, a partnerką jest spora różnica wzrostu ja mam 193 cm, a ona 168-170 cm. Jedyna pozycja jaka do tej pory działa to misjonarz i łyżeczka, ale ile można jeść tę samą zupę. Na pieska się nie da bo jestem zdecydowanie za wysoko, nawet gdy stoję przy łóżku. Generalnie cały czas mam wrażenie, że coś do siebie nie pasuje. Albo wkładam tylko do połowy, albo cholernie się męczę, jest za luźno i nie jestem w stanie dojść. Dodatkowo partnerka nie jest zbyt aktywna w łóżku i robi długie zęby jak proponuje jeźdźca, czy cokolwiek gdzie ona musi popracować. Chyba czas zdecydowanie rzadziej inicjować seks, żeby ją trochę zmobilizować do samodzielnego łapania kolby. Jestem już trochę zirytowany i wkurzony tą sytuacją. Znacie jakieś fajne pozycję? Czy myślicie, że lekka oziębłość z mojej strony pomoże ją rozruszać?
Daj jej do zrozumienia, że jak będzie dalej tak beznadziejna to zaczniesz rozglądać się za lepszą.
"Może mój świat marzeń być jak głupia historia
Po to mam wyobraźnie by bujać w obłokach"
~ Vixen - Myśl co chcesz
Aż zostawiłem plusa. ")
http://podrywaj.org/blog/jak_nie...
Hola hola jakie chlodzenie. Nie szukajmu zawsze winy w lasce. A moze ona czuje to samo. Moze jestes za wysoki I nie pasujesz hmm? I ty I ona odbiegacie od norm, przez co powstala duza roznica we wzroscie ale nie ma sytuacji bez wyjscia. Wez ja do gory I do sciany, pewnie jest leciutka to sobie spokojnie ja usadowisz. W necie tego jest na peczki. Wykorzystaj komode, jest wyzsza. Zacznij kombinowac I myslec by ja zaspokoic,szukaj dla siebie rozwiazania by w koncu byl normalnu seks a potem sie dopiero martw czemu nie jest aktywna. Poki o jest to co jest, dlatego nie ma iskry. Ona nie ubiega sie o cos co jest srednie. Mysle ze jak to wyprostujesz to powinna sie sytuacja zmienic
Nie rozumiem, dlaczego o wszystko obwiniasz tylko kobietę, zamiast wypróbować inne konfiguracje i rozwiązania. Możesz ją podnieść i możecie kochać się w pozycji stojącej. Możesz ją posadzić na czymś wyższym lub zasugerować, aby ubrała bardzo wysokie buty na obcasie, wtedy może uda się seks od tyłu. Kup sobie jakiś poradnik seksuologiczny, Kamasutrę i tam szukaj odpowiednich pozycji. Niech seks będzie dobrą zabawą i odkrywaniem.
bo to jest zawsze wina kobiet.
Ja generalnie zauważyłam, że są dwie skrajne reakcje. Mój facet zawsze popada w przesadę pt. coś nie wyszło, to znaczy, że on jest beznadziejny. Tłumaczę mu cały tydzień, że łyżeczki to nie jest dla nas najlepsza pozycja i podaję sensowne argumenty, pokazując mu nawet profesjonalną książkę, ale on dalej ma do siebie pretensje, bo jest beznadziejny. Druga opcja: ona jest wszystkiemu winna, ja zawsze byłem ogierem w łóżku, pozostałe przy mnie krzyczały na pół bloku, a ta jest za spokojna. A po prostu nie ma co przeżywać, seks to dobra zabawa, raz wychodzi, raz nie, ale można coś w niej zmienić, korzystając z fachowych książek.
Nie ma co gonić za perfekcjonizmem w żadnej dziedzinie życia, a tym bardziej w seksie, który ma być czystą przyjemnością. Trzeba starać się robić wszystko najlepiej, jak umiemy i cieszyć z tego, że wyszło nam całkiem nieźle:)
Może zwiazek kuleje na innym polu?
_____________________________________________________________
Osoba, która wiecznie mówi „tak”, nieustannie pomija osobiste potrzeby i powoli buduje w sobie ogromny gniew.
Nie rozumiem jaki problem w pozycji na pieska? Ja mam tyle wzrostu co Ty i nie miałem problemu z laską o wzroście 160.
Ja też nie wiem, w czym tkwi problem, akurat ta pozycja nie jest szczególnie wymagająca. Zresztą wzrost ma znaczenie na dobrą metę jedynie w pozycjach stojących, w których mężczyzna nie jest w stanie podnieść kobiety. No chyba że oprócz wzrostu problemem jest spora nadwaga, to już wyklucza sporo pozycji.
Ja ważę 93 kg, a dziewczyna coś ok 66 kg, żadne z nas nie ma nadwagi. Mamy dość potężnej budowy ciała, ona coś w stylu modelki Sarah McDaniel. To pierwsza dziewczyna której nie jestem w stanie utrzymać
To nie we wzroście tkwi problem. Sam mam idealnie tyle samo wzrostu (193) i spałem z dziewczynami nawet o 10 cm niższymi od Twojej (tak, miały 18). I da się przerobić z nimi baaardzo dużo pozycji. Więc najpierw zacznij od siebie, jak Ci kilka osób już wyżej wspomniało.
Owszem, seks z kłodą to żaden seks. Ale co jest tego powodem? Może zbyt słabo ją rozgrzewasz? Wiesz w ogóle gdzie jest łechtaczka? Gdzie jest punkt G? Gdzie są inne mocno erogenne kobiece strefy? Czy robicie to na zasadzie: "poruszałem paluszkiem, a teraz wsadzam"?
No właśnie, dobrze radzicie. Niech autor wyhamuje, przeanalizuje swoje zachowanie, coś zmieni, a potem dopiero narzeka, że ona jest kłodą. Może naprawdę nijak jej nie zachęca do seksu? Bo gra wstępna jest krótka i uboga. Powiem tak, są faceci, którzy myślą, że jak zaczną od razu od wsadzenia palca do pochwy, to właśnie zaliczyli grę wstępną. Albo innym brakuje delikatności i tak ciągną za cycki, jakby chcieli wyrwać rzepę z ziemi. Może też on robi coś, czego ona nie lubi i to ją zniechęca do seksu. Jak będzie dla niej dobry, seks wypadnie atrakcyjnie, to nie wierzę, że nie będzie chciała przejąć inicjatywy.
To tak, mam nieproporcjonalnie długie kości udowe i jestem za wysoko, muszę szeroko rozsunąć nogi, żeby w ogóle wsadzić penisa, a jest to cholernie nie wygodna pozycja. Co do rozgrzewania partnerki to myślę, że nie ma z tym problemu, robię to czule zaczynając od pocałunków szyi, obojczyków, uszu, piersi, ud. Dalej przechodzę do minety w czasie której ona dochodzi przynajmniej raz. Nie chcę zabrzmieć jak bym się chwalił, ale sama przyznała, że jeszcze tak dobrze jej nikt nie robił. Przeczytałem książkę "Jej orgazm pierwszy" i rzeczywiście opisane tam techniki fajnie działają. Później przechodzę do stosunku.
Teraz pisząc powyższy tekst naszła mnie myśl. Może przez te orgazmy podczas minety dziewczyna leniuchuje przy dalszym stosunku?
To tak, mam nieproporcjonalnie długie kości udowe i jestem za wysoko, muszę szeroko rozsunąć nogi, żeby w ogóle wsadzić penisa, a jest to cholernie nie wygodna pozycja. Co do rozgrzewania partnerki to myślę, że nie ma z tym problemu, robię to czule zaczynając od pocałunków szyi, obojczyków, uszu, piersi, ud. Dalej przechodzę do minety w czasie której ona dochodzi przynajmniej raz. Nie chcę zabrzmieć jak bym się chwalił, ale sama przyznała, że jeszcze tak dobrze jej nikt nie robił. Przeczytałem książkę "Jej orgazm pierwszy" i rzeczywiście opisane tam techniki fajnie działają. Później przechodzę do stosunku.
Teraz pisząc powyższy tekst naszła mnie myśl. Może przez te orgazmy podczas minety dziewczyna leniuchuje przy dalszym stosunku?
Więc może problem tkwić w tej minecie. Wiem, że kobieta może osiągnąć orgazm kilka razy podczas jednego stosunku, ale ja zauważyłem, że 90% kobiet z którymi spałem, jak "doszło" raz, to potem opadało w nich napięcie seksualne, i już miały dużo mniejszą ochotę na dalsze igraszki. Raz nawet mi się trafiła taka co się odwracała na bok i zasypiała, jak typowy facet.
Więc może być tak, że gdy zaspokajasz ją minetą, to nie ma w niej już tego napięcia seksualnego które musi rozładować, i dalszy seks dla niej wygląda tak, abyś Ty jak najszybciej skończył, więc może dlatego masz wrażenie, że się mało stara i generalnie to wszystko kuleje.
Dzisiaj mnie podku*wiła. Oglądaliśmy razem film, byłem zmęczony po pracy i nie za bardzo miałem ochotę na zabawę, więc tylko oglądałem film. Sama zaczęła mnie macać i nakręcać, po czym jak już nakręcony zacząłem odpowiadać na jej pieszczoty to powiedziała, żebym po jej wyjściu zwalił sobie do jej zdjęć albo jakiegoś porno, bo jej się nie chce. Już drugi raz taka gierka z jej strony. Następnym razem jak ona będzie miała ochotę to planuję zrobić to samo i dorzucić ten sam tekst.
To akurat jest mega chamskie... Nie można tak nikomu robić. Nie masz ochoty, to nie nakręcaj drugiej osoby i nie rzucaj takich tekstów.
Na drugi raz jak się tak zacznie do Ciebie dobierać, wstań, pójdź do toalety i odpal na cały głos pornosa na telefonie, daj upust swojemu seksualnemu napięciu, po czym wróć do niej i dalej oglądaj sobie film jak gdyby nigdy nic.
Jej reakcja będzie bezcenna i uwierz mi, że na drugi raz pomyśli milion razy zanim zostawi Ciebie z bolącymi jajami.