Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Awkward sytuacja

11 posts / 0 new
Ostatni
Thevenin1415
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 28
Miejscowość: Poznań

Dołączył: 2017-09-23
Punkty pomocy: 28
Awkward sytuacja

Cześć misiaczki.

Potrzebuje (najlepiej dzisiaj przed wieczorem) zajebistej rady od Was.

Sprawa wygląda tak. Miałem prawie żonę. Tuż przed ślubem coś nie pykło i nie szukałem w żadnym wypadku kogoś na stałe. Żyłem imprezą , przypadkowymi znajomościami etc.
Nie wydawało mi się możliwe, żebym poczuł coś silnego do jakiejkolwiek innej kobiety niż moja niedoszła żona.

Ale.
Minęły dwa lata.
I spotkałem 5 lat młodszą dziewczynę.
Kobieta 10/10. Mega silny charakter. W życiu się sama pierwsza nie otworzy. Bardzo imponuje mi to jak potrafi być silna emocjonalnie.

Takie kobiety jeżeli raz Ci zaufają, raz podejmą decyzję żeby być z Tobą to będą już zawsze. Ale się trzeba mega napracować żeby tak się stało.

Trwało to blisko 3 miesiące. Pracujemy razem. Kontaktujemy się całkiem często.
W skrócie. Zaczęło iskrzyć, siedzimy na imprezie, ona bardzo blisko mnie, położyłem jej rękę na policzku, widzę po oczach że jeżeli pocałuje, to ona to odwzajemni. Myślę sobie że grubo dość. bo to nie jest zabawka, tylko kobieta i to taka w której mógłbym się za 3 sekundy zakochać.
Dodam, że miałem kilka (sporo) kobiet od rozstania z moją niedoszłą żoną, ale ta jest inna. Tu nie chodzi o możliwość kontaktu fizycznego z "dobrą dupcią", ja autentycznie potrafię się zachwycać nie tylko jej wyglądem, ale tym jakim jest człowiekiem.

I tak wracając do imprezy, ręka na policzku wszystko idealnie i spasowałem. Przeraziło mnie że ja autentycznie coś do niej czuje, i że autentycznie mam możliwość to sfinalizować.

Nasza znajomość jest dziwna. Chemia jak jasna cholera, bliskość jest tak niesamowicie pociągająca. Ale zarówno ona jak i ja pieruńsko się boimy tego co jest z tym związane. Że ona nie jest dla mnie w żadnym wypadku bez znaczenia, ja dla niej z resztą też nie, i ona też się tego boi.

Ale jednocześnie kiedy z nią tam tak siedziałem na tej imprezie to decyzja należała do mnie. Mogłem ją pocałować, nie odmówiłaby mi jeżeli tylko bym wykonał krok, ona by za mną podążyła. Sama mnóstwo razy mi powtarzała że "mi ufa".

Po tej akcji, miesiąc przerwy i to samo. Tym razem postanowiliśmy się spotkać we dwoje. Ławka w parku w środku nocy, znowu łapka na policzku i znowu ten sam paraliż. Ale tym razem pozwoliłem jej się do siebie przytulić. Objąłem ją czule i stanowczo. Głaskałem, a ona odgłaskiwała. Wbiła mi lekko pazurki w bok, i smyrała delikatnie. Ale nic więcej. Ponownie to była moja decyzja żeby spasować.

Znowu trochę awkwardnesu przez jakiś czas. Znowu takie udawanie że "jesteśmy tylko kumplami" i nagle jebs. Wczoraj. Jprd chłopakyyy.

Poszliśmy do kina, potem coś zjeść, cały czas pod wpływem alkoholu. Wylądowaliśmy u niej. Zebrało nam się na rozmowy "o nas".
Stwierdziła że jestem jej "dobrym kumplem" i tak dalej. Zaczęła tłumaczyć że nie jestem w jej typie. I tak dalej.
Że były momenty że mogłem ją pocałować, ale że to bez sensu. Bo fakt, byłoby miłe, ale ze i tak by nam nie wyszło.

Tak wiecie, ja prawie nic nie mówiłem a ona jakby się kłóciła sama ze sobą i sama sobie próbowała wmówić że "tak będzie lepiej".

I potem poszliśmy spać. Razem kurde. Przytuleni na łyżeczkę. Miałem jedną łapkę na udzie, tuż koło sami wiecie czego. Drugą pod biustem, tak że czasami go delikatnie dotykałem.
A ona leżała i pozwalała się głaskać itd. Wystarczyłoby przesunąć rękę troszeczkę obok i by poszło.Ponownie by nie odmówiła.

A mnie znowu jebnął paraliż. W sensie, że wystarczy mały, maluteńki gest, i zaraz za nim pójdzie gigantyczna seria wydarzeń. Raz że seks, dwa... ta relacja nie jest bez znaczenia. W życiu mnie tak do nikogo nie ciągnęło jak do niej. Nie tylko pod kątem fizycznym, ale emocjonalnym.
Jak jest blisko i jak mogę ją dotknąć, objąć to odpala mi się takie "Nigdy w życiu nie pozwolę żeby stała Ci się krzywda. Nie ważne co mi stanie na drodze, będzie musiało ustąpić, bo nie ma takiej możliwości żeby pozwolił Ci odejść". Ale sfinalizowanie tej więzi mnie przeraża, i tego jak silna ta więź jest.

Żyje jak dzieciak, bez zobowiązań,dużo imprez, dużo alkoholu. Studia dzienne i dobra praca jednocześnie. Jestem dość przystojny i mam powodzenie i od rozstania z niedoszłą żoną, korzystam z tego ile wlezie.

Na tej kobiecie mi zależy. Bardzo. Ale przeraża mnie powrót do "bycia normalnym" i do starania się o coś dla kogoś.

I wiem, jedna kumpela chwyciła mnie za jaja, ścisnęła i powiedziała "jak masz się zachowywać jak pizda to lepiej żebym Ci je teraz wyrwała" i się ogarnąłem.

Pytanie co teraz. Pytanie do Was.

Jestem w trakcie sesji. W poniedziałek zaczynają mi się egzaminy i powinienem się uczyć.
Mam ochotę do niej pojechać, stanąć przed jej drzwiami, zapukać i jak otworzy zdziwiona to bez słowa po prostu ją do siebie przyciągnąć i pozwolić tej bombie emocjonalnej eksplodować.
Mogę do niej napisać, że chce pogadać.
Powiedzieć coś w stylu że żałuje tylko tego, że nie poszliśmy krok dalej. Że zachowałem się jak przerażony gówniarz, a powinienem był jej nigdy nie wypuszczać z rąk.

Albo zaproponować spotkanie. Albo czekać na kolejną okazję.
Sytuacja między mną a nią jest teraz mega awkard. Nie da się traktować "jak kumpli" w pracy, po tym co zaszło wczoraj. To było zbyt jasne i zbyt klarowne żeby móc udawać że między nami nie ma gigantycznej chemii. Nie chce jej spłoszyć, i nie chce żeby uciekła.

Jak to rozegrać. Mam sesję na karku, bardzo mało czasu, i coś muszę wymyślić, bo ja chłopaki tej dziewczyny nie chce odpuścić. Zbyt silnie i zbyt pozytywnie działa na mnie jej bliskość żebym był w stanie sobie wybaczyć odpuszczenie jej.

Jakieś rady?

Zamiast szukać okazji, wykorzystuj te które masz.

Thevenin1415
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 28
Miejscowość: Poznań

Dołączył: 2017-09-23
Punkty pomocy: 28

Chodzi mi nie o rzeczy w stylu "idź za głosem serca" i inne tego typu bzdety.

Nie wiem co robić, i potrzebuje konkretów. Jechać do niej? Pisać? Dzwonić? Próbować umówić się na kolejne spotkanie? nie robić nic i poczekać aż sama w końcu pęknie i tym razem to ona a nie kumpela mnie chwyci za jaja?

Zamiast szukać okazji, wykorzystuj te które masz.

Thevenin1415
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 28
Miejscowość: Poznań

Dołączył: 2017-09-23
Punkty pomocy: 28

ja 25 ona 21

Zamiast szukać okazji, wykorzystuj te które masz.

tddaygame
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 99
Miejscowość: Warszawa

Dołączył: 2015-07-12
Punkty pomocy: 1753

Poradnik "Jak wpakować się we friendzone" by Thevenin1415.

Jeżeli chcesz coś z nią mieć - to eskaluj, prześpij się z nią (o ile Ci się uda, bo szanse już były i odpuściłeś). Ale w takim stanie w jakim jesteś, to - używając słów klasyka - Andrzej, to jebnie.

Tym bardziej, że ona ma dopiero 21 i jeszcze nie raz i nie dwa jej się zmieni. Chcesz z nią krótkoterminową relację, to się w nią pakuj. Na nic długiego nie licz.

Thevenin1415
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 28
Miejscowość: Poznań

Dołączył: 2017-09-23
Punkty pomocy: 28

No. Wiem że się wpierdalam we friendzone na własne życzenie.
Nie mam większego problemu żeby traktować jak kobietę (nie jak koleżankę), kogoś na kim mi nie zależy. W sensie mogę się przespać z dziewczyną z którą i tak wiem że nie chce być.

Z tą 21 letnią siksą jest trochę inaczej. Bo ja też wiem że to jebnie, dlatego się waham. A z drugiej strony bardzo mocno jebitnie nie chciałbym żeby tak się stało.

Jeżeli pozwolę sobie na pójście na całość to no sory ale nie dam rady traktować relacji z nią jak relacji "na chwilę".
I z tym mam problem. Bo jak się z nią prześpię to jebnie mnie po całości.
A spasować też nie mogę. Jak jej unikam to sama za mną zaczyna łazić. W końcu pracujemy razem. Jak ją podrywa ktoś inny (i ona na to temu komuś innemu pozwala), to nie reaguje. Znoszę to, sam ogarniam sobie inną dziewczynę. Ją wtedy szlag trafia i też sama wraca.

Więc mówisz, że jeżeli przy kolejnej okazji pójdę na całość to to jebnie. Ale mówisz że ze względu na mój stan.
Kurde, faktycznie się za mocno nią podjarałem.

Z drugiej strony jaki jest w ogóle sens planowania długoterminowej relacji z osobą którą się "nie jarasz".
No bo, ładnych dziewczyn na chwilę to poznałem co najmniej kilka. Kontakt utrzymywałem przez jakiś czas dla seksu. A potem się to wypalało i tyle. Czasem ktoś miał do mnie pretensje, a czasem zapraszał potem na swój ślub. I to tyle.

Z tą dziewczyną sytuacja jest o tyle inna. Że mam względem niej również infantylne uczucia,
takie hmmm, (Boże, ale to cipowato zabrzmi) autentyczną radość sprawia mi możliwość spędzania z nią czasu. To co napisałem wali friendzonem po całości. Ale momenty się trafiają.
Nie boję się że "podszedłem za blisko" albo rzucić w jej stronę jakiś kreatywny komplement.
No w każdym razie, o ile jest to nie zobowiązujące to traktować jak kobietę (nie jak koleżankę) też ją potrafię. I myślę choć to może w sumie głupie, że udany i naprawdę dobry związek powinien tak właśnie wyglądać. Że masz kogoś kto odpala w Tobie totalnie infantylne
i szczeniackie instynkty a z drugiej strony wciąż pamiętasz że to kobieta, a nie kumpel.

Tak wiem, zachwycanie się nią zajeżdża zakochanym nastolatkiem ze szkoły średniej.
Ale kurde. Relacje pozbawione tego typu zachwytu są po prostu nudne. A mi się pierwszy raz
odkąd pamiętam trafił ktoś, kto sprawia że zachowuje się tak ekstremalnie głupio.

Jak nad tym zapanować, żeby to jednak nie jebło?
Może jednak mimo wszystko spróbować z nią pogadać?

Zamiast szukać okazji, wykorzystuj te które masz.

tddaygame
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 99
Miejscowość: Warszawa

Dołączył: 2015-07-12
Punkty pomocy: 1753

"Może jednak mimo wszystko spróbować z nią pogadać?"

I to dokładnie podsumowuje, czemu to jebnie. Bo jeszcze nikt nigdy w historii świata nie zyskał nic na poważnej rozmowie z kobietą*.

A pamiętaj, że takie zauroczenie/zachwyt (jak zwał tak zwał) zawsze mija przy dłuższej relacji. I jeśli swój związek chcesz oprzeć tylko o to, to szykuj się na solidne rozczarowanie.

* Licentia poetica

Thevenin1415
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 28
Miejscowość: Poznań

Dołączył: 2017-09-23
Punkty pomocy: 28

Noo xd
Napisałem do niej i po 15 minutach już sobie przypomniałem że to jest zawsze gówniany pomysł.
Jeszcze ociupinkę i by sobie poszła.
Ale ogarnąłem swój chwilowy disorient emocjonalny i jakoś to posklejałem.

Przez te moje nie wykorzystywanie okazji zaczęła się wahać, uznawać że to idzie w złą stronę i łapała rozkminy że te nasze momenty to jednak zły pomysł jest. Że powinno ich nie być.
A poważną rozmowę chciała wykorzystać, żeby to ze mną uzgodnić, że nie powinniśmy dopuszczać do występowania tego typu sytuacji.

Powiedziałem sam sobie "stary, kurwa, coś Ty właśnie odjebał".
I jakoś to ogarnąłem. Przede wszystkim zacząłem się śmiać. Wytrąciło ją to z równowagi, i miała takie wtf na twarzy. Uśmiechnąłem się do niej. I powiedziałem, że bardzo dużą frajdę sprawia mi utrzymywanie z nią tego typu relacji. Że dobrze się przy niej bawię i że na maksa ją lubię. Że boję się nie tego, że nasza relacja doprowadzi do emocjonalnej gównoburzy z którą sobie nie poradzę. Tylko, że przez mój brak zdecydowania podczas momentów, nasza relacja się zatrzyma, albo wręcz zacznie cofać. Potem uśmiechnąłem się nawet bardziej arogancko i zuchwale, i powiedziałem że kompletnie nie ma możliwości aby ona była w stanie zrobić mi krzywdę. Nawet specjalnie, a co dopiero przypadkowo.
Trochę nie mogła w to uwierzyć, ale widać było, że to konkretne zdanie sprawiło że ciśnienie zaczęło z niej schodzić i że przestała się wycofywać.
Potem jeszcze raz zapewniłem, że to co się dzieje strasznie mi się podoba, i że jedyne czego się bałem, to że przez mój brak zdecydowania wszystko się zatrzyma.
Potem się trochę powygłupialiśmy. Rzuciłem jakimś kreatywnym i rozbrajającym komplementem, na skutek którego zaczęła się mega uroczo śmiać. I to tyle, pamiętałem o "elementarzu faceta" i to ja zakończyłem tę rozmowę.

Dobra, ogarnąłem swój chwilowy disorient emocjonalny. Dzięki tddaygame. W gruncie rzeczy wiem co robić, ale czasem jak się podjaram to potrzebuje usłyszeć to od kogoś trzeciego.

Resztę sam ogarnę.

Zamiast szukać okazji, wykorzystuj te które masz.

Guest
Portret użytkownika Guest
Nieobecny
Starszy moderator
ModeratorWtajemniczonyTa osoba pomogła w składce na serwer

Dołączył: 2009-02-11
Punkty pomocy: 12898

zakochałeś się, chłopaku. I cos mi się wydaje, ze Ty taki raczej bardziej kochliwy jestes, skoro do etapu żeniaczki w tym wieku dotarłeś...

No i jakoś ten tytuł ogarnij, bo to ni polski, ni angielski...

________________________________________________________________
"Szczęście to łza, którą się otarło i uśmiech, który się wywołało."
Maxence van der Meersch
"ŻYCIE NALEŻY PRZEŻYĆ TAK, ŻEBY WSTYD BYŁO OPOWIADAĆ, ALE MIŁO WSPOMINAĆ"

Thevenin1415
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 28
Miejscowość: Poznań

Dołączył: 2017-09-23
Punkty pomocy: 28

I nie zgodzę się z Tobą że relacje oparte na zachwycie to relacje na chwilę.

Z moją niedoszłą żoną byłem przez około 4 lata, i to dziewczę przez cały ten czas mnie zachwycało. Był związek, po pół roku związku zacząłem się nią zachwycać (wcześniej na dobrą sprawę to tak średnio ją chciałem), i tak to trwało aż do prawie samego ślubu.

I to był bardzo udany i bardzo szczęśliwy związek.
Jebło dlatego, że wpadliśmy w kryzys że tak powiem ekonomiczny. Poczucie własnej wartości spadło mi do zera. Dobra, ja wpadłem w kryzys ekonomiczny. To była moja wina.
I zacząłem się na niej wyżywać. Kłócić się z nią, atakować ją.
Jestem dość wygadany, co pewnie zauważyłeś. I wykorzystywałem to swoje wygadanie to wyrządzania jej krzywdy. Ona bardzo tego nie chciała, ale ostatecznie nie dałem jej innej możliwości i musiała sobie pójść. Po roku prawie do siebie wróciliśmy, nawet zaczęliśmy ze sobą sypiać, ale wtrącił się ktoś trzeci, i mi ją podebrał.

W każdym razie, jakby to rozegrać odpowiednio, to z mojego doświadczenia wynika że mimo wszystko da się długoterminową relację zbudować i oprzeć ją na zachwycie.

Zamiast szukać okazji, wykorzystuj te które masz.

shaker
Portret użytkownika shaker
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 29
Miejscowość: Katowice

Dołączył: 2012-01-17
Punkty pomocy: 452

Czyli żadnej śliny do tej pory?