Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Zdradzę wam sekret, który każdy z Was już zna... - [Sylvanyor] [RakishArts

Portret użytkownika Sylvanyor

Witajcie podrywacze, uwodziciele, sercołamacze, sztukmistrze, i wszyscy inni, których nie zdołałem wymienić w tym krótkim słowie wstępu. Jest to w zasadzie mój pierwszy wpis (abstrahując od kilku raportów z pola, które znalazły się na łamach mojego bloga), który poświęcę bardzo drobnemu i niezmiernie ważnemu aspektowi sztuki uwodzenia.

Mógłbym rzec, że oswoję Was z tajemnicą, która pozwoli wzbić się na wyżyny w naszym wspólnym fachu, ale tak nie będzie. Prawdopodobnie powtórzę prawdy, które zostały już wygłoszone setki, o ile nie tysiące razy, ale myślę, że warto to zrobić na swój sposób. Przejdźmy więc do bardzo krótkiego meritum, bo pomimo mej wylewnej natury nie zamierzam smarować waszych mózgów maślanym masłem. Do dzieła!

Wielki ułamek umysłów zaczynających przygodę z prowadzeniem lasek do swych sypialni szuka pewnego schematu, klucza, który sprawi, że z jego pomocą – niczym pstryknięciem palca – zadanie stanie się banalnie proste. Otóż muszę zmartwić - tych, co lubią iść na łatwiznę – i wygłosić pewnie znany większości truizm – takiego klucza nigdy nie było i nie będzie. Nie ma również wizerunku mężczyzny, który bezwarunkowo będzie bardziej atrakcyjny, aniżeli inne. Szkoda, bo sam też go poszukiwałem, lecz moja wędrówka nie przyniosła upragnionych rezultatów.

Celowo pominę w swoim blogu tematy związane z „grą wewnętrzną”, czyli wszystkimi zasadami określającymi pewność siebie, umiejętność znoszenia porażek oraz kreację siebie. Nie uważam się za osobę wystarczająco kompetentną aby kształtować was niczym glinę, a tym bardziej kształcić. Chcę tylko zwrócić uwagę na zasadę, którą znacie od samego początku przygody z uwodzeniem, nie ważne czy było nim zapoznanie się z zasadami Gracjana, przeczytanie „Gry”, czy może „Mystery's Method”. Mowa o niczym innym, jak o KALIBRACJI. Zaznaczam wielkimi literami, bo właśnie to niestandardowe słowo jest czymś najbardziej zbliżonym do wspomnianego akapit wcześniej klucza do miliona cipek, wagin i pizd.

Esencją szukania idealnego schematu do uwiedzenia, jest właśnie jego brak. Ta łatwa do zrozumienia zasada charakteryzuje się niesamowitą trudnością bezbłędnego wprowadzenia jej w praktyce (co w gruncie rzeczy jest niemożliwe, ale mistrzowskim zadaniem jest zminimalizowanie skłonności do pomyłek w swoim prywatnym systemie kalibracji tkwiącym we własnym mózgu). Próżnym zwyczajem jest zadawanie setek pytań z serii „Czemu mnie olała, skoro zrobiłem XXX?”, biorąc pod uwagę fakt, że potencjalni „ratownicy” niewiele wiedzą o usposobieniu dziewczyny, co powoduje start koła fortuny, dającego gwarancję sukcesu nie większą niż puszczenie jednego kuponu w kumulacji LOTTO.

Jak więc się zabrać za podszlifowanie swoich osobistych mechanizmów kalibracyjnych? Cóż, niestety nie ma innego sposobu niż trening praktyczny, próbowanie, testowanie i sprawdzanie. Zanim zabierzemy się za stosowanie setek technik, gambitów, grepsów i innych dupereli z odpowiedniej kategorii odpowiedniego „ja” warto oszacować jakie poczucie wartości ma nasza ofiara Smile Podzielmy sobie ten proces na dwia bardzo wymowne etapy – ocenę wstępną i ocenę właściwą, która na przekór nazwie wcale nie musi być właściwa – wszak pomyłki zdarzają się nawet mistrzom Smile

Ocena wstępna powinna nastąpić przed przycumowaniem do namierzonej przystani. Wzbraniam tutaj jednak przed wstępnym analizowaniem, bo można się wydygać i z podrywu gówno wyjdzie (wiecie jak to jest z tymi myślami – potrafią kurwy płatać figle). To ma być na zasadzie instynktu łowcy. Widzimy zwierzynę i po cechach zewnętrznych – wyglądzie, ubiorze, gestach, spojrzeniu etc. - obstawiamy, czy jest to szara myszka, czy zadziorna gadzina, z bardzo wysokim poczuciem wartości. Obstawiliśmy jaka figura jest pod zakrytą kartą? No to podjazd. Na nasze szczęście otwieracz rzadko dopasowujemy do określonego charakteru – prym wiodą otwieracze sytuacyjne, gdzie odnosimy się dynamicznie do wystroju otoczenia, aktualnie panującej pogody, czy statystów, którzy nas otaczają.

Po chwili gadki, gdy zbudowaliśmy chociaż cień atrakcyjności naszej osoby mamy prawo popróbować trochę popieścić różnymi zachowaniami naszą marionetkę. Niczym lalkarz ciągniemy za sznurki odpowiadające za dowartościowanie, za uszczypliwe i nieuszczypliwe negi – nie ma co się rozpisywać – doskonale wiecie o co mi chodzi Smile W końcu przyjdzie czas na ocenę właściwą. Może to nadejść po kilku minutach rozmowy, na drugim spotkaniu, a nawet po kilku tygodniach znajomości – wasza sprawa, w którym momencie zdecydujecie się na ten krok – nie mogę powiedzieć, że im wcześniej tym lepiej, bo byłoby to bardzo nieroztropne stwierdzenie. Kwestią najważniejszą jest, aby ten moment nie nadszedł zbyt wcześnie (łatwo się pomylić), ani nie za późno (bo będzie po tak zwanych „ptokach”). Analizując swe dotychczasowe starania obadajcie jak kobieta reaguje na docinki, jak zachowuje się po emocjonalnym dopieszczaniu, czy przyjaźnie odbiera eskalację dotyku i czy łyka sekwencje pobudzające seksualnie. Nie ma co brnąć z negami głupio wierząc, że jak dosypiecie jeszcze trochę więcej węgla, to pociąg ruszy. Zaniechajcie „słodkiego słodzenia”, gdy ewidentnie laska ma ochotę na więcej hardkoru. Operujcie dynamicznie sytuacją, i nie bójcie się zmian w działaniu – ona nie spierdoli tak od razu! Zaglądajcie w głąb jej duszy, bo nie zawsze to co ona prezentuje, jest odzwierciedleniem tego co jest wewnątrz jej i czego jej wnętrze pragnie. Przekonałem się o tym dzięki sytuacji nie tak dawnej (dla dociekliwych – nastąpiła ona w przeciągu ostatniego miesiąca). Przez przeszło rok miziałem się tak ze znajomą, źle odczytując jej wizerunek – jechałem z negami, z niedostępnością, przeskakiwałem na drugi biegun starając się być szaleńczo romantyczny i słodki – na próżno.

Próżno, czyli bez progresu. Dla mnie sytuacja, w której nie ruszam się naprzód, nie różni się za wiele od sytuacji, gdy cofam się w tył w siedmiomilowych butach. Wiadomo, jakieś tam całuski były, ale co z tego, kiedy ona wali mnie po rogach, szukając wymówek aby się nie spotkać? Do spotkania doszło kilkanaście dni temu i tak starałem się pokazać jaki to jestem słodki drań (na inne przecież działało znakomicie!), że pożegnałem się z nią po piętnastu minutach spotkania. Poszła sobie w pizdu. Co będzie dziewucha siedzieć z gamoniem, który jest gburowaty? Ja też bym nie siedział. I pewnie dalej bym brnął drogą, którą do tamtego czasu podążałem, gdybym nie poszedł do głowy i nie przypomniał sobie dawnych słów o tej tam no... kalibracji. Na inne działało, to niech działa. Recepty na sukces nie ma, więc pomimo błędnej oceny dziewczyny, stwierdziłem że naprawię sytuacje. Spróbowałem być bardziej swojski, prawdziwy, szczery i voila! Dlatego ma to tyle związku z dzisiejszym tematem mojego bloga, ponieważ odbiłem od jedynej słusznej i bardzo schematycznej ścieżki mojego podrywu. Co z tego, że na 9 badanych ona zadziała, skoro znajdzie się jedna, która będzie odporna? Warto się nad tym zastanowić i zaplanować sobie kilka wersji własnego ja (byleby nie tworzyć siebie na herosów, z którymi za wiele się nie ma wspólnego), aby być uniwersalnym w każdej sytuacji.

Kończąc tego bloga czuję, że poruszyłem bardzo banalny temat, a moje uwagi zawarte w tej notce są nad wyraz trywialne, lecz może znajdą się osoby, którym ten temat pasuje właśnie w takiej formie, w jakiej ja go przedstawiłem, a był on nieco niezrozumiały w wyjaśnieniach innych adeptów sztuki relacji międzyludzkich. Jest to także mój osobisty test, czy jeszcze potrafię cokolwiek nabazgrać, bo czuję jakbym nie robił tego przez wieki, pomimo że nie przeżyłem nawet ćwierć jednego. Czytajcie i nie szczędźcie słów, zarówno krytyki, jak i pochwał Smile

Odpowiedzi

Pierwsza i podstawowa zasada

Pierwsza i podstawowa zasada kalibracji, to by nie kalibrować setu przed podejściem.

Podchodzisz, jebiesz otwieracz i dopiero wtedy kalibrujesz set/laske. Co ma większe prawdopodobieństwo zadziałać i co będzie bardziej pasować do aktualnej sytuacji.

Ja nawet czasem nie patrze na wygląd tego co otwieram, widzę ze idą dwie laski, otwieram i dopiero po otwarciu decyduje czy mam ochote z nimi dalej gadać czy nie.

Dlatego często zdarza mi się naturalnie otwierać tzw 10-tki, bez żadnego problemu i strachu przed podejściem.

Kalibracja przed podejściem sprawia, że za dużo myślisz i co najgorsze obniża Twoją pewność siebie przy podejściu i otwieraniu.

Portret użytkownika Sylvanyor

Sluszna uwaga, moze moj

Sluszna uwaga, moze moj sposob wynika z nawyku generalizowania Smile Twoje podejscie rowniez jest nieglupie

Portret użytkownika Sylvanyor

Gloryfikujesz naturalnosc i

Gloryfikujesz naturalnosc i jest to dobre, ale gdy laik bedzie naturalny to nadal bedzie mial takie samo "branie" wsrod przeciwnej plci jakie mial wczesniej. Zawsze przyda sie przebrnac przez jakas teorie Smile

Portret użytkownika Sylvanyor

Ojć, zdublowalo mi posta

Ojć, zdublowalo mi posta

Dobrze, że wyciągasz wnioski.

Dobrze, że wyciągasz wnioski. Nawet jeśli mało komu blog by się spodobał to i tak dzięki temu, że go napisałeś, utwierdziłeś swoje wyciągnięte z działań wnioski i jeszcze lepiej je przyswoiłeś.

Kalibracja opiera się na sygnałach wysyłanych przez dziewczynę.
Sygnały są werbalne i niewerbalne, więc nawet przed podejściem można szybko skalibrować zachowanie dziewczyny na podstawie zachowania i odpowiednio podejść. (Jeśli dziewczyna patrzy się cały czas na Ciebie, śmieje się, bawi sie w dodatku zadziornie słomką od drinka to trzeba przyjść i przypierdolić jej nega dla zasady co nie?Smile ) Albo kontakt będzie ciepły albo kontakt będzie zimny. Tu już odpowienio trzeba wyciągnąć wnioski z zachowania i działać. Ot cała kalibracja Smile

Jeszcze taka mała uszczypliwa uwaga, z racji że jestem trochę gramatycznym nazistą - nie cofamy się do tyłu, bo wyjdzie nam na to że generalnie bedziemy jechali do przodu Tongue

Portret użytkownika raztaman007

Dobry blog, zachęca do

Dobry blog, zachęca do testowania swoich własnych rozwiązań.
Ciekawy pomysł z ta pełna gamą od czułych słówek do mocnych negów. Dawno nie było nic o kalibracji a to podstawa w podejść jak dla mnie, warto na to uczulać, bo mi się też zapomina i później jadę oklepanym standardem, który sobie stworzyłem przypominając o kalibracji jak już kontakt jest zimny.

Zgadzam się z Tobą, dobry i

Zgadzam się z Tobą, dobry i wartościowy blog. Nigdy nie używałem określenia kalibracja, ale właściwie działam podobnie. Weryfikuje Panny i działam naturalnie w oparciu o sygnały jakie z nich wychodzą......