Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Czyżby nadszedł czas na the end?

14 posts / 0 new
Ostatni
byczek90
Nieobecny
Wiek: 27
Miejscowość: Opole

Dołączył: 2010-09-25
Punkty pomocy: 3
Czyżby nadszedł czas na the end?

Witajcie,

Opowiem może na początku tak w skrócie, a później bardziej rozwinę swoje wątpliwości jakie z czasem zaobserwowałem w swoim związku. Mam 27 lat, jesteśmy ze sobą prawie od 8 lat w związku małżeńskim od 2 lat. Przed ślubem wiadomo zakochana para, wszystko pięknie ładnie tak jak książka pisze. Postanowiliśmy, że zamieszkamy razem aby się sprawdzić. Tak też to nastąpiło, wiadomo pierwsze między sobą zgrzyty itd - nazwijmy to okresem docierania, który trwa moim zdaniem do dnia dzisiejszego... Po drodze przed ślubem, wpadłem w nałóg hazardowy, oczywiście wszystko ukrywałem aż do pewnego czasu. Prawda wyszła na jaw, sam przed sobą przyznałem się, że mam przeogromny problem z którym chciałem raz na zawsze skończyć. Zapisałem się na terapie, a do dnia dzisiejszego żyję z trzeźwym umysłem. Pewnie się domyślacie przez co przeszła moja kobieta. Jednym słowem dramat w jej życiu. Straciłem fundamentalne w związku ZAUFANIE, które postanowiłem odbudować. Dała mi ostatnią szanse, którą nie miałem zamiaru spieprzyć. Nie było łatwo ale z czasem wszystko się powoli unormowało. Pobraliśmy się.

No właśnie i od tego momentu w naszym związku zaczęło się po prostu pierdolić. Żona zmieniła pracę, pracuje w takim miejscu o którym zawsze pragnęła. Praca w biurze razem z kolegą i koleżanką. W między czasie postanowiła wziąć się za siebie, zapisała się na siłkę. Zdrowy i aktywy tryb życia stał się jej life stylem. Zaznaczę, że wcześniej nie miała, żadnych pasji czy tam większych hobby, na które poświęcałaby tyle czasu. Nie ukrywam osobiście bardzo mi się to spodobało, bo wreszcie ujrzałem w niej zapał i chęć do czegoś co po prostu lubi robić. Nasz dzień wyglądał tak, że rano szliśmy do pracy, a popołudniami widywaliśmy się z powrotem w domu, potem kolacja, jakiś wspólny spacer, w weekendy w miarę możliwości wypad gdzieś w plener. Oczywiście nie zawsze tak było, z tego względu, że pracuję na dwa etaty, stres i zmęczenie nie raz dawało mi się we wznaki, a co z tym idzie, brak chęci na wieczne siedzenie popołudniami w kuchni, pomaganie żonie w przygotowaniu posiłków, wspólne spacery itp. Uwierzcie, że ewidentnie jej się to zaczęło nie podobać, zaczęły się kłótnie, potem większe, że nie chce jej pomagać itd. Starałem się jej to wszystko wytłumaczyć ale ona dalej swoje. 8 godzin przesiedzi na dupie, potem idzie to wszystko rozładować na siłce i dalej jej mało... Może to głupio zabrzmi ale uwierzcie mi na słowo, 99% kłótni prowokowała właśnie ona i kurwa o same pierdoły, aż wstyd o tym Wam pisać. Z sexem również nastąpiły zmiany, z 2-3 razy w tygodniu na 4-5 razy w miesiącu, a że jestem osobą, która wręcz kocha sex takie funkcjonowanie kompletnie zaczęło mi nie odpowiadać o czym jej zakomunikowałem. Tłumaczyła się tym, że nie jest mną i ma "MNIEJSZE" potrzeby. Klasyczny sex zaczęła zastępować blowjobem, który owszem był często ale na dłuższą metę wcale nie był taki satysfakcjonujący jak zwyczajne w Świecie klepanie swojej baby po dupie. Zacząłem oglądać więcej filmów porno, żonie się to nie podobało przez co miała kolejne preteksty do kłótni. Nasze życie kręciło się jak karuzela, ale karuzela przeróżnych emocji, raz było dobrze raz było źle i tak w kółko. Zaobserwowałem w sobie pewne zmiany. Ze spokojnego faceta, zrobiłem się coraz bardziej nerwowy i to nawet na rzeczy i sytuacje, które wcześniej zwyczajnie w życiu bym olał. U niej było podobnie, czuje, że straciła do mnie szacunek i pozwalała sobie na coraz więcej. Zdarzały się przekleństwa w moją stronę, które nie powinny mieć w ogóle miejsca, coraz częstsze zwalanie winy na moją osobą. Moje ego i pewność siebie zaczęło spadać. Po dłuższym czasie zauważyłem, że zwyczajnie dałem jej wejść sobie na głowę.

Ale do czego zmierzam, mam pewne rozkminy czemu się tak między nami dzieje jak dzieje i chciałbym żebyście w jakiś sposób mnie ukierunkowali. Przedstawię Wam zaraz kilka sytuacji, które miały miejsce. Zacznę od tego, że z jakiś rok temu żona po przyjściu z pracy opowiedziała mi, że po wyjściu z domu podeszła do niej pewna dziewczyna, która poprosiła ją aby mogła przekazać kanapki dla swojego chłopaka, po czym okazało się, że jest to narzeczona mojej żony kolegi z pracy. Oczywiście, zastanawiała się czemu to zrobiła i czemu sama osobiście nie mogła mu tego przekazać. Ale na tym nie koniec. Moja żona często wrzuca na social media różne zdjęcia, które UWAGA obserwuje w dzień w dzień właśnie narzeczona tego kolegi z pracy. Szczerze, mieliśmy z tego zawsze kupe śmiechu, bo stwierdziliśmy, że dziewczyna musi mieć jakieś kompleksy, że podgląduje codziennie obcą dla niej dziewczynę. Trwało to i trwa do dnia dzisiejszego ale z czasem wyszła z ust mojej żony cała prawda dlaczego tak to się wszystko dzieje. Okazuje się, że moja żona w trakcie jak i po pracy koresponduje ze swoim kolegą z pokoju. Zapytawszy się po co to robi i o czym ze sobą piszą zawsze tłumaczy się tym, że są to rozmowy tylko i wyłącznie związane z ich pracą. Ale któregoś dnia temat rozmów nie był do końca taki jak przedstawiała mi moja żona. Razem ze swoim kolegą z pracy i koleżankami mieli jechać na wspólny wyjazd w delegacje na kilka dni, korespondując z nim wspomniała, że po zajęciach mogliby wszyscy wspólnie wyskoczyć gdzieś na miasto zjeść jakiś obiad, a wieczorem wyskoczyć na piwo.

I od tego momentu zaczęły się dziać dziwne różne rzeczy Smile Chłop oczywiście nie pojechał na tą delegacje, potem wziął na pewien czas l4 w pracy. Oczywiście moja żona nie wiedziała co się takiego stało. Siedząc kiedyś w pracy dostała od niego wiadomość, że na razie nie wraca do pracy, bo musi ratować swój związek. Chłop wrócił, żona nie pytała co się wydarzyło, nie ciągnęła go za język. Temat ucichł. Pewnego razu wróciła z pracy poddenerwowana i zmieszana, opowiedziała mi, że jej kolega zaczął się w stosunku do jej osoby bardzo dziwnie zachowywać, gdy zostawali razem w pokoju potrafił ni z dupy ni z pietruszki ,np. ją obrazić, skrytykować jej zdjęcia, które wrzuca w internet, a na drugi dzień potrafił być potulny jak baranek, potrafił jej pomóc , potrafił z nią normalnie porozmawiać. Oczywiście te sytuacje między nimi się powtarzały. Widać było po niej, że nie podoba jej się jego zachowanie. Powiedziałem jej, że mam przeczucie, że gościu ma jakieś problemy ze swoją dupeczką i swoje kompleksy wyładowuje właśnie na niej. Chłop zwyczajnie nią manipuluje. Powiem Wam, że nigdy z ręką na sercu nie byłem jakoś zazdrosny o swoją żoną, w sumie nie wiem czemu tak było, nie czułem tego po prostu. Ale gdy mi powiedziała o tych sytuacjach co ten typ jej odwala nie spodobało mi się to i od tamtej pory zaszufladkowałem go w odpowiednie miejsce.

Spokojnie historia jeszcze się na tym nie kończy. Pewnego wieczoru niespodziewanie dostaje wiadomość na fb od jakieś typki, którą nie znam i która w sumie nie wiem po co do mnie napisała, ale rozmowa wyglądała mniej więcej cześć, co tam, jak tam? WTF Smile
Olałem ją, ą o tej sytuacji opowiedziałem mojej żonie. Jakoś bez większych emocji to odebrała. Mija miesiąc kolejny wieczór i kolejna wiadomość od tej samej laski. Znów ten sam tekst, z mojej strony kolejne lustro, wyjebka i znów opowiedziałem o tym mojej żonie ale o dziwo powiedziała mi, że jak chce to mogę sobie z nią poflirtować, bo flirt to nic takiego złego... Zdziwiło mnie to trochę, bo od kiedy z nią jestem nigdy nie przyszło mi na myśl aby pisać sobie z innymi laskami. W sumie temat poszedł w zapomnienie.

Kolejna sytuacja, która siedzi mi w głowie to ta, w której podjąłem rozmowę ze swoją żoną o jej fantazjach erotycznych. Zaproponowałem jej odgrywanie jakiejś z ról z uwagi na to, że kobiety dobrze się w tym czują. Na początku nie bardzo chciała w to brnąć ale z czasem zaczęła się rozkręcać. I wiecie co mi powiedziała? Że wyobraża sobie pokój, w którym siedzi elegancko ubrana, a razem z nią przystojny facet w garniaku, który udaje niedostępnego i przechodząc obok niej przypadkowo się o nią otrze itp. Deja Vu? Hmm wiecie co? Pierwszy raz w jej oczach widziałem takie zafascynowanie, oczy zrobiła jak pięć złotych ale zauważyłem też, że zrobiła się momentalnie bordowa jak burak. Przerwała swoją fantazję, poczuła, że połknęła mój haczyk i dobrze o tym razem wiedzieliśmy. Dało się to wyczuć. Rozmowy już nie zdążyliśmy kontynuować, bo musieliśmy wyjść. Nie dawało mi to spokoju i chciałem wrócić do kontynuacji jej fantazji.

Tego samego dnia pojechaliśmy na wspólną imprezę na której się dobrze bawiliśmy aż do momentu gdy mnie uderzyła mocno w twarz podczas tańca tłumacząc się tym, że klepnąłem ją w tyłek... Kurwa zagotowałem się w środku, powiedziałem, że ja takiego czegoś nie traktuje, nie podoba mi się to co zrobiła i jej dziękuję za zabawę. Oczywiście wiecznie obrażona, usiadła i do końca imprezy siedziała jak kot srający, a ja się dobrze bawiłem. Wróciliśmy do domu, postanowiłem, że dopóki mnie za to nie przeprosi, nie odezwę się do niej.

Mija dzień cisza i telefon, że mojej żonie zmarł ojciec. Następny tydzień wyjęty z życia, później powrót do domu i decyzja, że zamieszkamy na jakiś czas u jej matki aby nie została z tym wszystkim sama. Mija kolejny dzień przychodzi z pracy, nie przywitała się jak to robiła zazwyczaj, poszła do kuchni zjeść obiad. Przychodzę do niej zagaduje, odpowiada, bo odpowiada i znów zaczyna szukać pretekstów do kolejnej kłótni o byle gówno. Podczas kłótni, oznajmia mi, że w ogóle nie ma we mnie wsparcia, że w pracy może liczyć na swoich kolegów i koleżanki a na mnie nic... Grzecznie spytałem co takiego robię źle albo czego nie robię, a robią to jej koledzy i w jaki sposób mogę jej do kurwy nędzy pomóc? Powiedziałem, że jej bardzo mocno współczuję utraty ojca ale nie może teraz szukać byle pretekstu aby kłócić się o byle co zasłaniając się śmiercią ojca. Oczywiście oburzona wyszła z kuchni i od tamtej pory do dnia dzisiejszego słowem się do mnie nie odezwała. A trwa to już 3 tydzień. Wyprowadziła się do matki i będąc któregoś dnia w pracy dostaje smsa "pamiętaj ze nigdy Ci tego nie wybaczę, kiedy los wystawi cię na taką próbę to z pełną premedytacją zrobię to samo co ty robisz nawet się nie zawaham". Odbiłem po jakimś czasie piłeczkę zmieniłem temat rozmowy a ona dalej swoje "obiecuje, że tak zrobię, mam męża tylko na papierze". Odpisałem jej, że ma racje jak zawsze, niech robi sobie co chce i jak uważa. Napisałem, że nigdy na swojej drodze nie spotkałem tak wyrachowanej osobowości, która w tak mistrzowski sposób, wywołuje poczucie winy u innej osoby, niemalże perfekcja, według mnie te małżeństwo jest totalnym nieporozumieniem.

Wiem rozpisałem się ale czuje, że muszę o wszystkim się z Wami podzielić. A teraz szczerze, co o tym wszystkim myślicie? Za każde Wasze opinie będę Wam bardzo wdzięczny. Jak myślicie czy jej zmiana w zachowaniu w stosunku do mojej osoby może mieć zalążek w historii z jej kolegą z pracy? A może pójść z nią do psychologa albo poradni małżeńskiej? Sam nie wiem co o tym mam wszystkim myśleć, mija 3 tydzień, coraz bardziej ten związek staje mi się być obojętny ale też dużo rozkminiam rzeczy, które wcześniej nie widziałem. Tak jak wyżej napisałem, czuję, że w pewnym okresie dałem sobie wejść na łeb a ona to wykorzystuje. Czuję, że straciła mój szacunek i nie wyobrażam sobie na ten moment jakieś poprawy, próbowaliśmy już nie raz ratować ten związek i zawsze wracaliśmy do punktu wyjścia. Zapomniałem dodać, że nigdy nie sprawdzałem jej telefonu ani kompa, ufałem jej, przypominam sobie, że zawsze miała poblokowany telefon i któregoś razu jak chciałem coś do niego luknąć to z nerwami odblokowywała mi go i patrzyła co robię, na lapku również ma blokadę.

Wytrwałym wielkie DZIĘKUJE na poświęcenie swojego czasu na przeczytaniu tego tekstu.

Pozdrawiam.

Woodpecker
Nieobecny
Wiek: 26
Miejscowość: Kuj-Pom

Dołączył: 2017-03-06
Punkty pomocy: 342

Małżenstwa w tych czasach chyba nie są zbyt udane. Są bardziej papierowe bo jak wszystko idzie gładko to jest cacy a jak nastepuje jakis problem to już wielka afera. Sam zjebałes z tym hazardem. No ale jesteśmy tylko ludzmi. Męczysz się w tej relacji więc ją utnij jeśli nie macie żadnych wspólnych zobowiązan finansowych , dzieci itp. Zacznij wszystko od początku.. bo w tej relacji nabawisz się jedynie paranoji i depresji. Jesteś teraz na terytorium kobiet ,które świetnię pływają w morzu skrajnych emocji Laughing out loud to ich teren. Mężczyzna na dłuższą mete nie podoła psychicznie

byczek90
Nieobecny
Wiek: 27
Miejscowość: Opole

Dołączył: 2010-09-25
Punkty pomocy: 3

Dzięki za wypowiedź, żebyś wiedział, męczę się i męczyłem się już wcześniej ale mój charakter nie pozwalał mi się poddawać i mimo dotychczasowych prób dalej to ciągniemy/ciągnęliśmy tylko jak widać bez skutku. Te wszystkie ostatnim czasem wydarzenia się ze sobą w taki sposób nałożyły jak brakujące w tej całej układance puzzle. Suma summarum sam nie widzę w tym związku przyszłości. Mam 27 lat, jestem zdrowym, mający swoje pasje i marzenia facetem, które chce po kolei je realizować ale jak tu być szczęśliwym jak ma się przy sobie taką bombę skrajnych emocji... Doskonale sobie zdaje sprawę, że czas i sposób na siebie zrobi wszystko ale nadal szukam odpowiedzi na te pytania, w którym momencie mogłem coś zjebać. Chcę tylko odpowiedzi aby nie popełniać tych samych błędów w przyszłości.

Woodpecker
Nieobecny
Wiek: 26
Miejscowość: Kuj-Pom

Dołączył: 2017-03-06
Punkty pomocy: 342

Sam mam za tydzien 27 ale nie wyobrażam sobie małżenstwa. Za długo jesteście już razem .. może nie wyszaleliscie sie za młodu. Jeśli nie widzisz to weż rozwód i nigdy przenigdy sie nie żeń bo to zawsze tak jest. One gdy poczują nad czymś kontrolę ( są pewne czegos) to przeciągają line na swoją korzysc. Sam mam podobnie w związku .. co jakiś czas musze poprostu postawic kobiete do pionu bo chce mi wejsc na głowę. One zawsze tak robią. Czasami myśle by zostać singlem i nie wchodzic w głębsze relacje z kobietami.

Hasano
Portret użytkownika Hasano
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 25
Miejscowość: miasto wojewódzkie

Dołączył: 2015-09-16
Punkty pomocy: 1084

Łatwo napisać zacznij wszystko od początku klikając odpowiednie literki na klawiaturze swojego laptopa, lub telefonu.

Co mi przychodzi do głowy jedynie.. Musisz być ponad to.

Masz jakieś hobby? też chodzisz na siłownię? Zrób tak, żeby jebało od Ciebie kilometr testosteronem i nie chodzi mi tu o zapach z pod skrzydła gdy nie weźmiesz prysznica po bieganiu Smile

Najlepszy wybór etc. Musi zobaczyć, że te akcje w ogóle Cię nie ruszają..

Co do tej fantazji.. Dziwna sprawa, miej oczy szeroko otwarte i uszy, ale nie tłumacz sobie każdego jej zdania, czy powiedzenia.
Tak jak przedmówca napisał małżeństwa w 21 wieku, to ciężki kawałek chleba ale tanio skóry nie sprzedaż, jak to mawiał Mariusz Pudzilla Pudzianowski

Pozdro Smile

|Życie jest krótkie i jeśli masz na coś ochotę to to zrób, ale licz się z konsekwencjami| & |Kobieta jest jak motylek w Twojej dłoni, jeśli zaciśniesz ręce, motylek udusi się, jeśli otworzysz je za mocno, motylek odleci|

Woodpecker
Nieobecny
Wiek: 26
Miejscowość: Kuj-Pom

Dołączył: 2017-03-06
Punkty pomocy: 342

Tak wiem łatwo napisać ale czasami najprostsze rozwiązanie jest poprostu najlepsze.

byczek90
Nieobecny
Wiek: 27
Miejscowość: Opole

Dołączył: 2010-09-25
Punkty pomocy: 3

Dzięki Hasano za opinie, oczywiście, że mam hobby, już w głowie ustalam sobie pewien plan w razie W. Ale nie robię tego aby jej coś udowadniać, robię to dla siebie, chociaż doskonale sobie zdaję sprawę, że jeśli będzie tego chciała to i tak po części będzie żyć moim życiem. Jedno jest pewne - nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki.

Odnośnie fantazji, zawsze traktowałem to jako zabawę, nie podchodziłem do tych spraw za bardzo emocjonalnie ale po tych ostatnich wydarzeniach zacząłem mieć pewne podejrzenia. Troszeczkę mi tu śmierdzi jakimś hmm.. zauroczeniem? romansem? Po prostu za dużo wszystkiego na raz w bardzo krótkim odstępie czasu i stąd te myśli.

Pozdr ":)

Cumis
Portret użytkownika Cumis
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: ...
Miejscowość: .....

Dołączył: 2014-02-22
Punkty pomocy: 157

Myślę, że nie możesz szukać przyczyny tego wszystkiego w jednej sytuacji lub zdarzeniu. Wszystko się na siebie w pewien sposób nałożyło.
A więc:
- jesteście z sobą od czasów nastoletnich, średni układ, nie ma co się oszukiwać, że przez te 8 lat powinieneś przeżyć kilka przygód, związku kilku miesięczny, a może i kilku letnich, żeby dotrzeć się psychicznie. Nauczyć na własnych błędach i to samo ona,
- ciekawość, czyli skutek tego, że jesteście razem tyle czas w takim wieku i tutaj stąd te fantazje, chciałaby spróbować czegoś innego z kimś innym, brutalniej mówiąc wziąć do ust innego kutasa,
- brak zaufania, to że w jakiś sposób je odbudowałeś nie oznacza, że ona chce się dzielić z Tobą tym co przeżywa w pracy czy też poza nią, żyjecie razem, a jakby osobno, przestałeś być kimś z kim nie tylko sypia i jest na papierze żoną, ale może o wszystkim porozmawiać, ze wszystkiego się zwierzyć i doradzić, no niestety...
- jak to wygląda w łóżku? robisz swoje i to wszystko? rutyna czy jednak zawsze o niej myślisz, żeby jej było dobrze?,

Ciąg wydarzeń doprowadził do miejsca, w którym jesteście. Do tego śmierć jej ojca, jak dla mnie mogłeś tu mega zapunktować wspierając ją w tej trudnej chwili. Nie wiem czy kiedykolwiek przeżyłeś śmierć kogoś tak bliskiego, ale nawet jeśli dążyła wówczas do kłótni to trzeba było okazać zrozumienie, przytulić itp. życie to nie schemat...

A i bym zapomniał o pracy, pracujesz na dwa etaty czyli ile godzin na dobę? To też mogło mieć negatywny wpływ.

byczek90
Nieobecny
Wiek: 27
Miejscowość: Opole

Dołączył: 2010-09-25
Punkty pomocy: 3

Cumis, Tobie również dzięki za wyrażenie opinii.

No nie będę ukrywać, że po części może być tak jak napisałeś i biorę również to pod uwagę, mam na myśli zaufanie, które kiedyś w ułamku sekundy straciłem. Doskonale sobie zdaję, że kwestia zaufania będzie się za mną ciągnąć aż do końca naszych dni, zresztą na własne życzenie oczywiście. Czy po tym wszystkim co ją dotychczas spotkało do końca mi zaufa? Ja myślę, że nie i nie wymagam nawet tego od niej. Zresztą na jej miejscu sam do końca nie ufałbym drugiej osobie po takich zajściach. Czas i czyny robią swoje ale ja nie mam zamiaru na nic naciskać.

Jak wygląda sytuacja w łóżku? 70/30 zdecydowanie mojej inicjatywy. Wręcz momentami jestem aż zbyt nachalny. Zawsze stawiałem ją na pierwszym miejscu aby to jej było lepiej ode mnie ale przez te wieczne niepotrzebne kłótnie i życie w takiej huśtawce emocji również u mnie zaszły zmiany, co po sobie zauważyłem. Brakuje mi w sexie czegoś nowego, o wszystkich pomysłach ją informowałem co w głowie mi świstało. Większość moich planów zostało od razu przez nią zanegowano. Jej jak zwykle zmiany nie były potrzebne. Jest dobrze jak jest. Sex nie był już taki satysfakcjonujący według mnie. Brakowało jakiegoś powiewu świeżości aby przewietrzyć nasze życie w łóżku.

Kolejna sprawa. Jeszcze nie przeżyłem tego momentu aby chować swoich rodziców. Mogę sobie tylko wyobrażać ten ból i ranę jaka pozostaje w sercu. Dobrze wiedziała, że jej bardzo mocno współczuje i jak tylko mogę będę ją wspierać w tych trudnych dla niej momentach. Nie wypiąłem się na nią, zaoferowałem jej pomoc mimo, że zarzuciła mi wiele. Chciałem ją zwyczajnie w świecie wysłuchać i poszukać jakiegoś rozwiązania. Skoro jej towarzystwo z pracy potrafi ją wspierać to dlaczego jej własny mąż miałby tego nie robić? Słuchaj, każdy ma prawo popełniać jakieś tam błędy, mam prawo też wszystkiego nie wiedzieć ale jestem takim człowiekiem, który szuka rozwiązań jeśli tego chce i tego potrzebuje.

Odnośnie pracy, pracuje zazwyczaj dwa razy w tyg, po 24h, a trzy dni po osiem godzin jak większość ludzi, weekendy wolne. Czas dla siebie na prawdę jest. Problem w tym, że zaczynamy żyć takim schematem. Nie zawsze odpowiada mi siedzenie popołudniami w kuchni i pomaganie jej w kuchni, ja też mam swoje życie, swoje hobby, swoje pasje. Ale jej ciężko jest to pojąć. Odnoszę wrażenie jakby chciała aby 24h cały czas się z nią przebywało, patrzyło i zwracało uwagę. Jak z małym dzieckiem.

Mam takie odczucia jakby zwalała wszystkie winy i problemy na moją osobę. Coraz bardziej zaczynam się tym wszystkim niepotrzebnie przejmować. Czuję, że siedzi to wszystko we mnie. Źle mi z tym, nie czuję się do końca szczęśliwy. Najgorsze jest to, że jeśli wytknę jej jakiś błąd to ona obraca kota ogonem i zmienia temat albo zaczyna się kłócić. Nie potrafi się przyznać do własnego błędu, mimo, że nie raz na gorącym uczynku na tym ją łapałem. Zapomnij o żeby miała przerosić, wręcz trzeba o to ją prosić eh... powaga.

Nie potrafimy ze sobą rozmawiać. Powstaje między nami coraz więcej kłótni i nie potrzebnych sprzeczek. Tak jak wyżej napisałem 99% kłótni inicjuje właśnie ona i to za takie rzeczy, że idź Pan w chuj... wstyd o tym pisać.

Sami powiedzcie, jak mam się czuć jak ona we wszystkim (czyt. w mojej osobie) widzi problem. To jakim ja muszę być człowiekiem aby cały czas ją ranić? A jakim ona jeśli nie popełnia żadnych błędów? Kurwa na prawdę sam nie wiem, czy ona ma jakieś problemy emocjonalne czy jaki chuj.

Wiem jedno, że potrzebne są zmiany, bo w takim związku z taką bombą emocji, ciężko być sobą i normalnie funkcjonować.

Cumis
Portret użytkownika Cumis
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: ...
Miejscowość: .....

Dołączył: 2014-02-22
Punkty pomocy: 157

Przede wszystkim zaufanie to podstawa, bez niego nie ma szczerości i zbiegiem czasu wszystko się zaciera, bo ona boi się cokolwiek Ci powiedzieć, to co ją gryzie to jak się z czymś czuje. Tak więc jak sam zauważyłeś nie odbudujesz już nigdy zaufania tak jak powinno ono wyglądać.

Jeśli chodzi o łóżko to nie pytałem o inicjatywę tylko o to czy potrafisz ją porządnie wypieprzyć a innego razu kochać się spokojnie i powoli, tak żeby to nie był schemat typu całujesz ją, robisz jakąś grę wstępną potem seks i po wszystkim. Przecież to można mega urozmaicić, weszła rutyna to i klops. Na dodatek manipuluje Tobą za pomocą seksu, bo wie, że Ty chcesz...

Co do śmierci kogoś bliskiego to współczucie chuja daje. Liczy się obecność, możliwość wygadani komuś. Przytulenie coś takiego. To, że mówiłeś o swoim współczuciu to raczej ją to bardziej dobijało. Przy takich sytuacja człowiek nie myśli racjonalnie, ma wkurwienie na cały świat o wszystkich obwinia o wszystko. Wiadomo, że jesteś tylko człowiekiem, ale tu popełniłeś błąd. I nie idź z Nią w zaparte. Mówię Ci jak jest z własnego doświadczenia. Ona ma rację, a Ty powinieneś z szczerze pogadać z Nią i przeprosić, nawet jeśli to wszystko się rozpadnie.

Co do pracy to musisz być po tych 24h padnięty i ochoty nie mieć zbyt wiele. Ja rozumiem, że masz pasję i hobby, bardzo dobrze, ale też jesteś z kimś w małżeństwie! Skoro zdecydowałeś się na taki krok to nie tylko powinieneś dbać o swoją pasję i hobby, ale również o to co razem tworzycie. Może sam ją zaraź czymś? Pokaż jej czym się zajmujesz, opowiadaj jej o swojej pasji... Rozmawiaj i słuchaj przede wszystkim.

No kobiety tak działają niestety... Ale to też pokłosie tego, że to tak wszystko daleko zabrnęło. Macie 3 tygodnie ciszy, ona oczywiście też nie jest święta, ale to jak opisałeś całą sytuację no to większa wina leży po Twojej stronie. Spotkaj się z nią, pogadaj i wysłuchaj. Jeśli tylko będzie zmierzała do kłótni to od razu to z miejsca zbijaj spokojnym głosem, że spotkałeś się, żeby pogadać o tym wszystkim, a nie kłócić. Naprawdę na początku przeproś za tą ostatnią sytuację i jeśli chcesz to jakoś ratować, choć chyba nie warto to porozmawiaj szczerze o wszystkim. O jej lękach itd.

byczek90
Nieobecny
Wiek: 27
Miejscowość: Opole

Dołączył: 2010-09-25
Punkty pomocy: 3

Owszem masz tutaj racje, brak zaufania ciągnie się za nami jak smród po gaciach i odczuwamy to oboje. A co z tym idzie, mój związek to doskonale obrazuje.

Powracając do sexu, tak potrafię ją porządnie przerżnąć i sprawia nam to obydwóm mnóstwo przyjemności ale tak jak wspominałeś wkradła się rutyna, którą chciałem swoimi pomysłami przełamać. Bez efektów. To jest takie srakie, złe, ja tego nie i tamtego...Wspomniałeś, że manipuluje mną podczas sexu, mógłbyś podać jakiś przykład aby wrócił ten pociąg na właściwe tory?

Odnośnie śmierci i żałoby. Przemyślę to co napisałeś. Może faktycznie powinienem zareagować na jej wypowiedziane słowa, a nie działać według schematów.

Reasumując - widoczny mamy tutaj brak zaufania. Moim zdaniem do tego trzeba dodać również utracony szacunek w stosunku do mojej osoby. Brak zaufania i szacunku w związku małżeńskim nie jest optymistyczną prognozą. Zresztą w jakimkolwiek związku.

Guest
Portret użytkownika Guest
Nieobecny
Starszy moderator
ModeratorWtajemniczonyTa osoba pomogła w składce na serwer

Dołączył: 2009-02-11
Punkty pomocy: 12898

Twoja żona ma romans z kolegą z pracy. Jego partnerka to odkryła, stąd dziwne zachowanie kolegi. Twoja żona podsyla Ci kolezankę do poflirtowania, zeby rozgrzeszyć siebie i miec na Ciebie haka, w razie jakby cos się stało. I ewidentnie sie od Ciebie dystansuje. Druga gałąź w zasięgu ręki...

________________________________________________________________
"Szczęście to łza, którą się otarło i uśmiech, który się wywołało."
Maxence van der Meersch
"ŻYCIE NALEŻY PRZEŻYĆ TAK, ŻEBY WSTYD BYŁO OPOWIADAĆ, ALE MIŁO WSPOMINAĆ"

vanarmin
Portret użytkownika vanarmin
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 30
Miejscowość: Lublin

Dołączył: 2011-11-20
Punkty pomocy: 867

Też o tym pomyślałem czytając wypociny autora.

"To co mówi kobieta jest jak chmura wędrująca po niebie: dobrze uformowana i spójna, a po chwili nie do poznania"

syouth
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 37
Miejscowość: Polska

Dołączył: 2017-06-02
Punkty pomocy: 209

Dokładnie, standardowy schemat w takich akcjach. Do tego związek od szczeniackich lat, brak wyszalenia się za młodu... Ja bym zaczął od tego, dla świętego spokoju dostał się na komputer i sprawdził historię na fb, i jeżeli jest czysta to dopiero zabrał się za naprawę relacji.