Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

glinx11 - blog

Portret użytkownika glinx11

Powrót do sylwestrowego klubu

Wiem, że z reguły do klubów nie chodzi się samemu. Przyznam, że nawet nie pytałem się kolegów z uczelni (innych brak), czy któryś z nich miałby czas i ochotę. Głównie dlatego, że niewiele by to zmieniło, jako że w ich towarzystwie (jak również zresztą 99% ludzi, na jakich się natykam) nie czuję się swobodnie, nie mogę mówić tego co myślę (a jak tak robię, drogo za to płacę) - jednym słowem: nie jestem jednym z nich. Jestem glinx11 - człowiek znany przez praktycznie wszystkich, ale w żadnym wypadku nie w zakresie, w jakim mógłby sobie tego życzyć. Kontakt z jedyną osobą, którą mógłbym nazwać przyjacielem (choć staram się nie nadużywać tego terminu) urwał się osiem lat temu, już nie pamiętam z czyjej winy. Ale wtedy byłem trochę innym człowiekiem - nie dominowałem w klasie, ale też nie byłem wytykany palcami z pogardą. Wszystko się zmieniło dopiero z nastaniem gimnazjum.

Portret użytkownika glinx11

Czego właściwie chcemy?

W jakimś programie, który oglądałem kiedyś na Chomikuj.pl, a w którym Mystery pomagał w podrywie kilku dorosłym facetom, którzy nigdy nie mieli kobiety, szczególnie utkwiły mi w pamięci słowa tego mistrza Yody Zakonu PUA: "Tu nie chodzi o to, by poderwać dziewczynę. Tu chodzi o to, by zacząć żyć pełną piersią" (mogłem coś przekręcić, ale sens pozostaje). Tak, nie da się ukryć, że również i hasło naszej strony "Czy wiesz już jak poderwać dziewczynę?" tak naprawdę jest tylko pretekstem, żeby faceci średnio radzący sobie z laskami, mogli na początek odnieść wrażenie, że tu znajdą pomoc. W końcu, jak pokazują badania, to właśnie "jak poderwać dziewczynę" najczęściej wpisują w Google polscy internauci. Kto wchodziłby na stronkę zatytułowaną "Zostań mężczyzną"? Myślę, że większość z tych internautów od razu kliknęłaby wstecz, stwierdzając, że tu znajdą co najwyżej porady typu wiara w siebie, pewność, uśmiech, pozytywne myślenie... a oni mają bardzo konkretny problem!

Portret użytkownika glinx11

O telefonie i innych sprawach prozą

Godzina 4:27.
Ania ziewnęła i schowała telefon z powrotem do torby. Ech, te kolejki. Czekasz na nie pół godziny, a potem drugie tyle musisz zapierdalać do domu. Tak jakby te cwaniaczki w PKP nie potrafiły sobie wyobrazić, że w większych miastach ludzie od czasu do czasu chodzą na imprezy, które - o dziwo! - kończą się mniej więcej o czwartej. I nie wszyscy ci ludzie mają gdzie zostać na noc. I, tak jak teraz Ania, musiały wracać do położonego na zadupiu domu.
To z pewnością nie była impreza jej życia. Mało ludzi, gówniana muzyka, w portfelu pustki, więc nawet za bardzo najebać się nie było jak. Planowały, że zrobią to później, u Pauli na stancji, ale ta jej moherowa właścicielka czatowała przy oknie i kazała im, delikatnie mówiąc, spierdalać. No i spierdoliły. W klubie też zresztą nie było najlepiej.

Portret użytkownika glinx11

Spotkanie po latach (właściwie po dwóch miesiącach)

Coś mnie wczoraj wzięło. Złapałem za telefon i spróbowałem zadzwonić jeszcze raz do tej laski z klubu. Nie odebrała, wysłałem jej więc smsa z prośbą, żeby nie kręciła, że jak nie chce nawiązać znajomości, to niech po prostu to powie. Odpisała, co mnie zdziwiło, że szkoda, że poznaliśmy się akurat teraz, bo wyjeżdża na 3 tygodnie do Niemiec, ale po powrocie ewentualnie się odezwie. Pozostawiłem to bez odpowiedzi i na razie wyrzuciłem ją z pamięci. Będzie chciała, to się odezwie, nie będzie - trudno, nie będę płakał.

Portret użytkownika glinx11

Sprostowanie co do poprzedniego wpisu

Dobra, widzę, że trochę ostro wyszło, zresztą w sumie spodziewałem się
takiej, a nie innej reakcji. I czuję się w obowiązku wyjaśnić parę
spraw, jeżeli są jakieś wątpliwości.

Myślę, że początek mojego wpisu mógł wywołać w Was wrażenie, jakobym
rzeczywiście miał zamiar się zabić - i to musiałoby wywołać w Was
słuszną, agresywną reakcję. Spieszę z wyjaśnieniami, że - jak zresztą
napisałem - nie mam najmniejszego zamiaru dokonać takiego kroku. Oczywiście, miewam
takie myśli, miewam doły, tak jak wtedy, na imprezie, ale hej - komu
się to nie zdarza? List, o którym wspominałem, napisałem tylko po to, by na własne oczy ujrzeć absurd zarzutów, jakie często sobie czynię. Myślę, że na obecnym etapie moja frustracja jest -
bądź co bądź - zrozumiała. Nie da się ukryć, że moje postępy w karierze
podrywacza postępują bardzo powoli i nie przynoszą zbyt
satysfakcjonujących rezultatów. Regularnie odwiedzam Waszą... naszą
stronę już od prawie pół roku, zdołałem przełamać strach przed

Portret użytkownika glinx11

Chciałem dobrze, wyszło jak zwykle...

Myśleliście kiedyś, żeby po prostu z tym skończyć? Wziąć sznur, zawiązać w pętlę, zaczepić pod sufitem, podstawić stołek, poczekać, aż wszyscy wyjdą i... koniec?

Nie będzie pewnie dla nikogo zaskoczeniem, jeżeli powiem, że ja miewam takie myśli - BARDZO często. Zdążyliście się już przekonać, że moja psychika jest niestabilna jak Haiti, a samoocena - niższa niż Rów Mariański. W piątek, po powrocie do domu po uzyskaniu ostatnich wpisów i przeżyciu kolejnej niemiłej towarzysko sytuacji, zasiadłem przed komputerem i zacząłem pisać list pożegnalny. Nie, nawet przez chwilę nie oczekiwałem, że wystarczy mi jaj, by targnąć się na swe życie. Chodziło mi raczej o to, by przelać przyczyny swojej depresji (chyba jestem już na wystarczająco dalekim etapie, że można tak to nazwać) na papier, a potem się z nimi zapoznać.

Portret użytkownika glinx11

Trudny proces deaspołecznizacji

Jak odróżnić miłość od przyjaźni? Obydwa zjawiska związane są przecież fundamentalnie z relacjami między osobnikami homo sapiens, które na przestrzeni wieków łączyły ludzi we wspólnoty i klany. Najprostszą różnicę można podać prostym twierdzeniem: "w miłości się kocha, w przyjaźni się lubi". To jednak trochę zbyt duże uproszczenie. Tym bardziej, że wielu nie odróżnia pojęcia przyjaciela od dobrego znajomego. Mówiąc w skrócie, przyjaciel to ktoś, kogo tak naprawdę kochamy, a nie tylko lubimy, jak znajomego (dobrego, należy dodać, bo znajomi są różni). Kochamy miłością nie cielesną, ale taką, która każe nam zwracać się do niego o pomoc w ciężkich chwilach i pomagać, gdy jemu się takowa przydarzy. Za przyjaciela winniśmy gotowi być oddać wszystko, z życiem łącznie, przy jednoczesnej pewności, że on dla nas uczyniłby to samo.

Subskrybuje zawartość