Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

100% ciąży 99% rozstania

11 posts / 0 new
Ostatni
Slay
Nieobecny
Wiek: dzieciak :)
Miejscowość: Tu i tam

Dołączył: 2013-05-25
Punkty pomocy: 125
100% ciąży 99% rozstania

Witam,

przejdę z miejsca do rzeczy, chciałbym się dowiedzieć jak to wygląda w oczach osób postronnych.

Mianowicie od nieco ponad roku jestem z dziewczyną, a znamy się ze 3 lata. Jest 6 lat ode mnie młodsza, ma 22. Typ cichej osoby, trochę zamkniętej w sobie, ale przy tym roztrzepanej jak jest okazja. Wiodło się nam raz gorzej, raz lepiej, wiadomo jak jest.
Oboje mamy swoje wady, co rodziło sprzeczki większe, lub mniejsze, ale zawsze dawaliśmy radę dojść do porozumienia. Z początkiem roku zrobiło się chłodniej, mniej fajerwerków a więcej normalnego życia.
U obojga z nas występuje problem z okazywaniem emocji i zaczęło być to od stycznia gdzieś bardziej widoczne, bo sprzeczka jak wystąpiła to spowodowana najczęściej kiszeniem wszystkiego w środku - u niej, bo cięęęężko bywało z dotarciem do niej, namawianiem żeby uzewnętrzniła co jej tam w myślach gra. Momentami świrowałem, bo doszło do grandy, to prowadź człowieku monolog, bo niewiadomo co ona sobie myśli. Gadała o wszystkich możliwych duperelach, a jak przychodziło o istotę problemu - kłódka. Talerze nie latały, mordy podrapanej nie miałem, nigdy nie wyzwałem czy coś w ten deseń, ale dogadywać się zaczynaliśmy coraz mniej aż zaczynało mi przez myśl przechodzić czy to ma sens.

W międzyczasie łaziłem do psychologa jakiś czas, bo się zadeklarowałem że popracuję sam nad wyrażaniem emocji, bo też był z tym problem - jej też proponowałem, prosiłem - ni chuja, milion wymówek. Powinna mi się tu lampka jakaś zapalić, ale jakoś nie zapaliła.

Tak to sobie leciało aż do kwietnia, bywało źle ale nie do tego stopnia (tak myślałem) żeby to pizdnąć, chociaż zauważałem coraz mniejszą jej inicjatywę do czegokolwiek - aczkolwiek była. Przyuważyliśmy jej gorsze samopoczucie, a jak napomknęła że piersi bolą, to na drugi dzień byłem u niej z siatą testów (mieszka z rodzicami). Kupiła też we własnym zakresie, po 4 czy 5 pozytywnym w zasadzie było już pewne, a ginekolog tylko potwierdził. Nie przyjęła tego tragiczne, aczkolwiek zdecydowanie tego w planach nie było. Chyba za bardzo poszaleliśmy w dzień kobiet.

Na majówkę mieliśmy jechać pozapierdalać na południe Polszy, ale na skutek tego, że czuła się coraz gorzej, a przede wszystkim to, że kurwa nic jej nie pasowało co wynajdywałem, rezerwowałem, pokazywałem i proponowałem - pojechaliśmy do jednej miejscowości z jej rodzicami nad morze zaczęrpnąć deko jodu. A że z każdym dniem od przekazania wesołej wieści od ginekologa coraz bardziej obawiała się reakcji rodziców (dziewczyna 22 lata...), to zebrałem całe towarzystwo u niej w domu jeszcze przed majówką i tam wszystkim kopary opadły, a matka mało zawału nie dostała.

Pogadaliśmy, jakie wyobrażenia, co dalej - oczywiście z mojej strony deklaracja, że zamieszkujemy razem, dotrzemy się przed porodem, a ewentualny ślub zaczeka. Ojciec tego samego zdania był co ja, obiecał wsparcie (mentalne) - a matka pojebus zaniemówiła i się obraziła.

No i jej całkiem odjebało. Żadnej inicjatywy, żadnej dobrej woli, warzywo po prostu. Doszło do tego, że zaczęła mnie wyśmiewać, mieć w dupie moje ustalenia, generalnie traktowanie jak śmiecia. Parę dni tak wytrzymałem, potem się pokłóciliśmy. Mój zarzut był prosty - odstawiła mnie całkiem, zaczęła traktować jak 5 koło u wozu, wszystkiego odmawiała, a teraz dzidzi w drodze - więc tu trzeba dwojga do tanga. Jej - że mnie teraz potrzebuje, a ja jednak nie zawsze jestem (złapałem się w sumie z nią i jej mamusią - bo jak śmiałem być zmęczony po całym dniu w pracy i przełożeniu spotkania o jeden dzień - cytuję "TY NIE MASZ PRAWA BYĆ TERAZ ZMECZONY!")

[TUTAJ mam wrażenie, że w tym wszystkim zaczął trząść ktoś u niej w domu - ponieważ o ile wcześniej jej rodzeństwo sztuk 1, co mnie widział to chciał grać/bawić się itp (11 lat), a niedawno prosto w profil mi powiedział że nie będę zaproszony na komunię, kumacie? ]

Kolejna kłótnia - bo poszedłem z chłopakami na wódkę. Chłopaki żonate, dzieciate, to w sumie dołączam się do klubu, co nie?
Zarzut, że jak tak mogłem, wolałem iść z kumplami chlać niż do niej przyjechać, a ona mnie potrzebuje! NO KURWA, a jak chciałem żeby mnie odwiedziła, to jak grochem o ścianę.
Nazajutrz stwierdziła, że nie wie czy mnie kocha i chce PRZERWY(a w czerwcu mieliśmy zamieszkać razem). Pogłówkowałem, uznając że to się jej hormony na łeb rzuciły, w zgodzie ze sobą oznajmiłem że kocham ją i potomka co tam rośnie i żadnych przerw nie będzie, że się wszystko ułoży i wręczyłem wiecheć kwiatków, zabrałem na obiad i spacer, dając sobie 2 tygodnie czasu przy takim chujowym obrocie spraw.

No i te 2 tygodnie właśnie - totalny dramat. Obiecałem, że będę przy niej kiedy tylko się będzie dało i będę omijał kłótnie, będę pomagał. Ona obiecała że też się zaangażuje - bo totalnie lała na mnie po całości. Sprawy mieszkaniowe, związkowe, uczuciowe, wszystko olewka - zdarzyło się, że jak chciałem kanapkę do roboty, to olała. Wszystko co na spokojnie jej mówiłem miała w dupie.

I byłem. Przyjeżdżałem do niej, bo siedzi na zwolnieniu w domu, gotowałem co chciała, pomagałem jej ojcu bo facet choruje i też aktualnie na l4, słuchałem docinek i tonu hrabini - jej mamusi, latałem po sklepach jak zażyczyła sobie owoców - gotowało się we mnie i wrzało jak skurwysyn, ale już dość mi było kwasów, więc schowałem dumę w kieszeń na te 2 tygodnie. Tolerowała mnie, ale gdybym sam nie wychodził z inicjatywą, to by mnie patykiem nie tknęła. Na przyjazd do mnie - wymówka. Chciałem piknik-grill zorganizować, to dzień przed oznajmiła że jedzie do koleżanki. Czyli chuja z grilla. Wszystko przeplatane jej gadką o niczym konkretnym i złośliwościami. Pękło we mnie jak po tych niecałych 2 tygodniach kaźni i chujowizny ja chciałem poleżeć i się pomiziać, to sobie przyżartowała że jak i jej piesek kastrat - też nie mam jaj Smile Ino racja, nie wiem co ja sobie myślałem kastrując się na prawie pół miesiąca, no ale jak dzieciak w drodze, to chciało się wszystkie konflikty zażegnać i zacząć pchać wspólnie ten wózek - wszak obietnice były z dwóch stron, nie?

Jakby mi ktoś aplikację z łopaty na twarz zapodał. Jak zebrałem szczenę z podłogi po prostu wyszedłem bez słowa, a jeszcze zdążyła focha strzelić. Zrobił się krwiak, ciąża jest zagrożona, więc nerwy jeszcze bardziej zakazane, ale ja i tak nie mogę wyjść z podziwu że nie zjebałem jej jak burej suki, albo nie odbiłem że nie tak dawno różne rzeczy z tymi jajami robiła. Jak mam cięty język, tak tu po prostu przyjąłem to jak zbity psiak, no taka blokada mi się włączyła.

To było prawie tydzień temu, od tej pory cisza. Nigdy jak ją znam takiej ciszy nie było, zawsze ktoś zadzwonił, albo puścił smsa, no ale kurwa przegięła po całości i jeszcze się obraziła. Zapytam się tylko raz i tylko wyłącznie jak wyjdzie najbliższe usg, bo się martwię a na kontakty kładę lachę. Upodliłem się, skakałem, a dostałem chuj wielki, bo rzecz jasna swoich obietnic nie dotrzymała. Nie wiem już co to będzie, nie tego człowiek oczekiwał jak się dowiedział że będzie ojcem, przeraża mnie to.

Skręcało mi jaja jak to pisałem z zażenowania i jak sobie o tym wszystkim pomyślę, rady tu pewnie na to nie znajdę, ale dobrze to tak z siebie wywalić i złapać dystans. Dzięki

Ad.1 Co by nie było że to tylko gorzkie żale pamiętajcie - nie chcecie, kondon/wata/kondon...

Pozdrawiam

Pinochet
Portret użytkownika Pinochet
Nieobecny
Zasłużony
Wtajemniczony
Płeć: mężczyzna
Wiek: .
Miejscowość: Nigdzie na stałe

Dołączył: 2017-09-30
Punkty pomocy: 3653

" dotrzemy się przed porodem, a ewentualny ślub zaczeka"

Nie świruj, ze macie w planach slub tylko dlatego, że zaciążyłeś panne..

", w zgodzie ze sobą oznajmiłem że kocham ją i potomka co tam rośnie i żadnych przerw nie będzie, że się wszystko ułoży i wręczyłem wiecheć kwiatków, zabrałem na obiad i spacer, dając sobie 2 tygodnie czasu przy takim chujowym obrocie spraw."

To nie mecz koszykówki, ze sobie przerwę robicie. Kwiaty w ramach przeprosin rozumiem? Tylko za co? Ona ma cie w dupie, a ty latasz za nią i dogadzasz?

POdsumowując ten wątek to fakt, upodliłeś się, ale ważne, że jesteś tego świadom. Z jednej strony szkoda by się skończyło na alimentach , ale to jej wybór i mniej nerwów u ciebie patrząc w przód.

Biomen
Portret użytkownika Biomen
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 24
Miejscowość: Lublin

Dołączył: 2014-11-06
Punkty pomocy: 280

Tak jak koledze wyżej, i mi wydaje się że deklaracja ślubu tylko dlatego że będziecie mieli dziecko była trochę za szybka. Trochę mi Ciebie szkoda bo wydaje mi się że chciałeś podejść uczciwie, przyzwoicie do tematu ojcostwa a tu ni hu hu. Tamtą stronę też rozumiem bo młodą córusię mamusi zaciążyłeś i to wszystko twoja wina - wbrew pozorom takie myślenie dalej w społeczeństwie, moim zdaniem, przeważa.

Według mnie najoptymalniejszą opcją byłaby ewakuacja i alimenty. Fakt, twój potomek będzie wychowywany (prawdopodobnie) w nienawiści do Ciebie ale to już twoja rozkmina czy lepiej być dobrym-znienawidzonym tatusiem czy serwować dziecku emocjonalny, długoletni dramat w postaci beznadziejnego małżeństwa rodziców.

---------------------------------------------------------------
Think different

KamileQ
Portret użytkownika KamileQ
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 27
Miejscowość: Polska

Dołączył: 2012-04-17
Punkty pomocy: 268

Ja tylko od siebie dodam, zobacz jak jest przed ślubem, wyobraź sobie dopiero co będzie po, jak już jest dla mnie mega chujowa sytuacja.

Pytanie czy dla dziecka warto sobie niszczyć życie, możesz być aktywnym rodzicem niekoniecznie musisz się z nią wiązać węzłem małżeńskim.

Jes
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 28
Miejscowość: Małopolska

Dołączył: 2018-11-03
Punkty pomocy: 9

Pozostaje Ci jebn*ć drzwiami i płacić alimenty. Toksyczna rodzina (nie licząc ojca).
Skoda dzieciaka, ale jak to bywa życie ma wyjeb*ne.

SIKS
Portret użytkownika SIKS
Nieobecny
Zasłużony
Wtajemniczony
Płeć: mężczyzna
Wiek: 28
Miejscowość: Mordor

Dołączył: 2017-01-15
Punkty pomocy: 944

Szacun dla Ciebie, że bierzesz to na klatę ale ta laska jest popierdolona i nie potrafi tego docenić. Dziecko możesz z nią wspólnie wychować ale życie z nią jako "partnerką" to będzie droga krzyżowa, a wasze kwasy odbiją się na dziecku.

berrad
Portret użytkownika berrad
Nieobecny
Wiek: 28
Miejscowość: Mazowieckie

Dołączył: 2009-01-12
Punkty pomocy: 976

W takich sytuacjach jestem zwolennikiem aborcji.

Jes
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 28
Miejscowość: Małopolska

Dołączył: 2018-11-03
Punkty pomocy: 9

Aborcja jest morderstwem.

Slay
Nieobecny
Wiek: dzieciak :)
Miejscowość: Tu i tam

Dołączył: 2013-05-25
Punkty pomocy: 125

Ślub pozostawał tylko i wyłącznie w moich myślach, chodź raz rzuciłem delikatnie między wierszami jak się zapatruje na to - brak odpowiedzi i zdania, jak o każdej poważniejszej rzeczy.

Generalnie jestem w stanie przyjąć że ma wady/braki, no bo nikt nie jest idealny, ale jeśli ja mogę ze swoimi ułomnościami coś robić, to ona też, prawda?

No ale dodajmy se 2 do dwóch - chciała żebym był blisko, to kazałem jej omówić z ojcem który jest na L4 żebym wpadał na parę dni co jakiś czas (konserwatywna rodzinka, problemy z nocowaniem u niej, co poradzić) to po 2 moim ponagleniu, gdy odpowiedzi nie uzyskałem, również olałem. To jasno dowodzi, że podałem się na tacy, albo ma mnie zupełnie w dupie. Sam nie wiem która odpowiedź pasuje, chyba obie.

Najgorsze to, że nie zdaje chyba sobie do tej pory sprawy, że fajne sielankowe życie się kończy. Rodzice po robocie zrobią obiad, zrobią pranie, jej zostanie chodzenie do lekarza - TERAZ. Rodzice jej też nieteges, na moje to powinni sami ją z gniazda wypychać i wpajać że pora się usamodzielniać - ni chuja, a jej to pasuje.

Postanowiłem sobie, że odezwę się tylko i wyłącznie odnośnie tego jak się rozwija ciąża, nic poza tym. Ona oczywiście milczy od tygodnia i prawie jestem pewien, że sama się nie odezwie. Albo jej hormony się na łeb rzuciły, albo wygodnie jej w gniazdku - a jak wiadomo - człowiek który ma podstawione wszystko pod samą brodę niechętnie to zmieni.

Generalnie, chujowo jest, nie bardzo wiem co mam o tym wszystkim myśleć, chyba se rower kupię i pojeżdżę sobie, to mi trochę przejdzie.

Czas do roboty, z harcerskim

Oradea
Nieobecny
Płeć: kobieta
Wiek: 00
Miejscowość: .

Dołączył: 2019-02-22
Punkty pomocy: 71

Zacznij od ustalenia ojcostwa!
Panna dziwnie sie zachowuje, chyba ze kasa sra i alimentow nie potrzebuje.
Krwiaki powstaja i sie wchlaniaja. W zadne tego typu bajki nie wierz. Wyglada na to ze przejales sie rola i bedziesz maltretowany przerazajacymi wizjami.
Ja bym od takiego kogos wiala az by sie kurzylo...

karol8990
Portret użytkownika karol8990
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 26
Miejscowość: Poznań

Dołączył: 2013-09-22
Punkty pomocy: 306

Najgorsze co może być to toksyczna mamusia która ryje..

Nie wiem czy chcesz rozwalić głową mur ale nie warto.

Możesz dać z siebie 200% ale dla dziecka i stworzyć mu szczęśliwe dzieciństwo nie cierpiąc przy tym samemu i jebać sobie życie w takiej emocjonalnej patologii