Mój wpis będzie dla odmiany krótki, bo trochę się spieszę. Ogółem mówiąc chodzi o to, że wracając dziś kolejką dokonałem swojego pierwszego podrywu direct. Nieudanego, ale tyle na sukces liczyłem, ile na przełamanie się. W końcu jedna rzecz zacząć z laską niezobowiązującą pogawędkę, inna walnąć prosto z mostu o co ci chodzi.
Przenoszę się, jak to mam w zwyczaju, między wagonami, aż w końcu wchodzę do prawie pustego. Po prawej siedzi ładna blondynka, na oko studentka. Siadam naprzeciwko niej, z lekka się uśmiechając, choć nie bezpośrednio do niej. Zastosowałem zasadę trzech sekund z opóźnieniem 177 sekund. W końcu uznałem, że skoro za chwilę będzie moja stacja, a ja dziś jeszcze nic nie próbowałem wyrwać, nie ma czasu na zwyczajowe owijanie w bawełnę, które pewnie i tak jak zwykle zakończy się gównem. Tak więc, po trzech minutach, wyciągam telefon w jej stronę.
Ja (z najbardziej uwodzicielskim uśmiechem, na jaki mnie stać): Wpisz mi swój numer.