Witam was wszystkich.
Jaką taktykę byście zastosowali gdy :
Znamy się i piszemy już od 9mc. Ona była tą, która pierwsza okazywała zainteresowanie ( zainteresowałem ją tym, że w pracy jestem poważny i nie starałem się o kontakt).
Były już pocałunki i przytulanki.
Żadnych wyznań choć wszystko szło w jednym kierunku.
Od mc zaczęła stosować chłodnik, było dużo przypadków że po odczytaniu wiadomości nie odpisywala. Zwróciłem grzecznie uwagę, że jest to brakiem szacunku.
4 razy proponowałem wspólne wyjście w ostatnim czasie, nie powiedziała nie ale do nich nie doszło a ja naciskać specjalnie nie będę.
Wszyscy wokoło myślą że jesteśmy razem, jak mówiła przychodzi tylko dla mnie w pracy.
Podsumowując, widzę straszne ochlodzenie, widzę, że nie garnie się do rozmowy, że obserwuje mnie jak rozmawiamy. Jestem nie ufny bo zostałem cholernie zraniony w przeszłości. Gdzieś musiałem coś zepsuć, coś przegapić. Na pewno coś do siebie czujemy ( albo tylko ja). Chciałbym szczerej rozmowy ale ona jakoś się do tego nie garnie.
Nie chce latać przy niej jak piesek ale też nie chce zrywać kontaktu...
Ciężki temat.
No to nie lataj, kontakt ogranicz, zajmij się innymi i zobaczysz co będzie. Przypuszczalnie panienka wyczuła, ze jesteś bardzo napalony i zdeterminowany, a to odrzuca.
________________________________________________________________
"Szczęście to łza, którą się otarło i uśmiech, który się wywołało."
Maxence van der Meersch
"ŻYCIE NALEŻY PRZEŻYĆ TAK, ŻEBY WSTYD BYŁO OPOWIADAĆ, ALE MIŁO WSPOMINAĆ"
Nie jest to wcale "ciężki temat". Dramatyzujesz i nadajesz tej relacji zbędny ciężar, wywierając na sobie presję. Moim zdaniem te podchody trwają zdecydowanie za długo i już zostałeś adekwatnie zaszufladkowany oraz spisany na straty.
Chyba byłem za szczery i zbyt nie ufny. Teraz pytanie, czy uda mi się jakoś odnowić to co było kiedyś. Raczej chłodnik z mojej strony nic nie da bo dziewczyna jest przepiękna i błyskotliwa, może mieć kogo chce. A ja sobie jakieś historyjki wmawiam i tu jest mój problem. Wydaje mi się że jestem takim kołem zapasowym...
Michaello wiesz ze jestem teraz w takiej podobnej sytuacji 2 tyg chłodnik i nic No i co zrobisz ...
Za dlugo to wszystko trwa, rozgladaj sie za innymi dziewczynami. 4 propozycje spotkania a tu nic, olac chyba ze sama to zainicjuje
Arman - wciaz sledze Twoj post i czekam na rozwoj sytuacji
Khrys napewno cos wybuchnie w powietrzu az czuć wybuch tylko niewiem kiedy i w która stronę az sam zgłupiałem ....
zabierałeś się jak pies do jeża, no i masz, za długo to trwało, dziewczyna pewnie czekała, a Ty nie zadziałałeś, seksu pewnie nie było.
trafił się pewnie inny bolec, dlatego trzyma Cie na dystans, a że nie jest go jeszcze pewna, to Cie do końca nie skreśliła, ma w zanadrzu koło ratunkowe, ale to pewnie kwestia czasu.
Sprawa jest bardziej skomplikowana. U mnie rozwód lada moment. Dlatego nie mogę iść na całość i ona o tym wie. Co do spotkań, część nie wypalił aż uwagi na jej robotę. Mówiła mi że się boi bo razem pracujemy, może nie chce żeby ludzie gadali? Nie lubi poważnych rozmów..
Jeszcze jedno. Na weekend wyjechała nie mówiła z kim, ale coś się okazało, jedna para, ona i on. Może przyjaciel, może kolega. Nie powiem zabolało strasznie. Aż mnie roznosi aby się spytać i mieć jasną odpowiedź. Bo myśli mnie wykoncza
Niestety, ale nie musisz pytać - cała ta układanka z ochłodzeniem relacji wskazuje na innego bolca lub jego poszukiwanie.
Tak naprawdę nie możesz mieć do niej pretensji o ten wyjazd, przecież nie jesteście razem. Moglibyście być gdybyś zadziałał.
Przeczytaj swoje posty i przeanalizuj - cały czas stawiasz się w roli ofiary systemu i szukasz przeszkód ... a to nieśmiały, a to nie mam jeszcze rozwodu, a to zraniony.
Twoim zadaniem jest te przeszkody sprawnie omijać, musisz być ponad to.
Tu niestety nie widać już większych szans na "żyli długo i szczęśliwie"
Zgodzę się, ja wiedziałem że źle robię. Zdaje sobie sprawę że JA nie pociaglem tego dalej Ale tu jest mój problem w głowie. Ale też muszę być szczery ze sobą i tak uważam, że dopóki jednej sprawy nie domkne to z drugą mi nie wyjdzie bo jest taka blokada w głowie. Z jednej strony uważam, że nic z tego nie będzie z drugiej że jakieś szanse są. Nie będę się narzucal bo to nic nie da. Będę informował czy coś się będzie działo
Rozumiem że obracamy się dookoła Twojego rozwodu.
To teraz jaka jest prawda? domykasz rozwód? Wtedy żadnych przeszkód żeby już układać sobie życie po swojemu.
Nie domykasz rozwodu, czyli klasycznie walisz starą po rogach. No tak blokada jest i usprawiedliwiasz się przed samym sobą że "będziesz brał rozwód"
Nie oczekuję od Ciebie odpowiedzi na to pytanie, oczekuję że sobie sam na nie odpowiesz
Są miliardy wyjść z takiej sytuacji. Sorry ale skończ biadolić i weź się w garść.. bo uznam że ta 3 z przodu w Twoim profilu to grubo na wyrost.
Po pierwsze jestem w trakcie rozwodu, 1,5 roku minęło od tego jak mi moja rogi przyprawila. Napisałem o tym żeby nakreslic sytuację. Myślę, że mnie źle zrozumiałeś.
Nie - ja zrozumiałem Cię doskonale, problem jest w tym że Ty sam siebie nie rozumiesz. Masz sporo pracy nad własną głową. Wiem że jesteś przetrącony, ale jesteś tu po to żeby się podnieść a nikt na tej stronie nie będzie przytulał.
Jeśli jest tak jak piszesz to absolutnie nie powinieneś mieć żadnych zahamowań żeby iść na całego!
Wracając do laski - sytuacja jest do dupy właśnie przez Twój (chwilowo miejmy nadzieję) słaby łeb. Sugerowałbym zmianę obiektu westchnień.
Konieczne poszperaj w podstawach i klasykach, jest masa materiału o samorozwoju dla wykolejeńców takich jak my.
Tak ... ludzi z Twoją historią.. jest nas tu sporo
Wszystko się wydarzyło w złym czasie