Witam,
opiszę swoją historię w skrócie. Dziewczyna poznana w pracy. Początkowo luźne podejście z mojej strony, z jej odwrotnie od samego początku naleganie na spotkania. Inscenizacja różnych sytuacji tak abym tylko ją odwiedzał itp. Po pewnym czasie znajomość się rozwija. Zaczynam się bardziej starać lądujemy w łóżku, spotykamy się co dzień. Sytuacja trwa około miesiąca po czym widzę zwrot akcji. Dziewczyna zaczyna się wycofywać, zaprzestaje kontaktu. Dochodzą drobne sprzeczki. To ja zaczynam nalegać na spotkania czyli odwrotność początku. W pewnym momencie mam wrażenie że ma już totalnie wyje..ne i wcześniej biegała za mną tylko aby podbić swoje ego tym że zaciągnęła kolejnego gościa do łóżka.
Przestajemy się kontaktować na kilka dni aż do imprezy kiedy to po pijanemu przychodzę do niej i odwalam słabą akcję. Jest mega wkur..na. Po dwóch dniach odzywa się ,że wpadnie zabrać swoje rzeczy. Przychodzi zabiera je po czym wkurza się tym ,że traktuję tą sytuację bez większych emocji ( miałem wrażenie ,że serio to koniec więc nie próbowałem jej już zatrzymywać).
Zastanowiłem się trochę nad sobą i wczoraj przeprosiłem ją przez telefon. Po czym dostaję dosłownie epopeje w smsie. Jakby to było 5 stron A4 tekstu. Dosłownie jak 4 strony tłumaczenia co? jak? dlaczego? naszej znajomości. I tu moje pytanie. Można by pomyśleć ,że dziewczynie chodziło tylko o seks i jakiś tam drobny kontakt po tym jak się ostatnio zachowywała. Ale w tej wiadomości można było odczytać naprawdę dużo emocji. I sam już się pogubiłem. Czy dać jej spokój, czy może odwrotnie. Przyznam ,że trochę się wkręciłem i chciałbym utrzymywać tą znajomość.