Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Trudne początki.

Portret użytkownika Mick

Po urodzeniu się dzieci, skupiłem się na pracy po to by zapewnić byt rodzinie. Na pewno to znacie: dużo pracy, zmęczenie, żona zaniedbywana nocami (co miewa rozmaite konsekwencje). No i w końcu prawie całkowite wycofanie z życia erotycznego, bo po tylu godzinach pracy na trzy zmiany nawet mi się konia nie chciało walić a co dopiero silić na seks. Zaowocowało to w końcu problemami małżeńskimi, pewnego dnia żona mi oznajmiła że mam zastępcę, na początku pomyślałem że ... że właściwie to kurwa może być, ja się poświęcę pracy a żona niech uzupełnia braki na mieście. Zadeklarowałem jej to, ku mojemu zdziwieniu ona przyjęła tą deklarację z rozpaczą. Zapewniłem ją że będę ją dalej kochał i szanował, chociażby dla tego że jest matką moich dzieci, no i że właściwie to ja dałem dupy (w sensie że zaniedbałem ją i to była moja wina). Odpowiedziała coś w stylu "Możesz robić to co ja, to czego się dopuściłam oznacza zielone światło także dla ciebie, przemyśl to".

Powróciłem więc do rozmyślań. Była to dla mnie nowa sytuacja i na początku poczułem chaos. Wcale nie było aż tak zabawnie, nie czułem że na moim miejscu każdy by mi pozazdrościł. Może by i zazdrościł ale każde położenie zawsze ma jakieś plusy i minusy. Teraz po upływie czasu i aklimatyzacji, mogę powiedzieć śmiało że wyolbrzymiałem i doszukiwałem się tych minusów. Okazało się że po jakimś czasie zacząłem osiągać nową równowagę w nowej rzeczywistości i zmyślone problemy same uleciały bo nie było praktyczne je roztrząsać. Później myśli o domniemanej niemocy płciowej powróciły, czy nie lepiej jest zaakceptować, odsunąć swoją seksualność i o niej zapomnieć ? Ale coś się we mnie kłóciło z tym, wydawało by się racjonalnym podejściem.

Później zacząłem zadawać sobie spóźnione pytania. Na przykład: czym właściwie jest dla mnie seks ? Czym chciałbym by dla mnie był ? Czy to tylko zaspokojenie najniższych popędów (jak stwierdziła wariatka-ofiara koronawirusa) ? Być może, ale u mnie najniższy popęd zaczął wygasać pół roku wcześniej. I wtedy sobie przypomniałem sytuację w którą wpakowałem się trzy lata temu. Konferencja zagraniczna i ostatni wieczór na jednej z hiszpańskich plaż. Czas ten spędzałem z koleżanką - studentką pierwszego roku studiów III stopnia. Młodsza ode mnie o prawie 10 lat, seksowna i pachnąca. Siedzimy przytuleni, czuję tą gęstą atmosferę, jej pożądanie i moje pożądanie. Moja ręka sunie bezwiednie ku jej piersiom i ... WTF ?! I załącza mi się temat z South Park - "NOOO ! Now you little go to hell !!" i spadam niczym Kenny. W sekundzie przypominam sobie że nie można nic z tym dalej zrobić ! Bo nie wolno ! Bo małżeństwo ! Bo zdrada ! No i oczywiście skończyło się na wielkim cierpieniu obydwu stron. Próbowałem sobie to jakoś wytłumaczyć że była pokusa a ja się jej oparłem, włączył się aniołek jak z kreskówki o Psie Pluto i kotku. I aniołek powiedział: "Słusznie postąpiłeś Michale, pójdziesz do nieba." No fajnie, tylko dla czego miałem ochotę jebnąć aniołka w ryj ? Aniołek mnie wkurwił. Kiedy sobie przypomnę jej oczy, ból w tych oczach, zawód w tych oczach. I teraz pomyślałem że może seks to coś więcej ? Chęć dzielenia czułości z inną osobą, przytulania jej no i w dalszym następstwie ... zaawansowana fizyczność. Że teraz nie musiało by być tak jak trzy lata temu. Teraz mogło by nie być takiego ograniczenia. Teraz moglibyśmy iść na całość, mógłbym zanieść Elę do łóżka i oddać się rozkoszom, tak jak chcieliśmy, Matka Natura by nam pobłogosławiła.

Te myśli doprowadziły mnie do decyzji że jednak spróbuję, że przecież jestem ciekawy (ciekawski jak kot), ciekawy innego ciała i innego człowieka. Wtedy to właśnie założyłem konto na Tinderze. Zrobiłem zgrabny opis w którym zaznaczyłem jasno że FwB albo MNS i że seks bez miłości dla przyjemności. Tak po prawdzie, to w tym pierwszym opisie napierdoliłem głupot jak potłuczony: że inteligentny, że wrażliwy, że złożona osobowość itp. Ale opis przeszedł Laughing out loud, czyli wywołał zainteresowanie i polubienia. Po pierwszym matchu trafiłem tutaj i przyswoiłem podstawy, żeby jakoś z głową rozwijać te znajomości.

Szybko też zauważyłem że tutaj może nie chodzi o sam podryw, bo FWB czy MNS to nie do końca podryw, to taka bardziej umowa o dzieło. Pokaż że jesteś normalny, nie gadaj o tym co napisałeś w profilu bo już to napisałeś i ona o tym wie, okaż pewność siebie, zaproponuj spotkanie i ... baw się.

... cdn ...

Odpowiedzi

Portret użytkownika gonzalo

Jestem ciekaw jakie będziesz

Jestem ciekaw jakie będziesz miał efekty i jak dużo kandydatek:)

Portret użytkownika Mick

Nie liczę na duże ilości. W

Nie liczę na duże ilości. W jednym czasie mogę mieć max. dwie, bo na więcej nie mam czasu. Nawet dwie to już jest trochę trudno utrzymać. Ale liczę się z tym że nic nie jest wieczne i będą się wykruszać. Zobaczymy.

Portret użytkownika Pinochet

Czyli wykańczałeś się w

Czyli wykańczałeś się w robocie by bylo za co żyć, a żona po prostu szła juz bokiem. Ale ty ją szanujesz bo to matka twoich dzieci. Zaproponowała ci bys znalazł sobię cos do popychania na boku, a ty jej wybaczyles.

Wydaje mi sie, ze wy sobie wkręcacie, ze sie wzajemnie kochacie. Jesteście ze soba ze względu na dzieci. Ciężko mi sobie wyobrazić, że moja kobita przychodzi do mnie po tym jak godzinę wcześniej obciągała jakiemuś gachowi. Wydaje mi sie, ze próbujesz to sobie usprawiedliwiać na różne sposoby byle by na łeb nie siadło. Chyba sam w to juz wierzysz, ze jest okej.

Portret użytkownika Mick

To jest takie bardzo

To jest takie bardzo klasyczne myślenie. Ale tutaj to nie jest tak i ja jestem tego pewny. Jestem upośledzony na punkcie zazdrości. Jest to cecha będąca u mnie w atrofii. Jak pamiętam to nigdy nie umiałem zazdrościć. Czy to pieniędzy, czy innych materialnych rzeczy. Także wierność czy cnota nigdy nie były u mnie wysoko.

Czy jak się Całujesz na dzień dobry z ciocią, to też się Zastanawiasz czy nie zrobiła wujkowi laski ? Tak żeby był mniej spięty bo nie lubi Twojego ojca. A czy jeśli zrobiła mu laskę, to czy umyła zęby czy wzięła tylko miętówkę ? Daj spokój Stary, to są normalne, ludzkie kontakty.

Portret użytkownika Kensei

Myślę podobnie. Nie ma czegoś

Myślę podobnie. Nie ma czegoś takiego jak jakieś uniwersalne wartości, do których wszyscy powinni się stosować bo ktoś czy inni tak czują albo myślą.

To jest kwestia danej osoby - szczerej odpowiedzi na pytanie "co jestem w stanie zaakceptować? ". Unikalnej sytuacji i relacji, świadomości konsekwencji, poznania natury i charakteru partnera/partnerki. I to już jest decyzja stricte podmiotu, którego dotyczy sytuacja.

Portret użytkownika Pinochet

Tylko,ze mnie z ciotką nic

Tylko,ze mnie z ciotką nic więcej nie łączy więc słabe porównanie. A ciebie z żoną podobno tak.

"Także wierność czy cnota nigdy nie były u mnie wysoko."

Czyli trafił swój na swego. Waszym łącznikiem są jedynie dzieci. Niewiadomo co sie kryje pod waszym słowem "kocham". Ale jak ci taki uklad odpowiada to spoko.

Portret użytkownika Mick

Nie do końca Cię zrozumiałem,

Nie do końca Cię zrozumiałem, mea culpa. Myślałem że chodziło Ci bardziej o aspekt, że tak powiem, estetyczny.

Jeszcze się nie zastanawiałem ale myślę że gdybym spytał żony, o czym myśli jak mnie całuje wiedząc że pieściłem ustami inną, uznała by to pytanie za zbyt przyziemne Wink.

Ja wiem co się kryje pod tym słowem i to jest dla mnie najważniejsze. Rozumiem że spostrzeżenia i teorie które Poczyniłeś są na Twój własny użytek i nie mają rangi uniwersalnych i wzniosłych sentencji ...

Pozdrawiam,

Portret użytkownika SIKS

Szok i niedowierzanie. Jak

Szok i niedowierzanie.

Jak wypada żona w porównaniu do Twoich nowych dziewczyn?

Tak w praktyce to łączy Cię z nią coś poza dziećmi i wspólnym domem?

Jestem ciekaw jak to wygląda z praktycznej strony.

Gdyby mi choć odrobinę zależało to nie dałbym rady w takim układzie być na serio. Wolałbym być singlem. Nie lubię się dzielić

Portret użytkownika Mick

Spoko, jeszcze nie spotkałem

Spoko, jeszcze nie spotkałem osoby która by to zrozumiała. Czyli pewnie to strasznie pojebane.

Lata dopasowania ciała owocują mniejszymi stresami, że coś nie wyjdzie i jak to zostanie odebrane. Pomaga tu głębsza znajomość psychiki i to że ona mnie naprawdę kocha i ja kocham ją. Moja żona jest bardzo atrakcyjną kobietą i nadal mi się podoba. Połączenie tych dwóch cech powoduje, prawdopodobnie, że jest przeze mnie postrzegana jako najlepsza kochanka. Potrzebuję kilku minut żeby w niej dojść choć jestem długodystansowcem. Z kochankami średnio się to jeszcze udaje.

Z praktyczniej strony jest o wiele lepiej niż w wyobraźni. W zasadzie to lepiej sobie tego aż tak często nie wyobrażać. Jak kot Shroederingera, robisz krok we mgle i albo jest tam przepaść albo dalej kładka.

No i właśnie to jest takie trochę stereotypowe. Jeśli Ty się możesz ruchać to czemu ona nie ? Mamy równe prawa. Jesteśmy: my i one, równie poligamiczni i nie ma tu co tworzyć podziałów poza te które uczyniła natura.

Ciekawi mnie to czy jak

Ciekawi mnie to czy jak przychodzicie do domu to krzyczycie 'dzis ruchałem/byłam ruchana' Laughing out loud Albo jak wychodzisz to czy mowisz, ze jedziesz sie 'pobawic' Tongue

Portret użytkownika Kensei

Dziś ruchałem to tylko

Dziś ruchałem to tylko Heathcliff ma w zwyczaju na shoutboxie się chwalić Wink

Portret użytkownika Mick

Nie, takie zachowanie jest

Nie, takie zachowanie jest mało dojrzałe. Nie Uważasz ? Ostentacyjność to brak szacunku.

Tak naprawdę to w tym aspekcie po prostu zyskaliśmy trochę więcej intymności, każde z nas obojga. Jak wychodzę do kochanki to po prostu mówię gdzie idę i wszystko wiadomo. Normalnie to bym musiał jakieś cuda na kiju wymyślać a tu na lighcie i bez kłamstwa. Tak samo moja żona.

Portret użytkownika Hochsztapler

Przecież to nie po Bożemu!

Przecież to nie po Bożemu! Smile

Chłopaki zamykają się na

Chłopaki zamykają się na jedną kobiete ale każdy chciałby bzyknąć 2 młode laski w trójkącie...
Dla mnie zbyt surowo go oceniacie, stereotypowo podchodzicie do tego.
Jak im dobrze to po co ich oceniać. Ludzie żyją w patologi, leją się po ryjach, ruchają na boku za plecami i to jest mniej piętnowane niż to co robią on, bo robią to jawnie i akceptują swoją sexualność.
Krytykujecie bo to nie po bożemu w waszym mniemaniu i nie mieści się w wasze schematy...

Michał, a Ty jesteś łysy masz 2 dzieci, czarna fure? Smile

Portret użytkownika Mick

Nie jestem łysy . Jeśli zaś

Nie jestem łysy Wink. Jeśli zaś chodzi o odbiór tego co robię to zazwyczaj negatywnie reagują nie tylko mężczyźni. Dwie na trzy dziewczyny z Tindera przestają rozmawiać ze mną w momencie kiedy się dowiadują o moim drobnym sekrecie. Dlatego już nawet nie mówię im o tym. W sumie nie muszą wiedzieć.

Portret użytkownika SiuX

Ciekawa sprawa. Tu już nawet

Ciekawa sprawa. Tu już nawet nie o to chodzi, czy jest to po Bozemu, ale raczej o to, ze nadal wierzycie w to, ze się kochacie. Hmm... myślę, ze wszystko rozbija się o to, ze macie wypaczone podejście do miłości, jest ono odmienne, ale czy złe? Myślę, ze są ludzie którzy powiedzą, ze jest to niedopuszczalne a inni powiedzą, ze to norma. Wiem natomiast jedna rzecz, ze w pewnym momencie życia pragniesz mieć tylko jedną kobietę, wracasz do domu i mimo ze bzykales ostatniej nocy 3 laski to nadal wracasz do pustego domu, niby nie sam a jednak sam. Twoi znajomi wracaja do domu, niektorzy Ci zazdroszczą, a nieliczni Ci wspolczuja, bo mają dobre i pełne namiętności małżeństwo - niby mit, a jednak i takie małżeństw się spotyka.

Zmierzam do tego, ze mimo iż jesteś z żoną, to kobiety (w wiekszosci) mają zapisane w genach ustatkowanie, nie lubią długiej rozwiazlosci. Twoja żona w końcu trafi na mężczyznę, który w jej odczuciu będzie dobrym kandydatem na kilkadziesiąt kolejnych lat, a Ty niestety wrócisz do pustego domu. A czemu tak będzie? Bo nam mężczyzna zdecydowanie ciężej się przestawić. Jak zyles z kobietą kilkadziesiąt lat, to jej będzie łatwiej żyć z kimś innym (kobiety sa bardziej elastyczne) niż Tobie, tacy jesteśmy, nie lubimy trwałych zmian, a szczególnie w przypadku tak trudnych sytuacji które tu opisujesz.

Ja osobiście Ci nie zazdroszczę tylko współczuję, bo wiem jak to się skończy. Kobiety lubią skakać z gałęzi na gałąź, a jak się im na to pozwala to nie maja juz kompletnie żadnych oporów.

Mój szef miał podobna sytuację 15 lat temu, został sam i co jakiś czas ma nowe partnerki w swoim wieku (64 lata). Widzę jak zmienił go brak stalej partnerki. Stał się oschly, traktuje kobiety bardzo rzeczowo, byłbym nawet skory do tego aby nazwac go seksista. Obawiam się, ze ty również się taki staniesz gdy twoja żona Cie oleje, a stety/niestety tak będzie.

Przemysl to, bo może w jakikolwiek sposob da się to jeszcze uratować Smile

Portret użytkownika Kensei

Wypaczone podejście do

Wypaczone podejście do miłości?

Stary, banialuki trochę piszesz, znasz jakiś jeden przykład innych ludzi i to służy za argument.

Jak już o miłości rozwodzimy, to po pierwsze, żadna relacja nie jest przewlekle pełna namiętności, bo ona słabnie wraz z hormonami i czasem, można ją później podsycać oczywiście, dodawać ognia i się starać podtrzymać na jakimś mniejszym niż przez pierwsze lata poziomie.

Ale

Miłość to nie tylko namiętność, kluczowymi składnikami dojrzałej miłości są przede wszystkim po pewnym czasie razem intymność i zaangażowanie, one są budowane i pielęgnowane na rzecz wygasłej naturalnie z resztą namiętności. To od nich zależy czy relacja przetrwa dalej posiadanie dzieci i różne takie przyszłe etapy. Jeżeli coś się rozpada, to właśnie dlatego, że nie zadbano i nie zbudowano tych dwóch fundamentów zdrowej głębszej relacji. Namiętność słabnie czy tego chcesz czy nie.

Jak najbardziej jest możliwe dbanie o intymność i zaangażowanie w relacji, bycie w niej szczęśliwym i taką przyjacielską miłoś, mało ludzi jednak dobrze i trwałe buduje związki dbając o każdy fundament.

Portret użytkownika Mick

Zgadzam się z Twoimi

Zgadzam się z Twoimi spostrzeżeniami na temat namiętności. Oczywiście że każda namiętność wygasa. A kiedy wygasa i związek się rozpada, to niechybna oznaka że budowany był głównie na fizyczności. Stąd nauka że fizyczność w odcięciu od trwalszych fundamentów, znaczy tak naprawdę niewiele. Ma to również przełożenie na moje relacje z kochankami. Jestem pewien że znajomość z nimi mógłbym uciąć z dnia na dzień, jeśli by zaszła potrzeba. Jednak rezygnować w całości było by mi raczej trudno. Z powodu ciekawości. Jestem ciekawski jak kot. Po prostu ciekawy innych osobowości i innych ciał.

Zgadzam się również z etapami, choć w mojej rodzinie mam liczne przykłady związków bezdzietnych, wydają się trwałe. Dla mnie te etapy są nieodzowne ale ja mówię o sobie, niech każdy robi jak chce.

Portret użytkownika Mick

"Hmm... myślę, ze wszystko

"Hmm... myślę, ze wszystko rozbija się o to, ze macie wypaczone podejście do miłości, jest ono odmienne, ale czy złe?"

Zadajesz pytanie "czy jest to złe", ale wcześniej Używasz słowa "wypaczone" które samo z siebie implikuje ocenę. Ale w porządku, Masz do tego prawo na swój użytek. Nie będę komentował całości Twego postu, on przedstawia Twoje spojrzenie na sprawę i zostało wyrażone w sposób cywilizowany, przeto szanuję je choć go nie podzielam. Wydaje mi się że Twoja argumentacja oparta jest również o odosobnione przypadki. Jednak Pozwól że wyprostuję niektóre sprawy.

To co tu piszę nie jest gwoli chwalenia się, ani też nie zostało napisane z zamiarem wywołania współczucia. Nie uważam że każdy powinien iść w moje ślady a nawet przestrzegam przed tym. Ja już miałem jeden taki związek (nie wiem na ile Czytałeś wszystkie moje wypociny) który się tak klasycznie rozleciał jak to mniej więcej Opisujesz. Na podstawie moich przeżyć i wypowiedzi innych ludzi o preferowanym przeze mnie typie związku, uważam że jest to sport dla "hardcorowców" jak i przypuszczam że łatwiej jest żyć w realiach konserwatywnych (tradycyjnych), gdyż w nich Masz tylko jeden problem "powstrzymać się przed skokiem w bok" (jeśli rzecz się tyczy erotycznego życia) a problem ten rozumie cała masa ludzi którzy Cię mogą wesprzeć. Wybierając moją drogę otwiera się tak naprawdę więcej problemów. Ale tak jak napisałem, wszystko osiąga kiedyś stan równowagi.

Piszesz o swoim szefie. Z reguły wiem że takie zachowanie jest wynikiem zawiedzionej roszczeniowości która tym częstsza jest im osoba piastuje kierownicze stanowisko. Także w kwestii Twojego szefa powiem Ci tyle że, to typowe.

"Przemysl to, bo może w jakikolwiek sposob da się to jeszcze uratować"

Tylko ze Widzisz, to nie do końca jest kwestia wolnego wyboru ... To kwestia znalezienia się w jakiejś sytuacji, niekoniecznie łatwej i adaptacji wraz z próbą dostrzeżenia jakichś plusów takiego położenia. Mogłem siedzieć na pupie i rozpaczać "Ło Jezu, żona mnie zdradza." a potem rozwieść się i znaleźć następną która w końcu i tak zrobi mnie w trąbę. Podczas kiedy ja nie przywiązywałem nigdy znaczenia do tak sztucznego dla mnie pojęcia jakim jest wierność. Więc co ostatecznie straciłem ? ... Jeszcze nie wiem. Być może się dowiem. Ale wolę postawić się w roli obserwatora bo już raz taka postawa mnie uratowała (ja tak myślę). Być może uratuje mnie jeszcze raz.

Portret użytkownika SiuX

Oj chłopaki znam bardzo wiele

Oj chłopaki znam bardzo wiele takich sytuacji, ta jedna przytoczone to tylko przykład, ale niech będzie. Myślę, ze czas to zweryfikuje Laughing out loud

Chodzi mi o to, ze wydajesz sie ogarnietym gościem Mick i wydaje mi się, ze mimo tego ogarnięcia trochę spasowales, poddales sie? Czy po prostu wydaje sie to dla Ciebie korzystniejsze? Chodzi mi o ten uklad rzecz jasna.

Portret użytkownika Mick

Po prostu Podchodzisz do tego

Po prostu Podchodzisz do tego bardziej szczegółowo ode mnie. Poznając tą sytuację dochodzę do wniosku że nadmierne modelowanie tego procesu jest zbędne gdyż prawdopodobnie będzie nie trafione.

Czy w pełni ogarnięty byłbym myśląc takimi kategoriami jak Ty ?

Portret użytkownika SiuX

No nic, to czekam na kolejne

No nic, to czekam na kolejne wpisy na podrywaja Wink

Portret użytkownika Hochsztapler

Ja z tym, że to nie po

Ja z tym, że to nie po Bożemu, to tak trochę sarkastycznie napisałem.
SiuX, założył też ciekawy temat. Może tam rozwinę swoje myśli jak jakoś ubiorę je w słowa. Muszę się nad tym głębiej zastanowić.

Co do tej sytuacji, to uważam Mick, że masz łeb na karku. Dla mnie wydaje się to niemożliwe. Nawet nie rozumiem teraz waszej relacji, ale to tylko świadczy o moich zakorzenionych przekonaniach. Nie chcę ich zmieniać, bo mi odpowiadają. Pewnie właśnie dlatego nie jestem wstanie zrozumieć jak to wszystko funkcjonuje.

Utwierdzasz mnie w przekonaniu, że wszystko co przytrafia się w życiu, przytrafia się nie Tobie, ale dla Ciebie.

Blog bardzo fajny, ciekawy temat, zmusza do głębszych rozmyślań.
Pozdrawiam Smile Smile

Portret użytkownika MrG

Fajnie masz to poukładane, aż

Fajnie masz to poukładane, aż ci troche zazdroszcze. Jeżeli ludzie potrafią oddzielić potrzeby fizyczne od potrzeb "domowego ogniska" to myśle że układ taki jak twój może faktycznie się sprawdzić.
U mnie raczej nie przejdzie, żona raczej na to nie pójdzie chociaż nie raz kusiło mnie żeby zapytać.

Portret użytkownika Mick

Moim założeniem było żeby ten

Moim założeniem było żeby ten blog był tak jakby reportażem z frontu. Bardzo miło jest mi czytać Wasze komentarze wyrażające zrozumienie dla mojej sytuacji, jednak będąc osobą sceptyczną z natury nie chcę okazywać hurraoptymizmu (gdyż go nie doświadczam). Wkrótce będzie wpis o oddziaływaniu kontaktów z kochankami na pożycie małżeńskie i być może pojawią się jakieś tezy. Ja się bardzo staram żeby nie polać jakiejś wody, bo fałsz całkowicie przekreśla sens istnienia tego bloga. Nie mam czasu by robić rzeczy bez sensu.