„Problem leży w tym aby pokazać jej fakt, że może Mnie stracić.”
Jakim cudem ona ma się tego bać, skoro nawet zdradę jej wybaczyłeś? xD
I to jest problem z wybaczaniem, osoba która skrzywdziła czuje się bezkarna i Twoje słowa „to ostatni raz” brzmią teraz dla niej groteskowo. Jest Ciebie pewna i groźbami tego nie zmienisz, to można zrobić tylko stanowczymi czynami, których u Ciebie zabrakło.
Ta relacja ich wyglądała tak jakby ona mu dupe zawracała. Pisali normalnie. Ale potem on pisał z nią tak jakby miał jej dość. Nawet nie bardzo chciał do niej przyjechać.
Dwa razy się spotkali. Każde spotkanie odpisała bez zastanowienia. Nie wyczulem aby coś na poczekaniu wymyśliła.
Koleś niby czuje się winny że przez niego zjebał się związek.
Ona teraz aktualnie nie ma kiedy mieć z nim kontaktu. Ja obserwuje. Wszystko widzę. Chyba że jakiś sposób znaleźli.
"Według tego co ogarnąłem. To seksu nie było."- bo tak Ci powiedziała?
Możliwe, że chodzilo mu tylko o seks i koleś ją olał, albo już po stosunku mu powiedziała, że ma chłopaka i moralniak mu się włączył- dlatego mógł mieć dosyć jej natręctwa.
Jestem miesiąc po rozstaniu z kobietą, związek 3.5 letni
Więc zapnij pasy kolego i otwórz umysł bo jeśli do Ciebie nie dotrze to zniszczysz sobie psychę i zmarnujesz szmat czasu.
Moja była kiedyś odje*ała manianę i pocałowała się z gościem w momencie kryzysu gdzie się kłóciliśmy . (o pocałunku wiem, a o reszcie się nigdy nie dowiem jeśli coś miało miejsce).
Identyczna sytuacja jak u Ciebie, wziąłem winę na siebie, twierdziłem, że ją zaniedbałem. Popełniłem największy błąd w moim życiu i jej wybaczyłem, a w dodatku to ja biegałem za nią i chciałem wszystko naprawić. Zrobiłem z siebie największego frajera.
W tamtym momencie przedłużyłem nasz związek prawie o rok. Po tej akcji był miesiąc gdzie dobrze się dogadywaliśmy i później wróciło wszystko do poprzedniego stanu rzeczy czyli kłótnie o byle co.
Wiesz jak skończył się mój związek? Miesiąc czasu bajerowała sobie po kryjomu z gościem na Instagramie (3h drogi od jej miasta, nie wiem czy się spotkali i nie chcę wiedzieć), a na koniec stwierdziła, że jej uczucia się wypaliły, że nigdy się nie dogadamy itp. Zerwała ze mną, a teraz ich relacja kwitnie w najlepsze. Mieszkaliśmy razem 3 lata, dbałem o nią, często nie dałem tyle czułości ile powinienem ale już taki jestem i na koniec dostałem kopa w dupsko. Chwyciła się nowej gałązki, a starą puściła
Najlepszym wyjściem dla Ciebie jest ją kopnąć w dupę, nie przedłużać czegoś co i tak umrze. Mniejsze cierpienie dla Ciebie kolego. Lepiej zrobić to teraz niż jak będziecie mieli dziecko, kredyt bądź inne zobowiązania. Z tego związku wyciągniesz dużo dobrego i zobaczysz, że trafisz na o wiele lepszą kobietę.
Także uciekaj z tego gówna zanim się wjebiesz po szyję..
Sytuacja rzeczywiście podobna do mojej. Powiem Ci, że trochę Mnie to wytrąciło z działania.
Nie mam już nic do stracenia. Jeżeli będzie chujnia to... zacznę być neutralny. Powoli się przyzwyczajać do faktu, że zaraz nie będzie jej w Moim życiu i zerwać. Byke nie robić tego z miejsca.
Co jest najgorsze? Wspomnienia. Fakt, że ktoś inny będzie ją pieprzył. Na kimś innym będzie trzymać głowę na ramieniu.
Widzisz. Jestem głupi. Zależy mi. I to Mnie pewnie zgubi,bo jestem zaslepiony licząc na coś co może nie mieć miejsca.
Aktualnie na 65% oceniam szansę na to aby było już dobrze. Jeżeli odczuje że szansę spadną do 49% to kończę to.
Spróbuję jeszcze kilku chwytów. Tak jak kilka osób poradziło
Ja wiem. Zerwać jest najlepiej. Ale boję się tego co będzie po zerwaniu. Nie mogę sobie pozwolić na doła bo Mija pracą wymaga skupienia. Jest bardzo precyzyjna.
Ja jestem dość.. Hmmm... może to zabrzmi śmiesznie. Ale wrażliwy. Jak kocham to do końca. Dlatego też wybaczyłem... kurwa.
Po pierwsze: Zawsze będą jakieś dobre wspomnienia.
Po drugie: Gówno Cię powinno obchodzić, z kim pieprzy się, ale po rozstaniach tak jest.
"Aktualnie na 65% oceniam szansę na to aby było już dobrze. Jeżeli odczuje że szansę spadną do 49% to kończę to."
Żadnych procentów, nadziei. Radę już dostałeś i wiesz co zrobić, a jak zrobisz to od Ciebie zależy.
"Ja wiem. Zerwać jest najlepiej. Ale boję się tego co będzie po zerwaniu. Nie mogę sobie pozwolić na doła bo Mija pracą wymaga skupienia. Jest bardzo precyzyjna."
Boisz się co będzie po zerwaniu? Samotność, brak kobiety obok, idealizowanie jej. Im szybciej się ogarniesz tym lepiej wrócić do podrywu.
Jak czytam takie tematy a potem widzę swoich znajomych ,bliższych ,dalszych czy ogolnie jakieś pary to mimo iż wydaje mi się ze prędzej czy później któreś pójdzie na lewo to ciesze się ze jestem singlem i mnie to nie dotyczy...
Zawsze ten sam schemat :
1.kryzys w związku
2.szuka sobie emocji/bolca gdzie indziej
3.obracam kota ogonem ze to wina faceta i to on ją wepchnąl na innego fiuta.
powiem Ci, ze mam podobnie. To forum mi tak otworzyło oczy, ze bardziej się juz chyba nie da, co powoduje, ze w jakis sposob boje sie wejsc w jakis inny związek, bo chuj wie co jej odjebie za 3 lata jak pojde grać w lola
aczkolwiek wiadomo, nie generalizuje.
"Nie mam już nic do stracenia. Jeżeli będzie chujnia to... zacznę być neutralny. Powoli się przyzwyczajać do faktu, że zaraz nie będzie jej w Moim życiu i zerwać. Byke nie robić tego z miejsca."
Szczerze? Powiem dosadnie gówno, a nie zaczniesz być neutralny.. Ja nawet po zerwaniu starałem się jeszcze jakoś ją odzyskać póki się nie dowiedziałem, że z kimś pisała bo to wyszło dopiero tydzień po zerwaniu. Więc mieszkając z kimś nie ma szans na neutralność obojętność.. Wystarczy, że przyjdzie się przytulić bądź pomacha piersiami przed twarzą to ta twoja obojętność szybko zniknie
"Co jest najgorsze? Wspomnienia. Fakt, że ktoś inny będzie ją pieprzył. Na kimś innym będzie trzymać głowę na ramieniu."
To już Ciebie nie powinno interesować. Człowiek przez całe życie ma masę wspomnień dobrych jak i złych. Uwierz, że jak ją kopniesz w dupę to ona sobie znajdzie kogoś szybciej niż Ci się wydaje i dopiero zobaczysz jak jej bardzo zależało Ja potrafię sobie wyobrazić jak ktoś ją teraz posuwa i daje mi to mega satysfakcję bo wiem, że jest bardzo naiwna, straciła faceta, który zawsze stał za nią murem i jej pomagał. Nie wierzę, że jest w stanie znaleźć przy swoim charakterze drugiego takiego gościa jakim jestem ja.. Pamiętaj trzeba znać swoją wartość.
"Widzisz. Jestem głupi. Zależy mi. I to Mnie pewnie zgubi,bo jestem zaslepiony licząc na coś co może nie mieć miejsca."
Tutaj sobie zaprzeczasz, że będziesz neutralny. Prosisz się o pomoc, a cały czas myślisz i chcesz robić swoje.
"Aktualnie na 65% oceniam szansę na to aby było już dobrze. Jeżeli odczuje że szansę spadną do 49% to kończę to."
Chyba nie zdajesz sobie z tego sprawy jak kobiety potrafią manipulować. Nie wiem skąd wziąłeś te procenty ..
"Ja wiem. Zerwać jest najlepiej. Ale boję się tego co będzie po zerwaniu. Nie mogę sobie pozwolić na doła bo Mija pracą wymaga skupienia. Jest bardzo precyzyjna.
Ja jestem dość.. Hmmm... może to zabrzmi śmiesznie. Ale wrażliwy. Jak kocham to do końca. Dlatego też wybaczyłem... kurwa."
Doskonale Ciebie rozumiem bo jak ze mną była zerwała to płakałem jak dzieciak. Bałem się tego rozstania, że sobie nie poradzę bez niej, że nikogo nie znajdę...
Minął miesiąc od tamtego czasu mam 5 targetów na oku, zająłem się sobą czego brakowało mi podczas związku. Chciałem lepiej dla niej niż dla siebie samego i nie wyszło mi to na dobre.
Jakbym miał cofnąć czas to po tym co zrobiła rok temu od razu bym z nią zerwał. Miałbym łatwiejsze rozstanie bo uwierz jeśli ona z tobą zerwie to dopiero nie będziesz mógł się pozbierać.
Ja nie mogłem tego przetrawić i zrozumieć, że ona ze mną zerwała. Tydzień to do mnie docierało i dopiero dotarło jak się dowiedziałem, że ona kogoś ma... Nadal gdzieś tam w głębi serca mnie boli to rozstanie bo oddałem jej cząstkę siebie no ale jak widać ona teraz ma mnie w dupie i jest zajęta kim innym, a ja żyje dalej, zaczynam wracać do podrywania, zajmuję się sobą, odnowiłem kontakty ze znajomymi i wszystko się powoli układa, świat się dla mnie nie skończył tak jak myślałem na początku.
"Aktualnie na 65% oceniam szansę na to aby było już dobrze. Jeżeli odczuje że szansę spadną do 49% to kończę to."
Właśnie coś we mnie umarło. Tu nie ma ułamków, tu jest 100% pewne, że trzeba się ewakuować! 65%, litości, przecież to oznacza, że istnieje bardzo realna szansa na poprawę, a tak nie jest i wszyscy to zgodnie piszą.
Uwaga! Tematy odzyskiwania ex, powrotów do byłych kobiet - są tu zabronione i będą USUWANE. Jeśli już chcesz, to szukaj rozwiązania na www.jakodzyskacbyla.pl
„Problem leży w tym aby pokazać jej fakt, że może Mnie stracić.”
Jakim cudem ona ma się tego bać, skoro nawet zdradę jej wybaczyłeś? xD
I to jest problem z wybaczaniem, osoba która skrzywdziła czuje się bezkarna i Twoje słowa „to ostatni raz” brzmią teraz dla niej groteskowo. Jest Ciebie pewna i groźbami tego nie zmienisz, to można zrobić tylko stanowczymi czynami, których u Ciebie zabrakło.
Chuj... Już i tak na to nic nie poradzę.
Jedyne co mogę zrobić to się zmienić i zdystansować. I obserwować.
Ty masz taką siekę w głowię i tyle emocji, że nie dasz rady z dnia na dzień się zmienić.
Oni się spotykali na żywo? Przyznała się do seksu? Bo zrozumiałem, że romans=sex
Według tego co ogarnąłem. To seksu nie było.
Jakbyś zobaczył to jak on do niej pisał.
Ta relacja ich wyglądała tak jakby ona mu dupe zawracała. Pisali normalnie. Ale potem on pisał z nią tak jakby miał jej dość. Nawet nie bardzo chciał do niej przyjechać.
Dwa razy się spotkali. Każde spotkanie odpisała bez zastanowienia. Nie wyczulem aby coś na poczekaniu wymyśliła.
Koleś niby czuje się winny że przez niego zjebał się związek.
Ona teraz aktualnie nie ma kiedy mieć z nim kontaktu. Ja obserwuje. Wszystko widzę. Chyba że jakiś sposób znaleźli.
"Według tego co ogarnąłem. To seksu nie było."- bo tak Ci powiedziała?
Możliwe, że chodzilo mu tylko o seks i koleś ją olał, albo już po stosunku mu powiedziała, że ma chłopaka i moralniak mu się włączył- dlatego mógł mieć dosyć jej natręctwa.
Słaba sytuacja, ale rób co uważasz. Powodzenia
Jestem miesiąc po rozstaniu z kobietą, związek 3.5 letni
Więc zapnij pasy kolego i otwórz umysł bo jeśli do Ciebie nie dotrze to zniszczysz sobie psychę i zmarnujesz szmat czasu.
Moja była kiedyś odje*ała manianę i pocałowała się z gościem w momencie kryzysu gdzie się kłóciliśmy . (o pocałunku wiem, a o reszcie się nigdy nie dowiem jeśli coś miało miejsce).
Identyczna sytuacja jak u Ciebie, wziąłem winę na siebie, twierdziłem, że ją zaniedbałem. Popełniłem największy błąd w moim życiu i jej wybaczyłem, a w dodatku to ja biegałem za nią i chciałem wszystko naprawić. Zrobiłem z siebie największego frajera.
W tamtym momencie przedłużyłem nasz związek prawie o rok. Po tej akcji był miesiąc gdzie dobrze się dogadywaliśmy i później wróciło wszystko do poprzedniego stanu rzeczy czyli kłótnie o byle co.
Wiesz jak skończył się mój związek? Miesiąc czasu bajerowała sobie po kryjomu z gościem na Instagramie (3h drogi od jej miasta, nie wiem czy się spotkali i nie chcę wiedzieć), a na koniec stwierdziła, że jej uczucia się wypaliły, że nigdy się nie dogadamy itp. Zerwała ze mną, a teraz ich relacja kwitnie w najlepsze. Mieszkaliśmy razem 3 lata, dbałem o nią, często nie dałem tyle czułości ile powinienem ale już taki jestem i na koniec dostałem kopa w dupsko. Chwyciła się nowej gałązki, a starą puściła
Najlepszym wyjściem dla Ciebie jest ją kopnąć w dupę, nie przedłużać czegoś co i tak umrze. Mniejsze cierpienie dla Ciebie kolego. Lepiej zrobić to teraz niż jak będziecie mieli dziecko, kredyt bądź inne zobowiązania. Z tego związku wyciągniesz dużo dobrego i zobaczysz, że trafisz na o wiele lepszą kobietę.
Także uciekaj z tego gówna zanim się wjebiesz po szyję..
Ja jebie... kolego. Zapomniałem zapisać pasy.
Sytuacja rzeczywiście podobna do mojej. Powiem Ci, że trochę Mnie to wytrąciło z działania.
Nie mam już nic do stracenia. Jeżeli będzie chujnia to... zacznę być neutralny. Powoli się przyzwyczajać do faktu, że zaraz nie będzie jej w Moim życiu i zerwać. Byke nie robić tego z miejsca.
Co jest najgorsze? Wspomnienia. Fakt, że ktoś inny będzie ją pieprzył. Na kimś innym będzie trzymać głowę na ramieniu.
Widzisz. Jestem głupi. Zależy mi. I to Mnie pewnie zgubi,bo jestem zaslepiony licząc na coś co może nie mieć miejsca.
Aktualnie na 65% oceniam szansę na to aby było już dobrze. Jeżeli odczuje że szansę spadną do 49% to kończę to.
Spróbuję jeszcze kilku chwytów. Tak jak kilka osób poradziło
Ja wiem. Zerwać jest najlepiej. Ale boję się tego co będzie po zerwaniu. Nie mogę sobie pozwolić na doła bo Mija pracą wymaga skupienia. Jest bardzo precyzyjna.
Ja jestem dość.. Hmmm... może to zabrzmi śmiesznie. Ale wrażliwy. Jak kocham to do końca. Dlatego też wybaczyłem... kurwa.
Po pierwsze: Zawsze będą jakieś dobre wspomnienia.
Po drugie: Gówno Cię powinno obchodzić, z kim pieprzy się, ale po rozstaniach tak jest.
"Aktualnie na 65% oceniam szansę na to aby było już dobrze. Jeżeli odczuje że szansę spadną do 49% to kończę to."
Żadnych procentów, nadziei. Radę już dostałeś i wiesz co zrobić, a jak zrobisz to od Ciebie zależy.
"Ja wiem. Zerwać jest najlepiej. Ale boję się tego co będzie po zerwaniu. Nie mogę sobie pozwolić na doła bo Mija pracą wymaga skupienia. Jest bardzo precyzyjna."
Boisz się co będzie po zerwaniu? Samotność, brak kobiety obok, idealizowanie jej. Im szybciej się ogarniesz tym lepiej wrócić do podrywu.
Jak czytam takie tematy a potem widzę swoich znajomych ,bliższych ,dalszych czy ogolnie jakieś pary to mimo iż wydaje mi się ze prędzej czy później któreś pójdzie na lewo to ciesze się ze jestem singlem i mnie to nie dotyczy...
Zawsze ten sam schemat :
1.kryzys w związku
2.szuka sobie emocji/bolca gdzie indziej
3.obracam kota ogonem ze to wina faceta i to on ją wepchnąl na innego fiuta.
POZDRO
powiem Ci, ze mam podobnie. To forum mi tak otworzyło oczy, ze bardziej się juz chyba nie da, co powoduje, ze w jakis sposob boje sie wejsc w jakis inny związek, bo chuj wie co jej odjebie za 3 lata jak pojde grać w lola
aczkolwiek wiadomo, nie generalizuje.
"Nie mam już nic do stracenia. Jeżeli będzie chujnia to... zacznę być neutralny. Powoli się przyzwyczajać do faktu, że zaraz nie będzie jej w Moim życiu i zerwać. Byke nie robić tego z miejsca."
Szczerze? Powiem dosadnie gówno, a nie zaczniesz być neutralny.. Ja nawet po zerwaniu starałem się jeszcze jakoś ją odzyskać póki się nie dowiedziałem, że z kimś pisała bo to wyszło dopiero tydzień po zerwaniu. Więc mieszkając z kimś nie ma szans na neutralność obojętność.. Wystarczy, że przyjdzie się przytulić bądź pomacha piersiami przed twarzą to ta twoja obojętność szybko zniknie
"Co jest najgorsze? Wspomnienia. Fakt, że ktoś inny będzie ją pieprzył. Na kimś innym będzie trzymać głowę na ramieniu."
To już Ciebie nie powinno interesować. Człowiek przez całe życie ma masę wspomnień dobrych jak i złych. Uwierz, że jak ją kopniesz w dupę to ona sobie znajdzie kogoś szybciej niż Ci się wydaje i dopiero zobaczysz jak jej bardzo zależało Ja potrafię sobie wyobrazić jak ktoś ją teraz posuwa i daje mi to mega satysfakcję bo wiem, że jest bardzo naiwna, straciła faceta, który zawsze stał za nią murem i jej pomagał. Nie wierzę, że jest w stanie znaleźć przy swoim charakterze drugiego takiego gościa jakim jestem ja.. Pamiętaj trzeba znać swoją wartość.
"Widzisz. Jestem głupi. Zależy mi. I to Mnie pewnie zgubi,bo jestem zaslepiony licząc na coś co może nie mieć miejsca."
Tutaj sobie zaprzeczasz, że będziesz neutralny. Prosisz się o pomoc, a cały czas myślisz i chcesz robić swoje.
"Aktualnie na 65% oceniam szansę na to aby było już dobrze. Jeżeli odczuje że szansę spadną do 49% to kończę to."
Chyba nie zdajesz sobie z tego sprawy jak kobiety potrafią manipulować. Nie wiem skąd wziąłeś te procenty ..
"Ja wiem. Zerwać jest najlepiej. Ale boję się tego co będzie po zerwaniu. Nie mogę sobie pozwolić na doła bo Mija pracą wymaga skupienia. Jest bardzo precyzyjna.
Ja jestem dość.. Hmmm... może to zabrzmi śmiesznie. Ale wrażliwy. Jak kocham to do końca. Dlatego też wybaczyłem... kurwa."
Doskonale Ciebie rozumiem bo jak ze mną była zerwała to płakałem jak dzieciak. Bałem się tego rozstania, że sobie nie poradzę bez niej, że nikogo nie znajdę...
Minął miesiąc od tamtego czasu mam 5 targetów na oku, zająłem się sobą czego brakowało mi podczas związku. Chciałem lepiej dla niej niż dla siebie samego i nie wyszło mi to na dobre.
Jakbym miał cofnąć czas to po tym co zrobiła rok temu od razu bym z nią zerwał. Miałbym łatwiejsze rozstanie bo uwierz jeśli ona z tobą zerwie to dopiero nie będziesz mógł się pozbierać.
Ja nie mogłem tego przetrawić i zrozumieć, że ona ze mną zerwała. Tydzień to do mnie docierało i dopiero dotarło jak się dowiedziałem, że ona kogoś ma... Nadal gdzieś tam w głębi serca mnie boli to rozstanie bo oddałem jej cząstkę siebie no ale jak widać ona teraz ma mnie w dupie i jest zajęta kim innym, a ja żyje dalej, zaczynam wracać do podrywania, zajmuję się sobą, odnowiłem kontakty ze znajomymi i wszystko się powoli układa, świat się dla mnie nie skończył tak jak myślałem na początku.
"Aktualnie na 65% oceniam szansę na to aby było już dobrze. Jeżeli odczuje że szansę spadną do 49% to kończę to."
Właśnie coś we mnie umarło. Tu nie ma ułamków, tu jest 100% pewne, że trzeba się ewakuować! 65%, litości, przecież to oznacza, że istnieje bardzo realna szansa na poprawę, a tak nie jest i wszyscy to zgodnie piszą.
Nie bać się, tylko działać.