Witam serdecznie,
przez siedzenie w domu nachodzą mnie różne rozkminy. Na temat jednej z nich, a dokładniej tej związanej z ubiorem chciałbym z wami porozmawiać. Na wstępie dodam, że w żadnym wypadku nie biorę pod uwagę zmiany swojego ubioru, bo to jest styl w którym czuje się super. Chodzę w sygnecie, mam bransoletkę, naszyjnik, zegarek. Generalnie lubię gadżety (ale ze smakiem) i przede wszystkim mega sprawia mi przyjemność dobrze się ubrać. A więc do brzegu - od dawna (zawsze) moje pierwsze wrażenia wśród znajomych, to wrażenie fuck boya, typowego podrywacza, który ostro korzysta (po części tak jest, ale bez przesady a tym bardziej tego nie eksponuje). O wiele łatwiej jest mi nawiązać jednonocną znajomość z piękną kobietą, niż doprowadzić do związku. Słyszałem kiedyś opinię, że przytłaczam niektóre dziewczyny swoją dbałością o szczegóły i czują się przy mnie gorzej (?). Jednym z ostatnich takich przykładów jest panna z moich studiów. Na początku było fajnie, ale jakoś temat ucichł, ja też nie katowałem. I teraz jak czasem idziemy na studenckie spotkanie to słyszę "Uuu Krzysiu, bo ci te (marka butów) sprzedam" bądź też inne follow upy do ilości mojej biżuterii. Zaznaczę, że na swoje przyjemności pracuje sam prowadząc firmę, więc bananem nie jestem.
Ps: Fakt o istnieniu opinii fuck boya wiem stąd, że zazwyczaj po jakimś czasie znajomi przyznają się, że uważali mnie za takiego (patrząc tylko na wygląd)
Czy uważacie, że może to przeszkadzać w nawiązaniu LTR?
Pierwsze wrażenie na pewno, to co później to już raczej kwestia Ciebie, a nie ubioru. Każdy styl przyciąga inne laski, Ty inne, a pop (plecak, okulary, polar) inne, proste. Lataj tak jak Ci pasuje, tez lubię się dobrze ubrać, i tez słyszałem od dziewczyn po co się tak wystroiłeś, ale zawsze się z tego śmieje.
"Nie jest sztuką poderwać kobietę. Sztuką jest zatrzymać ją przy sobie"
Sorry, ale całkowicie nie wiem jak to ma się do rozmowy na temat ubioru xd