Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Ćwierć faceta i kobieta

8 posts / 0 new
Ostatni
Licho
Nieobecny
Wiek: 26
Miejscowość: Wlkp

Dołączył: 2018-01-27
Punkty pomocy: 0
Ćwierć faceta i kobieta

Witajcie.

Zwracam się do was z prośbą o radę i opinię.

Swoją narzeczoną poznałem 4 lata temu.Byłem raczej typem piotrusia pana ale dało się to pogodzic z praca i swoim szczesciem,Nie potrzebowałem niczyjej akceptacji ani atencji i bylo mi z tym dobrze.I wtedy pojawiła się ona.Miałem 23 lata ona 31 i dziecko.

Początki były super.Wierzyłem że to może być ta jedyna przy której mogę być sobą i jednocześnie pracować by być kimś więcej,być kimś lepszym.Ze względu na jej nieciekawą sytuacje zamieszkaliśmy razem po ok pół roku.Zacząłem zauważać że jest bardzo wrażliwa na punkcie zdrady,innych kobiet w moim życiu(sprawdzanie telefonu,wypytywanie).Jako że byłem byłem pewien tego że chce z nią być bagatelizowałem sprawę.Nie starałem się nic ukrywać i byłem szczery.

Presja narastała.Nie chciałem jej tracic ani ranić więc zacząłem niektóre znajomości przed nią ukrywać.Lubiłem sobie w tym czasie coś "zarzucić" więc zaczęły sie kłótnie i oskarżenia.Zacząłem ucinać wszystkie stare znajomości,rzuciłem prace która się jej nie podobała i pojawiły się dalsze problemy,problemy finansowe.

Już wtedy moja jak się okazało słaba psychika zaczęła mieć problem z ogarnięciem tego co się dzieje.Zacząłem zrzucać na nią odpowiedzialność bo nie bylem w stanie jej udzwignąć i gdy już było dosyc ciężko,okazało się ze jest w ciąży.....

Zawsze dbalem o zabezpieczenie i nawet w razie w,miałem znajomego lekaża który zalatwial srodki 72,jednak moja nazeczona nie zgodzila sie twierdzac ze pracuje tam taka jedna ktora cos odemnie chce i nie ma opcji....po 2 tyg okazalo sie ze byla to bardzo zla decyzja a kolejna byla jeszcze gorsza.Farmakologiczna aborcja.

Od tego momentu coś w nas się zmieniło.

Byliśmy razem już prawie 3 lata.Mimo tego wszystkiego nadal chcielismy byc razem,kochaliśmy się i wychodziliśmy z założenia że to co razem złego przeżyliśmy może nas wzmocnić bardziej niż wszystko co dobre.
Jako że nadal mieliśmy problemy finansowe,a ona dostała oferte pracy za dobre pieniądze w innym mieście,zdecydowaliśmy się zaryzykować.
Wyjechała.

Miałem dojechać jak tylko praca okaze się na tyle pewna zebym mogl na miejscu pozwolić sobie na poszukiwanie czegoś dla siebie.Przez dlugi czas przed wyjazdem mowila o tym ze chce byc moja zona i kiedy zaczeliśmy widywać się co 2-3 tyg na weekend stwiedziłem ze dojrzalem do tej decyzji.Zniknely klotnie i cieszylismy sie soba.

Pare dni pozniej dostalem telefon.Poznala nowych ludzi,otworzyli ja i nie przyjedzie do mnie,tylko wyjedzie z nimi.Szok,zlosc,smutek.Burza emocji.Awantura i deklaracja "albo oni,albo ja".Wybrala ich.I wtedy ten obraz zakochanej,wpatrzonej tylko we mnie kobiety gdzieś zniknął.
Placz i gniew,tyle pamietam z pierwszych paru dni.
Po kilku kolejnych spedzonych na uzalaniu sie nad swym losem,rozmyslaniem ilu to nowych facetow ja teraz adoruje przyszla mysl-JAK ODZYSKAC BYŁĄ.
Niestety,emocjonalnie i mentalnie bylem juz wtedy wrakiem więc zamiast stosowac sie do "cudownych" poradników,uskutecznialem wlasna metode....chorej,placzliwej pizdeczki ktora słysząc " nie kocham Cie,nie chce z Tobą być i jestem tego raczej pewna" słyszała tylko RACZEJ.
Kiedy zaczelismy troche rozmawiac okazalo sie ze zaczyna miec problemy finansowe wiec....zacząłem jej pomagac.We wszystkim.Dała mi szanse....przeprowadzilem sie do niej na....2 tyg,zaręczyłem się... po czym wrucilismy...razem.

Wrucilismy do punktu wyjscia,Zamieszkalismy razem,zaczelismy pracowac....
Ona przez to wszystko stracila kontakt ze swoim dzieckiem ktore od poczatku naszej znajomosci bylo pod opieką ojca.
Zauwazylem cos,co przeoczylem dawno temu.Jej troska i zaangarzowanie przypominaly coraz bardziej relacje matka-syn a nie kochanek-kochanka.Nie bylem juz w stanie tego przeskoczyc.Brak seksu,moje naciski na wieksze zaangazowanie z jej strony,na ponownym skupieniu jej uwagi na mnie przyniosly w koncu efekt.Zaczela mowic o zamieszkaniu osobno.
Zacząłem racjonalizowac,ze nie mozna byc razem ale osobno,ze to dla mnie nie dopuszczalne i bla bla bla....belkot.

Pare dni temu,podczas kolejnego wystepu o moich potrzebach i jej braku zaangazowania uslyszalem w koncu to co "chcialem"."Mam dosc,nie mozemy mieszkac razem,chce zamieszkac sama i to wszystko sobie sama poukladać,nie chce się rozstać,tylko zamieszkać osobno". Moja odpowiedz byla oczywista" albo razem,albo wcale" zdania nie zmienila.

Zrobilem scenke,pakowanie,ze jak chcesz wolnosci to spoko,ale mnie juz nie ma dla Ciebie,skasuj moj nr i nie dzwon,a jezeli ja zadzwonie to nie odbieraj bo to bedzie tylko moja chwla slabości do Ciebie.I poszedlem do pracy.

Nie spalem cala noc,ona tez.Kiedy rano wrucilem zaczelismy rozmawiac.
Zgodziłem się na zamieszkanie osobno,bo zrozumiałem że tylko tak oboje zrozumiemy czego tak naprawdę chcemy i tylko w ten sposób będe mogł zacząc pracę nad samym sobą.

Dopiero od tej chwili zacząłem rozumieć do czego doprowadził mój brak spójności samego siebie w tym wszystkim.

Nie wiem jeszcze czy przystać na taką formę bycia razem,czy potraktować to jak sytuacje"koła ratunkowego".

Czy utrzymac mimo wszystko kontakt mimo rozstania po wyprowadzce i jak może to wpłynąć na moją prace nad sobą?

Carlo
Portret użytkownika Carlo
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 35
Miejscowość: Prowincja

Dołączył: 2017-03-17
Punkty pomocy: 14

Wiesz co zrobić, ale jesteś niezdecydowany, słaby i niekonsekwentny, przez co cierpisz. Weź się w garść chłopie. Ta relacja cię niszczy, bo nie potrafisz jej prowadzić. Nie napiszę co masz zrobić. Wybór należy do ciebie...

vanarmin
Portret użytkownika vanarmin
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 30
Miejscowość: Lublin

Dołączył: 2011-11-20
Punkty pomocy: 867

Popieram to co napisał Carlo.

Nigdy nie ustawiaj swojego życia pod kobiety - ona odchodzi, a Ty zostajesz z ręką w nocniku. W tym związku jak ona Ci zagrała tak Ty zatańczyłeś mimo, że Ci się nie podobało. Laska 8 lat starsza od Ciebie, Ty wkraczający w najlepszy okres w życiu spitoliłeś sobie go wiążąc się z tą kobietą, w dodatku z przychówkiem.

Jedyne co Ci mogę doradzić to weź dupę w garść, o tej babie zapomnij. Musisz przemyśleć jakie błędy popełniłeś. Zamknij ten rozdział w życiu. Pora na następny, oby lepszy.

"To co mówi kobieta jest jak chmura wędrująca po niebie: dobrze uformowana i spójna, a po chwili nie do poznania"

Guest
Portret użytkownika Guest
Nieobecny
Starszy moderator
ModeratorWtajemniczonyTa osoba pomogła w składce na serwer

Dołączył: 2009-02-11
Punkty pomocy: 12898

masakra!!! Autorze! jak juz będziesz gotowy na zmiany to daj znać. Poki co jestes tak rozedrgany, niespojny, niekonsekwentny i w ch... potrzebujący, ze merdasz ogonkiem jak rasowy jamnior! Poki co nie widzę tego.

I ogarnij błędy ortograficzne, bo czytanie tego sprawia ból. Bez chrzanienia o dysortografii/dysleksji!

________________________________________________________________
"Szczęście to łza, którą się otarło i uśmiech, który się wywołało."
Maxence van der Meersch
"ŻYCIE NALEŻY PRZEŻYĆ TAK, ŻEBY WSTYD BYŁO OPOWIADAĆ, ALE MIŁO WSPOMINAĆ"

shaker
Portret użytkownika shaker
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 29
Miejscowość: Katowice

Dołączył: 2012-01-17
Punkty pomocy: 452

To sie nie uda, jesteś jak dzieciak, tupanie nogami nic nie da. Przed Tobą wiele pracy nad wieloma płaszczyznami. Zakończ to chłopie i weź sie za siebie, na kobiety przyjdzie jeszcze czas

Licho
Nieobecny
Wiek: 26
Miejscowość: Wlkp

Dołączył: 2018-01-27
Punkty pomocy: 0

Dzięki za sugestie.
Kontaktu nie radzicie trzymac?

Licho2
Nieobecny
Wiek: 27
Miejscowość: To nie jest istotne

Dołączył: 2018-04-06
Punkty pomocy: 1

Zdecydowałem się napisać aby przestrzec tych,którym się jednak wydaje że ich sytuacja jest wyjątkowa i wymaga "wyjątkowego" traktowania.

1.Nie,nie jest.

2.Panowie z forum to tylko ludzie i są omylni.Jednak ich doświadczenia ,jak również historie każdego takiego delikwenta jak Ja, to dowody na słuszność tez przez nich stawianych.

3.Jeżeli zrobisz po swojemu,zaboli dwa razy.Raz,dlatego że nie posłuchałeś.Drugi raz,bo zrobiłeś tak jak chciałeś i wyszło właśnie tak,jak powinno.

Mimo dobrych rad (słownik również ) stwierdziłem "jak jesteś facet,to zrobisz po swojemu" i....zrobiłem !
Twardo i po męsku negocjowałem o należne MI miejsce przy jej boku.Spotkania,wyjazdy przyjazdy, odjazdy.Wynegocjowałem nawet to, że będziemy się widywać CO WEEKEND !!!! Taki ze mnie facet i negocjator.Do tego dodam jeszcze,nie chwaląc się,że mogę do niej dzwonić z KAŻDYM swoim problemem i co więcej,ze wszystkimi jej problemami mogę zawsze pomóc. Niezle co?
A tak bardziej serio to wykastrowałem się,niemytymi nożyczkami do papieru.
Wyprosiłem sobie jakieś spotkania,łyknąłem gadki" cos do Ciebie czuje,ale nie tak jak kiedyś" "nie wiem czy to wróci" ,"chce żebyś do mnie przyjeżdżał żeby sprawdzić czy zacznę tęsknić jak kiedyś" i co? Nic.
Wpada raz na dwa tygodnie.Mnie zaspokaja,ona jest niedotknięta.
Dzwonimy do siebie codziennie(wiem wiem...słodko)gadamy o pierdołach bo nie ma tematów.
Szkoda gadać bo to tak śmieszne że aż smutne.

Dzisiaj się ocknąłem.Zobaczyłem to,czego bardzo nie chciałem widzieć.
Zapomniała o spotkaniu z moją skromną osobą i olała możliwość przyjazdu bo " przecież byłam w zeszłym tygodniu". Już prawie ją usprawiedliwiłem ale przez to co przeczytałem na tym forum nie mogłem.Po prostu się nie da,w myśl zasady "jak komuś zależy,znajdzie sposób.Jeżeli nie,znajdzie powód."

Ciąg dalszy zapewne nastąpi.

Guest
Portret użytkownika Guest
Nieobecny
Starszy moderator
ModeratorWtajemniczonyTa osoba pomogła w składce na serwer

Dołączył: 2009-02-11
Punkty pomocy: 12898

odnalazłeś jaja? No to życzę, żebyś nie zgubił. I bez względu na to, co się stanie, ważne, żebyś mogł patrzeć w lustro...

________________________________________________________________
"Szczęście to łza, którą się otarło i uśmiech, który się wywołało."
Maxence van der Meersch
"ŻYCIE NALEŻY PRZEŻYĆ TAK, ŻEBY WSTYD BYŁO OPOWIADAĆ, ALE MIŁO WSPOMINAĆ"