Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

"Dajmy sobie trochę czasu" - po 8 latach związku

82 posts / 0 new
Ostatni
Aleus
Portret użytkownika Aleus
Nieobecny
Zasłużony
Wtajemniczony
Płeć: mężczyzna
Wiek: 30
Miejscowość: W PL

Dołączył: 2015-07-17
Punkty pomocy: 1400

Szczerze zrobiłem tam update, bo wiedziałem, ze będziesz chciał mnie za to łapać i wtłaczać w te oczekiwania. Ja tak sprawdzam światopogląd kobiety. Jeśli jest zbieżny ze mną to można planować LTR, jeśli nie to luźniejszą relację. Tak, czy śmak bym ją chciał.

"Ok, niech Ci będzie, ale ludzie którzy potrafili uciągnąć związek dwóch osób 35 lat to są na levelu pro expert".

Nie liczy się ilość, liczy się jakość. Jeśli oni się non-stop kłócili, są toksyczni nawzajem, są z powodu dzieci lub kredytu, przyzwyczajenia, zaliczyli zdradę to dla mnie to nie jest level pro expert. Przypatrz się bardziej tym długoletnim związkom.

"I stwierdzenie, że staż w związku nie ma znaczenia, potrafi wysnuć tylko osoba która nie była nigdy w udanym, długim związku".

Już ostrzegałem, nie myśl, ze Twój związek jest wyjątkowy, bo nie życzę tego, ale pycha kroczy przed upadkiem.

Update: Naprawdę zatem chodzi o zbieżność światopoglądową, bo inaczej ludzie zaczynają się kłócić po jakimś czasie o pewne kwestie przyszłościowe, które tu i teraz nie mają znaczenia. Ja mogę zawrzeć ślub, ale też nie muszę. Mogę mieć dzieci, ale też nie muszę. Określiłem tylko swoje sztywne granice, by wiedziała w co wchodzi i w co się pakuję.Na, co ja się mogę zgodzić, a gdzie powiem kategoryczne nie. Kategorycznie nie chcę mieć więcej niż 1 dziecka. Mogę za to nie mieć dzieci, to mi nie przeszkadza. Taka uczciwość z mojej strony, nie jakieś oczekiwania.

-----
W życiu nie chodzi o racje a o wibracje.

Dazwid
Portret użytkownika Dazwid
Nieobecny
Wiek: 27
Miejscowość: Sin City

Dołączył: 2012-04-07
Punkty pomocy: 642

Tak czy śmak byś ją chciał, a potem byście się nie dogadali i po związku, więc po co się pytasz o światopogląd skoro nie ma to znaczenia dla Ciebie?

Bo będziesz planował poważny LTR, a nie luźną relację?

Ok, zadał bym dla Ciebie pytanie czym się dla Ciebie różni jedno od drugiego, ale mi napiszesz, że w luźnej relacji można się spotykać jeszcze z innymi kobietami lub coś w tym stylu.

A jak planujesz poważny LTR to na pewno Twoje oczekiwania są zupełnie inne.

Mówisz mi o związkach toksycznych, a ja wyraźnie zaznaczyłem udane związki.

I nie mówię, że mój związek jest idealny, może w przyszłym miesiącu się rozpadnie, ale doradzam autorowi ile mogę, biorąc swoje 7 lat doświadczenia.

Aleus
Portret użytkownika Aleus
Nieobecny
Zasłużony
Wtajemniczony
Płeć: mężczyzna
Wiek: 30
Miejscowość: W PL

Dołączył: 2015-07-17
Punkty pomocy: 1400

Przepraszam, bo robię update. Jednak to dlatego, że mi się dobrze z Tobą dyskutuję.

Chodzi o uczciwość. Zapominasz, że nie jestem sam w tym związku. To, że ja nie mam oczekiwań nie oznacza, że ona nie ma lub nie może mieć. Jednak przez to, że ja ich nie mam, bo mi tam w gruncie rzeczy wszystko jedno, to hamuje jej i ona tym samym ma swoje w uśpieniu. Poważnie, to NA RAZIE działa.

Nawet Ci powiem, że luźniejsza relacja to mam na myśli, żebym ją nie pokazywał swojej rodzinie i nie przedstawiał jako partnerkę. To miałem na myśli.

Nie podobają mi się takie zdania, bo deprecjonujesz nimi nasze doświadczenie.

-----
W życiu nie chodzi o racje a o wibracje.

Dazwid
Portret użytkownika Dazwid
Nieobecny
Wiek: 27
Miejscowość: Sin City

Dołączył: 2012-04-07
Punkty pomocy: 642

No i o to chodzi. Czyli Tobie jest wszystko jedno, załóżmy jak autorowi, a ona może mieć oczekiwania. On ich nie spełnił, ona odeszła.

I tak się naturalną koleją rozwija relacja. Najpierw kogoś poznajesz, potem się spotykacie, potem jak sam napisałeś można przedstawić rodzinie czyli to już są levele no i potem co? stop?

Aleus
Portret użytkownika Aleus
Nieobecny
Zasłużony
Wtajemniczony
Płeć: mężczyzna
Wiek: 30
Miejscowość: W PL

Dołączył: 2015-07-17
Punkty pomocy: 1400

Nie wiem, rzadko piszę słowo nie wiem, bo to babska domena, ale poważnie nie wiem.

Nie podoba mi się Twoja koncepcja oczekiwań z tego względu, że jest z góry jakiś określony plan. Kiedyś też tak miałem. Nawet mówiłem, że po 3 latach się hajtniemy, dzieci itd. Miałem całą rozpiskę levelowania, to nie jest tak, że ja nie rozumiem Twojej koncepcji, bo ona jest mi bliższa niż myślisz.

Level up: narzeczeństwo (1 rok) -> zamieszkanie (1 rok) ślub cywilny (2-3 lata) -> ślub kościelny (2 lata) -> dziecko

Zawsze cały misterny plan w pizdu szedł:D

Jak używasz słowa naturalnie to mi się podoba, bo to oznacza, że samo płynie. Człowiek tego nie przyśpiesza, nie spowalnia, to się po prostu dzieje. Człowiek podejmuje ad hoc pewne decyzje, które powinien podjąć. Przykładowo: fajna laska, jesteśmy chwilę ze sobą, k... kocham ją, widzę jubilera, wskakuje.

Update: Jeśli kobieta mi odchodzi, bo ma jakiś swój masterplan to dla mnie to bardzo dobrze. Nie liczyłem się w tej relacji tylko cel. Ja lubię być podmiotem, czuć się wyjątkowy. Szukam takiej laski, co stawia na mnie. Najważniejsze dla niej, by być ze mną. A jak najważniejsze jest dla niej mieć dziecko, to będzie mogła sobie zrobić z innym. Przeżyłem coś takiego i nie żałuję, że się nie ugiąłem pod presją:P

Widzisz, teraz to chyba wyłożę odpowiednio. Jeśli ona oczekuje, dajmy ślubu, ale tylko ze mną i nie wyobraża sobie z nikim innym to bardzo fajnie. Znaczy, że jestem ważny.

Jeśli ona ma plan po prostu wyjść za mąż i tego chce nad życie, to już mi nie pasuje to oczekiwanie. Jestem panem x. Ona sobie wyjdzie za kogoś innego. Ważne, czy jej oczekiwanie jest skorelowane stricte ze mną, czy nie.

Często tak jest, ze facet chodził z laską 8 lat, rozeszli się, bo napierała na ślub. Po roku hajtnęła się z innym. Odpowiedz mi, ona chciała ślubu z nim, czy ślubu po prostu?
Spełnienie jej oczekiwania przez tego faceta, byłoby mądre?

-----
W życiu nie chodzi o racje a o wibracje.

Dazwid
Portret użytkownika Dazwid
Nieobecny
Wiek: 27
Miejscowość: Sin City

Dołączył: 2012-04-07
Punkty pomocy: 642

Oczywiście, że nie było by mądre, bo nie można na siłę spełniać czyichś zachcianek, oczekiwań, widzi mi się.

I oczywiście się zgodzę, że nie można mieć planu rozrysowanego na kartce papieru, bo co to za życie.

Oczywiście, że wszystko musi się toczyć naturalnie. Przecież tak samo nie trzeba się pytać kobiety "to co będziesz moją dziewczyną?" tylko to powinno wyjść naturalnie, przecież to samo z siebie wynika i bystrzy ludzie zatrybią, że są parą. I te trybiki w tej machinie powinny się toczyć dalej, i tak jak mówię, nie koniecznie w kierunku ślubu i dzieci, ale właśnie chociażby głupiego zamieszkania razem.

I u nich też stało się to naturalnie, naturalny rozpad związku po 8 latach.

websterpl1
Nieobecny
Wiek: 23
Miejscowość: Dabrowa Gornicza

Dołączył: 2014-03-31
Punkty pomocy: 3

"Autor napisał, że jego wybranka dołożyła się 50/50 do wakacji, jestem ciekaw kto je zaplanował? Czy to nie wyglądało tak, że on wyłożył swoje 50% kasy, a ona musiała wszystko załatwiać?"

Nie, tak nigdy nie było, owszem razem zawsze uzgadnialiśmy wszystko ale szukałem, zamawiałem, dzwoniłem na wszystkie wakacje, sylwestry, inne eventy, zawsze to ogarniałem, może w 70% (średnio), telefony, research, skan ofert, booking itp. itd.

"Czy autor nie szedł na łatwiznę? Czy nie znalazł dobrej knajpy (gdzie i tak w głowie laski już było po związku), bo mu się nie chciało, znalazł najtańszą z najlepszymi recenzjami, czyli jak wybrać najlepszą z najgorszych?"

Szukałem żeby było bezglutenowo bo ostatnio weszła na taką dietę, nie będę po raz kolejny pisał dlaczego. Okazało się, że z tym bezglutenem jest tak, że jeśli chodzi o restauracje to możemy iść gdzie chcemy, ona najwyżej zamówi coś "nie mącznego". Wyszło do dupy jak wyżej napisałem.

"Nuda, rutyna, przewidywalność, obojętność, brak starań na rozpalenie iskry w związku, brak chęci, jedynie może dużo gadki zero akcji. Idealny mix do zabicia każdej relacji.
Przecież każdy doświadczony użytkownik się zgodzi, że kobiecie trzeba grać na emocjach. Raz do góry, raz w dół, ale jak jest od 8 lat tak nijako no to czego tu chcieć? Czy ktoś tutaj jest zaskoczony takim obrotem sprawy w ich związku?"

No, tu mam do siebie największe pretensje, w tym aspekcie. Wdarła się pewna rutyna jak pisałem we wcześniejszych postach... ale zawsze można to zmienić przecież

"Ona ma 27 lat, czyli niedługo wybije magiczna liczba 30, a nawet nie posmakowała jak to jest mieszkać pod jednym dachem z facetem. Więc nie można jej mieć za złe, że chce zaznać życia."

Tu akurat szykowałem się do wynajęcia mieszkania wspólnie. Kwestia 1- 2 msc max. Wiedziała o tym, rozmawialiśmy, wiedziałem, że chce się jak najszybciej wyprowadzić od rodziców. Jednocześnie wiedziałem, że zarabia na tyle słabo, że sama się nie utrzyma. Tak jak wyżej napisałem 1, góra 2 miesiące i mieszkalibyśmy razem, bez ściem. Teraz miałem parę tematów na głowie, czekam na przelewy z kilku źródeł...

Aleus
Portret użytkownika Aleus
Nieobecny
Zasłużony
Wtajemniczony
Płeć: mężczyzna
Wiek: 30
Miejscowość: W PL

Dołączył: 2015-07-17
Punkty pomocy: 1400

Co ona zrobiła, by zarabiać lepiej? Widzisz Dazwid, jak ona zamierzała do tego level up? To jest to magiczne dorzucanie.

Facet chciał nawet wziąć kwestie finansowe bardziej na siebie, jak z wakacjami (70%), nawet podejmował kwestię tego mieszkania, czyli chciał posuwać to do przodu.

Ja bym Dazwid nawet zaczął myśl, czy te gadki o wspólnym mieszkaniu jej paradoksalnie nie wystraszyły?

"No, tu mam do siebie największe pretensje, w tym aspekcie. Wdarła się pewna rutyna jak pisałem we wcześniejszych postach... ale zawsze można to zmienić przecież".

Autorze, a jak ona próbowała to zmienić?Laughing out loud

Liderowanie to jedno i pewnie do tego pijesz Dazwid. Jednak ja wiem z doświadczenia, że ja facet wszystko robi, to kobieta się rozleniwia. To jest taki paradoks, facet ją wyręcza, zajmuje kolejne strefy i ona się czuje niepotrzebna. Najlepszy system starań to 60/40.

-----
W życiu nie chodzi o racje a o wibracje.

Dazwid
Portret użytkownika Dazwid
Nieobecny
Wiek: 27
Miejscowość: Sin City

Dołączył: 2012-04-07
Punkty pomocy: 642

Ale żaden z nas nie wie co ona wnosiła do tego związku, ale gdyby była aż taka zła, to czy autor męczyłby się z nią 8lat?!

Jeżeli tak, to ja tylko trace tu swój czas bo to by oznaczało, że autor jest po prostu głupi będac w związku z osobą która tylko bierze przez 8 lat i tu nawet nie ma czego doradzić bo kula śnieżna rozpędziła się te nieszczęsne 8 lat temu.

Z wakacjami napisał 50% więc po połowie. Niby nic, ale robi różnicę.

Ja się nawet zgodzę, że te gadki o mieszkaniu mogły ją wystraszyć, ale ona odchodziła od niego stopniowo, zaczęła odchodzić emocjonalnie już pewnie z dwa lata temu, więc jak ktoś już nie ma o co walczyć, bo ta osoba jego już nie kocha, to już nic tego nie zmieni. Po co ma się ona w to dalej pchać jeszcze głębiej skoro nie jest z nim szczęśliwa już od długiego czasu.

Napisałeś wcześniej o luźnej relacji i oni tak sobie właśnie żyli w luźnej relacji przez 8 lat.

Aleus
Portret użytkownika Aleus
Nieobecny
Zasłużony
Wtajemniczony
Płeć: mężczyzna
Wiek: 30
Miejscowość: W PL

Dołączył: 2015-07-17
Punkty pomocy: 1400

Robię za częste edycje i już nie chciałem powielać tego zwyczaju, zorientowałem się, że chodziło tam, że on w 70% planował to wszystko, a nie chodziło o kasę.

Zastosuję argument ad absurdum:P Popatrz na swoje wypowiedzi.

Jeśli on by był z nią ze względu na czas (sentyment) to jest głupi, a jednocześnie piszesz, że ona odchodziła pewnie od 2 lat od niego i nie ma oceny, że ona jest głupia?Tongue

Nie nazwałbym tego luźną relację. Jeśli się pokazują wszem i wobec, uchodzą publicznie za partnerów to dla mnie nie jest luźna relacja. Kwestia oceny.

-----
W życiu nie chodzi o racje a o wibracje.

Dazwid
Portret użytkownika Dazwid
Nieobecny
Wiek: 27
Miejscowość: Sin City

Dołączył: 2012-04-07
Punkty pomocy: 642

Nie jest głupia, bo załóżmy 6 lat to też jest długi czas związku, w który była na pewno mocno zaangażowana. Mówię dla przykładu, że dwa lata mogło trwać jej odejście, ale ona mogła nawet tego nie wiedzieć, że tak się dzieje. Po mału, po mału coraz bardziej oddalali się od siebie, i autor nie widział tego jeszcze pare dni temu.

Mało tego, paradoksalnie, może potrafiła być na tyle mądra, że w końcu dostrzegła, że ich już prawie nic nie łączy i potrafiła powiedzieć stop, odchodzę.

Aleus
Portret użytkownika Aleus
Nieobecny
Zasłużony
Wtajemniczony
Płeć: mężczyzna
Wiek: 30
Miejscowość: W PL

Dołączył: 2015-07-17
Punkty pomocy: 1400

Stoimy po dwóch stronach barykady. Ty bronisz jej, ja jego. Prawda zaś leży po środku.

-----
W życiu nie chodzi o racje a o wibracje.

ramzes80
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: ,,,
Miejscowość: .,,

Dołączył: 2017-06-11
Punkty pomocy: 349

A ja Wam powiem, winę za rozpad małżeństwa czy też związku zawsze ponoszą obydwie strony. Nigdy nie ma tak, że tylko jedna strona przyczyniła się do rozpadu, a druga strona jest idealna.
Przecież to co się dzieje, jest zawsze konsekwencją naszych czynów i decyzji.
Nikt normalny o zdrowych zmysłach nie rozwali związku, jak mu jest w nim dobrze.

Aleus
Portret użytkownika Aleus
Nieobecny
Zasłużony
Wtajemniczony
Płeć: mężczyzna
Wiek: 30
Miejscowość: W PL

Dołączył: 2015-07-17
Punkty pomocy: 1400

Pełna zgoda. Tylko jest tyci problem. Faceci muszą przejść drogę, by zdobyć nową kobietę. Czuć od nich długo smród desperacji, a ta woń jest nieznośna dla nowych kobiet. Muszą popracować nad sobą. Wyciągnąć wnioski, co zepsuli w związku. Kują się w granicie na nowo.

Jeśli od kobiety czuć smród desperacji po związku, to tym lepiej, bo jest łatwiejszą zdobyczą. Ta woń dla mężczyzn jest miła dla nosa. Jej przychodzą faceci łatwo i nie musi wyciągać wniosków. Oczywiście nie zauważa, że robi niekończące się początki.

Ze względu na tę asymetrię do kobiety ciężko dociera prawda, że ona też w połowie spieprzyła sprawę.

Widzisz ten facet dochodzi tutaj, co spieprzył, głowi się, a ona nara chłopie, Ty jesteś najgorszy, ja jestem niewinna.

-----
W życiu nie chodzi o racje a o wibracje.

ramzes80
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: ,,,
Miejscowość: .,,

Dołączył: 2017-06-11
Punkty pomocy: 349

Zgadza się, przerabiałem to samo przecież, w moim byłym już małżeństwie. Też ona była super, a za wszystkie niepowodzenia byłem ja winien. Tak właśnie kobiety postrzegają rozpad związku. One w sobie nie widzą winy, zawsze zawalił facet. I one w to wierzą.
A co jest najlepsze w tym wszystkim - w tym samym czasie, jak byłem obwiniany o wszystko co złe, to na moje miejsce już ustawiła się kolejka chętnych Smile
Schemat działania ten sam.

Ja też długo analizowałem moją sytuację i doszedłem do tego, co mogłem inaczej zrobić. Wiem gdzie zawaliłem i więcej takich błędów bym już nie popełnił w przyszłości.

Ale moje decyzje po części były skutkiem jej zachowania wobec mnie.

W pewnym momencie powiedziałem NIE i reszta potoczyła się z górki bardzo szybko. Ale tak jak już tu wcześniej było powiedziane - nie można za wszelką cenę spełniać wymagań i planów partnerki, pod groźbą rozstania czy rozwodu. Też byłem postawiony przed wyborem - albo dziecko, albo rozwód. A chyba nikt nie lubi być szantażowanym.

Na autora miejscu nie brnąłbym dalej po tej równi pochyłej, póki nie jest za późno.

websterpl1
Nieobecny
Wiek: 23
Miejscowość: Dabrowa Gornicza

Dołączył: 2014-03-31
Punkty pomocy: 3

Bardzo możliwe, że rozstanie było stopniowe i trwało 2 lata. Mniej więcej zbiega się to z jej problemami zdrowotnymi, które mocno wpływają na jej zachowanie. Oczywiście zlewałem ten fakt, nie raz przyjmując na klatę jakieś opierdolki o duperele, tłumaczyłem sobie "jest nerwowa, bo jest na lekach" i oczywiście tak było.

Cieszyłem się jak jej się poprawiał stan zdrowia i chodziłem podminowany gdy się pogarszał. Na niczym chyba nigdy mi nie zależało jak na tym, aby była zdrowa. Jeździłem kiedy mogłem po lekarzach, ale to normalne jak się jest z kimś bliskim.

Teraz wychodzi na to, że jak dzwonię i płacze to "przyczyniam się" do jej złego stanu, tak jak wcześniej wam o tym pisałem.

Gdy mówiłem o mieszkaniu, nie było entuzjazmu z jej strony, miałem wrażenie, że jest lekko wystraszona tą perspektywą.

8 lat, niby chodzenie ze sobą, ale wszyscy w naszych rodzinach nas obydwoje znali i chyba lubili, byliśmy na kilku weselach, u jej dalszej rodziny. Wspierałem ją w trudnych chwilach, śmierci bliskiej osoby z rodziny, jak jej pies zaginął zapier*lałem wokół żeby go odnaleźć, wszystko piznąłem w kąt, obdzwoniłem i obszukałem wszystkich hycli i schroniska w promieniu 100 km...

Owszem ostatnio było mało emocji z mojej strony. Ale ciężko jest o pozytywne emocje w chwili gdy druga strona nie jest zadowolona z relacji. Poza tym wszystko opisałem powyżej, jakiś rys co się ostatnimi czasy działo. To ostatnia osoba o którą posądziłbym , że może rozstać się w taki sposób, oznajmić to przez telefon, wyrzucić jak śmiecia do śmietnika. Może ktoś wyciągnie wnioski z tego na przyszłość.

Aleus
Portret użytkownika Aleus
Nieobecny
Zasłużony
Wtajemniczony
Płeć: mężczyzna
Wiek: 30
Miejscowość: W PL

Dołączył: 2015-07-17
Punkty pomocy: 1400

Ja byłem trzy lata w związku z dziewczyną, która miała silne ataki padaczkowe i leki niezbyt pomagały. W przeciwieństwie do Ciebie ja nie "przejmowałem jej choroby". Nie żyłem nią, nie rzutowała wcale na moje relacje z nią. Nie tłumaczyłem żadnego zachowania jej chorobą. Nie rozgrzeszałem ją z tego względu. Z moim charakterem nawet ,to by mi do głowy nie przyszło. Jej to bardzo pasowało. Nie było taniej wymówki. Poza tym ja nie lubię osób, co się poddają chorobie, a już mam awersję do osób, którzy swój ciężki charakter lub głupie zachowanie usprawiedliwiają chorobą. "W życiu się ma, albo wyniki albo wymówki".

Popełniłeś błąd, stając się zakładnikiem jej choroby i, żyjąc nią. Widzisz, jaka okazała się wdzięczna? Jak to doceniła? Zapamiętaj kobieta to istota, która patrzy tu i teraz. Facet rozpatruje związek w całej perspektywie, kobieta tylko tu i teraz. Z tego względu nie ma, co się poświęcać.

Ona widziała, że przejmujesz się jej stanem zdrowia i na tym bazowała. Jej wina? Wręcz przeciwnie! Twoja, bo jej na to pozwoliłeś.

Związki z chorymi kobietami są trudne. Jednak polityka jaką obrałeś jest najgorsza z możliwych. Nie można się litować nad kimś. Za litowanie płaci się ogromną cenę, bo się oczekuje wdzięczności. Poza tym litość to brak szacunku.

Tego w ogóle nie przerobiłeś i nikt Ci na to dobrze nie zwrócił uwagi.

Piszesz o akcji z psem, piękna postawa, tylko to było. Kobieta patrzy tu i teraz. Naucz się tej cennej i bolesnej lekcji. Nigdy, ale to nigdy nie powinno się inwestować mocno w relację z kobietą. Nadwyrężać. Facet myśli, że jest bohaterem, ona mu tego nie zapomni do końca życia. Zapomni za miesiąc, zatrze to i pomyśli, a w tym miesiącu co zrobiłeś dla mnie takiego?

---

Ty nie miałeś jej oddać wczoraj jej rzeczy? Nie mów, że jesteś Hamletem? Nie mów, że szczekasz, ale nie gryziesz Ty mały psiaku? To chociaż, jak ktoś powiedział wyślij jej te rzeczy pocztą. To też dobre rozwiązanie. Jak mieszka w domu, na posesji, gdzie nikt nie ukradnie rzeczy, to zostaw pod drzwiami, naciśnij dzwonek i spadaj... Cokolwiek. Hamlecie, nie hamletyzuj. Tylko w końcu działaj.

-----
W życiu nie chodzi o racje a o wibracje.

shaker
Portret użytkownika shaker
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 29
Miejscowość: Katowice

Dołączył: 2012-01-17
Punkty pomocy: 452

Panowie, dołącze się.
Przecież jak on dzwonil do niej czyt. str.2 Gdybyś tylko wtedy wytrzymał z tymi smętami o tych latach i powiedział zwyczajnie, nie uznajesz przerw i to kończysz. Kilka dni i Ona nie wytrzymuje napięcia i jest jak było. To musiałeś zrobić to po swojemu, i tylko utwierdzić ją w fakcie, że słusznie zrobiła.. przykre. Wyciągaj wnioski, bo wiele osób ma tutaj rację. Nie możesz jamniczyć i płaszczyć się przed nia. Pomijam tutaj kwestie tego dlaczego pomyslała o tej przerwie, bardziej chodzi mi o to jak usunąć to jej przekonanie - jajkami i byciem twardszym niż było się do tej pory. Ja wiem że łatwo napisać, ale to jedyna droga do szczęścia z kobietom.

To, że jestes zaradny to plus, ale istnieją jeszcze inne gałęzie zdrowej relacji jak atrakcyjność, charakter i troche humoru! Smile

syouth
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 37
Miejscowość: Polska

Dołączył: 2017-06-02
Punkty pomocy: 209

A ja się włączę w dyskusję Dazwida i Aleusa Wink. Mam za sobą 13 letni związek, więc w sumie jakieś doświadczenie mam Smile

Po pierwsze, uważam, że nie ma znaczenia czy związek ma rok, czy 13 lat - jeżeli nie ma dzieci, kredytu to staż nie ma żadnego znaczenia. Jeżeli już coś powoduje, że jest nam ciężko to tylko to czy mamy do czynienia z pierwszym, czy kolejnym związkiem.

Mój 13 letni związek był wzorcowy do jakichś 12.5 roku Wink. Za rozpad obwiniam w 90% kobietę, która w złości powiedziała mi, że nie ma takiego temperamentu jak ja i muszę coś z tym zrobić, inaczej się rozstaniemy (gdzie wcześniej nie było z tym problemu). Po tych słowach zrobiła mi access denied na seks, musiałem czekać aż pańcia sama zechce. Po pół roku jej przeszło i zaczęła mi wypominać, że sam nie inicjuję, tylko że po pół roku skomlenia o seks czułem już do niej obrzydzenie jeżeli chodzi o te sprawy. Po kilku miesiącach puściła się z kolegą z pracy ;D. Jak się dowiedziałem, to jeszcze tego samego dnia się wyprowadziłem.
Więc tak naprawdę związek mógł trwać i rok, i powody były by takie same, a staż dla laski i tak nie ma żadnego znaczenia. Też na początku sobie myślałem, 13 lat, szmat czasu, jaka szkoda... Teraz cieszę się, że tylko 13, bo mogłem udupić w ślub, czy dzieci.

I tu też pojawia się kolejna sprawa o której napomknął Aleus - laska chciała koniecznie ślubu, i myślę, że to było powodem założenia blokady na seks - pewnie chciała mnie zmobilizować, bo mi pierdoliła o tym. Tylko, że znowu mamy kolejny problem - ja chciałem dzieci, ona kategorycznie nie, ja miałem nadzieję że to się z czasem zmieni, więc brałem ją na przetrzymanie z ślubem i tylko dlatego się nie zdecydowałem.

I tak jak napisał aleus, po rozstaniu ze mną co się dzieje? Laska bierze szybko ślub z swoim frędzlem z pracy, a za jakiś czas co się dzieje? Zachodzi w ciążę!! Gdzie dla niej było to nie do pomyślenia wcześniej.

Do czego zmierzam - celem mojej ex nie był związek ze mną, jej celem był związek zakończony ślubem. Ponieważ nie zaspokoiłem jej pragnienia ona postanowiła uprzykrzyć mi życie, a jak to nie przyniosło skutku znalazła nowego. Podejrzewam, że nowy postawił sprawę jasno - ślub i dziecko, i dlatego zmieniła cudownie zdanie na temat macierzyństwa, bo sama osiągnęła to o czym marzyła.

Mój kolejny LTR - 4 lata, podobny schemat, tyle że tym razem to już ja zerwałem. Kilka lat miodnych, prowadziłem relację idealnie, nagle ona zaczyna mieć wątpliwości - chce żebyśmy się przenieśli do innego miasta bo ona ma tam pracę (dodam że pierwszą i na dodatek świeżą). Nie ważne, że mam mieszkanie, pracę, firmę. Ona chce mieszkać w 3 mieście a ja ją ograniczam Laughing out loud. Szuka mi nawet jakichś ofert pracy, ja mówię jasno, nie podoba CI się, wyprowadź się do 3 miasta, ja nie rzucę wszystkiego. Zaczynają się kwasy, seks się zaczyna psuć, ona w końcu zrywa, ja ją odzyskuję, przez kilka miesięcy jest ok, potem znowu zaczyna się pierdolić - zostawiam ją bez żalu. I co się dzieje? Po 2 miesiącach już mieszka w swoim upragnionym Trójmieście Smile, pewnie jest szczęśliwa. Znowu nie ja byłem jej celem, jej celem było mieszkanie w Trójmieście...

Co jeszcze łączy te dwa związki? To o czym wspominał Aleus - jak się zaczęło pierdolić, ani jedna, ani druga nie poświęciła nawet promila energii, żeby samemu też spróbować coś naprawić. Obie uważały, że to ja jestem winien ich nieszczęścia, i to mój zasrany obowiązek to naprawić. Energię jedynie poświęcały na wszczynanie nowych kłótni. Dlatego widząc ten sam schemat u autora wątku polecam pójść moją drugą drogą - zostawić to wszystko za sobą, bo nic z tego nie będzie. Ja zrobiłem o krok więcej, odzyskałem jedną z nich na prawie rok, co z tego skoro ona nadal nie wkładała kompletnie nic w ten związek... Wyciągnij z tego wniosek autorze i nie popełniaj moich błędów.

Mój obecny związek mam nadzieję, że będzie lepszy, moja kobieta jest już po sporej ilości związków, wie czego chce, ja wiem czego chcę. Nie ma tu pierdolenia i udawania, od razu na wstępie wyjaśnione sprawy ślubu i dzieci, jesteśmy zgodni, mamy podobne podejście do życia i świata. Nie ma udawania, czy taryfy ulgowej.

ramzes80
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: ,,,
Miejscowość: .,,

Dołączył: 2017-06-11
Punkty pomocy: 349

Albo oboje mają wspólne cele, do których dążą wspólnie, albo jak widać w poście wyżej, nic z tego nie będzie.
Ja mam kolejny przykład - moja była żona postawiła sobie za cel posiadanie dziecka, mąż nie był jej do tego potrzebny. Jak zobaczyła, że ja się ociągam i nie jestem chętny na dziecko (z pewnych powodów) to szybko zmieniła mnie na kolesia, który rzekomo jej obiecał, że zrobi jej dziecko hahahaha
Więc ja nie byłem jej potrzebny tak naprawdę. Miałem posłużyć jako narzędzie do zrobienia dziecka i zostałbym później spuszczony w kiblu pod byle pretekstem. A powody sobie baba zawsze znajdzie Smile