Siedziałem przed chwilą na kiblu, i myślałem o moim życiu. O tym jakie jest do bani. O tym jak mam ciężko. O wszystkich moich porażkach. O braku celu w życiu, planach, pieniędzy. Braku kontaktów z dziewczynami. O tym że inni mają lepiej. Mają dobrą pracę, kasę, auta, dziewczyny. A ja siedzę w domu bez przyszłości.
Skończyłem srać. Wycieram dupę. A tam trochę krwi na papierze. I nagle myślę ku*wa, to może być jakaś choroba. Mam nadzieję że to tylko znak z góry. Że jestem zdrowy. Uświadomiło mi to że moje dotychczasowe problemy to nic. Mogę wszystko zmienić. Że prawdziwe problemy to choroby. A nie jakieś bzdety. Mam nadzieję że ze mną wszystko ok. Ale jeśli objawy się powtórzą, będę musiał iść na badania. Proszę nie dobijajcie mnie w komentarzach, że to choroba. Nic o tym nie piszcie. Napisałem to dla niektórych, by wiedzieli, że gdy są zdrowi powinni się cieszyć. Nie martwić się, nie narzekać, tylko działać! Bo takie problemy jak praca, pieniadze, życie towarzystkie- to nic. Zawsze to można zmienić.