Witam
Od roku jestem w związku z dziewczyną, najlepszy mój związek do tej pory, dużo zaangażowania z jej strony bla bla bla, była by bajka jak by nie jej brak orgazmów.
Wiem że byłą dziewicą wcześniej, sexu nie unika a bardzo często sama inicjuje , kochamy się czasem parę razy dziennie, nigdy tez nie odmówiła zabawy a sex widać że sprawia jej przyjemność.
Natomiast ani razu nie dostała orgazmu.
Na samym początku kiedy na najmniejszy mój dotyk reagowała jak mój pies na kabanosa (jak to na początku bywa) parę razy już miała dochodzić i zawsze wtedy reakcja - musi do toalety siku, wracała no i wiadomo że już później nie dochodziła.
Próbowałem już chyba wszystkiego... Na pieszczenie łechtaczki reaguje gorzej niż na penetracje. Jestem długo dystansowcem i w łóżku moge siedzieć godzinami 
Na sam temat jej orgazmu nigdy nie rozmawialiśmy.
Miałem już troche dziewczyn nawet udało mi się doprowadzić do orgazmu inne samym pieszczeniem cycuszków ale tutaj jestem bezradny.
Ktoś coś pomoże ?
Oczywiście że mistrzem nie jestem , ale jakieś porównanie do wcześniejszych dziewczyn mam i mogę po tym stwierdzić że problem raczej nie jest po tej stronie.
A skąd wiesz, że nigdy nie dochodzi? Może po prostu masz złe pojęcie na temat przejawów szczytowania. Gdyby jej nie było z Tobą dobrze, to raczej nie chciałaby tak często uprawiać seksu. Może jednak jest jej przyjemnie, a Ty na siłę szukasz dziury w całym, bo przyzwyczaiłeś się do zbyt wyraźnych oznak orgazmu.
Może masz racje, jakoś byłem przyzwyczajony do drgawek, wbijania paznokci w plecy itd Tutaj są tylko westchnięcia których czasem nie może opanować, ale widocznych objawów orgazmu nie zauważyłem co nie oznacza że go nie ma
Może masz racje, jakoś byłem przyzwyczajony do drgawek, wbijania paznokci w plecy itd Tutaj są tylko westchnięcia których czasem nie może opanować, ale widocznych objawów orgazmu nie zauważyłem co nie oznacza że go nie ma
No to musisz wiedzieć, że każda kobieta przeżywa orgazm inaczej. Ja też jestem z tych cicho wzdychających, bo zwyczajnie taki mam charakter. Jakbym darła się na całe mieszkanie, to prawdopodobnie byłoby to z bólu. A paznokci nie wbijam, bo jakoś mnie to nie kręci. Nie możesz oceniać przyjemności swojej obecnej partnerki przez pryzmat swoich eks. Jedna krzyczy, druga wzdycha, trzecia drapie, czwarta wygina plecy w łuk, a piąta mocno się przytula. Ja nie widzę w tym nic złego, piękno tkwi w różnorodności. Zamiast pisać: nie zauważyłem żadnych objawów, pewnie nie szczytuje, zapytaj jej wprost, czy jest jej z tobą dobrze. Może się okazać, że tak. W końcu nie dążyłaby sama do seksu, skoro nie ma z tego frajdy. Pomyśl logicznie;)
Ja się pod tym podpisuję. Kobiety reagują różnie i to trzeba mieć na uwadze. Najlepszym wskaźnikiem jest to, że inicjuje sama, więc zadowolona prawdopodobnie jest.
Praktyka czyni mistrza, sam raz też starałem się doprowadzić jakieś 1,5 roku i gdy już ręce opadały, to się okazało, że jednak tego orgazmu dostaje, tylko "nie wiedziała że to orgazm", po prostu jakieś skurcze.
Także nie masz co się stresować, tylko keep going.
Z takich ciekawostek dodam, że najłatwiej wykryć u kobiety orgazm wtedy, gdy zaczyna jej pulsować perełka
No własnie podwyższone tempo jest jednym z wyznaczników, choć mało spektakularnym;) Nie ma co się zrażać. Ja swojego też musiałam naprowadzić, że jest mi z nim dobrze, bo był przekonany, że nie. A po prostu ja sobie cicho wzdycham i bardzo mocno się do niego przytulam.
"Na sam temat jej orgazmu nigdy nie rozmawialiśmy."
To moze zacznij od tego plus dowiedz sie co dokladnie lubi najbardziej zamiast pytac nas wrożbitów
Rozmowa o seksie nie dosc ze jest przyjemna to moze cie wlasciwie ukierunkowac, poki jestescie aktywni nie powinno byc z nia problemu. Caly czas poznawaj jej cialo, nie boj sie wprowadzac nowych rzeczy.
Ja nie rozumiem założenia, że ona nie jest z tego seksu zadowolona. Gdyby tak było, to by go pewnie unikała, a nie inicjowała. Tak jak mówisz, skoro jej to sprawia frajdę, jemu też, to po co sobie zawracać gitarę niuansami?