Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Bo czas, nieprawdaż, płynie...

Portret użytkownika glinx11

Ktoś zdaje się powiedział, że raz na jakiś czas warto odpocząć od strony. I ja tak zrobiłem, chcąc sprawdzić, jakie przyniesie to rezultaty. W zasadzie nie zauważyłem szczególnej różnicy, ale tak czy siak nigdy nie postanowiłem całkowicie opuścić szeregów podrywaj.org. Bądź co bądź strona ta towarzyszyła mi w jednym z bardziej przełomowych momentów mojego życia, drugiego półrocza 2009, kiedy to dokonałem pierwszych kroków na drodze do zmiany swojej osobowości. Teraz mogę spojrzeć na poprzednie dwa lata z perspektywy czasu, a to chyba dobra okazja, by coś napisać na blogu, którego raz na parę miesięcy przecież mogę zaktualizować. Czy nastąpiły jakieś zauważalne zmiany, a jeśli tak, to jakie?

Zacznę od czegoś, co można chyba uznać za sukces, choć nie wiem, ile z niego zawdzięczam samemu sobie, a ile zwykłemu upływowi czasu. Mianowicie praktycznie pozbyłem się kompleksu starego prawiczka ("Old Virgin Complex", OVC). Ale, jak powiedziałem, siła wyższa sporo w tej materii zadziałała, o ile nie w pełnym zakresie. Z chwilą skoczenia osiemnastki stało się jasne, że nie zamoczę przed wkroczeniem w dorosłość, w dniu dwudziestych urodzin - że nie zrobię tego również jako nastolatek. Teraz jestem już w swoich latach dwudziestych i straciło na znaczeniu, czy dziewictwo utracę w wieku 21, 22 czy choćby 26 lat.

Co więcej, perspektywa seksu także nie wydaje się już tak zachęcająca, jak kiedyś. Nie, nie straciłem nic ze swego wigoru. Wciąż pamiętam jednak swój pierwszy pocałunek sprzed dwóch lat - i to, że spłynął po mnie jak woda po kaczce. Jestem przekonany, że z seksem byłoby tak samo - położyłbym się do łóżka z dziewczyną jako glinx11 i wstałbym z niego jako glinx11, może tylko nieco bardziej zadowolony (nie licząc, naturalnie, ewentualnej pękniętej gumki). Poza tym chyba nie należy spodziewać się po pierwszym razie cudów. Nikt przy pierwszym podejściu nie jest demonem seksu (ze zwykłym lizaniem jest, zdaje się, podobnie). Z drugiej strony, chyba lepiej tym się martwić, gdy na horyzoncie ukaże się chętna osoba.

Naturalnie przesadą byłoby stwierdzić, że nie czuję ukłucia zazdrości, gdy staje mi przed oczami obraz moich rówieśników, a często jeszcze młodszych kolesi, którzy na koncie mają już dwucyfrowe sumy. (Naturalnie tyczy się to również blogów na podrywaj.org.) Chyba lepiej byłoby powiedzieć, że moje kompleksy zostały nie tyle zniwelowane, ile skonsolidowane w jeden podstawowy - faceta, który zwyczajnie nie radzi sobie towarzysko. Pewnie zauważyliście, że nigdy nie prowadziłem rozróżnienia między powodzeniem w miłości a powodzeniem w przyjaźni. Dla mnie te dwie kwestie są ze sobą nierozerwalnie związane, gdyż są rezultatem tej samej cechy: atrakcyjności dla otoczenia.

No więc jak to jest z moimi pozaromantyczno-seksualnymi kontaktami? Tak samo. Na froncie towarzyskim bez zmian. Sytuacja na pewno się nie poprawiła, być może pogorszyła (choć raczej nieznacznie). Jesteśmy już razem na trzecim roku i szczerze mówiąc nie spodziewam się już wiele ugrać. Rozmowa (jakakolwiek, naturalnie również z kobietami) wciąż sprawia mi mnóstwo stresu, przez co łatwo ryzykuję popełnienie faux pas (aczkolwiek, z racji ograniczenia bezmyślnych wypowiedzi, tego typu sytuacje rzadziej występują, acz czuję, że stąpam po wątłym gruncie). Bezpośrednią konsekwencją jest, rzecz jasna, widoczny brak luzu. Jednym słowem: w kwestii towarzyskiej nie mam absolutnie żadnych pomysłów na poprawę obecnego stanu. Tym bardziej, że zauważyłem inny problem - mianowicie taki, że wskutek błędnej interpretacji mojej mimiki, łatwo przypiąć mi łatkę frustrata. Dziwne uczucie, gdy kolega pyta się ciebie, czemu jesteś taki zły, podczas gdy masz wcale niezły humor. Nietrudno zgadnąć, że takie wypadki nie ułatwiają mi zadania.

Może wniosek z tego taki, że nie umiem okazywać radości i pozytywnych uczuć w ogóle? To nie byłoby zbyt odkrywcze. Ale jak to zmienić? Uśmiechać się jak głupi do sera? Obawiam się, że wyszłoby gorzej, niż tak jak jest.

(Ten wpis, jak pewnie najwytrwalsi zdążyli już zauważyć, jest, delikatnie mówiąc, trochę chaotyczny. To bardziej przelanie na wirtualny papier tzw. "strumienia świadomości", w tym wypadku wniosków z obserwacji ostatnich dwóch lat w konfrontacji z dniem dzisiejszym. Za to przepraszam, ale już zbliżamy się do końca.)

Tak więc, możecie zapytać, co glinx11 planuje z tym fantem zrobić? No cóż, od dawna odkładałem wizytę u psychologa. Jedna sprawa przeczytać o czymś w necie, a inna usłyszeć to od kogoś, kto przynajmniej teoretycznie miał do czynienia z podobnymi wypadkami do mojego. Dlatego też nie sądzę, by towarzysze z podrywaj.org byli w stanie to zrobić. Nie zabrzmi to zbyt skromnie, ale obawiam się, że przyczyny, dla której nigdy nie mogłem napisać, że "nagle dziewczyny zaczęły się mną bardziej interesować, a koledzy bardziej szanować" są nieco bardziej złożone niż w waszym przypadku. W każdym razie mamy XXI w. i ludzie nie powinni wstydzić się, że sami sobie nie radzą, i szukają specjalistycznej pomocy. Jedna sesja z Przyjacielem Za Kasę na pewno nie zaszkodzi, a kasy akurat mi nie brak.

(Zabawne, że szczęściu do pieniędzy nie towarzyszy szczęście w miłości, prawda? I jakże obalające powszechne stereotypy...)

Moje perypetie z kobietami nierzadko przybierają wręcz surrealistyczną postać. Tak było podczas ostatniego wypadu do klubu, gdy dwie dziewczyny, z którymi (przynajmniej z jedną) świetnie mi się gadało, ale wystarczyła dwudziestominutowa wizyta w kiblu (ich, rzecz jasna), by uznały, że:

- <śmiech> A, słuchaj, bo my tak rzadko mamy okazję ze sobą pobyć i...
- Czyli że mam sobie iść?
- No, jakbyś się nie obraził...

Jakby ktoś wyreżyserował całą sytuację, żeby najpierw dać nadzieję, a później zasadzić mocnego plaskacza. Prawdopodobnie przez to cała reszta wizyty poszła jak po grudzie i żadna nawet zatańczyć ze mną nie chciała.

A z drugiej strony zawsze pozostają te jaśniejsze sytuacje. Sytuacje, których wspomnienie sprawia, że nie masz najmniejszego zamiaru się poddać i rezygnować. Kiedy przypominasz sobie, że przeżywasz swoje najlepsze lata i wciąż masz szansę zasmakować w pełni życia studenckiego. Takie jak odwzajemniony uśmiech w stronę jakiejś laseczki na korytarzu wydziału. Albo to, co niedawno spotkało mnie w kolejce. Przez całą drogę odnosiłem wrażenie, że panienka obok co jakiś czas na mnie zerka, a potem wymieni z koleżanką uśmiechy. Ale że nie byłem co do tego przekonany, a ona była w towarzystwie, postanowiłem nie działać. Gdy jednak wstałem i stanąłem w rzędzie ludzi czekających do wyjścia, usłyszałem za plecami pełen ekscytacji głos mojej niedoszłej znajomej:

- Ty, jaki koleś!

Chyba jednak chodziło o mnie. Wink

Odpowiedzi

Portret użytkownika Guest

a mam nadzieję Ty odwróciłeś

a mam nadzieję Ty odwróciłeś się, podszedłeś do niej, spojrzałeś głęboko w oczy i zapytałeś seksownym głosem: "No.... jaki?"

Portret użytkownika glinx11

A nie. Głównie dlatego, że

A nie. Wink Głównie dlatego, że wtedy uciekłby mi mój przystanek.

Portret użytkownika Guest

IIIIIIIIIII... Wrong answer!

IIIIIIIIIII... Wrong answer! Chrzanić przystanek:)

Portret użytkownika Sneakers

looo kurwa kto to sie pojawil

looo kurwa kto to sie pojawil Laughing out loud

Portret użytkownika Trancer

Return of the

Return of the glinx......
Witamy z powrotem Wink

Portret użytkownika Fan

A myślałem że coś nowego,

A myślałem że coś nowego, glix... kurwa... tyle praktykować i ROZMOWA sprawia ci stres? pojebało cię? To nie jest fajne. przestań... Spotkaj się z kimś ze społeczności irazem ogarniajcie, szybciej się nauczysz.

Portret użytkownika DamienX

Nie sądzę,by było aż tak

Nie sądzę,by było aż tak źle,że już nic nie da się zrobić,szczerze to miałem a nawet mam podobne problemy jak Ty,chociażby z tą mimiką twarzy.Moja twarz też najsympatyczniej nie wygląda i nie chodzi mi tu o wygląd ale o wyraz,jak jest ,że sie tak wyraże "w stanie neutralnym" czyli beś uśmiechu czy grymasu to i tak wyglądam jakbym się smucił,albo chciał komuś przyp**rdolić,ale co mam zrobić?uśmiechać się sztucznie?,to bez sensu jak sam z resztą przyznałeś.A wiec olałem to i staram się mimio wszystko szukać pretekstu do czestego usmiechu co sadze ,że udaje mi się i nie wygląda sztucznie.Towarzysko,nad tym trzeba pracować,sam nikt do Ciebie nie przyjdzie,ppoprostu trzeba poznawać ludzi,nawet jeśli są to Jechowi,czy ktoś z koła niedocenianych artystów.Znaleźć sobie coś co w życiu zapelni te wszystkie luki,działać i nie ma się co użalać nad sobą.Głowa do góry.

Portret użytkownika glinx11

A gdzie ja napisałem, że nic

A gdzie ja napisałem, że nic się nie da zrobić? Chyba raczej dokładnie odwrotnie. Gdybym faktycznie był aż tak podatny na porażki, przestałbym się w to bawić już lata temu.

Portret użytkownika girtz

Moja sytuacja jest podobna .

Moja sytuacja jest podobna . Nie wiem czemu ,ale jakoś zmotywował ten blog. Dzięki ;] a tobie wytrwałości !

glinx, są takie specjalne

glinx, są takie specjalne zajęcia na których odgrywa się różne scenki ( z kimś) pod okiem psychologa. Myślę, że to mogłoby ci pomóc. Na 100% masz coś nie tak z inner game.

Albo zrób tak jak ci zalecił fan.

Portret użytkownika Gongo

Moja rada : Idź do burdelu,

Moja rada : Idź do burdelu, zapłać te 200zł, zabaw się z dwoma lalami i może zrozumiesz co jest z Tobą nie tak. Mówię serio.

Odysłam do mojego

Odysłam do mojego najnowaszego blogu.

Jak nie potrafisz z przekonaniem i zdecywanie robić tego co uważasz za słuszne oraz nie jesteś przekonanym do słuszności tego co mówisz to do usranej smierci nie zmienisz swojego wizerunku.

Pozdro

Witamy z powrotem myślałem że

Witamy z powrotem myślałem że zaginałeś już na dobre. A relacje będziesz działał to i coś się ustrzeli czasami los jest dziwny. Ja jak byłem w związku to panienki mi się pchały do łóżka no i czasem wpuściłem Smile a teraz jak nie jestem w związku to jest trudno czasami los bywa przewrotny i cholera wie o co chodzi.

Portret użytkownika AndrzejM

Wow... naprawdę myślałem, że

Wow... naprawdę myślałem, że to koniec Twojego bloga na podrywaj.org. Jak zaczynałem moją przygodę z tą stroną to Twój blog zrobił na mnie wrażenie, cały od deski do deski przeczytałem. Wysłałem Ci nawet prywatną wiadomość, że najzwyczajniej w Świecie potrzebujesz winga. Ta naprawdę dużo daje - właśnie psychicznie - masz ze sobą osobę, która zachęca Cie do działania, dba o Ciebie, pociesza gdy się nie uda. Po prostu otwórz się na innych, szczególnie ze społeczności.

Oczywiście możemy kontrolować tylko własne zachowania i reakcje, wiec rob ma rację. To jest duża dawka przypadkowości. Czasem można sporo osiągnąć, czasem nic się nie udaje. Jednak nigdy tego ostatniego nie osiągniesz jeśli nie spróbujesz, nie będziesz działał. Na początku przygody ze stroną byłem z kolegami ze strony na NG. Tańczyłem z masą dziewczyn, ostatnia mi nawet trochę wpadła w oko. Przyszedł kumpel i powiedział, że zmywają się. Odparłem żeby poczekał, tylko wezmę numer od tej dziewczyny. Odpowiedział, że mam 5 minut. Podszedłem, dostałem numer. Po paru dniach się spotkałem, nie mogliśmy się od siebie odkleić. Parę dni później się przytulaliśmy i kochaliśmy. Tych miłych wspomnień bym nie miał jakbym nie poprosił jej o numer.

Takich sytuacji, jak Ty, miałem wiele - "dawno się nie widziałyśmy", itp. To normalne. Kobiety to mistrzynie kłamstwa, poza tym są podatne na wpływy koleżanek, więc wystarczy, że jednej nie wpadniesz w oko i będzie się jej trochę nudzić. Nie da się przewidzieć reakcji, ani myśli kobiety. Trzeba działać, w końcu się uda.

Trzymam kciuki Smile

Portret użytkownika Fan

Jemu się jaja przydadzą żeby

Jemu się jaja przydadzą żeby przesłał narzekać, a wziął się do roboty.

KURWA !! znowu te analizy, po

KURWA !! znowu te analizy, po chuj tak analizujesz, wiem, że chujowo jest komuś doradzać nie będąc na jego miejscu... ale kurwa po co się dołować, weź zacznij podróżować... nawet stopem. Jest tyle pięknych rzeczy do zwiedzenia, nie wiem skocz na bungee, ze spadochronu. Na razie jak widze twoja spontanicznośc posuwa sie tylko do tego, żeby wsiąść za obcą laską i pojeachac tam gdzie nie byłeś. Może tym postem obraże kogoś( przepraszam, ale sam sie wkurwiam czytając takie coś, co przypomina mi moje dawne , a nawet obecne życie, gdzie ciągle analizowałem) Jestem inteligentny i chuj z tego, piszę wiersze, ale wolałałbym sie tak naprawdę urodzić tym pierdolonym kenem co na niego lalki barbie lecą. A on nawet nie ma pojęcia o stanie rzeczy na tym świecie, co to jest np. Oobe czy inny chuj jak syndrom sztokholsmi czy efekt motyla... on i kurwa tego nie weidzą, a żyją w chuj lepiej... nie wiem dalczego, ale takie wpisy mnie motywują i pokazują( patrz kurwa chcesz być jak ten gość? A może zacząłbyś to wszystko jebać)np pójść na obce osiedle dostać wpierdól, nie wiem chujowy przykład, ale spontanicznośc to jest kurwa to, a ty jej nie masz i sie nudzisz inarzekasz oo jkak jest chujowo. mOże teraz dostanę bana za ten chaotyczny post, ale pierdolę to. ważne żeby to nie uraziło nikogo. Zyj glinxie11, odważ sie to robić!!!!~!

Glinx11 odezwij się i powiedz

Glinx11 odezwij się i powiedz nam - starym wyjadaczom co się z tobą dzieje?! Jakieś sukcesy? Porażki? Ciekawie się ciebie czytało zawsze.

Glinx, biorąc pod uwagę datę

Glinx, biorąc pod uwagę datę umieszczenia tego wpisu, piszę dosłownie z przyszłości.
Co się z tobą dzieje? Jesteśmy w podobnym wieku. Lata temu czytałem twoje wpisy i z niecierpliwością czekałem na nowe. Powodem było to, że mogłem bardzo dobrze Ciebie zrozumieć, ponieważ miałem bardzo podobne/takie same problemy 'towarzyskie'.
Po latach zapomniawszy kompletnie o tej stronie i twoim blogu odnalazłem go przypadkowo. Chcę cię zachęcić do napisania, co u ciebie słychać. Jak sobie radzisz? Jeżeli tu kiedyś zajrzysz napisz choć kilka zdań.