A więc impreza już od miesiąca zapowiadała się że będzie bardzo udana i tak też było. Do rzeczy więc.
Zaczęło się o 20:00, wódka, driny, taniec, wódka, taniec.
Większość osób na imprezie była mi nieznana dzięki czemu łatwiej było mi podrywać.
Pierwsza z którą nawet nie zacząłem rozmawiać a tylko tańczyć przez chwilę, okazała się zbyt łatwa i nachalna wręcz. Ciągle się do mnie przysiadała pozniej probowała zaczynać rozmowę lub ucinała pogawedkę mnie i moim kolegom, wkurzyło mnie to troche wiec ją olałem grzecznie.