Witajcie,
Przyznałem się swojej dziewczynie do hazardu, można powiedzieć, że przez miesiąc oklamywałem ją mówiąc, że u mnie wszystko wporządku gdy tak naprawde grałem. Bardzo ciężko to przyjęła jednak widząc moje zaangażowanie w to aby już więcej nie wrócić (mitingi, program zdrowienia, terapia) postanowiła mi dać szanse. Przez cały ten czas czyli od 10 sierpnia była blisko mnie. Nie było żadnej przerwy, normalnie my się spotykali tylko było po prostu dziwnie no i wyrzuty z jej strony. Wszystko wróciło do jako takiej normy oprócz jednego - bliskości (jedyne na co teraz mogę liczyć to przytulenie i buziak w policzek przy jednoczesnym kuszeniu mnie na więcej. Rozumiem, że Ona potrzebuje czasu tylko ile to może trwać? Nie chcę żeby przerodziło się to wszystko w przyjaźń. Czy moje obawy co do tego są słuszne? Co w tej chwili mogę zrobić? Po prostu powoli mnie rozsadza mija 3 tygodnie od ostatniego zbliżenia. Nie chcę uciekać w masturbację bo jeden nałóg jest bliski drugiemu. Jak zakomunikować moje potrzeby w tej sferze? Czy też po prostu przesadzam, zapieprzyłem to teraz muszę to znieść, uzbroić się w cierpliwość i odczekać swoje? Czy ewentualne zbliżenie ma wyjść od Niej gdy już będzie gotowa? Gdy ja próbuje czegokolwiek więcej to zaraz to urywa.
Za każdy feedback Dzięki wielkie
"Postanowiła mi dać szansę" - brzmi jak byś o tą szanse prosił. A nie powinieneś podejść do sprawy inaczej, mianowicie: "Kochanie jestem uzależniony od hazardu, jest trochę za późno żebym sam sobie z Tym poradził, więc potrzebuje pomocy osób z zewnątrz i przede wszystkim wsparcia. Co by się nie działo to dam radę." Z tego co piszesz zrobiłeś z tego coś WIELKIEGO, oczywiście uzależnienie to problem, ale wszystko wygląda tak jak byś Ty wiedząc o swoim problemie od razu założył że uzależniając się wyrządziłeś jej coś strasznego i z góry przestraszyłeś się że wasza relacja się pogorszy. Ona tą afere podłapała i jednocześnie poczuła że oddałeś jej stery. Ja myśle że to nie hazard jest problemem, bo wsparcie drugiej osoby wygląda zupełnie inaczej niż opisałeś. Przede wszystkim osoba, która "myśli" nie będzie robić Ci wyrzutów żeby pomóc bo to nie pomaga a wręcz dołuje. Po za tym jeszcze nie popłynąłeś z tym hazardem tak że to się na was odbiło finansowo, więc teoretycznie nie wyrządziłeś jej żadnej krzywdy a laska zachowuję się tak jak byś jej przyznał się do zdrady.
Leczysz się i bardzo dobrze, tak trzymaj, znaczy że działasz. Tylko pamiętaj, lecz się dla siebie, nie dla niej. Natomiast w rozmowach z nią postaraj się żeby wyglądało to tak jakby nic wielkiego się nie stało i wszystko jest na jak najlepszej drodze do poprawy. Po terapii będziesz czuł się lepiej i emanuj tym stanem. Jeżeli o nią chodzi to chłodnik jak chuj, bo jej zachowanie mi się bardzo nie podoba.
Chodzi o to, że problem nawrocił po dwóch latach trzeźwości. Z Nią jestem ponad rok i wiedziała o tym, że miałem problem z hazardem. Najbardziej się rozczarowała tym, że przez miesiąc nic nie mówiłem o tym, że wróciłem. Czemu tak późno jej o tym powiedziałem.
O nic nie prosiłem, a nie odpuściła mnie na krok była przy mnie w tym ciężkim początku wyjścia z uzależnienia, nie fochnęła się, nie odwróciła się odemnie. Bardzo wysoko ceni sobie szczerość dlatego dobrze wiem, że ją bardzo skrzywdziłem. Rozumiem też, że trzeba iść do przodu dlatego ogółem czuje się dobrze.
Ufam jej i dlatego jak narazie przechowuje moje pieniądze abym nie miał do nich dostępu. Wspólnie decydujemy jak spłacać kredyty które nabrałem. Pomaga mi w tym wszystkim i nawet była ze mną na wspólnym spotkaniu z terapeutą. Sama wychodzi z inicjatywą. Czuję i widzę, że bardzo chce ale przez to co jej zrobiłem boi się, nie do końca ufa co jest dla mnie w stu procentach zrozumiałe.
Co do wyrzutów to były przez dwa pierwsze dni, a teraz to nawet potrafi zażartować z tego bo wie, że to choroba. Naprawde mogę na Nią liczyć i nawet nie spodziewałem się tak wielkiego wsparcia.
Czuje po prostu, że Ona bardzo chce ale ma opory spowodowane moją wpadką. Naprzykład już jest blisko moich ust i tak jakby nagle przypomina sobie co ja robie jeszcze nie teraz i całuje w policzek. Takie uniki robi co czasami mnie nawet śmieszy
Jeżeli to co piszesz to prawda i nie idealizujesz jej w tym wszystkim to trochę zmienia postać rzeczy. Ale nadal nie rozumiem tych oporów no bo nałogowo uprawiałeś hazard a ona teraz miga się żeby Cię pocałować i ucieka w policzek. Jak byś od prostytutek był uzależniony to by wtedy miało większy sens. Chyba jest jeszcze nie dojrzała, co?. Ciekawe też czy te opory to nie jakaś gierka bo może być tak że faktycznie czuje opory Twoją wpadką albo "udaje" że czuje opory Twoją wpadką, jeżeli to drugie to straciła zainteresowanie i to początek końca waszego związku. No trzeba to odbić jakoś, przede wszystkim:
1. Nie naciskaj
2. Nie kontaktuj się za często
3. Nie komplementuj
4. Nie przebywaj z nią za dużo
5. Nie dąż do tych pocałunków i seksu
6. Zajmij się czymś, byle nie hazardem
To i tak lepsze niż to co robisz do tej pory, czyli wspólne mizianie się i sprawdzanie czy to już ten moment w którym wreszcie pocałuje Cię w usta.
Dałeś mi do myślenia z tymi prostytutkami bo przez okres kiedy grałem masturbowałem się i oglądałem porno. Powiedziałem jej to bo chciałem być po prostu w stu procentach uczciwy. To też zakłada program zdrowienia, koniec życia w kłamstwie. To może być główny powóď jej zachowania. Więc jeśli to jest powodem to w jaki sposób to naprawić? Czy tylko czas tu cos zdziała?
Jeżeli nie mówisz kobiecie że się masturbujesz i oglądasz porno to ja bym tego kłamstwem nie nazywał a przede wszystkim nie ma to nic do uczciwości wobec kobiety. To twoja sprawa. Nie potrzebnie się to tego przyznałeś, bo opowiedziałeś o tym co robisz i sam nazwałeś to kłamstwem, znowu wyolbrzymiłeś problem. Robisz z siebie przed nią gościa, który nie radzi sobie z wieloma nałogami i z ogarnięciem ich do kupy. Nie próbuj tego naprawiać z czym się sprzedałeś tylko żyj dalej i daj temu czas. Bo jak widzisz na terapii powiedzą Ci "przyznaj się swojej partnerce do tego że oglądasz porno bo to zakłada program zdrowienia" ale nikt nie przewidział tego że jeżeli chodzi o związek w twojej sytuacji to może mieć zupełnie odwrotne skutki.
ja tam tez sobie obstawiam meczyki i nikt nie robi awantury ani problemu. Powiem wiecej, poznalem dwie dziewczyny ktore tez sie bawia w bukmacherke takze jak ona ma problem to znajdz inna.. chyba ze jestes hzaradzista co wynosi rzeczy z domu by grac.. wtedy laska ma racje
Ty jesteś po prostu zdrowy i masz w takim układzie kontrole nad tym, a ja nie potrafie przestać gdy wygrywam czy przegrywam. Zatrzymuje mnie dopiero brak środków. Po prostu nigdy nie mogę już obstawić żadnego zakładu bo znowu się zacznie. Hazardzistą jest się do końca życia.
Nie masz kontroli nad hazardem, rozumiem, ale nie pozwól na to żeby nie mieć kontroli w związku. Jedno w sumie z drugim ma trochę wspólnego bo podryw jak i utrzymanie kobiety przy sobie to czasami gra o wysoką stawkę.
Łatwo jest podejść do wszystkiego, mając na uwadze jedynie swoją perspektywę, ale trudno wcielić się w rolę drugiej osoby.
Gdyby ona okłamywała Cię odnośnie do sprawy, która jest dla Ciebie ważna, na dodatek przez miesiąc, to jakbyś się poczuł? Zakładam, że nie skakałbyś z radości.
Dystansowanie się kobiety w takiej sytuacji jest normalne na początku - jest na Ciebie zła, chce też pokazać, iż ją zdenerwowałeś i abyś poniósł jakieś "konsekwencje" (nie lubię tego słowa w tym kontekście, ale nic innego nie pozostało użyć) swoich czynów.
Daj jej trochę wytchnienia i nie wychylaj się, rozpocznij rozmowę na ten temat za jakiś okres. Na razie jest za szybko, a nachalnymi gadkami o tym będziesz jeszcze bardziej tonować jej zapędy.
Brawo ona. Po co kobiecie facet uzależniony od hazardu i trzymający ją cały miesiąc w kłamstwie? Albo się ogarniasz albo ona jest w stanie odejść. Już sobie Ciebie odidealizowała (odkochała się).
"There is no glory in being well-adjusted in a maladjusted society" — RSD Tyler