Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Brak wsparcia "partnerki" czy to jeszcze związek?

11 posts / 0 new
Ostatni
johnydresiwo
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 28
Miejscowość: .

Dołączył: 2018-08-05
Punkty pomocy: 0
Brak wsparcia "partnerki" czy to jeszcze związek?

Cześć wszystkim,

Jako nowy członek forum serdecznie witam się ze wszystkimi!

Zanim przejdę do rzeczy, krótka (szczera) wazelina: Super robotę robi to forum a w zwłaszcza admini i kilku doświadczonych użytkowników-szacunek i kontynuujcie dobrą robotę!Smile

Proszę o ocenę sytuacji w której znalazł się „mój związek” (nie wiem czy związek to najlepsze określenie). Każdy głos w dyskusji się liczy natomiast prosiłbym o raczej przemyślane wypowiedzi użytkowników, którzy trochę przeżyli-do rzeczy:

Budujemy z dziewczyną relację od 4 lat. Od roku mieszkamy razem. Jesteśmy niezależni finansowo. Jesteśmy w podobnym już dojrzałym wieku. Kobieta w domu się stara. Sex jest raczej przeciętny- szału nie ma co do jakości jak i co do częstotliwości zbliżeń.

Od jakiegoś czasu nie układa się najlepiej.

Najpoważniejszym mankamentem tej relacji (z mojego punktu widzenia) jest to, że mam wrażenie, że nasza znajomość przybrała quasi ekonomiczny układ i jest powierzchowna-wydaje mi się, że ona jest ze mną „bo tak wygodniej”, choć może nie umie się do tego przed sobą przyznać. Dlaczego?

Problem nr 1-nie widzę u nas dojrzałego partnerstwa:

- nie rozmawiamy o wspólnych planach (serio- dorośli pracujący ludzie po 4 latach związku nie wiedzą czego chcą od siebie!?). Jakiekolwiek próby podejmowania poważniejszych tematów przeze mnie- czy to oświadczyn/ślubu, czy to zakupu wspólnego mieszkania- kończyły się nabraniem przez partnerkę wody w usta lub wymijającymi odpowiedziami.

Jakiekolwiek wspólne plany ograniczają się do rangi „co na obiad w niedzielę”/„co robimy w weekend” / „gdzie jedziemy na wakacje”. Fajnie, tylko ja bym chciał czegoś więcej w zakresie wspólnego planowania…nie ma w tym głębi…nie wiem na czym stoję...mam wrażenie, że jej po prostu nie zależy na wspólnej relacji lub nie zależy w takim stopniu jak mi-ot jest jej dobrze tak jak jest: bez poważniejszych planów, bez deklaracji- na zasadzie zobaczymy co życie przyniesie...tak trochę „po studencku”. Oczywiście ona nie widzi problemu, że tego typu tematy wychodzą wyłącznie ode mnie.

Problem nr 2- nie widzę u niej szczerego wsparcia w trudnych sytuacjach:

-jest prawdopodobne, że na skutek zmian zawodowych i chwilowego pogorszenia się mojej sytuacji finansowej będę musiał opuścić wynajmowane przez nas mieszkanie i wrócić do rodzinnego Torunia (czego bardzo nie chce). Partnerka zostanie w dotychczasowym wynajmowanym mieszkaniu i będzie szukać sobie współlokatorki (gdy się wspólnie wprowadzaliśmy to wziąłem na siebie większą część opłat z racji tego, że lepiej zarabiałem- po prostu miły gest. Teraz ona zarabia lepiej, a ja chwilowo nic- pomimo tego za mieszkanie płacimy 50/50).

Nie oczekuję, że ktoś mnie będzie utrzymywał, ale od 4 letniego związku i dorosłej kobiety rozsądnym chyba jest moje oczekiwanie wobec niej, że jakkolwiek (choćby kurtuazyjnie) zainteresuje się w jaki sposób może mi pomóc- tak abym jednak nie musiał się wyprowadzać (nie chodzi mi tu o pomoc finansową, ale szczere okazanie jakiejkolwiek inicjatywy - coś na zasadzie: twoja przeprowadzka to ostateczność może da się coś wykombinować…no cokolwiek;).

Była zainteresowana faktycznie…tyle tylko, że tematem czy pojedziemy razem gdzieś na długi weekend. Rozpoczęte pakowanie walizek nie robi na niej wrażenia..

Czy dorosłej kobiecie kochającej swojego faceta powinienem w ogóle tłumaczyć, jakiego wsparcia druga osoba w związku oczekuje w razie utraty roboty i to jeszcze w sytuacji wspólnego mieszkania w wynajmowanym lokalu? (Pominę już zawracanie głowy czy jedziemy na długi weekend- btw. każdy płaci za siebie). Czy w dojrzałej szczerej relacji powinienem „dopraszać się” o jakieś wsparcie, poczucie, że nie jesteś z tym problemem sam? No nie wierze, że jest aż tak nie ogarnięta! Przecież to jest chyba dla niej oczywiste, że po takim jej podejściu już nigdy z nią mieszkania wspólnie nie wynajmę…no chyba, że jest aż tak naiwna i nie zdaję sobie sprawy jak ja odczytuje jej zachowanie.

Przecież chęć jakiejkolwiek pomocy/wsparcia powinna od niej wyjść niejako naturalnie- a tutaj nie tylko tego wsparcia nie widzę co wręcz wydaje mi się, że ona ignoruje problem lub robi wszystko, żeby go nie zauważać. Oczywiście jest gadka w stylu „nie martw się” „wszystko się ułoży” ale wiecie jak to jest: ględzenie nie wymaga wysiłku a wyprowadzam się za 1,5 miesiąca.

Jedno jest pewne- tą akcją na maxa mnie zawiodła-jak nigdy przez 4 lata. Ja wiem, że to facet jest „głową rodziny” i powinien wziąć na siebie ciężar ekonomiczny. Jednakże po tej akcji zwyczajnie mam podstawy przypuszczać, że nie mogę na nią liczyć…na zasadzie jak jest dobrze to jest dobrze a jak jest źle to radź sobie sam (to prawda, że „prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie”a w Polsce gdy odniesiesz sukces:).

Pewnie nieco histeryzuję, ale po 4 latach związku i roku mieszkania razem muszę stwierdzić, że: (1) nie jestem pewny jej zaangażowania (2) absolutnie nie wiem czy ona mnie kocha czy też jest ze mną na zasadzie „bo to zawsze lepiej kogoś mieć”.

No naprawdę nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć.

Prośba o spojrzenia z szerszej perspektywy i ewentualne sugestie czy brnięcie w to dalej ma sens;) Wiadomo- nikt za mnie decyzji nie podejmie ale może ktoś miał podobną sytuacje albo wie jak to ugryźć tak żeby sobie zębów nie połamać;)

Dzięki!

Powerade
Portret użytkownika Powerade
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 27
Miejscowość: warszawa

Dołączył: 2010-09-01
Punkty pomocy: 120

Powiem Ci ze faktycznie to dziwne. U mnie jest na odwrót, moja kobieta ciągle planuje przyszłość ze mną, wypytuje kiedy sie oświadczę, przy każdej możliwej sposobności porusza ten temat. Nie wiem ile dokładnie macie lat ale domyślam sie ze 25+. W tym wieku większość kobiet chce sie juz wiązać na stale/wychodzić za mąż itd.

duckface
Portret użytkownika duckface
Nieobecny
Wiek: 99
Miejscowość: Wrocław

Dołączył: 2017-09-11
Punkty pomocy: 316

"Ja wiem, że to facet jest „głową rodziny” i powinien wziąć na siebie ciężar ekonomiczny."

Tak, ale tylko w sytuacji, kiedy kobieta zajmuje się domem i dziećmi. Jeśli ona pracuje poza domem, to nie widzę powodu, dla którego koszty życia nie miałyby być rozłożone 50/50. No chyba, że to ona się zajmuje głownie dziećmi i jednocześnie pracuje, to powiedzmy 40/60 lub 30/70.. Ale nigdy facet nie zapierdala na wszystko.

"Pewnie nieco histeryzuję, ale po 4 latach związku i roku mieszkania razem muszę stwierdzić, że: (1) nie jestem pewny jej zaangażowania (2) absolutnie nie wiem czy ona mnie kocha czy też jest ze mną na zasadzie „bo to zawsze lepiej kogoś mieć”."

I to jest chyba Twój problem. To ona powinna mieć tę niepewność. Ona powinna się zastanawiać, czy jej nie zostawisz, czy chcesz z nią ułożyć życie, itd. Dziewczyny lubią tę nutę niepewności, bo to je bardzo kręci. Ty stawiając kawę na ławę, czyli mówiąc, że chcesz to, tamto, mieszkanie, ślub, dzieci, cokolwiek, trochę jakby podajesz się na talerzu i cała ekscytacja(która, nie oszukujmy się, po 4 latach jest pewnie niewielka) znika. Poza tym, jej pewnie jeszcze nie w głowie ślub, etc.

Gdzieś w twoim związku ewidentnie zniknęły te emocje i ekscytacja i pojawiła się nudna monotonia i to jest chyba główny problem.

Poczytaj dział PODSTAWY, ewentualnie pisz na priv.

Pzdr,
DF

Hasano
Portret użytkownika Hasano
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 25
Miejscowość: miasto wojewódzkie

Dołączył: 2015-09-16
Punkty pomocy: 1083

Powiedz mi a jakie ona miała wzorce z domu? Może to dla niej normalne tak się zachowywać? Jest to moim zdaniem ważne pytanie, na które musisz sobie odpowiedzieć Smile

|Życie jest krótkie i jeśli masz na coś ochotę to to zrób, ale licz się z konsekwencjami| & |Kobieta jest jak motylek w Twojej dłoni, jeśli zaciśniesz ręce, motylek udusi się, jeśli otworzysz je za mocno, motylek odleci|

ann39
Portret użytkownika ann39
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 30
Miejscowość: Płock

Dołączył: 2017-02-10
Punkty pomocy: 453

Aha czyli mówisz że 4 lata się znacie ale ona tak cie pragnie, że na wyjebane czy będziesz przy niej czy nie.

yyyy to 4 lata, tak ?

johnydresiwo
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 28
Miejscowość: .

Dołączył: 2018-08-05
Punkty pomocy: 0

i to jest zasadne pytanie czy tak własnie powinienem rozumieć jej postępowanie...

jaroslaw1999
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 27
Miejscowość: Warszawa

Dołączył: 2018-07-24
Punkty pomocy: 225

Wyprowadź się już a nie za 1,5 miesiąca. Zobaczysz co się stanie

felcjanka
Nieobecny
Kobieta
Wiek: 28
Miejscowość: Warszawa

Dołączył: 2018-04-12
Punkty pomocy: 42

Dla mnie jej zachowanie jest jak najbardzjej dziwne Bo skoro masz teraz pod górkę, to dla mnie jest wręcz oczywiste, żeby w takiej sytuacji zaproponować pomoc. A tym bardziej w związku z takim stażem. Nie rozumiem, jak twojej partnerce może to być aż tak obojętne. Widocznie średnio, o ile w o ogóle zależy jej na Tobie.

raM
Portret użytkownika raM
Nieobecny
Zasłużony
Wtajemniczony
Płeć: mężczyzna
Wiek: .
Miejscowość: Rzeszów

Dołączył: 2011-09-05
Punkty pomocy: 794

Stary, nie chcę Cię straszyć, ale widać że jest to związek z "rozsądku" (a przynajmniej taki stan był w momencie gdy zostaliście parą). Być może coś do Ciebie czuła, ale z biegiem czasu to się wypaliło. Z tego co piszesz, to nie widać iskry u was. Hasano dobrze napisał, to może być wzorzec np. małżeństwa jej rodziców, gdzie oboje wybrali stabilność finansową kosztem tej iskry/uczucia która jest z prawidłowym związku. Przeciętny seks też wam nie pomaga. Podstawą każdego związku jest seks. Jeśli kobieta ma z Tobą dobry seks, to będzie ją to przy Tobie trzymać, a gdy zerwiesz będzie to sprawiać, że będą do Ciebie wracać lub za Tobą ganiać "Bo z nim było mi tak zajebiście w łóżku".
Recepta? Musisz ją wybudzić z tego marazmu w który popadła/popadliście. Nie wiem jakie preferencje seksualne ma Twoja kobieta, ale jeśli wasz seks ograniczał się do wsadzić -> dojść, to pokombinuj trochę w tej dziedzinie. Drugim wyjściem może być zagranie na jej emocjach. Niech będzie o Ciebie zazdrosna (oj uwierz mi że to ma moc), niech się martwi, myśli.

johnydresiwo
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 28
Miejscowość: .

Dołączył: 2018-08-05
Punkty pomocy: 0

Dzięki wszystkim za merytoryczny głos w dyskusji!

@ raM
co do wzorców wyniesionych z domu to nie wiem jak to było, gdyż jako dziecko straciła ojca więc może nie miała gdzie tych wzorców zobserwowgać.
co do seksu to faktycznie od początku związku nasze temperamenty nie są do końca zgrane a inicjatywa w tym zakresie należy głównie do mnie co również powoduje frustracje...

Stifler
Portret użytkownika Stifler
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 21
Miejscowość: Californication

Dołączył: 2015-04-26
Punkty pomocy: 225

W takich sytuacjach przydało by się potraktować ją jak jaskiniowiec. Wrócić do domu na seks, zjeść i wyjść z dobrym humorem do znajomych (bo tak wygodniej) potraktować ją własną bronią. Myślę, żę rozmowy o uczuciach by tu pogorszyły sprawę i miałaby cię już w garści.

Najlepiej wyprowadź się najszybicej jak możesz, wkońcu coś nie będzie zaplanowane, nagle zrobisz coś na co ona nie będzie przygotowana. To zaburzy jej cały tok myślenia. Będzie rozkminiać czy się wkurwiłeś? czy coś się stało ? a może to ja coś zrobiłam ? Niech ona rozmyśla a ty poczekasz na jej reakcje i zobaczysz czy jej zależy.

Co do wzorców straciła ojca więc w pewnym stopniu musisz jej go zastąpić ale nie tylko opieką i bezpieczeństwem ale czasami wręcz musisz byc surowy i egzekwować jeśli coś ci się nie pdoba. Czasami wytarczy stanowczość.

Nie przelewa Ci się ostatnio ? trudno jej idze lepiej. Bez proszenia mówisz, że teraz będzie musiała dokładać wiecej i tyle. Tylko jak będzie ci wstyd z tego powodu i ona wyczuję, że ucierpi na tym twój honor i twoja męskość to ona zacznie nosić spodnie. Trzeba to poweidzieć tak jak by to był jej zakichany obowiązek ci pomogać a tobie się należy jak psu micha. Ona musi wiedzieć, że nawet jak pdejmujesz decyzje, które jej sie nie podobaja to po to by razem być i żeby przetrwać.