Z kumplem pojechaliśmy na długi weekend Zakopca na podryw niekontrolowany. Plan był prosty. W dzień łażenie po górach, w nocy imprezowanie. Pierwsze dwa dni to był niewypał totalny. Psia pogoda i pustki na ulicach. W klubach i pubach też szału nie było. Na trzeci dzień trochę wkurwieni uderzamy ponownie do klubu, w którym dzień wcześniej było 5 osób na krzyż. Tym razem szok już na wejściu.