Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Jak odzyskać kontrolę i osiągnąć cel

4 posts / 0 new
Ostatni
Soku
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 25
Miejscowość: Warszawa

Dołączył: 2019-07-30
Punkty pomocy: 1
Jak odzyskać kontrolę i osiągnąć cel

Siemanko!
Słowem wstępu; w marcu zakończyłem z własnej inicjatywy swój czteroletni związek. Byłem wypalony i tkwiłem przez to w miejscu. Liczyłem na to, że zmiany będą stymulujące. Cholernie się przeliczyłem.
Wolność była niczym wata cukrowa. Na początku słodko ale szybko się przejadło. Wtedy poznałem dziewczynę, która szybko wzbudziła moje zainteresowanie i skupiłem całą uwagę na niej. Było mi wygodniej, bo resztę czasu mogłem poświęcić dla siebie, a nie jak w momencie kiedy tkwiłem w kilku relacjach na raz co spędzało mi sen z powiek, sami wiecie jak to jest.
Zaczęło się od przyjemnej rozmowy, pierwsze spotkanie z przypadku bardzo klimatyczne. Kino i kc, już wiedziałem, że między nami coś będzie. Kilka kolejnych spotkań, dużo inicjatywy z jej strony, rewelacyjny fc i czułem, że się dopełniamy. Zgrzyt polegał na tym, że oboje byliśmy świeżo po zakończeniu poważnych związków z tą różnicą, że ją ktoś mocno zranił, a ja nosiłem w sobie wyłącznie pustkę i żadnych emocji. Umówiliśmy się na relację just friends "a potem się zobaczy", powtarzaliśmy jak paciorek "nie zakochaj się". Nie planowałem tego... ale nie podołałem testowi. Wpadłem jak węgierka w kompocik, zacząłem coś do niej czuć. Nie mówię jej o tym ale kobiety nie są głupie. Chciałbym więc poradzić się w następujących kwestiach;

Popełniłem masę błędów zakochanego faceta. Za mocno opuściłem gardę, za dużo samych pozytywnych emocji i miłych słów, sama żartowała, że jestem dla niej za łatwy, a moja postawa zaczynała przypominać pieska - tylko że sam analizuję te błędy i strzelam sobie w stopy jakbym był na jakiejś pierdolonej wojnie. Bo te błędy w ogóle nie wpłynęły na naszą relację ani to jak ona mnie postrzega, może trochę ostudziły jej niepewność i mogła się poczuć zbyt pewna mnie. Na moją korzyść działa to, że wzbudzam w niej porządanie, podobam jej się fizycznie, podobam się większości jej koleżankom (zaskarżała się że nigdy nie czuła zazdrości o faceta ale jakoś dziwnie często o tym wspominała), jestem pewny siebie i troskliwy, a to ją pociąga bardziej niż pajacowanie. Ona też coś do mnie czuje ale nie otwiera się, to typ który pokazuje zachowaniem, gestami niż słowami. Raz się przełamała i powiedziała, że zaczyna się do mnie przywiązywać ale od razu chciała zmienić temat jak go podjąłem. Mówiła też, że wszystko dzieje się za szybko, bo nie może wejść z jednego związku w drugi tak od razu ale z drugiej strony przedstawia mnie znajomym, a przede wszystkim - rodzinie. Bardzo ważnym faktem jest również to, że chociaż nic takiego nie ustalaliśmy na początku to- spotykamy się wyłącznie ze sobą.

Nigdy nie byłem w tego typu relacji i chciałbym tę relację kontrolować na luzie, dążyć do tego, żeby ona się we mnie zakochała. Dziewczyna jest typem który lubi podejmować decyzję (nawet za faceta), jest ekstrawertyczką, lubi poznawać ludzi i nie jest typem przylepy, niezbyt wylewna w uczuciach. Woli uśmiech, dobrą zabawę i wspólne przygody. Chcę ją w sobie rozkochać ale nic na siłę, byleby nie popełniać głupich błędów. I teraz pytania do bardziej doświadczonych;

Czy warto okazywać lekką zazdrość i w jaki sposób? Nie raz mnie coś zakuło, kiedy opowiadała jak ktoś ją podrywał lub kiedy na imprezie dużo rozmawiała z kolegami ale udawałem, że to zlewam. Nie raz z jakimś dziwnym smutkiem w głosie mówiła "nie jesteś typem zazdrośnika". Nie wiem czy to dobrze czy źle, w poprzednich związkach bardzo dobrze działało na kobiety, czuły się niepewnie - ale wynikało to z tego, że miałem w nie już trochę wyjebane. W nią nie mam, odczuwam zazdrość ale staram się ją kryć. Nie chce tylko, żeby za każdym razem wyglądało to tak że przyklaskuję na to, że faceci do niej lgną jak pszczoły do miodu. Ona ma dużo seksapilu i mega pozytywnej energii, do tego jest bardzo towarzyska i gdzie się nie pojawi, tam poznaje mnóstwo ludzi. Ostatnio znajomy zaśpiewał dla niej na karaoke i mówiła, że poprawiło jej to humor. Od razu się zagotowałem ale tylko w środku, na zewnątrz nonszalancki uśmiech i skwitowałem to "słodka z was parka". Czułem się głupio i niespójnie ale co mogłem zrobić? Gościu to żadna konkurencja, nic czym musiałbym się przejmować. Nie wiem tylko, czy ona nie testuje w ten sposób mojego zaangażowania.

W jaki sposób najlepiej dostarczać dziewczynie emocji, jeżeli nie robi ona nic złego, jest zaangażowana i wykazuje inicjatywę? Trochę za bardzo cofam się do technik i ram, które przydają się na początku, a my jesteśmy już ze sobą dosyć blisko i sypiamy razem. To już chyba odpowiednia pora aby budować więcej seksualnego napięcia, wzajemnej troski i zaufania niż bawić się w pajacowanie. Z drugiej strony oficjalnie nie jesteśmy razem, więc nie wiem. Chłodniki? Nie zasłużyła, Push'n'Pull spoko tylko, że nie wiem kiedy stosować ten Push. W tym tygodniu kontakt mamy słabszy, udziela jej się zmęczenie i ma sporo na głowie. Widujemy się wyłącznie na przysłowiowego "fajka", nie mam czasu tu pullować i pushować chociaż brakuje mi uwagi z jej strony. Muszę byc wyrozumiały, nie skakać w okół niej i może wykorzystać ten czas na to żeby trochę za mną zatęskniła (w chuj tego nie lubię, bo na mnie tęsknota nie działa tylko mnie irytuje i zawsze wydaje mi się, że z laską jest podobnie).

Ostatnia sprawa, nie chcę skończyć jako plaster na zranione uczucia. Chcę dać jej szansę bo wiem, że mogę ją zdobyć. Czy w takiej sytuacji należy dać kobiecie więcej swobody, wolnego czasu, dać jej zatęsknić czy iść za ciosem i wykazywać inicjatywę? Przywykłem do tego, że panny same dążyły do związku ze mną, a ta jest wyzwaniem. Dlatego nie wiem jaką postawę podjąć na takim etapie relacji, czy to wciąż początkowe uwodzenie czy już coś głębszego. Może powinienem wrzucić na luz, skupić się na spotkaniach i seksie, nie oczekiwać niczego więcej?

Z góry sorry za chaos w tekście i za to, że niektóre rzeczy opisałem bardzo powierzchownie ale nie mam czasu tego analizować. Podstawy, ramy, schematy są mi doskonale znane, siedzę w tym od 5 lat ale kiedy przełączam tryb z łowcy na partnera, wiele chwytów uwodzenia staje się kompletnie niespójna bądź nieprzydatna, chyba, że do wzbudzania pożądania. Reszta to już chyba fundamenty, zasady i rama siedząca w głowie. Dodam jeszcze, że właśnie teraz kiedy mamy słabszy kontakt, bo oboje mamy dużo na głowie nie wypisuje do niej i nie dzwonię, bo nie chcę wyjść na natręta z drugiej strony intuicja podpowiada mi, że ona może potrzebować mojej uwagi ale się o nią nie prosi, bo to taki typ laski. Cholernie ciężko pogodzić przekonania z tym, czego nauczyło mnie uwodzenie. Ona mnie już przyzwyczaiła do codziennych wiadomości na dobranoc i takich tam, a kiedy ich od niej nie otrzymuję - zaczynam myśleć i coś się we mnie tli. Myślę, że w drugą stronę to też powinno zadziałać Laughing out loud

Soku
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 25
Miejscowość: Warszawa

Dołączył: 2019-07-30
Punkty pomocy: 1

Dorzucę jeszcze, że oboje przenosimy się w tym samym czasie z rodzinnego miasta do Warszawy i to będzie największy sprawdzian dla naszej relacji, oboje już tam mieszkaliśmy ale zmiana środowiska zawsze stymuluje nowe, chciałbym mieć pewność, że ona będzie myślała o mnie przeprowadzając się tam. Dopiero skończyłem studia, mam tam mnóstwo znajomych więc na pewno zdąży to odczuć, bo póki co to oboje nieustannie pracujemy w naszych firmach i spotykamy się w wolnym czasie z deadlinem na karku (spotkania są relaksujące ale towarzyszy im efekt placebo przepracowania).

snowmann
Nieobecny
Wiek: 22
Miejscowość: Kraków

Dołączył: 2017-05-22
Punkty pomocy: 386

Cisza w temacie, więc może ja spróbuję Ci coś doradzić na podstawie moich własnych doświadczeń i obserwacji Wink

Rozumiem, że sypiacie ze sobą tak? W dodatku piszesz, że macie siebie na wyłączność, przedstawia Cię swojej rodzinie, znajomym... Czasami nie trzeba nazywać rzeczy wprost, aby stały się one faktem. Jak dla mnie wszystko zmierza w kierunku związku i spokojnie prowadź to dalej do przodu. Być może dziewczyna wykreowała w swojej głowie wizję pt. "tylko przyjaźń", ponieważ boi się zaangażować ze względu na poprzednią relację. Nie oczekuj od niej w tej chwili twardych deklaracji w stylu "jesteśmy razem" "kocham cię", itd. bo na to jest jeszcze za wcześnie. Wręcz uważam, że gdyby za szybko padły tego typu słowa to wtedy mógłbyś zacząć się martwić, że jesteś plastrem, który ma wypełnić pustkę po byłym i który pójdzie w odstawkę za kilka tygodni. Dopóki widzisz zainteresowanie i zaangażowanie z jej strony (spotkania, seks, pozytywne wibracje, czy choćby "Raz się przełamała i powiedziała, że zaczyna się do mnie przywiązywać ale od razu chciała zmienić temat jak go podjąłem.") to znaczy że jesteś na dobrej drodze.

Natomiast odnośnie pytań o zazdrość, chłodniki, push&pulle. Bądź przede wszystkim sobą! Te wszystkie techniki są świetne na początku znajomości, na etapie podrywu, ale kiedy w grę wchodzi dłuższa relacja to w pewnym momencie musisz nieco zapomnieć o wyuczonych schematach i po prostu postępować naturalnie, w zgodzie ze sobą i swoich charakterem. Kurde, żebyś też źle mnie teraz nie zrozumiał... To trochę jak z dziewczyną i makijażem. Na pierwsze spotkania laska zawsze przychodzi odpicowana, bo chce zrobić na Tobie wrażenie, chce Cię sobą zainteresować, ale w końcu przychodzi taki dzień, że budzisz się rano, widzisz ją rozczochraną, nieumalowaną i albo ją taką akceptujesz albo nie. Bo ona nie jest w stanie być zrobiona na bóstwo przez 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. Ty tak samo, w Twoim opisie grasz luzaka, który ma wyjebane i totalnie nie jest o nią zazdrosny, a w środku cały kipisz. Wkładasz na siebie makijaż, który prędzej czy później będziesz musiał zdjąć, bo inaczej taka relacja zwyczajnie nie ma sensu. Dlatego też w momencie w którym randkowanie powoli przeistacza się w związek, trzeba zacząć "iść na żywioł" i przestać wszystko analizować w kategoriach "co powinienem zrobić" bo na dłuższą metę zwariujesz Laughing out loud

Powodzenia, bo widać po całym tekście, że masz głowę na karku i ogarnięty z Ciebie facet

Soku
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 25
Miejscowość: Warszawa

Dołączył: 2019-07-30
Punkty pomocy: 1

Cisza w temacie, bo go chyba wyczerpałeś i Twój post na prawdę podniósł mnie na duchu. Dzięki, jest w nim zawarta porządna porcja mądrości. Widzieliśmy się ostatnio na dużej imprezie, zachowywaliśmy praktycznie jak para. Niektóre osoby ją o to pytały, podobno była bardzo wybita z tropu i mówiła, że się po prostu spotykamy. Nigdy nie mówi mi w prost o co jej chodzi ale leci na mnie i wiem jak ją traktować, żeby była moja.
Problem w tym, że czasem się otwieram albo coś we mnie siedzi i po kilku głębszych zaczynam za dużo mówić, szczególnie jak chwali mi się kto poprawił jej humor, dzięki komu się dobrze czuje lub z kim co planuje. Nie jestem zazdrosny ale zastanawiam się jaką ja pełnię w tym rolę i czy w końcu to idzie w dobrym kierunku, czy tylko mi się to wydaje. I najgorsze jest to, że jak zaczynam rozmawiać, uzewnętrzniać się to ona milczy. Uśmiecha się. Zgadza ale nigdy docelowo nie otwiera, tak jakbym chciał. Wręcz mam wrażenie, że to ją może w końcu przestraszyć albo presja doprowadzi, że ona zacznie się odsuwać. Dlatego pójdę za radą i po prostu dam się rzeczom dziać chociaż kurwa nawet największy twardziel nie ucieknie przed uczuciami.