Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

"Dajmy sobie trochę czasu" - po 8 latach związku

82 posts / 0 new
Ostatni
websterpl1
Nieobecny
Wiek: 23
Miejscowość: Dabrowa Gornicza

Dołączył: 2014-03-31
Punkty pomocy: 3
"Dajmy sobie trochę czasu" - po 8 latach związku

Witajcie,

Czytając forum przewertowałem większość tematów związanych z mówieniem ze strony kobiet "musimy sobie dać trochę czasu", "musimy od siebie odpocząć" itp. jednakże większość tyczy się początkowego stadium relacji.

Ale do rzeczy:
Jakiś czas temu zawaliłem temat naszej rocznicy, a dokładniej mówiąc, ani specjalnie niczego jej nie podarowałem, ani też nie zorganizowałem. Ponieważ rocznica zbiega się z moimi urodzinami, pojechaliśmy razem na wyjazd weekendowy za granicę, gdzie oczywiście fajnie mieliśmy spędzać czas... byłoby tak, gdyby oczywiście brak awantury oto, że nic poza tym nie przygotowałem swojej kobiecie, od niej oczywiście dostać drobiazg - jak to na urodziny bywa.

Obiecałem jej, że się w tym aspekcie poprawię, i przygotuję coś na 100. miesięcznicę. Pech chciał, że kompletnie o tym zapomniałem, ale może od początku: pracuję na etacie po 8-12h, również zdarza mi się w weekendy, ponadto dorabiam robiąc różne zlecenia, ekspertyzy po godzinach pracy - z czego oczywiście jak to bywa wyciągam więcej niż z etatu. Oczywiście, wszystko z myślą o jakimś wspólnym życiu, o kupnie mieszkania. Oboje mamy 27 lat, stosunkowo niedawno skończyliśmy studia, zaczynamy rozkręcać kariery zawodowe, póki co mieszkamy osobno u swoich rodziców... Tak, wiem, przypał, ale nie dostałem mieszkania w spadku ani nic z tych rzeczy, na wszystko sam pracuję... Nie mniej jednak znamy się dobrze, mieszkaliśmy na różnych wyjazdach po 2-3 tyg. pod jednym dachem.

Ze względu na fakt, że moja etatowa praca mnie irytuje, cały czas szukam innej, lepszej ale panuje w mojej branży zastój, chodzę ciągle zmęczony, dopadło mnie "wypalenie"... staram się dbać o siebie, mam zainteresowania, regularnie uczęszczam na siłownie... Nie mniej jednak jak wyżej dwa razy zmoczyłem dupę na tym samym, przez co wkurwiłem totalnie moją dziewczynę.

Próbując szybko naprawić sytuację wiedząc, że to moja wina, pojechałem na drugi dzień do niej pod pracę ją przeprosić kupując jej bukiet i przepraszając. Przyjęła go bez większych emocji, pojechała w swoją stronę. Dwa dni później (piątek), zaprosiłem ją na kolację do lokalu, pojechaliśmy razem... Okazało się, że lokal jest totalnie beznadziejny (mimo, że sprawdzałem opinie w necie), nic praktycznie nie zjedliśmy ciekawego, na domiar złego wyszedłem na skąpca co mi już wiele razy wytykała w przeszłości. Zajebałem z tym totalnie, ale już czasu teraz nie cofnę.

W sobotę i niedzielę byłem na wyjeździe kawalerskim ( Wink ) grzecznie się bawiłem, przy czym dzwoniłem do niej dwa razy na trzeźwo, odzwywając się "co u mnie".

Przyjechałem z powrotem do domu, telefon w poniedziałek, rozmawiam normalnie co u niej, co u mnie, po propozycji spotkania powiedziała, że nie chce się spotkać. Później tak samo, wtorek, środa... Próbowałem wrócić do wcześniejszych rozmów, przepraszając, oczywiście mówiła, że słyszała to już w przeszłości, że nie widzi nic poprawy z mojej strony (a jak miała nastąpić poprawa skoro mnie w domu nie było i zapierdalałem w robocie?). Wczoraj nagle wypaliła mi przez telefon, że "musimy od siebie odpocząć na jakiś czas". Wtedy mi korki wybiły, powiedziałem, że "pięknie mnie traktuje, skoro mówi mi takie rzeczy przez telefon" (mieszkamy w sąsiednich miastach). Później retrospektywna awantura, że w ostatnich miesiącach nic ciekawego nie robimy, że nie chodzimy nigdzie - problem w tym, że moja dziewczyna ma pewne problemy zdrowotne, które ostatnio np. uniemożliwiają jej przebywanie na słońcu, często źle się czuje, przez co nie proponowałem wielu rzeczy rozumiejąc, że jest chora i bierze leki, btw. po części wpływające na jej zachowanie Sad Ponadto wytknęła mi, że nie mamy o czym rozmawiać, jestem gburowaty od pewnego czasu itp.

Kompletnie nie mam pomysłu co teraz począć... 80% tematów na forum mówi "pierdol to, nie odzywaj się, chodź na melanże i poznawaj dupy", ale nie wiem czy to dobry przypadek...
Na wodach uczelni osiągałem sukcesy, robię ekspertyzy specjalistyczne, zapierdalam, nie mam czasu na nic a mimo to czuję że nie otrzymuję tyle od rynku, ile się staram. Usiłuję znaleźć lepszą-mądrzejszą pracę na etacie za lepsze pieniądze przez co mam na tym polu lekki kryzys, nie mniej jednak, wiem, że to przejściowe i miewałem już tego typu podobne sytuacje w przeszłości - porażki, które przekuwałem w sukcesy. Wiem, że umiem to robić. Chcąc odmienić sytuację, nie mając wiele czasu zajebałem parę tematów po drodze tak jak to opisałem wyżej... Może coś doradzicie?

wujeksamozło
Nieobecny
Zasłużony
Wtajemniczony
Płeć: mężczyzna
Wiek: 31
Miejscowość: kraków

Dołączył: 2017-01-16
Punkty pomocy: 224

Pierwsza uwaga będzie nie sticte do Ciebie tylko, może ktoś inny na tym skorzysta albo Ty w nowym związku Wink

Nie rozumiem jak można obchodzić jakieś rocznice a co gorsza miesięcznice? wtf co to drugi smoleńsk? Rocznica ślubu to rozumiem a tu... eh szkoda strzępić ryja.

Z opisu sytuacji wnioskuję, że rozpieściłeś swoją panią za bardzo i wlazła Ci na głowę. Teraz cokolwiek zrobisz nie tak, "za słabo się postarasz" to masz problem, a tak nie powinno być.
Miałeś urodziny, a ona jak się postarała? mówisz, że słabo może to mało męskie ale miałeś większe prawo do zrobienia focha niż ona Tobie o 'rocznicę'. Ale nie trzeba biegać z kwiatami i przepraszać po 3 razy i jak na tym wyszedłeś? chyba hujowo. Sprawa z lokalem, nie na wszystko ma się wpływ ale widocznie Pani nie potrafi docenić, że chciałeś ją zabrać gdziekolwiek.
Kolejna kwestia musisz nauczyć się gradacji w sprawie przeprosin, jeżeli już obchodzicie te rocznicę, zawaliłeś trudno stało się tłumaczysz raz dlaczego tak jak w tym poście, przepraszasz i kończysz temat. Wystarczy, Co się stało to się nie odstanie bitej szyby poskładać przecież nie jesteś w stanie Wink a Ty biegasz z kwiatami i kojasz się jak byś conajmniej ją zdradził, bez sensu.

Na moje przeinwestowałeś ten związek i wkładasz w niego więcej zaangażowania niż Twoja dziewczyna no i niestety to nie trybi.

Wieczór kawalerski a Ty się 2 razy meldujesz? Ewentualnie mogłeś odebrać telefon jak by do Ciebie zadzwoniła i to też bez przymusu.

Niestety pachnie mi tu 8 letnim pieskowaniem i cieżko będzie to odwrócić, reszta kolegów pewnie lepiej to rozpiszę ale ja głownie tu widzę problem.

Stary Wąż

websterpl1
Nieobecny
Wiek: 23
Miejscowość: Dabrowa Gornicza

Dołączył: 2014-03-31
Punkty pomocy: 3

"Miałeś urodziny, a ona jak się postarała?"

No dostałem drobiazg, ona akurat bardzo na to zwraca uwagę... Kwestia tego, że wiem, że obiecałem się postarać na 100... miesięcznicę, a zajebałem, wiem, że zjebałem i sam nawet się źle z tym czuje. Obiecałem, a tego nie dotrzymałem.

"biegać z kwiatami i przepraszać po 3 razy i jak na tym wyszedłeś? chyba hujowo." - no chujowo, bo poszliśmy na tą "kolację", gdzie starałem się jakoś ratować sytuację, a ona mega wkurw i na koniec sceny. Kwestia tego, że cokolwiek chciałem zrobić na plus, na szybko gdzieś iść i to był błąd.

"Sprawa z lokalem, nie na wszystko ma się wpływ ale widocznie Pani nie potrafi docenić, że chciałeś ją zabrać gdziekolwiek." - no dokładnie.

Z chęcią poczytam rad mądrzejszych od siebie w tych w kwestiach.. Co teraz? Jakie widoki na przyszłość?

Aleus
Portret użytkownika Aleus
Nieobecny
Zasłużony
Wtajemniczony
Płeć: mężczyzna
Wiek: 30
Miejscowość: W PL

Dołączył: 2015-07-17
Punkty pomocy: 1400

Ona się strasznie zaczyna czepiać. Kobieta nie prosi o przerwę, jeśli jest zakochana. Wtedy ona na okrągło chce z facetem przebywać. Być może tak dużo pracowałeś, że nie zauważyłeś, że Ci wyskoczyła konkurencja. Wiem, że Ci się to w głowie nie mieści, ale teraz kobiety takie są. Jeśli nagle stajesz się zły, to ona ma kogoś i Twoją wartość umniejsza, by mieć usprawiedliwienie. Niejeden tego nie przyjmował do wiadomości i niejeden przeżył niemiłe zaskoczenie.

Abstrahując od tej możliwości. Nie wiem skąd ta przerwa? Nic złego nie zrobiłeś. Nie było zdrady itd. To strasznie cuchnie.

"Przyjechałem z powrotem do domu, telefon w poniedziałek, rozmawiam normalnie co u niej, co u mnie, po propozycji spotkania powiedziała, że nie chce się spotkać. Później tak samo, wtorek, środa... Próbowałem wrócić do wcześniejszych rozmów, przepraszając, oczywiście mówiła, że słyszała to już w przeszłości, że nie widzi nic poprawy z mojej strony..."

Jedyny błąd, to taki, że ona ustawiła się w roli nagrody i zabiegasz o nią. Latasz, przepraszasz i się dopasowujesz. Trzeba było ją zrypać: nie wymyślaj, jestem zaradny, ciężko pracuje, uczciwy i drugiego takiego ze świecą szukać. Chcesz przerwy to ja Ci ją chętnie dam i trzask telefonem. Ona szła na zderzenie i nie wstrząsnąłeś ją. Baba Cię wodzi za nos.

Ty masz chłopie taką wartość i nie widzisz tego, bo "lasia" Ci ją umniejsza.

Co teraz robić? Nic. Idź na siłkę. Policz ile dni się nie będzie odzywała. Ona zacznie pisać, a Ty powiesz tyle i tyle Ty dałaś mi przerwy, czas na moją i nara.
Ogień ogniem dław.

-----
W życiu nie chodzi o racje a o wibracje.

websterpl1
Nieobecny
Wiek: 23
Miejscowość: Dabrowa Gornicza

Dołączył: 2014-03-31
Punkty pomocy: 3

"Jedyny błąd, to taki, że ona ustawiła się w roli nagrody i zabiegasz o nią. Latasz, przepraszasz i się dopasowujesz. Trzeba było ją zrypać: nie wymyślaj, jestem zaradny, ciężko pracuje, uczciwy i drugiego takiego ze świecą szukać. Chcesz przerwy to ja Ci ją chętnie dam i trzask telefonem. Ona szła na zderzenie i nie wstrząsnąłeś ją. Baba Cię wodzi za nos."

Kurwa... Oczy mi się chyba otwierają jak to czytam.
No tak, staram się na wielu polach "zawodowych". Ile to ja razy nie słyszałem jakichś opowieści, jak to jej koleżanki mają zajebiście w związkach, robią razem ze swoimi chłopakami to tamto i sramto...

websterpl1
Nieobecny
Wiek: 23
Miejscowość: Dabrowa Gornicza

Dołączył: 2014-03-31
Punkty pomocy: 3

"Ona się strasznie zaczyna czepiać."

No właśnie to jest jeszcze jedna kwestia. Od pewnego czasu zaczął się festiwal spierdolenia, jakie to rzeczy we mnie jej nie pasują. Jak mówię, co mówię, jak chodzę, jak ją dotykam, jak ją przytulam, jak kładę rzeczy, no kurwa, o wszystko.

Ponieważ lubię jak wszystko idzie po mojej myśli, oczywiście wytrącało to w pewien sposób mnie z równowagi. Co chwilę jakiś zarzut o cokolwiek. Parę razy stawiałem ją do pionu, po czym ona stanowczo mówiła, że chce żeby było jej dobrze...

vanguard
Portret użytkownika vanguard
Nieobecny
Wiek: 21
Miejscowość: Poznań

Dołączył: 2012-06-28
Punkty pomocy: 26

jak chce odpocząć to niech sobie odpoczywa, a Ty w tym czasie dalej żyj swoim życiem i nie analizuj czy do Ciebie wróci czy nie Smile księżniczka się kur#wa znalazła od siedmiu boleści.. tak jak kolega wyżej wspomniał za dużo inwestowałeś, a ona co od siebie dała ? stary ludzie po 20 latach małżeństwa się rozchodzą więc nic nie trwa wiecznie Smile nie idealizuj jej i nie wmawiaj sobie, że bez niej świata nie będziesz widział. Idź na miasto z chłopakami, zabaw się, poznawaj inne - rozmowa z kobietami to nie zdrada, a być może trafisz na nową miłość swego życia ? Smile

websterpl1
Nieobecny
Wiek: 23
Miejscowość: Dabrowa Gornicza

Dołączył: 2014-03-31
Punkty pomocy: 3

Z chęcią przeczytam o możliwych wariantach wyjścia z sytuacji...

Wtemacie
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 24
Miejscowość: W Pl

Dołączył: 2018-01-11
Punkty pomocy: 45

Koledzy wyżej świetnie opisali .głowa do góry pracuj nad sobą postaraj się o lepszą pracę , A ta kobite olej bo szkoda zachodu

-Lepszy jeden czyn, niż tysiące planów

Aleus
Portret użytkownika Aleus
Nieobecny
Zasłużony
Wtajemniczony
Płeć: mężczyzna
Wiek: 30
Miejscowość: W PL

Dołączył: 2015-07-17
Punkty pomocy: 1400

Warianty:

1) Chłodny research. Patrzysz na jej fb, instagram i sprawdzasz z kim wymienia komentarze, kto polubił jej zdjęcia itd. Jakby była koło Ciebie, to czy czasem nie zakrywa telefonu, czy może Ci go dać - pokażesz mi telefon, bo chciałbym sprawdzić, czy w Twoim telefonie jest ta opcja - jeśli Ci nie chce Ci go dać do ręki lub czuwa nerwowo, gdzie klikasz, to powinien Ci się włączyć czerwony alert.

2) Przerwa na przerwę - nic nie robisz, w końcu pisze, piszesz 10 dni przerwy, podwajam i tyle. Nic więcej.

3) Stara zagrywka - piszesz musimy porozmawiać o tej i o tej. Ona penia, że to koniec i się zjawia. Tłumaczycie sobie.

4) Wyśmiewasz ją - jesteśmy dorosłymi ludźmi, nie zachowuj się jak dziecko, spotkajmy się i pogadajmy jak ludzie.

5) Rada Vanquarda - nie zamykaj się na inne kobiety. Każdy ma prawo pogadać z płcią przeciwną.

Generalnie nie jest dobrze, bo 8 lat, to szmat czasu. 27 lat, od 19 r.ż. Mogła wkraść się rutyna i ciekawość. Ona może być ciekawa jak jest z kimś innym i znużona tym wszystkim, przez co nie widzi jakiego ma fajnego gościa.

Dobrze, jakbyś w tym czasie skoczył do fryzjera zrobić sobie inną, modną fryzurę oraz kupił nowe ciuchy i nowe perfumy. Poczytał też na tematy łóżkowe. Właśnie, jak w łóżku sprawa się ma? Dominujesz? Próbujecie nowych pozycji? Testujecie gadżety itd.? Dbasz o to by miała orgazm? Seks jest bardzo ważny.

-----
W życiu nie chodzi o racje a o wibracje.

vanguard
Portret użytkownika vanguard
Nieobecny
Wiek: 21
Miejscowość: Poznań

Dołączył: 2012-06-28
Punkty pomocy: 26

Wjedź jej na ambicje. Chce przerwy ? powiedz jej to samo, ale nie okazuj jakiś smutnych emocji, a wręcz przeciwnie. Niech się męczy z myślami, a Ty w tym czasie rób swoje i jeszcze raz to podkreślę '' NIE IDEALIZUJ JEJ '' jest tyle kobiet wokół Ciebie Smile Jesteś wartościowym facetem, wiesz na co Cię stać i co możesz zaoferować drugiej osobie. Tylko pamiętaj aby nie popełniać tych samych błędów co z tą princesą.

wujeksamozło
Nieobecny
Zasłużony
Wtajemniczony
Płeć: mężczyzna
Wiek: 31
Miejscowość: kraków

Dołączył: 2017-01-16
Punkty pomocy: 224

"No właśnie to jest jeszcze jedna kwestia. Od pewnego czasu zaczął się festiwal spierdolenia, jakie to rzeczy we mnie jej nie pasują. Jak mówię, co mówię, jak chodzę, jak ją dotykam, jak ją przytulam, jak kładę rzeczy, no kurwa, o wszystko."

Takie rzeczy często laski mówią jak mają już dosyć chłopaka, przesyciły się albo jak Aleus sugeruje może mieć 2 gałązkę przyszykowaną i ten trop jest warty uwagi czy aby ktoś się koło niej nie zakręcił.
Przerwa ma na celu sprawdzenie jak to jest z nowym kolesiem, laska może bez wyrzutów sumienia szykować nowy grunt i dobrze się bawić, a jak nie wyjdzie, gość ją oleje zawsze może jak gdyby nigdy nic wrócić na stare sprawdzone śmieci i tak sytuacja się powtarza wraz z nowym obiektem zainteresowań.

Nie mówię, że tak jest akurat w Twoim przypadku, ale to częste zagranie kobitek.

Przede wszystkim nie panikuj, na spokojnie podejdź do sprawy i zastanów się 3 razy zanim będziesz chciał coś zrobić w tym kierunku, odezwać się czy nie daj boże znowu przepraszać. Chcę przerwy to jej daj nawet dłuższą niż się spodziewa, tylko niech nie będzie miała pewności, że przylecisz do niej spowrotem jak kiwnie palcem. Nie obrażaj się, nie pokazuj, że Cię to rusza, traktuj jak koleżankę, nie szukaj kontaktu ale też nie unikaj na siłę.

Większość pewnie poleci Ci żebyś z nią zerwał, bo przerwy nie istnieją i fakt logicznie jest to najlepsza opcja i warta przemyślenia no ale łatwo się piszę jak sprawa nie dotyczy osobiście i jest 8 lat stażu...

Stary Wąż

Łysiejący grubas
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 37
Miejscowość: Stargard

Dołączył: 2013-09-16
Punkty pomocy: 413

Dwa pytania,
1) Czy WY myślicie o dzieciach?
2) Czy ONA myśli o dzieciach?

Bo, wiesz, mieszkanie osobno u rodziców, co do tego nie zbliża.

Nieważne, co robisz i mówisz. Ważne, co kobieta ma w głowie.

Aleus
Portret użytkownika Aleus
Nieobecny
Zasłużony
Wtajemniczony
Płeć: mężczyzna
Wiek: 30
Miejscowość: W PL

Dołączył: 2015-07-17
Punkty pomocy: 1400

WujekSamozlo ma rację. Bez gwałtownych ruchów. To nie pomoże. Największą bronią mężczyzny jest jego spokój. Ja tam nie mam nic przeciwko przerwom, jeśli są spełnione dwa warunki. Po pierwsze jest wyznaczony termin z góry, kiedy przerwa się kończy. Po drugie w czasie przerwy nadal występuje stan wierności i lojalności. Czasem dystans pomaga spojrzeć na sprawy z szerszej perspektywy. Tu jednak ani jednego ani drugiego warunku nie ma. Niepoważne.

Moim zdaniem już tylko Tobie zależy na tym związku. Szkoda, że nie masz kogoś zaufanego, co ona robi w czasie tej przerwy. Tylko bez scen zazdrości, gwałtownych ruchów, tylko chłodny wywiad. Ja jednak śmiem twierdzić po dzisiejszych kobietach, że ona nie siedzi w pidżamie i nie rozmyśla o Tobie w domku, tylko śmiga z koleżankami, albo z jakimś kolegą.

Laska, jak ma kogoś w zanadrzu, pojawia się jej opcja, to zaczyna grymasić. Już ten sosik tak dobrze nie smakuje, ona by chciała spróbować innego. Zaczyna uprawiać rotację. Inny koleś ją wzmacnia i zaczyna się robić harpiowata. U nich to jest schemat.

Ona zawsze taka była w stosunku do Ciebie,jak ostatnio, czy od jakiegoś okresu to się zaczęło? Nie zaobserwowałeś niczego niepokojącego, typu: zadzwonię później, odrzuca połączenia, kitra telefon.

-----
W życiu nie chodzi o racje a o wibracje.

vanguard
Portret użytkownika vanguard
Nieobecny
Wiek: 21
Miejscowość: Poznań

Dołączył: 2012-06-28
Punkty pomocy: 26

Nie chciałem tego pisać, ale też coś czuję, że obok niej pojawił się jakiś inny facet. Przerabiałem to samo i widzę tutaj ten sam schemat w jej działaniu co u mojej ex.

Aleus
Portret użytkownika Aleus
Nieobecny
Zasłużony
Wtajemniczony
Płeć: mężczyzna
Wiek: 30
Miejscowość: W PL

Dołączył: 2015-07-17
Punkty pomocy: 1400

Nie chcę tworzyć bloga. Raz tu ktoś napisał, ze ja to mam wszystko rozpisane na tabelki i słupki, ale poważnie kobiety są schematyczne.

Schemat kobiety odchodzącej emocjonalnie/ w gorszym wydaniu zdradzającej:

- zaczyna unikać spotkań ("...po propozycji spotkania powiedziała, że nie chce się spotkać. Później tak samo, wtorek, środa...")

- zaczyna walić w poczucie winy - wynajduje jakąś pierdołę, która urasta do roli symbolu i żeruje na tym (rocznica, miesięcznica)

- porównuje do innych facetów i to w sensie negatywnym. Jeśli na początku znajomości uprawia komparatystykę to zawsze ten mężczyzna jest naj, naj, naj. Znowuż, jeśli się sypie, to wszyscy są od niego lepsi ("jak to jej koleżanki mają zajebiście w związkach, robią razem ze swoimi chłopakami to tamto i sramto...")

- dowala się do wszystkiego, aby zmniejszyć wartość faceta i mieć dowód, że on jest do niczego i usprawiedliwienie dla swojej decyzji o odejściu. Wszak od fajnego faceta się nie odchodzi ("No właśnie to jest jeszcze jedna kwestia. Od pewnego czasu zaczął się festiwal spierdolenia, jakie to rzeczy we mnie jej nie pasują. Jak mówię, co mówię, jak chodzę, jak ją dotykam, jak ją przytulam, jak kładę rzeczy, no kurwa, o wszystko").

- zaczyna zrywać z byle powodu.
- rzadko się odzywa lub robi nawet przerwę.
- mówi, że nie zasługuje na Ciebie i znajdziesz sobie lepszą - myślałby kto, że kobiety są takie dobroduszne i chcą się czymś fajnym dzielić
- zaczyna unikać czułości
- zaczyna unikać seksu
- kitra telefon, nie rozmawia przy Tobie, odrzuca połączenia, albo kończy szybko rozmowy z Tobą, kiedyś mogłeś zadzwonić o 8,14, 2 w nocy, zawsze była dostępna, teraz się skończyło

Wszystko jest odwrócone w stosunku do stanu wejścia w związek, gdy kobieta wiele z Tobą pisze, szuka z Tobą kontaktu, spotkań, bliskości, seksu oraz wychwala Cię pod każdym względem.

Odwrócony schemat.

-----
W życiu nie chodzi o racje a o wibracje.

Dedal
Portret użytkownika Dedal
Nieobecny
Wiek: 19
Miejscowość: Poznań

Dołączył: 2013-09-16
Punkty pomocy: 230

Ja tu raczej nic ponad to co zostało powiedziane nie dodam, ale może uderzę w twoje osobiste struny i coś cię ruszy.

Zapierdalasz jak wół, robisz to z myślą o waszym wspólnym dobrze i przyszłości, zabierasz ją na kolację, sprawdziłeś lokal ale internet dał ciała, jest słabo, no nic, więcej tam nie wrócicie, można się pośmiać później w jakiej dziurze byliście wszak nie jest to niczyja wina. Zamiast normalnej reakcji dostajesz kurwa policzek że jesteś skąpy bo Pani nie pasował "standard", mało tego kurwa nie jest to pierwszy raz jak sobie pozwala na taką wycieczkę w twoją stronę. We współczesnym świecie hajs jest maczugą, a taki tekst jest bezpośrednim atakiem na męską dumę. Inwestujesz w chuj czasu na podnoszenie standardu życia i ten czas mija niezauważony, tobie to naprawdę odpowiada? A co niunia wnosi od siebie żeby Ci prawić takie kazania, jakie jest jej materialne zaangażowanie w wasz związek? Myślałeś kiedyś o tym? Czy to nie wygląda tak że ty zapierdalasz z myślą o sobie i o niej, ciułasz hajs, a ona co zarobi to przepierdoli na bliżej nieokreślone własne potrzeby, a potem Ci robi morały? Czy to przypadkiem nie jest tak że dałeś się wtłoczyć w ramę całkowitej materialnej odpowiedzialności za utrzymywanie waszego związku? Pytam bo widzę że jesteś pracowity i ciśniesz ile możesz, a z takimi ambicjami dosyć łatwo wpaść w tą pułapkę materialnej odpowiedzialności mężczyzny.

Druga sprawa, wasza rocznica i twoje urodziny. Zabierasz niunie za granice, a ona się przypierdala że nic dla niej nie przygotowałeś? Przecież kurwa jesteście na wyjeździe, zabrałeś ją tam więc o co chodzi, powinna skakać z radości że się w końcu wyrwaliście z zajebanej monotonii, a zamiast tego masz kolejne rycie bańki o wyniesione do rangi symbolu rocznice, co najmniej jakbyście już byli po ślubie i do tego spierdolony wyjazd czyli siano w błoto. Tobie to odpowiada, że w imię własnego ego laska potrafi wam skopać podróże które są zawsze jednymi z najcenniejszych wspomnień? Ty ją jeszcze za to potrafiłeś przepraszać, a powinieneś ją opieprzyć że próbuje wam spierdolić wyjazd, a potem zerżnąć za karę ignorując protesty, tak żeby się jej przypomniało kto tu rządzi.

Tutaj dygresja, broń Boże sugestia, do podsumowania przejdę potem. 27 lat, w kobiecie uwalniają się instynkty macierzyńskie, czy ty myślałeś o tym żeby wziąć ślub? Myśleliście o dzieciach? Może lasce się załączyła rozkmina że ty chcesz wszystko po kolei małymi kroczkami (mieszkanie, stabilizacja, później reszta) i może wyszło jej że Tobie jest do tego dalej niż bliżej, a jej zegar biologiczny tyka?

Jak dla mnie twoja laska to rozwydrzona księżniczka i wampir energetyczny. Ty już teraz przez związek z nią jesteś gorszą wersją samego siebie. Obwiniasz się o byle gówno i bierzesz wszystko na siebie, masz niesłusznie zaniżone poczucie wartości, dupa ci jeszcze dopierdala i wbija szpile, nie widzisz tego a ten syf już rozlewa się na inne aspekty twojego życia, zawodowe na przykład. Jak się wpierdolisz naprawdę w mentalny dołek i cię złapie jakaś depresja to możesz sobie z błahych powodów narobić bardzo poważnych problemów. Jedna rzecz która bije z twojego wpisu to ambicja, Ty masz apetyt na sukces i szukasz drogi, która Cię tam doprowadzi. Zastanów się kim byś chciał być powiedzmy za 10 lat, jaka jest twoja definicja sukcesu, a potem się zastanów czy to jest kobieta która będzie Cię stymulować do osiągnięcia tych celów? eskalować twoje pozytywne cechy? stworzy wam domowe ognisko sprzyjające wspólnemu rozwojowi? Będzie dbać o to żebyś był jak najlepszą wersją samego siebie, na równi z tym jak Ty chcesz dbać o nią i jej szczęście?

No mi się wydaje że wręcz odwrotnie, laska będzie wiecznym problemem i nieświadomie badź świadomie będzie podcinać Ci skrzydła i ściągać na ziemię w imię swoich popierdolonych wymysłów, a przecież widzę że Ty chcesz latać wysoko. Teraz masz szansę, więc leć, nie chcesz być jak Ikar, tylko jak Dedal Laughing out loud z głową do założonych celów.

I nie przejmuj się, w dzisiejszych czasach wszystkie spłukane zdziry chcą życia na bogato, a nie dostaną nic od życia poza lachą.

vanguard
Portret użytkownika vanguard
Nieobecny
Wiek: 21
Miejscowość: Poznań

Dołączył: 2012-06-28
Punkty pomocy: 26

'' a potem zerżnąć za karę ignorując protesty, tak żeby się jej przypomniało kto tu rządzi '' potem by go jeszcze o gwałt pozwała Tongue

Guest
Portret użytkownika Guest
Nieobecny
Starszy moderator
ModeratorWtajemniczonyTa osoba pomogła w składce na serwer

Dołączył: 2009-02-11
Punkty pomocy: 12893

webster!!! pobudka!!!

czas na rachunek sumienia!

kup se zegarek z przypominajką i dotrzymuj słowa, albo nie obiecuj

czas na opierdol panienki nawiązując do wpisu Dedala

czas na solidne wychłodzenie z autentycznym zajęciem się sobą i panienkami wokół

Ma jaja? Czy dalej będzie pierdolił na okrągło?
Do boju!

________________________________________________________________
"Szczęście to łza, którą się otarło i uśmiech, który się wywołało."
Maxence van der Meersch
"ŻYCIE NALEŻY PRZEŻYĆ TAK, ŻEBY WSTYD BYŁO OPOWIADAĆ, ALE MIŁO WSPOMINAĆ"

duckface
Portret użytkownika duckface
Nieobecny
Wiek: 99
Miejscowość: Wrocław

Dołączył: 2017-09-11
Punkty pomocy: 314

"Czytając forum przewertowałem większość tematów związanych z mówieniem ze strony kobiet "musimy sobie dać trochę czasu", "musimy od siebie odpocząć" itp. jednakże większość tyczy się początkowego stadium relacji."

To nie ma znaczenia na jakim etapie relacji to usłyszysz, bo oznacza zupełnie to samo.
Laska chce tak naprawdę zerwać, a "przerwa" jest tylko po to, żeby zobaczyć czy życie samemu lub z kimś nowym jest naprawdę takie zajebiste, bo jeśli nie jest, to zawsze może wrócić no bo hej - "to tylko przerwa, przecież nie zerwaliśmy" Smile

Oboje macie 27 lat i jesteście 8 lat w związku. Myślę, że trochę się zagubiłeś i nie miałeś okazji, żeby nauczyć się jak prowadzić taki związek i jak w ogóle postępować z laską.

"Chcąc odmienić sytuację, nie mając wiele czasu zajebałem parę tematów po drodze tak jak to opisałem wyżej... Może coś doradzicie?"

Musisz całkowicie przewartościować swoje podejście do relacji damsko-męskich. I nie mówię tutaj o tym, co masz zrobić w związku z tą jedną laską, bo wg mnie to już jest skończona relacja i próbujesz ratować coś, co wypaliło się prawdopodobnie już kilka lat temu.

Nie uważasz, że tracisz przez 8-letni związek najlepsze lata życia, w których mógłbyś się wyszaleć, spotykać z kilkoma laskami, poszerzać horyzonty..?

Proponuje poczytać blogi na tej stronie, dział PODSTAWY, książka "Gra" Neila Straussa też nie zaszkodzi. Ale przygotuj się na szok - to całkowicie przewartościowuje twoje życie. Zapoznaj się też z zasadą niedostępności - warto.

Nie mam dla ciebie, niestety, szybkiego rozwiązania problemu Smile Ja bym w tej sytuacji zerwał i się nie pierdolił z jakimiś "przerwami".

Powodzenia!

Pzdr,
DF

Zlooty
Nieobecny
Zasłużony
Wtajemniczony
Wiek: 25
Miejscowość: Małkinia

Dołączył: 2012-10-14
Punkty pomocy: 823

Non stop nawijasz o pracy, zarabianiu, dorabianiu ect. Skupiony jesteś na gotówce a nie na prowadzeniu związku. Musisz nauczać się rozdzielać te dwie kwestie w życiu i nie zaniedbywać żadnej z nich. Wracasz do domu po pracy to koncentrujesz się na związku a nie odpływasz myślami do $$.
Nie raz powtarzałem chłopakom czasami, lepiej odpuścić te parę stówek żeby spędzić czas z drugą połówką, rodziną ect bo wypadkową takiego zachowania jest chujnia w związku. I teraz zapytam, było warto dla 1000zł tak się teraz denerwować? Ile teraz stracisz na wydajności myśląc non stop o niej i jak to się dalej potoczy?
Na YT, jest fajny filmik jak czynnościom do wykonania nadajemy priorytety. Każdy za nas ma 24h na dobę, tego nie zmienisz. Jak nie kupisz ziemniaków na obiad bo zapomnisz to zjesz makaron a jak zapomnisz o rocznicy to jest chujnia. Więc first thing first.
P.S taki jesteś zapracowany a proponujesz jej spotkanie 3 dni pod rząd? Masz czas na siłkę, kawalerski? Po prostu spocząłeś na laurach, już myślałeś że ją zdobyłeś i nie musisz się starać- częsty błąd.
Żadne odpoczynki nie wchodzą w grę, też widzę że zaniedbujesz naszą relację i powiem Ci, że masz rację lepiej się rozstańmy.
Możesz ją chłodzić i cały miesiąc... Nic to nie da jeśli to Ty będziesz się trząsł i czekał na jej kontakt a jak tylko się odezwie polecisz jak na smyczy.

Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, łajdacki i triumfalny zarazem, na którego widok jej piersi napięły się jeszcze bardziej.

websterpl1
Nieobecny
Wiek: 23
Miejscowość: Dabrowa Gornicza

Dołączył: 2014-03-31
Punkty pomocy: 3

"no ale łatwo się piszę jak sprawa nie dotyczy osobiście i jest 8 lat stażu..."

Dokładnie tak jest. Dlatego napisałem swój indywidualny wpis, wiedząc, że 99% porad w tego typu tematach to schemat "idź na miasto z kumplami i wyrywaj d#py"
Zastanawia mnie, jaki schemat musiałby zaistnieć aby wróciło to, w tej relacji, na dobre tory. Dlaczego o to pytam? Bo nie chcę zjebać okazji, jeżeli się ona oczywiście wydarzy, jeżeli nie, to wrócę do punktu wyjścia p.t.: "idź z kumplami na miasto"

"Dwa pytania,
1) Czy WY myślicie o dzieciach?
2) Czy ONA myśli o dzieciach?
Bo, wiesz, mieszkanie osobno u rodziców, co do tego nie zbliża."

Kiedyś poruszałem taki temat, stosunkowo niedawno, mamy trochę inne zdanie co do ilości ( Wink ), ale z jej strony nie widziałem jakiegoś wielkiego entuzjazmu (w sensie - z uwagi na to, że poruszam takie tematy jako facet). Jej koleżanki już ostro z tego co widzę inwestują w wspólny byt ze swoimi facetami - dzieci, te sprawy, my póki co nie jak widać.

"Ona zawsze taka była w stosunku do Ciebie,jak ostatnio, czy od jakiegoś okresu to się zaczęło? Nie zaobserwowałeś niczego niepokojącego, typu: zadzwonię później, odrzuca połączenia, kitra telefon."

Tzn. od rocznicy która była na wyjeździe widziałem że stąpam po cienkim lodzie. Starałem się wykonać jakieś zmiany, nawet to w naszej ostatniej rozmowie zauważyła ("minimalnie na plus, po najmniejszej linii oporu robiłeś coś by było lepiej" - coś takiego padło z jej strony). Ale wiecie jak to jest, jak ktoś czeka na Twój błąd, to ten błąd się oczywiście wydarzy vide 100. miesięcznica...

"- zaczyna walić w poczucie winy - wynajduje jakąś pierdołę, która urasta do roli symbolu i żeruje na tym (rocznica, miesięcznica)"

Tak się teraz zastanawiam: co to ma niby mieć na celu?

"- kitra telefon, nie rozmawia przy Tobie, odrzuca połączenia, albo kończy szybko rozmowy z Tobą, kiedyś mogłeś zadzwonić o 8,14, 2 w nocy, zawsze była dostępna, teraz się skończyło"

Nie ma problemu z kitraniem telefonu, odrzucaniem połączeń, nie mniej jednak rozmowy są suche i nijakie. Jedynie co robiąc teraz rachunek sumienia doszedłem do wniosku, że nie wiem, czy jej znajomi wiedzą o moim istnieniu, tzn. na jakimś wyjściu z jej znajomymi byliśmy jeszcze na początku studiów (ostatnio (!)). Na wyjścia z moimi, nie raz ją zapraszałem, też jakoś specjalnie nie była chętna, ale tłumaczyłem sobie to tym, że jestem po polibudzie i towarzystwo też jest typowo męskie, z politechnicznym poczuciem humoru.

"Inwestujesz w chuj czasu na podnoszenie standardu życia i ten czas mija niezauważony, tobie to naprawdę odpowiada?"

Nawet nie wiesz jak mnie to wkur#wia. Wszyscy w koło to widzą, moi znajomi, ona nie. Nie muszę chyba mówić o tym, że zadymy w związku wpływają na moją (bez)produktywność? Czasami nie chce mi się totalnie nic robić, wtedy trzeba wsparcia. Doszedłem teraz do takiego momentu, że zastanawiam się - po co te moje starania zawodowe? Stąd ten lekki, mentalny kryzys.

"A co niunia wnosi od siebie żeby Ci prawić takie kazania, jakie jest jej materialne zaangażowanie w wasz związek? Myślałeś kiedyś o tym?"

Oceniając na chłodno, jak na dziewczynę po jej stronie nie jest źle, w swoim zawodzie dostała fajną pracę - jest dobra w tym co robi i miała trochę farta więc nie narzeka, może nie jakoś super płatną ale nie stresuje się i ma spoko klimat. Na pewno zostanie w niej na dłuższy czas, zdobędzie trochę doświadczenia itp. nie myśli tak jak ja teraz o swojej pracy żeby jak najszybciej ją zmienić Smile Na tym polu, moje gadki odbierała do tej pory jako "cały czas mówisz o pracy, marudzisz, skończ jojczyć"

"Czy to nie wygląda tak że ty zapierdalasz z myślą o sobie i o niej, ciułasz hajs, a ona co zarobi to przepierdoli na bliżej nieokreślone własne potrzeby, a potem Ci robi morały?"

Heh, trochę tak jest, kitram forsę ile się da, na kilometr widać po co i dlaczego - nie muszę mówić nikomu jakie mam cele - łapię zlecenia jak tylko mogę, żeby więcej zarobić i szybciej się dorobić, mieć dodatkowe wpisy do CV.
Swoją drogą nie wyobrażam sobie innej sytuacji - startuję znów od 0 na koncie, lat 19 i idę do normalnej, przeciętnej pracy, później wydaję normalnie + jakieś ekstra imprezy = minimalne odkładanie na bliższą przyszłość. Ciekawi mnie, hipotetycznie, co wtedy by o mnie mówiła? xd Swoją drogą kiedyś mówiła, że nie wyobraża sobie, aby mieć osobne konta w przyszłości - ja może nie jestem skąpy, ale wiem jak ciężko się zarabia pieniądze a ponadto umiem nimi zarządzać.

"Druga sprawa, wasza rocznica i twoje urodziny. Zabierasz niunie za granice, a ona się przypierdala że nic dla niej nie przygotowałeś? Przecież kurwa jesteście na wyjeździe, zabrałeś ją tam więc o co chodzi, powinna skakać z radości że się w końcu wyrwaliście z zajebanej monotonii, a zamiast tego masz kolejne rycie bańki o wyniesione do rangi symbolu rocznice, co najmniej jakbyście już byli po ślubie i do tego spierdolony wyjazd czyli siano w błoto. Tobie to odpowiada, że w imię własnego ego laska potrafi wam skopać podróże które są zawsze jednymi z najcenniejszych wspomnień? Ty ją jeszcze za to potrafiłeś przepraszać, a powinieneś ją opieprzyć że próbuje wam spierdolić wyjazd, a potem zerżnąć za karę ignorując protesty, tak żeby się jej przypomniało kto tu rządzi."

Tu chyba jest clue problemu... Powiem tylko tyle, że wszystkie wyjazdy były płacone 50:50, może czasami 70:30 w moją stronę, bo jestem facetem, może tu był błąd? Pytam na przyszłość.

"Tutaj dygresja, broń Boże sugestia, do podsumowania przejdę potem. 27 lat, w kobiecie uwalniają się instynkty macierzyńskie, czy ty myślałeś o tym żeby wziąć ślub? Myśleliście o dzieciach? Może lasce się załączyła rozkmina że ty chcesz wszystko po kolei małymi kroczkami (mieszkanie, stabilizacja, później reszta) i może wyszło jej że Tobie jest do tego dalej niż bliżej, a jej zegar biologiczny tyka?"

Może tak być, ale co mam z tym lepszego zrobić, doba ma 24 h, i tak zapierdalam ile się da żeby jak najszybciej odłożyć hajsy na mieszkanie itp. Oczywiście, mógłbym wyznać filozofię YOLO, kupić wszystko na kredyty i się nie przejmować niczym ale to nie w moim stylu.

websterpl1
Nieobecny
Wiek: 23
Miejscowość: Dabrowa Gornicza

Dołączył: 2014-03-31
Punkty pomocy: 3

"no ale łatwo się piszę jak sprawa nie dotyczy osobiście i jest 8 lat stażu..."

Dokładnie tak jest. Dlatego napisałem swój indywidualny wpis, wiedząc, że 99% porad w tego typu tematach to schemat "idź na miasto z kumplami i wyrywaj d#py"
Zastanawia mnie, jaki schemat musiałby zaistnieć aby wróciło to, w tej relacji, na dobre tory. Dlaczego o to pytam? Bo nie chcę zjebać okazji, jeżeli się ona oczywiście wydarzy, jeżeli nie, to wrócę do punktu wyjścia p.t.: "idź z kumplami na miasto"

"Dwa pytania,
1) Czy WY myślicie o dzieciach?
2) Czy ONA myśli o dzieciach?
Bo, wiesz, mieszkanie osobno u rodziców, co do tego nie zbliża."

Kiedyś poruszałem taki temat, stosunkowo niedawno, mamy trochę inne zdanie co do ilości ( Wink ), ale z jej strony nie widziałem jakiegoś wielkiego entuzjazmu (w sensie - z uwagi na to, że poruszam takie tematy jako facet). Jej koleżanki już ostro z tego co widzę inwestują w wspólny byt ze swoimi facetami - dzieci, te sprawy, my póki co nie jak widać.

"Ona zawsze taka była w stosunku do Ciebie,jak ostatnio, czy od jakiegoś okresu to się zaczęło? Nie zaobserwowałeś niczego niepokojącego, typu: zadzwonię później, odrzuca połączenia, kitra telefon."

Tzn. od rocznicy która była na wyjeździe widziałem że stąpam po cienkim lodzie. Starałem się wykonać jakieś zmiany, nawet to w naszej ostatniej rozmowie zauważyła ("minimalnie na plus, po najmniejszej linii oporu robiłeś coś by było lepiej" - coś takiego padło z jej strony). Ale wiecie jak to jest, jak ktoś czeka na Twój błąd, to ten błąd się oczywiście wydarzy vide 100. miesięcznica...

"- zaczyna walić w poczucie winy - wynajduje jakąś pierdołę, która urasta do roli symbolu i żeruje na tym (rocznica, miesięcznica)"

Tak się teraz zastanawiam: co to ma niby mieć na celu?

"- kitra telefon, nie rozmawia przy Tobie, odrzuca połączenia, albo kończy szybko rozmowy z Tobą, kiedyś mogłeś zadzwonić o 8,14, 2 w nocy, zawsze była dostępna, teraz się skończyło"

Nie ma problemu z kitraniem telefonu, odrzucaniem połączeń, nie mniej jednak rozmowy są suche i nijakie. Jedynie co robiąc teraz rachunek sumienia doszedłem do wniosku, że nie wiem, czy jej znajomi wiedzą o moim istnieniu, tzn. na jakimś wyjściu z jej znajomymi byliśmy jeszcze na początku studiów (ostatnio (!)). Na wyjścia z moimi, nie raz ją zapraszałem, też jakoś specjalnie nie była chętna, ale tłumaczyłem sobie to tym, że jestem po polibudzie i towarzystwo też jest typowo męskie, z politechnicznym poczuciem humoru.

"Inwestujesz w chuj czasu na podnoszenie standardu życia i ten czas mija niezauważony, tobie to naprawdę odpowiada?"

Nawet nie wiesz jak mnie to wkur#wia. Wszyscy w koło to widzą, moi znajomi, ona nie. Nie muszę chyba mówić o tym, że zadymy w związku wpływają na moją (bez)produktywność? Czasami nie chce mi się totalnie nic robić, wtedy trzeba wsparcia. Doszedłem teraz do takiego momentu, że zastanawiam się - po co te moje starania zawodowe? Stąd ten lekki, mentalny kryzys.

"A co niunia wnosi od siebie żeby Ci prawić takie kazania, jakie jest jej materialne zaangażowanie w wasz związek? Myślałeś kiedyś o tym?"

Oceniając na chłodno, jak na dziewczynę po jej stronie nie jest źle, w swoim zawodzie dostała fajną pracę - jest dobra w tym co robi i miała trochę farta więc nie narzeka, może nie jakoś super płatną ale nie stresuje się i ma spoko klimat. Na pewno zostanie w niej na dłuższy czas, zdobędzie trochę doświadczenia itp. nie myśli tak jak ja teraz o swojej pracy żeby jak najszybciej ją zmienić Smile Na tym polu, moje gadki odbierała do tej pory jako "cały czas mówisz o pracy, marudzisz, skończ jojczyć"

"Czy to nie wygląda tak że ty zapierdalasz z myślą o sobie i o niej, ciułasz hajs, a ona co zarobi to przepierdoli na bliżej nieokreślone własne potrzeby, a potem Ci robi morały?"

Heh, trochę tak jest, kitram forsę ile się da, na kilometr widać po co i dlaczego - nie muszę mówić nikomu jakie mam cele - łapię zlecenia jak tylko mogę, żeby więcej zarobić i szybciej się dorobić, mieć dodatkowe wpisy do CV.
Swoją drogą nie wyobrażam sobie innej sytuacji - startuję znów od 0 na koncie, lat 19 i idę do normalnej, przeciętnej pracy, później wydaję normalnie + jakieś ekstra imprezy = minimalne odkładanie na bliższą przyszłość. Ciekawi mnie, hipotetycznie, co wtedy by o mnie mówiła? xd Swoją drogą kiedyś mówiła, że nie wyobraża sobie, aby mieć osobne konta w przyszłości - ja może nie jestem skąpy, ale wiem jak ciężko się zarabia pieniądze a ponadto umiem nimi zarządzać.

"Druga sprawa, wasza rocznica i twoje urodziny. Zabierasz niunie za granice, a ona się przypierdala że nic dla niej nie przygotowałeś? Przecież kurwa jesteście na wyjeździe, zabrałeś ją tam więc o co chodzi, powinna skakać z radości że się w końcu wyrwaliście z zajebanej monotonii, a zamiast tego masz kolejne rycie bańki o wyniesione do rangi symbolu rocznice, co najmniej jakbyście już byli po ślubie i do tego spierdolony wyjazd czyli siano w błoto. Tobie to odpowiada, że w imię własnego ego laska potrafi wam skopać podróże które są zawsze jednymi z najcenniejszych wspomnień? Ty ją jeszcze za to potrafiłeś przepraszać, a powinieneś ją opieprzyć że próbuje wam spierdolić wyjazd, a potem zerżnąć za karę ignorując protesty, tak żeby się jej przypomniało kto tu rządzi."

Tu chyba jest clue problemu... Powiem tylko tyle, że wszystkie wyjazdy były płacone 50:50, może czasami 70:30 w moją stronę, bo jestem facetem, może tu był błąd? Pytam na przyszłość.

"Tutaj dygresja, broń Boże sugestia, do podsumowania przejdę potem. 27 lat, w kobiecie uwalniają się instynkty macierzyńskie, czy ty myślałeś o tym żeby wziąć ślub? Myśleliście o dzieciach? Może lasce się załączyła rozkmina że ty chcesz wszystko po kolei małymi kroczkami (mieszkanie, stabilizacja, później reszta) i może wyszło jej że Tobie jest do tego dalej niż bliżej, a jej zegar biologiczny tyka?"

Może tak być, ale co mam z tym lepszego zrobić, doba ma 24 h, i tak zapierdalam ile się da żeby jak najszybciej odłożyć hajsy na mieszkanie itp. Oczywiście, mógłbym wyznać filozofię YOLO, kupić wszystko na kredyty i się nie przejmować niczym ale to nie w moim stylu.

Pinochet
Portret użytkownika Pinochet
Nieobecny
Zasłużony
Wtajemniczony
Płeć: mężczyzna
Wiek: .
Miejscowość: Nigdzie na stałe

Dołączył: 2017-09-30
Punkty pomocy: 3636

Nie pasuje jej wyjazd za granice? Niektorym sie marzy wypad nad jezioro..

Co ona daje od siebie w tym zwiazku poza narzekaniem? Zapierdalasz by ksiezniczce bylo dobrze i jeszcze zjeby dostajesz.

Przepraszasz, kupujesz kwiaty, stajesz na glowie, obiecujesz, ze sie poprawisz i co? I ona to spuszcza w kiblu.

Dajmy sobie troche czasu na co? Az sprobuje innego bolca i zobaczy czy jest fajnie?

Łysiejący grubas
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 37
Miejscowość: Stargard

Dołączył: 2013-09-16
Punkty pomocy: 413

webster,
pytałem o plany na dzieci, bo skończyliście studia, a wasz związek ciągle wygląda po studencku. Moja intuicja była, co z tą rocznica był tylko pretekst. W sensie dziewczyna chce pójść do przodu ze związkiem. Mieszkanie, ślub, dzieci. Z tobą albo z innym.
Zwłaszcza kiedy koleżanki poszły dalej.

Kiedyś poruszałem taki temat, stosunkowo niedawno, mamy trochę inne zdanie co do ilości ( Wink ), ale z jej strony nie widziałem jakiegoś wielkiego entuzjazmu (w sensie - z uwagi na to, że poruszam takie tematy jako facet). Jej koleżanki już ostro z tego co widzę inwestują w wspólny byt ze swoimi facetami - dzieci, te sprawy, my póki co nie jak widać.

Jak jesteś pewny, że nie ma z tym problemu. OK.

Jak z tym wspólnym mieszkaniem. Czy możesz dać termin, w jakim będziecie mieli.

kitram forsę ile się da, na kilometr widać po co i dlaczego
może widać, może nie widać. Z kobietami trzeba gadać. Rysować przyszłe mieszkanie, wyboru dywanu, koloru kafelek, kwiatków na oknie.
Chyba, że twoja to nietypowa kobieta.

Mi się ciągle zdaje, co to ona straciła wiarę w cel i sens waszego związku.

Ostatnia myśl, co z jej chorobą. Czy radzi sobie?

Nieważne, co robisz i mówisz. Ważne, co kobieta ma w głowie.

Dazwid
Portret użytkownika Dazwid
Nieobecny
Wiek: 27
Miejscowość: Sin City

Dołączył: 2012-04-07
Punkty pomocy: 641

Widzę tu wszystkie porady i komentarze, krytykę tej dziewczyny, ale ręka do góry kto jest/był w ośmio letnim związku? Bo podejrzewam, że znaczna mniejszość.

Podejście do dziewczyny, zaciągnięcie jej do łóżka i związek kilku miesięczny to pikuś przy utrzymaniu tak długiej relacji.

Sam jestem ponad 7 lat w stałym związku i wiem co nieco na ten temat.

W tak długich związkach trzeba się cały czas rozwijać, pchać relację do przodu.

Ok, ja to rozumiem, że chcesz mieć w przyszłości mieszkanie za gotówkę, nie na kredyt, ale jeżeli nie zarabiasz dobrej kasy, i zbieranie zajmie Ci 5-10 lat, to niestety musisz się liczyć z tym, że możesz stracić swoją drugą połówkę, której cierpliwość się po prostu skończy.

Ona może Cię kochać, ale niestety nie samą miłością człowiek żyje, a w szczególności nie po ośmiu latach. Każdy ma swoje marzenia, cele, pragnienia, i niestety stereotyp jest taki, że to facet trzyma ster.

Dlaczego nie możecie wynająć mieszkania? Przecież oboje pracujecie? Mam tylu znajomych, którzy zarabiają mało, wynajmują mieszkanie, mają dzieci, ale jakąś tam kase odkładają.

Powiem tak, ja wiem, że mój związek nie przetrwałby tego, że po tylu latach my nawet nie mieszkalibyśmy razem. W sczególności kiedy do okoła, wszyscy się żenią, zakładają rodziny, kupują samochody, jeżdzą na wakacje, presja społeczeństwa niestety jest zbyt duża. I tak wiem, powinno się to olać i robić swoje, ale znaleźć dwie osoby które myślą w ten sposób i jest im dobrze tak jak jest, to moim zdaniem bardzo ciężko.

Nie wiem jaka ona jest, znamy historię tylko z Twojego punktu widzenia, ale jak czytam komentarz @Dedala, żebyś ją za karę zerżnął, żeby jej pokazać kto tu rządzi to mam ochotę jebnąć czołem w ściane. No weście się póknijcie w głowę.

Ich związek zatrzymał się na etapie gimnazjalistów. Każda decyzja ma swoje konsekwencje, u Ciebie będzie to strata dziewczyny. I możesz sobie wmawiać, że ja ciężko pracuję, jestem biedny i pokrzywdzony, facet musi mieć jaja.

Ja pracuje na etacie, plus dwa lata temu otworzyłem swoją firmę, ale zarabiam w niej za mało, żeby rzucić etat, ale muszę znaleźć czas na budowanie związku, inaczej dziś już by na mnie nikt nie czekał. Po prostu obiecanki cacanki.

X lat będziesz zbierał na mieszkanie, ok zamieszkacie razem, ale potem trzeba zrobić remont, ok znowu x lat odkładania hajsu i nic poza tym. Znam to z autopsji. Utrzymanie długiego związku jak się nie ma bogatych rodziców i trzeba samemu się żyłować jest bardzo trudne.

Mam to samo, jak za bardzo rzuce się w wir pracy, to też mam od razu pojechane, że o niej nie myślę, że jedyne co robimy ciekawego to wyjazd na wakacje raz w roku, a poza tym nic, no dłuuugo by wymieniać. Kobiety takie są, i kierują się emocjami a nie logiką. ZAWSZE.

Pozatym, gdybyście mieszkali razem, to wtedy razem odkładacie kasę, razem patrzycie w przyszłość, a tak to Twoja kasa i zkąd ona może mieć pewność, że jak już kupisz za X lat swoje mieszkanie to nie kopniesz jej w dupala i znajdziesz sobie młodszą?

Uwierz mi, Twoja sytuacja jest duuuuużo bardziej złożona niż wzięcie jej do restauracji i zerżnięcie, żeby pokazać kto tu rządzi

Aleus
Portret użytkownika Aleus
Nieobecny
Zasłużony
Wtajemniczony
Płeć: mężczyzna
Wiek: 30
Miejscowość: W PL

Dołączył: 2015-07-17
Punkty pomocy: 1400

Dazwid wyjątkowo dostrzegam woń idealizacji i marzycielstwa. Za bardzo przekalkowujesz swoją sytuację.

"Pozatym, gdybyście mieszkali razem, to wtedy razem odkładacie kasę, razem patrzycie w przyszłość, a tak to Twoja kasa i zkąd ona może mieć pewność, że jak już kupisz za X lat swoje mieszkanie to nie kopniesz jej w dupala i znajdziesz sobie młodszą?"

Dla dzisiejszych kobiet facet jest bardzo wymienny. Kierują się często polityką - jesteś panem x, podstawię pod Ciebie każdego innego, jak coś. One nie chcą zbytnio współpracować, jak nasze matki z naszymi ojcami i się dorabiać, tylko przyjść na gotowe. Ty się możesz ze mną nie zgadzać, ale się zapętlisz zaraz, bo jak ona z nim współpracuje? Zbierają razem? Ona wychodzi na roszczeniową panienkę, która wcale go nie wspiera, tylko go podminowuje.

Przykład? Proszę bardzo. Abstrakcyjny, ale prawdziwy. Kobieta ma psa, facet dostał alergię na sierść. Większość kobiet krzyknie, kij z facetem, niech bierze tabletki, odczula się, w ostateczności wybierz psa, bo zostanie z Tobą do końca życia, a facet? Nie ten to inny. Tak to wygląda, żeby nie było złudzeń. Stoimy niżej w hierarchii od psa a nasze zdrowie nie znaczy nic. Odwracając sytuację, myślicie, że facet byłby tak samo bezwzględny i wybrałby psa i rzucił kobietę z która mu dobrze? Po prostu by zapewnił psu opiekę i nowy dom, wyjąłby na to kabanę.

Jeśli kobieta sobie coś umyśli, ma jakieś pragnienia i cele to należy je spełniać co do joty? Natomiast, jeśli się ich nie spełni, to jest ryzyko, że ona odejdzie? To niech idzie w pizd... To pachnie wiszącym nad głową szantażem i ultimatum. To mi przypomina tych biedaków, co dogadali przed ślubem jedno dziecko, a kobiecie odwaliło i chce drugie, przez co zatruwa życie rodzinne, bo ona ma wściekliznę macicy, chce, chce, chce i jest niezły pat. Żeby było śmieszniej kobiecie nie odwaliło. Kobieta nie zna pojęcia kompromisu, ona tylko przesuwa granicę w czasie.
Jeśli kobieta chce dwójkę, a zgadza się na jedno, to ten problem walnie z całą mocą w czasie. Dlaczego podaje ten przykład? Trzeba się dobierać od początku pod takim kątem, by mieć wspólne cele i pragnienia. Po roku czasu zna się osobę już w miarę i idzie się prawo, albo w lewo. Nie przedłuża się związku.

Jeśli facet zapierdala, dwa etaty. To powinien dobrać sobie kobietę, co też tak robi. Tutaj widzę, że jest dysonans i z nudów i niezrozumienia spracowaniem powstają wały.

Problem dzisiejszych mężczyzn jest taki, że są za bardzo sentymentalni. Facetowi będzie żal przekreślić 8 lat, a kobiecie wcale, jeśli na jej radarze pojawi się ciekawszy kąsek, który ją zaprosi do lepszego gniazdka. Nie można być zakładnikiem długości związku. Ileż to razy jest tak, że jest przechodzony związek, gościu biega, a ona za rok już wyszła za mąż za innego.

Sorry nie imponują mi problematyczne kobiety. Jeśli facet się rozwija, pracuje, haruje, a kobieta w zamian mu utyskuje i puszcza pierdy, że o niej nie myśli, to dla mnie to jest mało ambitna osoba i są źle dobrani. Oni mają siebie na wzajem wspierać, a nie rzucać się, że ktoś się rozwija. Niech ona też sobie zorganizuje grafik, żeby nie mieć czasu i nie wymyślać bzdur. Nie wiem po co facetom kotwica, kiedy oni się rozpędzają?

Jeśli facet ciężko pracuje, a kobieta mu narzeka i go stopuje, to jest zwykłą kotwicą i wcale nie patrzy w tym samym kierunku oraz perspektywicznie. Gdyby tak było, to by wiedziała, że dla kogo to robi i go dopingowała. Nie tylko dla siebie to robi, ale właśnie dla nich obojga.

Ja uważam, że w dzisiejszych czasach mężczyźni pomiędzy 19-30 r.ż. powinni wchodzić w dużo relacji, związków, ale krótkotrwałych. To jest czas na naukę i socjalizację związkową. Z jednego związku dużo człowiek nie wyniesie. To właśnie kolejne związki, bóle ze względu na rozstania sprawiają, że ludzie uczą się i wyciągają wnioski. To są tak mocne wstrząsy emocjonalne, że człowiek staje się inny.

Z jednej strony chylę ku Wam czoło, bo 8 lat utrzymać kobietę w takim burzliwym okresie jej życia, to jest fenomen. Z drugiej strony pojawia mi się pytanie, po co? To nie ten okres w życiu. Mnie związek 3-5 lat, zależy jak liczyć z powrotami wydaje mi się abstrakcją i zbyt długi.

Jeśli miałbym jeszcze raz przeżyć swoje lata dwudzieste, to żaden mój związek nie powinien trwać dłużej niż rok, to jest optimum. Ciesze się, że żadna mnie nie usidliła na stałe, bo wiele bym stracił cennych nauk. Poza tym nauczyłem się już nie przeciągać relacji i jesteśmy, bo jest fajnie, nie będzie to zwijamy kierat. Razem staramy się, by było fajnie. Skuczenie i jakieś pretensje temu nie sprzyjają.

-----
W życiu nie chodzi o racje a o wibracje.

vanarmin
Portret użytkownika vanarmin
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 30
Miejscowość: Lublin

Dołączył: 2011-11-20
Punkty pomocy: 866

W pełni popieram. Jakieś dziwne przekonania w obecnych czasach powstały, że to facet ma latać wokół księżniczki w koło, zapewnić piękne gniazko, zabierać na wczasy, wozić jej tyłek gdzie sobie zażyczy a do tego być na każde zawołanie. Najlepiej żeby jeszcze ugotował i zrobił pranie. A królewna niech maluje pazurki.

Dlatego panowie w pierwszych miesiącach, czy latach w związku warto się określić czego tak naprawde się chce w życiu. Jeśli druga osoba ma inną koncepcję na życie to nie przeciągajmy tego, lepiej odejść w miarę wczesnym etapie niż sobie dupę zawracać i żyć złudzeniami, że drugiej połówce nagle się odmieni. Wiem, że ciężko jest po kilku latach odejść odo osoby którą się kocha, ale skoro ona nie chce podążać razem z nami, to po co na siłę tkwić w czymś takim? Albo któraś strona wymięknie albo relacja się wypali.

"To co mówi kobieta jest jak chmura wędrująca po niebie: dobrze uformowana i spójna, a po chwili nie do poznania"

Dazwid
Portret użytkownika Dazwid
Nieobecny
Wiek: 27
Miejscowość: Sin City

Dołączył: 2012-04-07
Punkty pomocy: 641

Ale co Ci to da, że przez całe lata dwudzieste będziesz skakał z kwiatka na kwiatek? Jakie doświadczenie by Ci to dało, żeby utzrymać związek ok. 10 letni?

Przez pierwszy rok, dwa są motyle, człowiek jest zakochany na zabój, ale prędzej czy później każdego dotyka szara rzeczywistość.

Autor napisał, że przecież dołożyła się 50/50 do tych wakacji, więc czy ona jest aż taką księżniczką? Wydaje mi się, że nie.

Ok, na urodziny dała mu drobiazg, ale teraz zastanów się dlaczego rocznica była dla niej taka ważna? Bo kolejny rok płynie dokładnie w ten sam sposób i nic się nie zmienia, związek jest w całkowitej stagnacji.

Oni niby są razem, ale ich życie toczy się obok siebie, to nie jest prawdziwa para z krwi i kości i to po 8 latach!

I tu jest wasz problem, że tego nie widzicie, a kwesti macierzyństwa ja w ogóle nie poruszałem.

Aleus
Portret użytkownika Aleus
Nieobecny
Zasłużony
Wtajemniczony
Płeć: mężczyzna
Wiek: 30
Miejscowość: W PL

Dołączył: 2015-07-17
Punkty pomocy: 1400

# Walnął mi się "mixtape" jako przeciwnikowi level'owania ze strachu, ze dziunia odejdzie.

"Ja uważam, że w dzisiejszych czasach mężczyźni pomiędzy 19-30 r.ż. powinni wchodzić w dużo relacji, związków, ale krótkotrwałych. To jest czas na naukę i socjalizację związkową. Z jednego związku dużo człowiek nie wyniesie. To właśnie kolejne związki, bóle ze względu na rozstania sprawiają, że ludzie uczą się i wyciągają wnioski. To są tak mocne wstrząsy emocjonalne, że człowiek staje się inny".

Przytaczam jeszcze raz. Każdy kto był w kilku związkach Ci powie, że w każdym kolejnym stara się być lepszy i stara się popełniać mniej błędów. Wszystko zależy od drugiej strony, dlatego nie pisze kardynalne, że popełnia na 100% mniej błędów. Każdy, kto był w związku w wieku 19 lat, a w wieku 25-30 Ci powie, że zrobił niebotyczny skok i lepiej, by poprowadził swój pierwszy związek. Pewne rzeczy się wyłapuje po rozstaniu, niestety, z szerszej perspektywy.

Co do roku, dwóch motyli. Ja tam uważam, że one są od 3-9 mc. Sam domestos (chemia) na tak długo nie starcza. Zatem stagnacja przychodzi szybciej.

Nie lubię tej całej wizji level'ovania. Ona jest przestarzała. Nie są parą? Nie kochają się? Nie występują publicznie? Nie są sobie wierni? Cztery najważniejsze fundamentu związku to miłość, wierność, szacunek i lojalność. Żaden papierek ani multum dzieci tego nie da. O to się walczy i to wspólnie. Znam parę, co są po 50-tce i nie mają dzieci? Wg Ciebie ich związek pewnie nie wygląda, jak prawdziwy z krwi i kości po 25 latach? Inny przykład, już gazetowy Vanesa Paradis i Johny Deep, ich związek trwał ponad 20 lat, to więcej niż większość małżeństw.

Schodząc z gazetek do życia i sypiąc statystykami - "W ubiegłym roku na 181 tys. zawartych związków rozstało się 66 tys. par". Papierek nie daje nic! 1/3 tak posuwała związek do przodu, że spieprzyła sobie status cywilny.

Oczywistym jest, że długoletni związek powinien dążyć do reprodukcji. Natomiast protestuję przeciwko wizji level'owania, bo to zazwyczaj jest narzucane przez kobiety, którym bije zegar biologiczny po głowie i mają pewne utarte ścieżki w głowie (syndom ostatniego roku studiów - strach przed życiem zawodowym, to wio do małżeństwa i dzieci, spod opieki ojca pod opiekę męża).

Jestem, jak najbardziej za małżeństwem i dziećmi, jeśli są spełnione cztery fundamenty zdrowej relacji i chęć, by je utrzymać po wsze czasy. Jednak stanowczo jestem przeciwny poddawaniu się tzw. posuwaniu związku do przodu ze względu na strach, że kobieta nie będzie dłużej czekać i ona chce wpierw pierścionek zaręczony, ślub, dziecko i dzieci. To się zaczyna od tego, że wierci facetowi dziurę w brzuchu o pierścionek a jak już to osiągnie, to zaczyna o ślub, kończy na trójce dzieci i jest sfrustrowana, bo nie dało jej to szczęścia i całe levelowanie szlag trafi. Natomiast ten facet jest zły i najgorszy, bo jej na to pozwolił.

Takie levelowanie się bierze nie z uczuć i czystych chęci, tylko z presji rodziny, zazdrości względem koleżanek i strachu przed biologicznym zegarem.Posuwanie na siłę związku na kolejne etapy skończy się nieszczęściem.

O macierzyństwie nie ma, co mówić, bo jak się nie zgadzają co do ilości dzieci, to jest pozamiatane.

Zatem wszystkim orędownikiem levelowania i posuwania związku do przodu, którzy się poddają presji kobiet ze strachu, ze ona odejdzie i ona ma rację w kierowaniu się tą polityką zwracam uwagę, by uważali na to, czy nie są panami x, czy faktycznie są wybrankami na całe życie z głębi serca.

Konkludując na koniec i, odnosząc to wszystko in concreto do Autora. Jak on teraz posłucha Twojej rady o levelowaniu i posuwaniu związku do przodu, to zrobi to ze strachu, że ona odejdzie. Tu nie ma klimatu, atmosfery, by ten związek posuwać do przodu. Nie ma żadnego szacunku, walnęła mu przerwę bez podania terminu. Ty mu radzisz teraz posuwać w takich okolicznościach związek do przodu. Na takiej radzie to się wyłoży jak Titanic na górze lodowej. Oj zabolałoby. Nie ma to jak opchnąć swój status kawalera ze strachu i zamienić go na status słomianego wdowca (będzie mu robiła takie przerwy w małżeństwie) lub rozwodnika.

Jakie mam doświadczenie? Mnie laska zmuszała do posiadania dziecka 3 lata temu. Nie złamałem się. Zarobiłem m.in. przez to podwójną zdradę, rogi. Wiesz co? Nie żałuję! To była najlepsza decyzja w życiu. Ona teraz ma dziecko z innym (po mc od rozstania), osiągnęła swój cel. Ja byłem panem x. Po randkowałem, wyszalałem się trochę i trafiłem na fajną dziewczynę JAK NARAZIE, bo sobie taką wybrałem z wielu. Tyle, co się nauczyłem przez te 3 lata przez to wszystko i tę stronę oraz wtłaczanie jej w życie, to hej. Dobrze, że nie posuwałem tamtego statku dalej na morzu, tylko zatopiłem tę łajbę:D

-----
W życiu nie chodzi o racje a o wibracje.

Dazwid
Portret użytkownika Dazwid
Nieobecny
Wiek: 27
Miejscowość: Sin City

Dołączył: 2012-04-07
Punkty pomocy: 641

Słuchaj, ja napisałem autorowi w retrospekcji, czego zabrakło w jego związku.

I jak napiszesz tu za 10 lat, że dalej mieszkacie z dziewczyną osobno i widujecie się tylko w weekendy na seks i restaurację i laska jest szczęśliwa tak samo jak Ty, to wtedy Ci pogratuluję i przyznam rację, że Twoje metody się sprawdzają.

Ja mam związek ponad 7 letni, i nie mam ani daty ślubu, ani nie ma mowy o dzieciach na tą chwilę, ale budujemy swoją przyszłość razem i dzielimy swoje życie ze sobą razem, czego zabrakło u autora.
Związek można pchać do przodu na wiele różnych sposobów, nie tylko ślub i dzieci.

Dajesz mi jakieś przykłady z holywood, ale jak to ma się do szarej rzeczywistości????
Pozatym, jak już się tak uczepiłeś macierzyństwa, to Johny Deep z tego co wiem ma córkę. I założę się, że przez okres 20lat związku mieszkał razem z tą całą Vanessą, a nie spotykał się z nią w dni wolne na lody, kino, wakacje i seks.

I prosze Cię nie samą miłością człowiek żyje, dziewczyna autora z tego co ustaliliśmy była mu wierna, zapewne mu ufała, założe się że go szanowała, bo w końcu dokładała się np. do wakacji, ale co z tego? Po prostu ona oczekuje czegoś innego od związku i nie można jej mieć za złe, że partner nie spełnił jej oczekiwań.

Zgodzę się natomiast, że autor powinien odejść, bo oni do siebie nie pasują.

Pozatym, Aleus, Ty też masz jakieś oczekiwania co do swojej dziewczyny i gdyby ich nie spełniła to byś z nią nie był, lub przeżuciłbyś się na kobietę która je spełnia. Takie są realia i twarda rzeczywistość.