Wchodzę do sali, mijając ludzi, każdemu patrzę prosto w oczy i lekkim skinieniem głowy witam się z każdym po kolei. Na twarzach widzę oczekiwanie z nutką strachu, trzymam ich chwilę w niepewności, obserwując niepewne twarze. „Czemu tak patrzycie? Jestem aż tak brzydki?”, na twarzach pojawiły się uśmiechy…
Wpis jest kontynuuacją tematu statusu społecznego.