Cześć wszystkim.

Spotykam się z dziewczyną od niecałych 3 miesięcy, jestem trochę zdziwiony sytuacja dlatego piszę tutaj, ale do rzeczy. Od początku naszej znajomości to ja inicjowalem wszystkie nasze spotkania, ani razu ona mi nie odmówiła i te raz w tygodniu się widujemy. Ani razu jednak ona nie proponowała mi spotkania co mnie trochę boli bo czuje się jak jakiś needy. Tydzień temu w czwartek mieliśmy iść na imprezę plenerowa w jej mieście jednak pogoda nie dopisała i napisała że możemy iść za tydzień, to ja powiedziałem że wstępnie okej. Tydzień minął ja się pytam 'to jak z jutrem?' a ona mi pisze 'jakim jutrem, o co chodzi?' przypomniałem jej to powiedziała 'zapomniałam że jutro czwartek, jak chcesz możesz przyjechać ale pracuje do 20tej to zajmij mi miejsce'. Napisałem 'okej to wezmę jeszcze czipsy i cole' ona się spytała czy jestem pewien i żebym koc wziął. Powiedziałem że to był sarkazm i nic nie będę przywozil. Ona na to że może to i lepiej, bo znów bym musiał u niej na noc zostać .. Dalej tematu nie ciagnalem, nigdzie się nie wybieram bo nie będę 70km dymal do niej jak ona olala temat, wzięła popołudniowa zmianę i ma to w dupie czy przyjadę czy nie. W ten weekend chciałem ją zabrać na wycieczkę po okolicznych fajnych miejscach na którą się umówiliśmy tydzień temu, ale teraz nie wiem czy to ma sens skoro ona tak sobie pogrywa. Nie chcę tego przeinwestowac, niby ona nigdy mi nie odmawia i fajnie spędzamy czas, ale ona się nie kwapi zapraszać mnie gdziekolwiek czy się przypominać o naszym spotkaniu, może powinienem odczekać więcej aż sama się upomni? Mam małe doświadczenie z kobietami dlatego prośba do Was abyście mi powiedzieli czy coś jest nie tak i jak to wyprostowac. Pewnie jak zwykle padnie pytanie o kwestie lozkowe więc odpowiadam odrazu - narazie tylko petting uprawiany.