Prawie dwa lata znajomości, ponad rok wspólnego mieszkania, półtora w związku. Od 2-3 miesięcy zdarzają się kłótnie, 3-4 razy w gniewie kazała się wyprowadzić, mówiła, że mnie nienawidzi, kilka razy uderzyła z bezsilności (nie reaguje na jej krzyki i zachowanie, nie potrafię się z nią kłócić). Jak chciałem zacząć się pakować to zaczynała płakać i że jednak nie mam (później tłumaczyła, że ma ciężki czas i nie daje sobie rady z wieloma rzeczami).
Jak dochodzi do takich sytuacji zamykam się w sobie i czekam, aż opadną złe emocje (staram się nie nawiązywać z nią kontaktu). Ona tego nie rozumie i uważa, że mam ją gdzieś i nie szanuje jej.
Po ostatnim takim razie kazała się spakować - nie chciałem czegoś zrobić, bo się źle czułem - (nie daje rady psychicznie ze mną, kłótnie źle odbijają się na dziecku, ma teraz bardzo ważne rzeczy na głowie, które dotyczą dziecka i musi się na nich skupić) i się wyprowadziłem.
Dziewczyna ma dziecko z wcześniejszego związku (wiek podstawówkowy, nie zna swojego ojca, nie utrzymują kontaktu). Była bita i sporo przeszła w tym związku (kilka lat wcześniej).
Wprowadziłem się do nich i otoczyłem miłością, starałem się być ojcem dla dziecka (zapewniałem mu wszystko, żeby miało jak najlepiej). W zasadzie cały czas byliśmy szczęśliwi, tylko pojawiały się te kłótnie (które często wynikały ze zmęczenia, niewyspania).
Między innymi mimo, że uważałem, że nie ma warunków (zobaczyła szczeniaka i bez niego powiedziała, że nie wyjdzie) kupiłem psa. Po pół roku psem zajmowałem się już tylko sam i miałem się go pozbyć (szczeniak jak szczeniak, ale przeszkadzał jej i dziecku - coś pogryzł, sierść zostawiał, śmierdział itp.) Uważam, że jak wzięło się psa to ma się za niego odpowiedzialność. Pies ich pokochał, ale psa w domu ma nie być.
W zamian otrzymałem pretensje, że spotykam się za często z rodzicami, za dużo czasu poświęcam psu, chcę spotykać się ze znajomymi (a to nie jej życie), nie myślę o przyszłości (chciałaby drugie dziecko, ślub) itp.
Co weekend często wyjeżdżaliśmy, ale to przestało się podobać, bo dziewczyna nie chce żyć na walizkach (dziecku bardzo się podobało).
Po dwóch latach uważam nas za rodzinę. Ze względu na przeszłość dziewczyny przymykałem oczy na pewne rzeczy, starałem się zapewnić jej bliskość i bezpieczeństwo, ale chciałem też mieć coś ze swojego dotychczasowego życia.
Dałem jej czas na wyciszenie, ale nie wiem, czy jest do czego wracać?
Nie wiem, czy dobrze robię tak się zamykając. Po prostu nie chcę brnąć w kłótnię, oznajmiam swoją rację i nic więcej nie mówię. Jeśli jest to wieczorem to rozmawiamy dopiero na drugi dzień. A ona potrafi pół nocy przepłakać (wtedy idę ją przytulić). Nie wiem, czy to dobrze.
Uciekaj.
Postawa roszczeniowa, wszystko układane pod nią i dla niej... Będzie tylko gorzej.
Ona uważa, że tak jest lepiej dla dziecka.
Dziecko nie miało nigdy ojca. Poprosiło, czy mógłbym być dla niego tatą. Tak też się czuje, nie chcę go zawieźć.
Będziesz się dwoił i troił aby dzieciakowi sprawić normalność a i tak guzik z tego będzie bo ta kobieta przez swój dziki egoizm na to nie pozwoli (z tego jak wnioskuje).
Jak zostaniesz z nimi, koniec końców będziesz męczyć się Ty i dziecko, jak odejdziesz tylko dziecko. Zastanów się czy przez litość do nieswojego dziecka chcesz poprowadzić swoje życie do katastrofy.
---------------------------------------------------------------
Think different
Oczywiście, że "dla dziecka".
Dziwne tylko że za każdym razem akurat tej wszystko nie pasi.
Jeśli chcesz bawić się w dobrego Samarytanina, a przy okazji być ciągle lżonym, obrażanym, nigdy nie wystarczającym, wiecznie wyczerpanym poświęcając całą energię na kogoś kto tego nigdy nie doceni to droga wolna.
Twoje życie, twój wybór, szkoda tylko przeżyć życie w ten sposób.
Znajdź sobie jakąś normalną.
Z tej mąki chleba nie będzie. Im bardziej będziesz wokół niej orbitował tym kłótni i sprzeczek będzie więcej i coraz mniej szacunku do Ciebie z jej strony.
Zauważ fakt, ze Ty w tej relacji naprawdę sporo dajesz, a ona wciąż tylko bierze nie dając nic od siebie, a nie na tym to polega.
Ja bym wziął psiaka i poszedł.
O paaanie. Jej się nie poprawi, to raz. Druga sprawa jest taka, że wbrew powszechnemu publicznemu politowaniu, na hasło "samotna matka" dostaję kurwicy. A to dlatego, że społeczeństwo widzi jedną stronę medalu- facet chuj zostawił kobietę z dzieckiem albo w ciąży. Niestety, samotne macierzyństwo to często efekt błędnych decyzji podjętych przez kobitkę, często wręcz głupoty (mówiąc kolokwialnie- sama się o to prosiłaś popuszczając krocza zjebanemu typowi. Temat rzeka). Miałem do czynienia z samotnymi matkami i powiem Ci, że nie ma chuja, żebym wziął kobitę z gówniakiem. Często mają poryte berety. Co zrobić? Szkoda dzieciaka, bo się przywiązał, ale jak nie spierdolisz od niej, to będziesz żył długo i nieszczęśliwie. A kto wie, czy Cię przy jakiejś okazji panna nie spuści w kiblu...
__________________________________________________________
Stado baranów prowadzone przez lwa groźniejsze jest niż stado lwów prowadzone przez barana.
Przecież ona już to robi i sytuacja tylko się pogarsza.
Typowy toksyk, który prędzej czy później zrobi Ci kaszankę z mózgu. Rozmowy tutaj nic nie dadzą, ona na poziomie logicznym ok zrozumie ale podczas burzliwej kłótni myślisz, że będzie o tym pamiętała? To są przekonania, coś tak głębokiego że będzie dalej leciała na freestylu. Nad takimi rzeczami pracuje się latami, a Panna myśli że jest z nią wszystko w porządku a winą zapewne obarcza Ciebie. Ty nie uciekaj, autorze spiepszaj od niej bo zmarnujesz sobie życie.
Przyciągasz do swojego życia osoby na poziomie takim na jakim sam obecnie jesteś
Przede wszystkim mówi, że się zawiodła na mnie. Że nie tak miało wyglądać nasze życie, że nie potrafiłem jej te kilka razy uspokoić i wyciszyć jak były kłótnie. Że kilka razy zachowałem się nieodpowiednio z dzieckiem, że myślałem tylko o sobie i psie, a nie o dziecku. Zawiodła się też na psie.
Kurwa, na psie sie zawiodła? Masakra co to za baba jest, jak juz nawet taki fajny zwierz jak pies jej przeszkadza. Choc w sumie, w chwili obecnej ma dwa psy. Musiałaby sprecyzowac na ktorym sie zawiodła.
Stormbringer
Ta relacja jest mega toksyczna, widać to po tych różnych sytuacjach, które opisujesz, kłótnie z jej inicjatywy, sytuacja ze szczeniakiem , narzekanie na wyjazdy, które jej organizujesz. Nie jest to wysoko perspektywiczna relacja.
Poza tym to, co ona mówi, o swojej poprzedniej relacji dzieliłbym na dwa, bo prawie wszystkie laski, które mają, dziecko opowiadają jakieś historię o tym, że były bite. Tak były bite, że urodziły temu facetowi dziecko. Co nie oznacza, że nie zdarzają się tacy faceci, ale większości przypadków kobiety kłamią. Nie pakuj się w to głębiej, bo jeżeli ona się tak zachowuje, będąc po przejściach i mając, dziecko a Ty masz czystą kartę i widać, że dobry z Ciebie facet. To biorąc z nią ślub i robiąc, jej dziecko tylko się pogrążysz.
I to gadanie o ślubie, który co niby ma zmienić ? Jeśli obecnie to tak wygląda między wami. To znaczy, dla niej oczywiście zmieni, bo 500 + a jak wam nie wyjdzie, to będziesz płacił alimenty. I ona głównie patrzy na to pod tym kątem. Poza tym kobiety nie są zdolne to takiej miłości, jaką darzy kobietę facet i nie ma co mieć o to do kobiet pretensje, tak są skonstruowane.
To znaczy, po haju wzajemnego zauroczenia, a w szczególności te samotne z dzieckiem. Będą patrzyły na Ciebie pod kątem zabezpieczenia finansowego jej i jej dziecka. Jak tylko przestaniesz to robić albo będziesz miał sam jakieś problemy, to ona bez skrupułów wyrzuci Cię ze swojego życia. I cała inwestycja też finansowa przepada, bo przecież inwestowałeś w nie swoje dziecko. Więcej opisałem na mojej grupie na FB. Znajdź sobie normalną dziewczynę, bo inna w jej sytuacji robiłaby wszystko, żeby Cię przy sobie zatrzymać. A ona ma jakieś pląsy. Dodatkowo przeczytaj to:
Nigdy nie traktuj kobiet zbyt dobrze, kobiety trzymają się ochlaptusów, kur*iarzy, szulerów i brutali. Nie mogą wytrzymać ze słodziutkim milusim facetem. A wiesz dlaczego ? Nudzą się. Nie chcą być szczęśliwe. To nudne.
Mario Puzo
O czym myśliciel myśli, empiryk udowadnia
No niestety to, że była bita to jeszcze nic, gorsze rzeczy się działy. A bita była, bo kończyło się szpitalem, rodzina potwierdza.
Ślub, czy zaręczyny, bo 3 z przodu i nie ma na co czekać.
Jej całym życiem jest dziecko, nie imprezuje, nie pije, nie ma za specjalnie znajomych, nie ma hobby. Mimo to mamy wspólne tematy i wiele rzeczy nas łączy. Skromna, spokojna dziewczyna, ale nie radząca sobie z emocjami.